„Auto-Świat” nr 20 (667) z 12.V.2008
Stron: 52 (z okładką)
Cena: 2,10 zł
Koszt 1 strony: nieco ponad 4 grosze
Warto kupić? można
O jakich markach francuskich piszą: Citroën, Peugeot, Renault (+Dacia)
O jakich modelach piszą: Saxo, 206, 308, Sandero, sportowe
Pierwszy artykuł związany z motoryzacją francuską opublikowano na stronie 13. Opisano tam nową wersję Forda S-Maxa napędzanego silnikiem 2.2 TDCI. Nie napisano niestety nigdzie, że to silnik znany już z aut koncernu PSA, bo właśnie ten motor (2.2 HDi) jest bardzo korzystnie oceniony przez Redakcję. Szkoda tylko, że nie napisano ani słowa o tym, skąd pochodzi ten silnik…Gdybyśmy mieli do czynienia z sytuacją przeciwną, to na pewno by napisano, z jakiego koncernu pochodzi motor…
Dwie kolejne strony poświęcono na prezentację Dacii Sandero, która najprawdopodobniej szturmem zdobędzie europejskie rynki. I tu znowu drobna uwaga – przy Octavii praktycznie nikt nie wspomina, że to kompakt z doklejoną… doklejonym ;-) bagażnikiem, a tu próbuje się zdyskredytować samochód deklasując go do segmentu niższego, niż właściwy. Owszem – wspomniano, że Dacii bliżej jest do kompaktów, ale zamieszania dokona w segmencie B. Skąd chłopaki w „Auto-Świecie” to wiedzą? Są wyjątkowo nieobiektywni na siłę wpychając Octavię do klasy średniej, Fabię wciskali kiedyś do kompaktów, ale z Dacią, na której budżet reklamowy liczyć praktycznie nie mogą, postępują zupełnie odwrotnie. Ja rozumiem, że nie podcina się gałęzi, na której się siedzi, ale wypadałoby być chociaż trochę uczciwym i obiektywnym.
Ale wróćmy do Dacii Sandero. Auto oceniono na czwórkę, czyli niespecjalnie wysoko. Skrytykowano ubogie wyposażenie wersji podstawowej, słabą zwinność i przeciętną jakość wykończenia. Po stronie plusów zapisano atrakcyjną cenę, komfortowe zawieszenie, dużą przestrzeń w środku i spory bagażnik. Z tym, to akurat przesadzili, bo w segmencie kompaktów 320 litrów nie jest jakimś wielkim osiągnięciem, ale przypominam – „Auto-Świat” próbuje zepchnąć Sandero do klasy B.
Na stronie 19. dwa artykuły, na które chciałbym zwrócić Waszą uwagę, choć tylko jeden dotyczy samochodów francuskich – to zestawienie sprzedaży aut dostawczych na polskim rynku w pierwszym kwartale br. Na trzecim miejscu (za Fiatem i Fordem) uplasował się Renault. Piąte miejsce przypadło Citroënowi, a szóste – Peugeotowi.
Drugi artykuł, to krótka notatka o handlowej premierze systemu Park Assist Vision – produkcie Volkswagena. Zapewne trafiliście już na reklamy telewizyjne, w których Niemcy chwalą się tym rozwiązaniem. Mam nadzieję, że chłopaki to udoskonalili, bo kiedy prezentowano Park Assista podczas ubiegłorocznego Salonu Samochodowego we Frankfurcie, to najwyraźniej niemiecki system się pomylił. Akurat przechodziłem obok miejsca, gdzie Golf parkował sam, a niemiecka hostessa opowiadała mi, jakie to wspaniałe rozwiązanie. Cóż – niegrzecznie byłoby zignorować kobietę, a poza tym ciekawy byłem, jak to będzie wyglądało. No i chyba przyniosłem im pecha, jakbym stosował techniki voodoo, tyle, że nie miętosiłem w kieszeni spodni żadnego samochodziku [ani nic innego ;-)))], więc to raczej nie moja wina. Na zaaranżowanym miejscu parkingowym stał znak – na szczęście na metalowej podstawie, a nie wmurowany. No i testowy Golf zahaczył o ów znak… Nic się nie stało, znak się jedynie trochę przechylił, nawet na nikogo nie upadł, ale widać daleko jeszcze Park Assistowi było do doskonałości. Spodziewam się, że przez te kilka ładnych miesięcy Niemcy wprowadzili odpowiednie korekty i teraz system sprawuje się bez zarzutu, ale wtopa mała była. Osobiście życzę Volkswagenowi, żeby się takie przypadki nie zdarzały. W trosce o znaki ;-)))
Na stronie 20. znajdziecie artykuł o tym, jak wyprowadzić auto z poślizgu, a rad udzielają specjaliści ze Szkoły Jazdy Renault.
Strony 22-24, to walka międzykontynentalna między Peugeotem 308, a Toyotą Auris. Oba samochody napędzane były przez wysokoprężne silniki o pojemności 2.0 o mocach z przedziału 126-136 KM. Autka w wersjach nazwanych analogicznie w obu koncernach Premium kosztują ok. 80 tys. zł, co jest wydatkiem dość znaczącym w tym segmencie rynku, ale i ich wyposażenie nie należy do ubogich. I nawet nie chodzi mi o dodatki, które znajdowały się na pokładzie testowanej również przez nas 308-ki (jak na przykład bardzo dokładna nawigacja, czy zestaw audio firmy JBL z subwooferem w bagażniku) – po prostu wersje Premium tak mają w obu koncernach.
Przy omawianiu stylistyki na czoło zdecydowanie wysunął się Peugeot. Co by nie powiedzieć – Toyota jest po prostu do bólu poprawna i… nijaka. W środku japońskie auto też nie rzuca na kolana – Peugeot jest znacznie oryginalniejszy. Wprawdzie stwierdzono w „Auto-Świecie”, że w chromowanych obwódkach zegarów odbijają się refleksy słoneczne w bezchmurne dni, ale to czepianie się! Mimo, że jeździliśmy 308-ką w styczniu, to słońca nie brakowało i nie zauważyliśmy żadnych refleksów. Co więcej – łatwiej o nie było z uwagi na niewysoki pułap słońca nad horyzontem. Mimo to nic takiego nie miało miejsca. Ale pewnie mamy zepsute oczy ;-)
W tekście bardzo dobrze oceniono silnik Peugeota, choć diesel Toyoty też nie jest zły. Co ciekawe – układ kierowniczy francuskiego kompakta też okazał się lepszy! Skrytykowano za to – nie zgadniecie ;-) – pracę lewarka zmiany biegów – że jest rzekomo „gumowy”. Nam bardziej podobało się rozwiązanie z Peugeota 207 SW, ale dźwigni z 308-ki też niewiele mogliśmy zarzucić!
W teście stwierdzono też, że Peugeot 308 jest wewnątrz ciaśniejszy od Aurisa. Cóż – nie do końca. Przestrzeni na szerokość jest więcej we francuskim samochodzie, ale na nogi i nad głowami rzeczywiście delikatnie góruje Toyota.
Czas na tabelkę z punktami. W zasadzie oceny są dość sprawiedliwe. Czepić się można drobiazgów, typu przyspieszenie, czy zużycie paliwa, ale przyniosłyby one 308-ce łącznie ze dwa punkty. Za to wypadałoby Peugeotowi odjąć ze dwa punkty za brak w standardzie tej wersji kurtyn powietrznych i poduszki kolanowej, które w Toyocie występują. Na dobrą sprawę więc Peugeot zasłużenie przegrał z poprawnym, acz trochę nijakim Aurisem. Różnica wyniosła jednak tylko 7 punktów, co na 530 możliwych do zdobycia jest wartością bardzo małą. Którą z pewnością wynagrodzi Wam niedostępny w Toyocie (o ile się orientuję) szklany dach…
Na stronie 39. zamieszczono wypowiedzi z forum internetowego „AŚ”. Właściciel Peugeota 206 ma problem ze świecącą się kontrolką poduszki i szuka porady.
Dwie strony dalej Interwencja związana z naprawą Peugeota 307 – PZU nie zamierza uwzględnić utraty wartości samochodu, który uległ dość poważnemu uszkodzeniu w chwili wypadku.
Chciałbym napisać, że jeśli przymierzacie się do zakupu na rynku wtórnym Citroëna Saxo, to powinniście się zapoznać z tekstem ze stron 46-47 „Auto-Świata”, ale trudno mi z całą odpowiedzialnością polecić ten materiał. Dlaczego? Choćby z uwagi na dziwne dane i opinie. Otóż napisano, że silnik 1.1 oferowany w Saxo od początku produkcji miał aż do 1999 roku tylko 55 KM mocy. To nieprawda! Miałem dwie sztuki Saxo, jeden z 1996 roku, drugi z 1998 roku. Oba z silnikami 1.1. Ten silnik (jednopunktowy wtrysk benzyny, ośmiozaworowa głowica) rozwijał 60 KM (wg francuskich danych), ewentualnie 58 KM (wg innych przeliczników kW/KM), ale na pewno nie 55 KM! Poza tym ktoś, kto napisał, że Saxo z silnikiem 1.1 dużo pali chyba nie wie, co chce wyartykułować. Łącznie pokonałem moimi Saxofonami ponad 220 tys. km (w ciągu pięciu lat) i średnie spalanie wynosiło ok. 5,5 litra benzyny na setkę. To dużo? Owszem – sporo jeździłem w trasie, ale również sporo w dość dużym mieście wojewódzkim. Zresztą za młodych lat rzadko też przestrzegałem ograniczeń prędkości, co może nie jest powodem do dumy, ale za to świetnie obrazuje, że nawet jeżdżąc dość szybko i – przede wszystkim – dynamicznie, nie spalałem w moich Saxiątkach Bóg wie jakich cystern. „Auto-Świat” pisze o średnio 7 litrach na 100 km! Chyba oszaleli! Poszedłbym wtedy z torbami, a jednak się tak nie stało. Saxo jest nadzwyczaj oszczędnym samochodem, z potężnym kufrem (w roku 1998 nikt nie oferował więcej w tej klasie!) i sporą przestrzenią dla pasażerów.
Skoro jesteśmy przy silniku 1.1, to w 1999 (rok modelowy 2000) zwiększono jego moc, ale nie do 60 KM, tylko właśnie z 60 KM do 61 KM. Związane to było z zastosowaniem wtrysku wielopunktowego.
Kolejną bzdurą jest stwierdzenie, że tylko z silnikiem 1.1 występowały oba rodzaje nadwozia – i trzydrzwiowe, i pięciodrzwiowe. To nieprawda!
Szkoda też, że nie wspomniano o poszukiwanej na rynku wtórnym wersji VTS 1.6 16v rozwijającej 118 KM. To bardzo ciekawe autko, o sportowym charakterze.
I to już wszystko, co o samochodach francuskich można znaleźć w tym tygodniu w „Auto-Świecie”.
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze