„Auto motor i sport” nr 9 (256) z IX.2012
Stron: 100 (z okładką)
Cena: 8,60 zł
Koszt 1 strony: 8,6 grosza
Warto kupić? Tak
O jakich interesujących nas markach piszą: Citroën, Peugeot, Renault, Dacia
Jakie interesujące nas modele opisano/pokazano/wspomniano: C1, C4, DS4, DS5, 208, 407, Clio, DeZir, Twingo, Dokker, Duster, sportowe
Wszystkie te autka miejskie wspomniano po raz kolejny na stronie 6. polecając uwadze czytelników materiał zamieszczony na stronach 54-59.
Diodom luminescencyjnym tak chętnie aktualnie wykorzystywanym przez projektantów samochodów poświęcono materiał opublikowany na stronach 8-12. Redaktor Skąpski wśród wielu ciekawych (i drogich!) konstrukcji wspomina również tylne lampy Peugeota 208.
208-ka, to bardzo interesujący samochód, który świetnie się sprzedaje w krajach Europy Zachodniej, ale i Polacy chętnie po niego sięgają. Oczywiście trudno jeszcze mówić o zalewie naszych ulic tym bogato wyposażonym autkiem, ale z czasem będzie ich widać coraz więcej. O ile nie przeszkodzi mu największy konkurent z rodzimego rynku – nowe Clio. Czwarta generacja tego modelu zadebiutuje oficjalnie podczas paryskiego salonu samochodowego, który rozpoczyna się już pod koniec września (będziemy tam oczywiście), ale producent zadbał o podgrzanie atmosfery już sporo wcześniej prezentując kilkadziesiąt zdjęć i obszerne dossier prasowe. Niestety koncern Renault zrezygnował z premiery dla dziennikarzy, która miała się odbyć w Szwajcarii. Szkoda, bo minie jeszcze trochę czasu, zanim będziemy mogli podzielić się z Wami wrażeniami z jazd tym samochodem.
Tymczasem jednak sugeruję, byście zajrzeli na strony 16-17 wrześniowego „Auto motor i sport”, bo tam pokazano kilka zdjęć Clio IV. Auto nawiązuje stylistycznie do koncepcyjnego, elektrycznego modelu DeZir, o którym również w materiale nie zapomniano. Pojawiła się też wzmianka o Dacii Duster, z którą Clio dzieli wspólną platformę.
Wieści ze sportowego światka znajdziecie na stronach 18-19. Obie związane są z Citroënem. Pierwsza dotyczy zwycięstwa Sebastiena Loeba w Citroënie DS3 XL w letnich igrzyskach sportów ekstremalnych – X Games. Odbywały się one w Stanach Zjednoczonych i Loeb, pierwszy raz goszczący w tym kraju, nie dał szans rywalom, o wiele bardziej doświadczonym w tego typu imprezach.
Druga wieść związana jest z Nasserem Al-Attiyahem, kierowcą Citroëna DS3 WRC, który reprezentuje swój kraj w strzelaniu do rzutków i udało mu się w tym roku zdobyć brązowy medal olimpijski.
Dacia kontynuuje ofensywę modelową. Ledwo pół roku temu zaprezentowała w Genewie model Lodgy, który właśnie za kilka dni będzie miał oficjalną premierę handlową w naszym kraju i której test od paru dni możecie czytać na naszych łamach, a już szykuje kolejną niespodziankę – kombivana o nazwie Dokker. Samochód pojawi się w dwóch wersjach – osobowej i użytkowej – i z pewnością będzie miał podobne cechy, jak reszta gajmy modelowej Dacii – wysokie walory użytkowe przy bardzo rozsądnie skalkulowanej cenie. Dacia obiecuje ogłoszenie tych cen w przyszłym tygodniu.
Dlaczego piszemy o Dokkerze? Bo na stronach 40-41 aktualnego „Auto motor i sport” możecie znaleźć pierwsze wrażenia Redaktora Obrockiego z jazd tym samochodem.
Dokker czerpie pełnymi garściami z Lodgy’ego – przednia część nadwozia czy liczne elementy wnętrza są tożsame. W kombivanie pojawił się także system Media Nav, który zadebiutował w Lodgy właśnie. I który ja oceniłem wysoko w naszym teście. Naturalnie Dokker jest nieco krótszy od kompaktowego minivana Dacii, ale trzeba jakoś podzielić rynek ;-) Nie przeszkadza mu to jednak zaoferować imponującej przestrzeni ładunkowej – 800 litrów w standardzie!!! Po złożeniu siedzeń rośnie ona do 3 m³, a w wersji użytkowej do nawet szokujących 3,3 m³! W aucie długości zaledwie 436 cm! Gdy zaś niepotrzebny Wam będzie fotel pasażera, to po jego złożeniu kubatura dostawczej wersji Dokkera rośnie do 4 m³! I to już jest prawdziwy szok. Tym bardziej, że idzie to w parze z niezłą ładownością (zależnie od wersji od 600 do 750 kg) oraz łatwym dostępem do tejże przestrzeni przez przesuwane boczne drzwi oraz dwuskrzydłowe wrota tylne, których dolna krawędź sięga poniżej podłogi pozbawionej progu załadunkowego.
Wnętrze jest szalenie funkcjonalne, zarówno w wersjach osobowych, jak i użytkowych – schowków różnorakich nie brakuje, dwukolorowe plastiki – jak w Lodgy – łatwo utrzymać w czystości, a Media Nav wyposażony w język polski, czego w testowym minivanie niestety jeszcze nie było. Ale z pewnością będzie! Gama silnikowa Dokkera analogiczna, jak w Lodgy, ale skrzynie biegów tylko pięcioprzełożeniowe. I chyba dobrze. Dlaczego? Sprawdźcie, co o tym napisałem w przypadku Lodgy’ego.
Redaktor Obrocki uznał, że Dokker, to bardzo ciekawa propozycja w segmencie kombivanów, a że cena powinna być atrakcyjna (w Niemczech zaczynają się od 8.990 euro), więc i w Polsce Dacia może liczyć na kolejny sukces!
Trzy kompaktowe auta porównano na stronach 48-53. Wspominamy o tym dlatego, że jednym z nich jest Citroën C4. Z pewnością nie bije on rekordów sprzedaży w naszym kraju, a szkoda, bo to bardzo dobry samochód! Czy jednak mógł wygrać z Hyundaiem i30 i Mitsubishi Lancerem?
C4-kę pochwalono za wykończenie wnętrza – uznano, że to auto najlepsze pod tym względem w teście. Japońskiego konkurenta bije materiałami na głowę, a i jakość montażu nie pozostawia niczego do życzenia. Francuski kompakt ma też bardzo wygodne fotele, które w dodatku można w dużym zakresie regulować.
Również 120-konny silnik 1.6 Citroëna okazuje się zauważalnie lepszy od konkurentów, przynajmniej we własnościach dynamicznych, bo ze spalaniem jest już nieco gorzej. Cóż – przecież osiągi nie biorą się znikąd ;-) Swoją drogą jednak, to ciekawi mnie, jak jeżdżą Hyundai i Mitsubishi, bo mi akurat owa 120-konna wersja silnika 1.6 niespecjalnie pasuje do jakiegokolwiek auta poza Peugeotem 208. Czegoś jej brakuje, właśnie wspomnianego w tekście „pazura”. Pracuje poprawnie, dobrze nawet, ale na pewno nie jest optymalnym wyborem do Citroëna C4! Niestety w Polsce nie mamy nic mocniejszego, jeśli chodzi o benzynę, więc musimy się zadowolić 120 konikami. Pytanie do Citroën Polska: czy myślicie, że 156-konna wersja tego motoru nie sprzedawałaby się w C4-ce w naszym kraju? Przecież na innych rynkach są takie wersje. We Francji kosztuje taka wersja od 25.600 euro, ale pamiętać należy, że wykończono ją w wyposażeniu Exclusive, więc nafaszerowana jest już dość konkretnie. Jestem przekonany, że i w Polsce byliby na nią klienci.
Citroën C4 najlepiej w teście poradził sobie także z amortyzacją licznych nierówności, a jego układ kierowniczy uznano za bardzo dobry. Nareszcie się dziennikarze motoryzacyjni przestają czepiać się rzeczy, które wcale nie były złe ;-) Chylę więc czoła przed Redaktorem Popkiewiczem.
Ocena końcowa „Auto motor i sport” nie uwzględnia cen samochodów, ale i bez tego wygrał najtańszy w stawce Hyundai. Pokonał Citroëna C4 o jedynie trzy punkty, które z pewnością dałoby się „uzbierać” przy wnikliwej analizie porównania, ale nie będę tego robił. Czemu? Bo wreszcie Citroëna nie czepiono się za wszystko, lecz oceniono go nieźle. A Hyundai jest w istocie ciekawą propozycją, choć w moim odczuciu jeszcze troszkę mu do europejskich standardów brakuje.
Szkoda tylko, że w podsumowaniu Autor stwierdził, iż Citroën jest tylko nieco powyżej przeciętnej w klasie, podczas gdy w tekście pojawiło się tak dużo zalet tego francuskiego samochodu.
Kolejne porównanie, w którym wzięły udział auta francuskie, znajdziecie na stronach 54-59. To materiał, który zainteresuje szczególnie wyjątkowo oszczędne osoby. Jaki kupić samochód, żeby jak najmniej palił? Z jakim silnikiem, jakiego rozmiaru? Ważne, żeby emisja CO2 nie przekraczała 100 g/km i takie właśnie autka trafiły do testu. Pojawiły się wśród nich aż trzy – na sześć w ogóle! – samochody marek francuskich. To Citroën C1, Peugeot 208 i Renault Twingo. Wiadomo bowiem nie od dziś, że Francuzi mają hopla na punkcie ekologii.
C1-kę pochwalono za całkiem przestronne, jak na tak mały samochód, wnętrze, w którym mogę „wygodnie podróżować cztery dorosłe osoby”. Wyróżniam ten wpis, bo zwykle w polskiej prasie czytamy, że „trojaczki z Kolina”, to pojazdy praktycznie dwuosobowe, a to nieprawda – wszak osobiście to już dawno temu sprawdzałem. Silnik najmniejszego Citroëna uznano za dynamiczny i chętny do pracy, choć głównie przy nieco wyższych obrotach. Motorek ten jest jednak dość oszczędny, a zawieszenie daje sporo radości z jazdy oferując przy okazji także jakąś namiastkę komfortu.
Z kolei Peugeota 208 e-HDi napędzanego 68-konnym silnikiem diesla przekazującego swoją symboliczną moc na koła za pośrednictwem zautomatyzowanej skrzyni biegów kompletnie skrytykowano. Właśnie za niedostatki mocy oraz powolną pracę skrzyni. Owszem – spalanie pozostaje na niskim poziomie. Szkoda jedynie, że kalkując materiał z niemieckiego odpowiednika zapomniano dodać, że w Polsce taka wersja oferowana nie jest i nie będzie, więc cały akapit o 208-ce równie dobrze można wyciąć i potraktować za niebyły.
Dużo lepsze oceny zebrało Renault Twingo napędzane 85-konnym silnikiem wysokoprężnym, które uznano za najlepsze w teście! Daje najwięcej przyjemności z jazdy przy bardzo oszczędnym gospodarowaniu paliwem, dobrze spisuje się zarówno w trasie, jak i w ruchu miejskim, a i kosztami zakupu nie zabija.
W dobie wysokich cen paliw ludzie zaczynają – co dowiódł wspomniany przed chwilą artykuł – szukać aut oszczędnych. Sięgają więc po niewielkie samochody, ale czy to słuszna droga? W miastach pewnie tak – zyskują także na parkowaniu, bo małe autko potrzebuje mniej miejsca. Ale gdzie ukochany przez nas, miłośników francuskiej motoryzacji, komfort? Nie zapewnią go zbyt wiele miejskie toczydełka. Może więc poszukać większego samochodu, ale z oszczędnym, dobrze dobranym silnikiem? Okazuje się – na stronach 82-84 – że to nie taki głupi pomysł. Porównano tam benzynowe wersje Fiata Pandy, Opla Corsy i Volkswagena Polo z dieslami pracującymi pod maskami Forda Focusa, Peugeota 407 i Volkswagena Golfa. Już nie będę się czepiał mieszania klas, bo 407-ka postawiona przy lżejszych i mniejszych kompaktach musi spalić więcej, ale nie zmienia to faktu, że podróż dobrze dobranym dieslem w większym samochodzie może być tańsza, niż niewielkim benzyniakiem.
Citroëny DS4 i DS5 wspomniał cytowany na stronie 86. jeden z internautów piszących do „Amis”.
O sytuacji w Formule 1, w tym w zespołach korzystających z silników Renault, możecie poczytać w materiale zamieszczonym na stronach 88-91.
I to już wszystko, co o samochodach francuskich napisano w „Auto motor i sport” w tym miesiącu. Można kupić!
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze