„Auto Świat” nr 2 (803) z 10.I.2011
Stron: 52 (z okładką)
Cena: 2,30 zł
Koszt 1 strony: przeszło 4,4 grosza
Warto kupić? Raczej nie
O jakich interesujących nas markach piszą lub choćby wzmiankują: Citroën, Peugeot
Jakim modelom poświęcono choćby odrobinę miejsca: Pluriel, Saxo, 106, 4007, 508, Expert, i0n, Partner
W tabelce z piętnastoma najpopularniejszymi w Polsce w listopadzie 2010 roku modelami, jaką opublikowano na stronie 14., znalazło się jedno auto francuskie – Citroën Berlingo, na które zdecydowało się 844 klientów. W efekcie francuski kombivan znalazł się na siódmym miejscu tejże tabelki.
Na stronie 15. z kolei znalazła się informacja o tym, że Peugeot zapewni 117 samochodów na potrzeby przewozu różnego rodzaju gości odwiedzających nasz kraj w II połowie br., kiedy to Polska obejmie półroczną prezydencję w Unii Europejskiej. W tekście wspomniano w związku z tym o modelach 4007, 508, Expert, Partner i i0n.
Citroën Pluriel jest kolejnym francuskim autem, o jakim wspomniano w aktualnym „Auto Świecie”. Ten oryginalny samochód napędzany silnikiem 1.4 (podstawowym w jego gamie) okazał się najgorszy wśród kabrioletów pod względem parametru masa/moc. Całe zestawienie znajdziecie na stronie 28.
Peugeot Partner na zdjęciu z fotoradaru pokazany został na stronie 37.
„Bezawaryjnie nie będzie” zatytułowano artykuł poświęcony Citroënowi Saxo, jaki opublikowano na stronach 46-47. Ocenie poddano auto napędzane najpopularniejszym chyba na polskim rynku benzynowym silnikiem 1.1. Miałem dwa takie samochody – pierwszy w wersji trzydrzwiowej wyprodukowano w 1996 roku i pokonałem nim w ciągu 16 miesięcy nieco ponad 50 tys. km, aż do kolizji, którą miałem z pijanym kierowcą malucha, który nawet nie miał OC. Drugie moje Saxo, pięciodrzwiowe, wyprodukowano w roku 1998, był to więc model po pierwszym delikatnym liftingu. W ciągu trzech lat i dziewięciu miesięcy pokonaliśmy razem ponad 171,5 tys. km. Opierając się więc na moich doświadczeniach z dwoma „Saxofonami” mogę chyba zabrać głos w przedmiotowej sprawie. Owszem – kupowałem te samochody, jako nowe, ale co do awaryjności intensywnie używanych aut mogę mieć opinię.
Według Redaktora Wróbla podpisanego pod artykułem niewiele przemawia za zakupem 10-letniego Saxo. Cóż – już tutaj pozwolę sobie się z tą opinią nie zgodzić. Samochody te były bowiem jednymi z najprzestronniejszych w swojej klasie w tym okresie, miały praktycznie największy bagażnik, a każde auto w wersji wyższej, niż podstawowa, wprowadzona zresztą na rynek dopiero w późniejszym okresie, nie od początku produkcji, miała co najmniej jedną poduszkę powietrzną. Pod koniec XX wieku w tym segmencie aut to był ewenement! Do tego dochodziły takie „bajery”, jak elektrycznie opuszczane szyby z przodu (od wersji SX), czy obrotomierz i centralny zamek (j.w.) – elementy u wielu konkurentów niedostępne, albo oferowane za słoną dopłatą! Takie były to czasy.
Poza tym Saxo – co na szczęście Autor przyznaje – było niesamowicie komfortowe. Było też zauważalnie większe, niż wspomniany przez Redaktora Wróbla Peugeot 106, wg Autora nieznacznie tylko zmodyfikowany samochód, na bazie którego powstało Saxo. W istocie – mały Citroën był podobny stylistycznie, ale dużo większy! Różnica w długości sięgała niemal 15,5 cm, choć rozstaw osi był taki sam – 238,5 cm.
W tekście zarzucono Saxofonowi podatność na korozję – również nadwozia. Rozumiem układ wydechowy i elementy zawieszenia – to rdzewieje w każdym samochodzie używanym w Polsce, ale nadwozie? Praktycznie tylko w autach po przygodach blacharskich!
Stwierdzenie, że „niektórzy użytkownicy uskarżają się ponadto na nietrwały układ hamulcowy (szybkie zużycie tarcz, wycieki)”, to chyba za mało, by generalizować. Owszem – poleciał mi płyn hamulcowy przez nieszczelny cylinderek, ale nie rozpaczałem z tego powodu jakoś szczególnie. Tym bardziej, że naprawa kosztowała grosze. Tarcze? W ruchu mieszanym potrafiłem przejeździć na klockach do 50 tys. km, na tarczach – dwie zmiany klocków. Jeśli ktoś jeździ głównie po mieście – na pewno wymieni elementy cierne szybciej, ale to nie była w żadnym wypadku wada Saxo!
Co do kodowanej blokady zapłonu, to było to rewelacyjne rozwiązanie, a zlikwidowano je w Saxo na początku roku 1998, a nie „przed 1999” – to zdecydowanie za ogólne stwierdzenie, choć na logikę prawdziwe.
Dziwnie brzmi także stwierdzenie, że „zdarzają się egzemplarze z polskiego salonu”. Z tego, co wiem, Saxo sprzedawało się w naszym kraju całkiem nieźle, powinno więc jeszcze jeździć po naszych drogach całkiem sporo autek tego typu kupionych u polskich dealerów.
Ostatecznie Saxo oceniono na połowę z możliwych do uzyskania sześciu gwiazdek. Za mało!!!
I to już wszystko, co o samochodach francuskich napisano w „Auto Świecie” w tym tygodniu. Myślę, że można sobie darować zakup.
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze