Czy ktoś z Was pamięta lampy naftowe? Kiedyś powszechny obrazek w polskich domach, błyskawicznie wyparte przez elektryczność, porzucone, zapomniane, niszczejące, trafiały masowo na śmietnik. Dzisiaj dobra lampa naftowa potrafi kosztować kilkaset złotych i więcej. Ktoś, kto zbierałby te porzucone dawniej, dzisiaj mógłby zrobić majątek.
Nieubłagany czas sprawia, że starsze samochody powoli znikają z rynku. Nie z powodu ich nieprzydatności, ale dlatego, że producenci kuszą nas na każdym kroku czymś nowym. Większość z nich stanie się bezużytecznym wrakiem, rozmontowanym na części gdzieś na złomowisku. Podzielą los lamp naftowych.
Te które ocaleją będą powoli nabierać wartości. Oczywiście nie od razu, raczej z czasem. Nawet te masowo produkowane, które nie miały jakichś niesamowitych osiągów czy cech. Mowa o autach zachowanych w stanie oryginalnym lub zbliżonym do oryginalnego. Niektóre mogą być nawet krajowymi lub światowymi unikatami. Ten proces odbywa się na naszych oczach. Dlatego naprawdę warto interesować się rynkiem starszych samochodów, jeśli tylko ktoś może sobie na to pozwolić, bo ma trochę czasu i warunki. Bardzo często stare auta dostępne są za przysłowiowe grosze, bo to spadek, stało w garażu, nie wiadomo co z tym zrobić.
Samochód to element naszej rzeczywistości. Jest to przedmiot użytkowy, ale jakaś magia sprawia, że po kilkudziesięciu latach staje się na nowo przedmiotem pożądania. Wystarczy zobaczyć co się dzieje na spotkaniach klasycznych Citroënów. Jeśli byliście dwa tygodnie temu nad morzem w okolicach Mielna, to być może widzieliście tłumy ludzi, które z zachwytem w oczach oglądały zabytkowe Citroëny C4, Traction Avant, DS, klasyczne modele takie jak CX czy XM. Dzieci z przejęciem wypytywały swoich rodziców o te niezwykłe kształty, stojące na deptaku przy morzu, panowie z wypiekami na twarzy podziwiali karoserie i wnętrza. Zainteresowanie ogromne. A przecież takiego DS wyprodukowano w ponad 1,3 miliona sztuk! Auto tak popularne i powszechne, że nie powinno być aż tak atrakcyjne, prawda?
Samochód można traktować jak swojego rodzaju dzieło sztuki, małą architekturę miast i miejscowości. Swego czasu ładnie określono to, że „weteran szos jest tym, czym zabytek w architektonicznej tkance miasta lub piękna broszka na modnej sukni”.
Weterani szos są nam potrzebni. Trochę jako świadectwo dawnych epok, trochę jako sentymentalny powrót do czasów, których już nie ma a trochę po to, by upiększać nasze życie motoryzacyjne, zdominowane przez korporacyjnie przetworzone metalowe pudełka.
Potrzebni są też ludzie, którzy posiadaczy owych zabytkowych, klasycznych i współczesnych Citroenów, Peugeotów czy Renault zrzeszają w stowarzyszenia, kluby, grupy – i to się też dzieje. Przykładów nie brakuje a każdy prawie weekend tego lata jest świadectwem: zloty, spotkania, rajdy i wystawy odbywają się w całym kraju.
Szanujmy stare samochody. Póki się da.
Najnowsze komentarze