„Top-Gear” nr 09 (7) z IX.2008
Stron: 164 (z okładką)
Cena: 3,90zł
Koszt 1 strony: niespełna 2,4 grosza
Warto kupić: tak
O jakich markach piszą lub choćby wzmiankują: Citroën, Peugeot, Renault (+Dacia)
O jakich modelach wspomniano: 2CV, Partner, Laguna, Megane, Sandero
Pierwsza wzmianka o francuskim samochodzie pojawia się na stronie 8. w liście Marcina Maziarza, który wyraża krytykę „Top Gear”, w dodatku najwyraźniej zasłużoną. Autor listu pisze bowiem, że w jego Lagunie „podpowiadacz” momentu zmiany biegu spisuje się znakomicie, a redaktorom „TG” ta funkcja wydała się bez sensu i w dodatku działała wg nich nie wtedy, co powinna.
Zwykle nie omawiamy reklam w pismach motoryzacyjnych, ale tym razem zrobimy wyjątek. Strona 9., to reklama nakładki wibracyjnej stosowanej na… Oj, sami wiecie, na co ;-) To kolejna próba wykorzystania motoryzacji do innych, jakże przyjemnych celów. My proponujemy Wam jednak skorzystanie z promocji marki Rosetex. Pisaliśmy o tym przeszło dwa miesiące temu, ale promocja produktów Rosetexu, w której można wygrać szereg gadżetów oraz samochody Citroën C2 VTS wciąż trwa. Jej czas ograniczony jest dniem 30.IX., więc jeszcze na pewno zdążycie… ;-)
O Renault Megane R26.R już wspominaliśmy. „Top Gear” pisze na jego temat na stronie 15. Przypomnijmy, że chodzi o limitowaną do 450 sztuk (z czego 230 trafi na Wyspy) wersję Megane RenaultSport, szczuplejsze o 123 kg od seryjnego R26, co przy zachowaniu 225 KM mocy maksymalnej daje lepsze osiągi. W samochodzie pojawiło się coś na kształt klatki bezpieczeństwa, plastikowe okna, maska z włókien węglowych, za to zniknęła tylna kanapa.
A teraz już tłumaczę, dlaczego podpadł mi James May, sympatyczny skądinąd facet, który ma fryzurę, jaką sam chciałbym nosić, ale żona mi nie pozwala ;-) Na stronie 26. zamieszczono felieton tego faceta o imieniu godnym kamerdynera, który puentuje swoje ciekawe wypowiedzi na temat starych aut tak: Pewnego dnia jechałem starym Citroënem 2CV. Mógłbym, jak wielu ludzi, powiedzieć, że ma on niezaprzeczalny typowo francuski urok, czar zrodzony z bezwzględnego pragmatyzmu jego twórcy. Mógłbym oklaskiwać jego prostotę i drżeć na samo wspomnienie słabego, lecz dzielnego silnika chłodzonego powietrzem oraz dziwacznej zmiany biegów. Ale kłamałbym. Stara „Cytryna” 2CV jest niewiarygodnym chłamem pod każdym możliwym względem. Czyż więc James May mógł mi niniejszym nie podpaść? ;-)
„Top Gear” testuje różne samochody, ale wydawałoby się, że w redakcji występującej pod szyldem wielbicieli prędkości test kombivana, to przesada. Tak jednak nie jest – na stronie 62. znajdziecie opis jazd Peugeotem Partnerem Tepee w jego najświeższej odsłonie. Nie rozumiem tylko, dlaczego całość zatytułowano Wakacyjny dostawczak, skoro jazdy odbyły się wersją osobową. Czasy dostawcze minęły i teraz Tepee, to wersja naprawdę mocno różniąca się od odmiany użytkowej.
Na szczęście Redaktor Horodecki szybko dostrzega w Partnerze Tepee właśnie samochód osobowy. 505-litrowy kufer (wg normy VDA) w rzeczywistości ma pojemność aż 670 litrów „wody” (czy też powietrza), co pomoże upakować drobiazgi „po kątach”. Kiedy jechałem na tegoroczny urlop, miałem w zasadzie dwie, czy trzy większe torby, a druga połowa bagażu była albo w różnych pomniejszych torbach i siatkach, albo wręcz leżała luzem. Jak więc widać, czasem ta rzeczywista objętość kufra ponad standardowo mierzoną pojemność, może być bardzo przydatna. Wie o tym każdy, kto jeździ na urlop z dziećmi w wieku szkolnym, bądź jeszcze młodszymi.
Redaktor Horodecki pochwalił również 110-konne diesla napędzającego niemałego przecież Partnera. Obciążone auto spalało w trasie ok. 7 litrów oleju napędowego na 100 km. W mieście „na pusto” zadowalało się litrem mniej, przy czym posiadało rezerwy, dzięki którym przy spokojnej jeździe dałoby się zejść do poziomu 5 litrów!
Stronę 72. powinni odwiedzić zwłaszcza ci z Was, których pasjonuje rozwój rumuńskiej Dacii zależnej oczywiście od Renault. Redaktor Ceran zapoznał się z hatchbackiem o nazwie Sandero i podzielił się wrażeniami z czytelnikami „Top Gear”. A jakie to wrażenia?
Okazuje się, że Sandero – co już docenili chyba wszyscy – jest samochodem o komfortowym zawieszeniu, co nie nastraja do ofensywnej jazdy, ale za to na drogach, z jakimi większość z nas boryka się na co dzień, okazuje się dobrym przyjacielem naszych czterech liter umiejscowionych tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę. Plecy zresztą też rozpaczać nie będą, bo choć fotele Sandero nie trzymają na boki tak, jak te w C4 WRC, to jednak zapewniają całkiem przyzwoite podparcie. Auto jest więc dobre, jako pojazd dla rodziny, która woli nowy samochód, niż coś sprowadzone z zagranicy, co ma cholera wie jakie geny – z ilu egzemplarzy, a nawet gatunków… Sandero, to przy tym samochód wcale ładny, na pewno zgrabny i o raczej dość nowoczesnej stylistyce pełnej krągłości.
Kolejna relacja z długodystansowego testu Renault Laguny 1.5 dCi Expression została zamieszczona na stronie 157. Tym razem obyło się praktycznie zupełnie bez marudzenia – Laguna pojechała do Sopotu spalając średnio 6,7 litra oleju napędowego, przy czym podróż odbywała się lokalnymi drogami i pewnie nie zawsze zgodnie z przepisami ruchu drogowego biorąc pod uwagę ograniczenia prędkości. Dlaczego tak sądzę? Bo w Polsce ograniczeń jest tyle, w dodatku często tak bzdurnie umieszczanych, że niemożliwością jest ich przestrzeganie.
I to już wszystko, co napisano o samochodach francuskich we wrześniowym numerze „Top Gear”. Jak zwykle polecamy Wam lekturę całego numeru! Naprawdę warto poczytać w czasie drugiego wakacyjnego miesiąca, ewentualnie w początkach roku szkolnego.
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze