Citroëny są dużo warte, zwłaszcza dla ich właścicieli, ze szczególnym uwzględnieniem miłośników ;-) Poważniej rzecz ujmując – nawet w Polsce są zabytkowe egzemplarze, które pieczołowicie odrestaurowano i spokojnie można je wycenić na kilkadziesiąt, a nawet ponad sto tysięcy złotych. Do światowego rekordu jednak autom znajdującym się w Polsce sporo brakuje…
Do niedawna rekord świata w kwestii ceny zapłaconej za Citroëna należał do modelu SM Mylord. To SM w wersji cabrio zbudowany przez współpracującą z producentem manufakturę Chapron – nie trzeba tej marki miłośnikom Citroënów przedstawiać. Sam swego czasu, jeszcze przed nastaniem euro, widziałem na niemieckiej stronie internetowej DS Cabrio od Chaprona wycenianą na 85.000 marek.
Wracając do SM-a Mylord – w początkach 2014 roku sprzedano ten samochód za 538.300 euro. To przy dzisiejszym kursie tej waluty ponad 2,22 miliona złotych. Sporo, prawda? A przy kursie z początków lutego minionego roku było to nawet ponad 2,25 miliona złotych. No ale skoro chodziło o rzadkie auto, to i cena musiała być wysoka.
Ale to już przeszłość – rekord został właśnie pobity! 612.400 euro zapłacono za Citroëna Traction Avant 15-6 Cabriolet, co oznacza, że przy obecnym kursie ktoś wydał na to auto równowartość ponad 2,53 miliona złotych. Kurczę, to naprawdę spore pieniądze. No ale takich aut powstało tylko sześć, z czego do naszych czasów przetrwały jedynie trzy. Nic dziwnego, że w ostatnią niedzielę, 15. marca, w domu aukcyjnym Osenat ktoś zdecydował się wyłożyć taką sumę.
Rzadkość samochodu, to jedno, ale liczy się też jego stan i autentyczność. A tę specjaliści z Osenatu ocenili wysoko. Tym bardziej, że historia tego egzemplarza nie kryje zbyt wielu tajemnic. Samochód zaczęto budować jeszcze przed II wojną światową, w 1939 roku. Budowę dokończono dopiero po klęsce Niemców, w 1946 roku, a przeszło pół wieku auto pozostawało w rękach jednego właściciela.
Rzadkość tego samochodu polega na tym, że wersji cabrio z takim 6-cylindrowym silnikiem zbudowano jedynie sześć. Owszem, później pojawiały się dość liczne repliki, ale oryginałów było tylko pół tuzina, a historia zagubiła gdzieś po drodze aż 50% zbudowanych sztuk.
Auto kupił mieszkaniec Francji, więc to w tym kraju macie szansę je zobaczyć, a i to pewnie nieczęsto. W każdym bądź razie Francuzi cieszą się, że tak rzadki pojazd nie opuści ojczyzny. I wcale im się nie dziwię.
KG
Najnowsze komentarze