Już od ładnych kilku dni można kupić drugi tegoroczny numer miesięcznika AUTO MOTOR I SPORT. Okładka zachęca neoklasykami, wśród których znalazł się Opel Manta GSe, ale wierzę, że wewnątrz numeru znajdzie się więcej materiałów mogących nas zainteresować. Sprawdźmy to razem.
AUTO MOTOR I SPORT nr 02 (369) z II.2022
Wydawca: Motor Presse Polska zależne od Motor-Presse Stuttgart
Stron: 100 (z okładką)
Cena: 10,99 zł
Koszt 1 strony: niemal 11 groszy
Warto kupić? Tak
O jakich interesujących nas markach piszą: Peugeot, Renault, Alpine, Opel
Jakie modele opisano/pokazano/wspomniano: 2008, 308, e-2008, Air4, Clio, Koleos, R5, Zoe, A110, Manta, Mokka-e
Wspomniany Opel Manta, ale także Renault 5, pojawiły się w artykule poświęconym nowym wizjom legendarnych aut, który AUTO MOTOR I SPORT opublikowało na stronach 8-18. Przy Oplu wspomniano także Mokkę-e.
W ubiegłym roku minęło 60 lat od premiery Renault 4, w tym minie 30 od zakończenia jego produkcji, a francuska firma pokazała pod koniec ubiegłego roku koncept Air4 – latające auto nawiązujące nieco do legendarnego klasyka. AUTO MOTOR I SPORT pokazuje je na stronach 20-21, my pisaliśmy o tym projekcie pod koniec listopada ubiegłego roku.
Spory fragment Renault Zoe można dostrzec na małej fotce zamieszczonej na stronie 23.
Renault Clio wymieniono w roli konkurenta dla opisanego na stronie 28. Seata Ibizy.
Na stronach 30-35 znalazło się miejsce dla nowej generacji Peugeot 308. Opisano wersję GT Pack napędzaną 225-konną hybrydą. Jak wypadł francuski kompakt?
Autor bardzo wysoko ocenia stylistykę najnowszej 308-ki. Samochód zaprojektowano bardzo odważnie, wręcz agresywnie, przez co auto rzuca się w oczy i zdecydowanie może się podobać. W żadnym razie nie jest nudne! Podobnie rzecz wygląda w środku – nowy i-Cockpit® wyposażony w efekt 3D prezentuje się nowocześnie. Konserwatystom nie przypadnie do gustu, ale to nie dla nich są francuskie samochody ;-) Autor docenia świetne materiały wykończeniowe i bardzo dobry montaż. Utyskuje jednak, że nawet w opcji nie ma wyświetlacza head-up. A po co? Skoro zegary są i tak wyżej, niż w przeciętnym innym samochodzie, to po co jeszcze HUD?
Zdaniem Redaktora Piaskowskiego tylko przeciętnie wypada za to przestronność samochodu, choć przyznaje on, że realnie i tak przybyło po kilka centymetrów w stosunku do poprzednika. A ten przecież nie był jakiś ciasny! Hybrydowa odmiana ma też – co nie powinno dziwić – nieco mniejszy bagażnik od zwykłej wersji spalinowej.
Jazda nową hybrydową 308-ką, to ciąg płynnych zdarzeń. Zmiany jednostek napędowych odbywają się praktycznie niezauważalnie, wszystko odbywa się w ciszy, łagodnie, przyjemnie. Seryjna przy tym źródle napędu skrzynia automatyczna o ośmiu przełożeniach (plus wsteczny) pracuje jedwabiście. Zawieszenie jest komfortowe i nie wydaje niepokojących odgłosów. Ale auto ma też swój pazur – oferuje dobrą dynamikę i znakomitą elastyczność, acz bez kopniaka w nerki podczas przyspieszania. Tu wszystko jest lekko stonowane, kulturalne. Żadnej brutalności.
Układ kierowniczy okazał się precyzyjny i bezpośredni. Samochód zapewnia dobrą przyczepność i prowadzi się stabilnie. Ma też skuteczne hamulce. Kiedy jedzie na prądzie, jest w stanie realnie pokonać około 50 km. Warto z tego korzystać poruszając się w mieście, by nie przyczyniać się do smogu.
Niestety cena tak bogatej i tak hybrydowej wersji sięga poziomu 180.000 zł. To bardo dużo pieniędzy. W efekcie ocena ostateczna, to tylko 3,5 gwiazdki na 5 możliwych do zdobycia.
Na stronach 41-49 AUTO MOTOR I SPORT rozważa, czy lepiej wybrać auto elektryczne, czy spalinowe. Na przykładzie czterech par, w tym jednej francuskiej, zastanawia się, jaki samochód wybrać. Ja bym powiedział, że wszystko zależy od planowanego użytkowania samochodu. W każdym bądź razie jedną z tych par stanowią Peugeot 2008 i e-2008. Oba dysponują bardzo porównywalną mocą (130 KM z benzyniaka i 136 KM w „elektryku”). Nie wiem też, co palą chłopaki w niemieckiej redakcji partnerskiej, skoro piszą, że i-Cockpit®, to ekran wskaźników, który umieszczono w taki sposób, że kierowca musi na niego spoglądać przez koło kierownicy, a nie ponad nim. Jest dokładnie odwrotnie!!! 2008-ka okazuje się całkiem przestronna i ma duży bagażnik. Elektryczna odmiana ma o 45 kg mniejszą ładowność, jest też wolniejsza od benzyniaka, bo rozpędza się do maksymalnie 150 km/h, a 1.2 PureTech 130 potrafi przekroczyć 200 km/h.
Pojawił się zarzut, jakoby podczas używania sprzęgła lewa noga „blokowała się” na opuszczonej nisko kierownicy. Opuszczonej, by nie zasłaniała zegarów. NIGDY nie miałem tego problemu w żadnym Peugeocie! Skrytykowano też przesadną podsterowność obu wersji i szybko ingerujące ESP, co zabija przyjemność z jazdy. Jednocześnie pojawia się lament o twardym zawieszeniu, które – o dziwo – w innych samochodach jest zaletą. We francuskich – wadą. Tak naprawdę bez względu na to, czy jest twarde, półtwarde czy miękkie.
Nie spodobały się też hamulce „elektryka”, bo z prędkości 100 km/h potrzebują „aż” 35,9 metra. Spaliniak, lżejszy o 360 kg, zatrzymuje się 1,5 metra wcześniej. Ale takie drogi hamowania jeszcze 20 lat temu dostępne były wyłącznie dla koszmarnie drogich aut z zacięciem sportowym. Dziś naprawdę nie ma nad czym ubolewać. Dodajmy, że elektryczny VW ID.3 opisany na kolejnych dwóch stronach potrzebuje większej długości… AUTO MOTOR I SPORT narzeka też, że elektryczny Peugeot jest droższy od benzynowego o blisko 51.000 zł. Różnica cen między wspomnianym ID.3, a Golfem, jest jeszcze większa.
Cztery ciekawe, rzadko spotykane na drogach samochody, znajdziecie na stronach 54-61. Dwa z nich interesują nas nieco bardziej – to Maserati Levante i Alpine A110. To akurat dwa droższe modele, pozostałe dwa, to Honda e Advance i Jaguar XE. Mi zaś bardzo podoba się wstęp do artykułu, który pozwalam sobie zacytować: Wiele osób narzeka na brak różnorodności na rynku motoryzacyjnym. Uważają, że samochody są do siebie zbyt podobne, że brakuje im indywidualnego charakteru, nietypowej stylizacji i nietuzinkowych rozwiązań technicznych. Potem wsiadają do Toyoty, BMW lub Porsche, a więc bestsellerów w swojej klasie. Dokładnie. Dodałbym tu jednak bardziej Škodę, Volkswagena i Audi, ale być może AUTO MOTOR I SPORT nie chciał urazić importera aut koncernu VAG.
Levante, to kawał samochodu, ale dzięki właściwym proporcjom wcale nie wygląda masywnie. Alpine, to przy nim jednak zwiewny listek. Auto o zupełnie innym charakterze zresztą – jedynie dwumiejscowe. Dające niesamowitą frajdę z jazdy, gdy włoski SUV stawia na komfort wszystkich pasażerów. Z tego całego „towarzystwa” ja wybrałbym Alpine, właśnie za to bezkompromisowe podejście do radości z prowadzenia i fakt, z jaką łatwością stapia się w całość z kierowcą.
Według oceny AUTO MOTOR I SPORT, w której brano pod uwagę osiągi i dynamikę, wrażenia z jazdy, komfort i funkcjonalność, poczucie wyjątkowości oraz cenę i ekonomię, Honda zdobyła łącznie 14 gwiazdek, Jaguar szesnaście, a Alpine i Maserati po dziewiętnaście! I tylko Alpine sięgnęło po maksymalne noty w aż trzech kategoriach. Po szczegóły odsyłam Was do AUTO MOTOR I SPORT.
Test Renault Koleosa z 2-litrowym dieslem napędzającym wszystkie cztery koła zamieszczono na stronie 62. Auto przeszło niedawno lekki facelifting, który zaktualizował systemy wyposażenia i delikatnie skorygował wygląd. Nie zmieniła się świetna przestronność, wygodna pozycja za kierownicą, spory bagażnik i komfort. To duży i dobrze wyposażony SUV dostępny za w miarę rozsądne, jak na dzisiejsze czasy, pieniądze. Jeździ stabilnie i pewnie z nastawieniem na komfort, zużywając przy tym niewielkie ilości oleju napędowego. W zasadzie nie za wysokie noty zebrała wyłącznie skrzynia CVT, która – zdaniem Autora – ogranicza nieco możliwości silnika.
I to już wszystko, co o naszych ulubionych samochodach napisano w tym numerze AUTO MOTOR I SPORT.
Krzysztof Gregorczyk; grafika: Auto motor i sport