Maleńkie te zdjęcia, ale doceniam, że są – na trzech mikrych fotkach umieszczonych na okładce aktualnego wydania tygodnika AUTO ŚWIAT można się doszukać trzech francuskich aut. To Nowy Peugeot 508, Renault Clio i Renault Scenic. Ale najwięcej miejsca zajmuje auto niemieckie – BMW serii 3. Sprawdźmy, czy warto kupić powoli już dezaktualizujący się AUTO ŚWIAT.
AUTO ŚWIAT nr 15 (1167) z 9.IV.2018
Wydawca: Ringier Axel Springer Polska Sp. z o.o.
Stron: 52 (z okładką)
Cena: 2,70 zł
Koszt 1 strony: niemal 5,2 grosza
Warto kupić? Raczej nie
O jakich interesujących nas markach piszą: Citroën, Peugeot, Renault, Alpine
Jakie modele opisano/pokazano/wspomniano: Berlingo, C4 Cactus, 308, 508, Clio, Scenic, A441, sportowe
Renault Clio wspomina we „wstępniaku” na stronie 4. Redaktor Sewastianowicz. Od razu uprzedza fakty i twierdzi, że to najciaśniejsze auto spośród czterech porównanych przez AUTO ŚWIAT w tym numerze. Zajmę się tym testem, bo wzbudził we mnie trochę wątpliwości.
Ale wcześniej zamieszczono materiał zatytułowany „Wielkie premiery w Poznaniu”. Na stronach 10-12 znalazła się relacja z największych polskich targów motoryzacyjnych. Mam wrażenie, że najwięcej miejsca w tej relacji poświęcono koncernowi VAG, ale największe zdjęcie przedstawia Peugeota 508. W tekście jednak francuskim markom poświęcono niewiele miejsca. Znalazły się tam wzmianki o 508-ce i Citroënach Berlingo oraz C4 Cactusie. Riftera kompletnie zignorowano.
Na stronach 14-19 AUTO ŚWIAT porównał cztery modele segmentu B – Forda Fiestę, Hondę Jazz, Renault Clio i Volkswagena Polo. Chyba nie zdziwi Was fakt, iż Polo wygrało, a Clio znalazło się na szarym końcu, de facto zdeklasowane przez niemiecką konkurencję. W szranki stanęły samochody napędzane benzynowymi silnikami o mocach rzędu 115-130 KM, przy czym najsłabszy motor zamontowano w Volkswagenie.
Renault Clio uzyskało tylko 407 punktów, gdy do zdobycia było ich równo 600. Uznano, że stylistycznie to atrakcyjne auto, ale pod rękę z uroda idzie ciasnota. W pewnych sytuacjach bywa to zaletą ;-) ale tego już AUTO ŚWIAT nie pisze. Nie mają skojarzeń. Stwierdzono też, że w Clio jest „ograniczona widoczność z miejsca kierowcy i obsługa też taka sobie”. Testujący najwyraźniej pogubili się w rozbudowanym menu, za to nie dostrzegli „niczego nowatorskiego” „pod względem asystentów kierowcy”. Tyle, że Clio IV ma już 5,5 roku stażu rynkowego i do drzwi salonów za chwilę zapuka piąta generacja. Ciekawe, czy wtedy będzie wygrywać porównania w motogazetkach… Nie sądzę.
Pochwalono czterocylindrowy silnik za kulturalną pracę, który jednak uznano za paliwożerny. Spodobało się też komfortowe zawieszenie, którego starania psują 17-calowe felgi. Całkiem dobrze wypadło wyposażenie, przynajmniej dopóki nie doszło do ocen punktowych…
Przestronna Honda Jazz uzbierała 427 punktów, o 12 mniej od Forda Fiesty. Zwyciężył oczywiście Volkswagen z dorobkiem 448 oczek. Tylko że Volkswagen Polo jest jak disco polo. Proste, niewymagające, bez cienia wyrafinowania. Wyciosane tak, żeby podobało się niewyrobionym odbiorcom. Bez stylu, bez finezji, nie pozostawiające żadnych konkretnych wartości.
Mnie jednak w Polo zastanowiło parę rzeczy. Na przykład ta przestronność. Auto jest krótsze od Clio (o centymetr jedynie, ale jednak) i ma mniejszy rozstaw osi (o 4,1 cm), ale AUTO ŚWIAT twierdzi, że jest znacznie przestronniejsze. Skąd się wzięły te centymetry na długość? Czary, czy co? Ale jeszcze ciekawiej jest przy pomiarach szerokości! Polo jest szersze od Clio o 1,9 cm (na zewnątrz), ale w środku rzekomo daje o aż 9,5 cm więcej z przodu i o 9 cm więcej z tyłu! Skąd się wzięły te centymetry???
No to policzmy. Szerokość zewnętrzna Polo – 1.751 mm. Szerokość wnętrza – 1.470 mm. Różnica między tymi parametrami, to raptem 281 mm. Po 14,05 cm na każdy bok auta. W Clio mamy odpowiednio 1.732 mm i 1.380 mm. Różnica, to 352 mm. Po 17,6 cm na każdy bok auta. 3,55 cm więcej na każdy bok przy węższym samochodzie. Czy odbija się to na lepszym wyciszeniu? Nie – AUTO ŚWIAT twierdzi, że Volkswagen jest lepiej wyciszony.
Sorry, ale mi jakoś cholernie trudno uwierzyć w te szerokości Polo. Chyba naprawdę wybiorę się do jakiegoś salonu Volkswagena i pomierzę ten model tak, jak mierzę testowane auta. Jak sam zmierzę, to uwierzę. Inaczej naprawdę trudno mi zaakceptować na wiarę 9-10-centymetrową różnicę w stosunku do zaledwie o niespełna 2 cm węższego Clio.
Volkswagen, choć ma najsłabszy w teście, 115-konny silnik, jest samochodem najdroższym po doposażeniu. Brakuje mu wielu opcji przy niemalże takiej samej cenie, jak Clio. Fiesta jest o mniej więcej 5% tańsza, Jazz sporo droższy. Ale doposażenie Hondy pochłonie 2.000 zł. Do Clio trzeba dorzucić 9.000 zł, ale w efekcie i tak będzie to najtańszy model w porównaniu. Fiesta wymaga dorzucenia opcji za niemal 16.700 zł, ale i tak nie przekroczy poziomu 77.000 zł. Volkswagen, bazowo kosztujący 63.390 zł, na koniec uzyskuje cenę dziewięciu dych bez 280 zł! Mimo to wygrywa porównanie. Ale skoro uzyskuje niemal najwyższe noty za wyposażenie z zakresu bezpieczeństwa i to tylko za system unikania kolizji (standard w Highline), wykrywanie zmęczenia kierowcy (standard w Highline), czujnik martwego pola (opcja). Inne elementy wyposażenia w Clio można mieć, seryjnie, lub opcjonalnie. Ale AUTO ŚWIAT dał tu Volkswagenowi aż o 10 punktów więcej, niż Renault!
Wybaczcie, ale (disco) Polo było tu w mojej opinii preferowane. Musiało wygrać, bo jest Volkswagenem. I tyle.
Renault „dostało po kulasach” w tabelce z punktami w wielu miejscach. Przegrało z kretesem (ze wszystkimi rywalami) w zakresie przestronności z tyłu, widoczności, przyspieszenia, skrzyni biegów, zachowania na drodze, komfortu jazdy, układu kierowniczego, utraty wartości, zużycia paliwa i wyposażenia w zakresie bezpieczeństwa. Nie wspomniałem pozycji, w których przegrało, ale niesamodzielnie, tylko uzyskało taki sam najsłabszy wynik, jak któryś z rywali.
Na stronie 23. opublikowano test Peugeota 308 GTi. 272-konny silnik benzynowy „dłubany” przez Peugeot Sport, to wspaniały element tego samochodu, ale znakomitych podzespołów jest w tym aucie więcej. Oczywiście nie brakuje akcentów wręcz obowiązkowych w usportowionym modelu. Opcjonalne dwubarwne malowanie (tył inny, niż przód i część środkowa) sprawia, że samochód wygląda, jak żaden inny. A i jeździ znakomicie, bo moc nie jest przesadzona, masa własna auta całkiem sensowna (podano 1.310 kg), a trakcja i przyczepność – znakomite. Dobrze oceniono osiągi, zużycie paliwa i skuteczność hamulców. Rozwijanie mocy jest ekscytujące, a zawieszenie twarde, ale nie ekstremalne. Cena jest skalkulowana rozsądnie, wyposażenie dość bogate, a skrytykowano w zasadzie tylko „mało sportową zmianę biegów” i „obsługę klimatyzacji poprzez ekran dotykowy”. Ostateczna nota – 4,5 gwiazdki.
Wśród importowych hitów 2018 roku królują oczywiście auta niemieckie (chodzi o modele z rynku wtórnego), ale trafił się też francuski „rodzynek”. Na stronie 41. przedstawiono Renault Scenic’a III generacji. To auto pochwalono za funkcjonalność, dobrą relację ceny do wieku, dwie wersje nadwoziowe (zwykły i Grand), a nawet komplet jednostek napędowych. Nawet diesle 1.5 dCi i 1.9 dCi określono mianem poprawionych. Za to AUTO ŚWIAT przestrzega przed ewentualnymi drobnymi problemami z elektroniką pokładową. No cóż – skoro jest, to ma prawo czasem zaniemóc ;-) Jeśli samochód określonego wyposażenia nie ma, to wiadomo, że się w nim ono nie zepsuje. Tak powstała legendarna (od legend) niezawodność Volkswagenów ;-)
W relacji z targów Technoclassica w Essen (strony 46-49) można dostrzec wyścigowe Alpine Renault A441.
I to już wszystko, co o francuskich samochodach napisano w aktualnym numerze tygodnika AUTO ŚWIAT.
Krzysztof Gregorczyk; grafika: Auto Świat
Najnowsze komentarze