Na samym dole okładki Auto Świata nr 29 widzimy tytuł „Wystylizowane Picasso kontra rywale z Niemiec”. Okładka zawiera sześć zdjęć aut niemieckich, jedno francuskie i dwa innych producentów. Plus kilka krzykliwych tytułów, które mają zachęcić potencjalnego czytelnika do zakupu.
„Auto Świat” nr 29 (929) z 15.VII.2013
Wydawca: Ringier Axel Springer Polska Sp. z o.o.
Stron: 52 (z okładką)
Cena: 2,30 zł
Koszt 1 strony: ponad 4,4 grosza
Warto kupić? Nie
O jakich interesujących nas markach piszą: Citroën, Renault, Dacia
We wstępniaku Stanisława Sewastianowicza mamy wzmiankę o samochodach autonomicznych. Naczelny Auto Świata uważa, że to odległa przyszłość. Po lekturze naszego tekstu o Citroenie DS, który już w latach sześćdziesiątych jeździł w sposób autonomiczny, powinien zmienić zdanie. Oprócz tego wstępniaka na stronie trzeciej znajdziemy zdjęcie Renault Clio IV i zapowiedź testu tego auta.
Na stronie piątej nie ma nic francuskiego, za znajdziemy tam to dość zabawny podtytuł dotyczący pewnej marki: „Nowoczesność w BMW: van z 7 fotelami oraz 3-cylindrowymi silnikami – w 2015 roku zadebiutuje Family Tourer”. Jeszcze zabawniej wygląda rysunek u dołu strony, na którym autorzy przekonują, że silnik ustawiony poprzecznie jest lepszy od ustawionego wzdłuż. Jak to się punkt widzenia zmienia w Auto Świecie…. Jak już się śmiejemy z tych niemieckich przesądów, zmienianych co krok, to na stronie 13 znajdziemy informację o tym, że w najnowszym Mercedesie S 500 L, który kosztuje blisko pół miliona złotych, zamontowano dysk twardy o pojemności 10 GB. Chciałbym z tego miejsca pogratulować firmie Mercedes niesamowitego osiągnięcia technologicznego. O ile mnie pamięć nie myli to gdzieś 7 lat temu dysk twardy o takiej pojemności można było spotkać w Citroenie C6. Gratulujemy postępu, Mercedes. Auto Świat nie zająknął się oczywiście, że dzisiaj 10 GB ma byle chiński smartfon i nie przystoi w limuzynie montować takich rozwiązań, bo to zwyczajnie jest wstyd dla marki.
Na stronie 16 znajduje się porównanie nowego C4 Picasso z niemiecką konkurencją. Jak to pokazaliśmy w naszej analizie, autor chwali C4 Picasso, które zdecydowanie wygrywa cały test. Niestety niemiecka poprawność zwyciężyła nad rozsądkiem i w podsumowaniu czytamy, że wygrywa Ford C-Max, ze względu na… wszechstronność. To roztrojenie jaźni (tytuł pyta, który van zna więcej sztuczek, w środku chwalą C4 Picasso a na końcu mówią, że jest droższe o 10 tysięcy od znacznie mniejszego, twardego i ciasnego C-Maxa) jest typowe w testach. Szczytem wpadki jest chwalenie podparcia ud w C4 w jednym ze zdjęć a w tekście krytykowanie, że podaprcia ud nie ma wcale. Jaka gazeta, taki test, chciałoby się powiedzieć. Na osłodę pozostaje dużo plusów C4 Picasso, w tym takie smaczki jak „Francja w formie: także z tytłu C4 Picasso okazuje się zgrabniejsze od klasy B oraz C-Maxa. Jak widać, pojemne i praktyczne wnętrze można opakować ładną karoserią”.
Na stronie 21 znajdziemy duże zdjęcie Renault Clio IV oraz krótki test tego samochodu. Autor Gall Anonim (nie podpisał się pod swoim dziełem) trochę chwali, trochę gani nowe Clio. O fotelach z przodu napisał na przykład, że słabo trzymają na zakrętach a o fotelach z tyłu, że jest na nich dość ciasno. Przyczepił się też do kształtu zegarów, za to pochwalił ergonomię. Rozbawiło mnie stwierdzenie „istotnym błędem jest natomiast umiejscowienie dysz nawiewu pod ekranem dotykowym, gdyś po włączeniu klimatyzacji mrożą one dłonie manipulującego przy multimediach kierowcy”. Jest jeszcze jedno spostrzeżenie godne arcymędrca ;-) „Z tyłu auta jest znacznie mniej przestronnie niż z przodu”. Ech… szkoda słów.
Na stronie 24 znajdziemy pieśń pochwalną na temat Golfa Cabrio. Potok zachwytów autora jest przekomiczny. Na przykład uczy czytelników, jak wytrawny edukator, że „Nadwozie Golfa Cabrio zbudowano na poprzedniej, 6 generacji kompaktu. Nie znaczy to, że mamy do czynienia z przestarzałą konstrukcją”. We wstępie zaś chwali „To auto nie urzeka stylistyką, ale ma kilka zalet: dynamiczny silnik, świetnie zaprojektowane wnętrze i – tu niespodzianka – rozsądną cenę”. Ta rozsądna cena za brzydki i nudny samochód jakim jest Golf to blisko 90 tysięcy złotych. Za te pieniądze kupimy dużo ładniejszy i bardziej funkcjonalny 308 CC.
Wzmiankę o samochodach francuskich mamy jeszcze w tekście na temat auta do LPG za kilka tysięcy złotych. Na pierwszym miejscu rzecz jasna Skoda Octavia, którą autor chwali jak może. Oto próbki stylu: „Octavia to bardzo udane auto, a jego jedynym poważnym minusem są… poprzedni właściciele, niekiedy wykazujący tendencję do nadmiernego eksploatowania pojazdu”. No ja, gdybym był poprzednim właścicielem tego brzydkiego kompakta to bym się zwyczajnie obraził na Auto Świat. Dopiero po chwili autor przechodzi o awarii tego pojazdu i dowiadujemy się, że są problemy z elektryką (podnośniki szyb, centralny zamek, wentylatory chłodnicy, silniki wycieraczek) a oprócz tego pólosie i rdzewienie karoserii, do tego luzy w w układzie kierowniczym. Nieładnie Octavia… nieładnie.
Na trzecim miejscu wśród polecanych aut jest Dacia Logan. Tutaj styl autora jest już inny. Otóż zaczyna się od „Montowane w Dacii wiekowe silniki produkcji Renault (8 – zaworowe)….”. Już na samym wstępie określenia, które nie kojarzą się najlepiej. Wiekowy… stary… i tak dalej. Czemu nie napisano i wiekowym silniku w Octavii? Oczywiście jest o korozji, ale w innych słowach „to częsta przupadłość rumuńskiego auta”. Pejoratywne określenia wieńczy „głupieje elektryka”. Prawdziwy obraz tego, co dzieje się z Dacią o ile się dzieje, znajdziecie jednak na www.daciaklub.pl a tendencyjne określenia kolejnego Galla Anonima z Auto Świata można włożyć między miejskie bajki.
Będąc nieco złośliwym powiedziałbym, że Auto Świat w tym tygodniu przypomina mi propagandowe pisemko reklamujące niemiecką motoryzację. Więc szkoda nawet tych dwóch złotych i trzydziestu groszy na ten folder, lepiej iść na lody.
Najnowsze komentarze