Reguła CAFE 2025 (Corporate Average Fuel Economy), która została wprowadzona w celu redukcji emisji CO2 przez przemysł motoryzacyjny, spotyka się z rosnącą krytyką. Głównym zarzutem ze strony producentów samochodów, w tym Renault, jest to, że przepisy te zostały oparte na przestarzałych danych i nie uwzględniają zmieniających się realiów rynku motoryzacyjnego oraz technologii związanych z pojazdami elektrycznymi.
Regulacje CAFE 2025 zostały przygotowane w oparciu o prognozy z 2016 roku, które zakładały dynamiczny rozwój rynku pojazdów elektrycznych i znaczący wzrost zainteresowania nimi. Jednak realia okazały się zupełnie inne. Mimo że technologia pojazdów elektrycznych się rozwija, rynek wciąż nie osiągnął poziomu, który był zakładany kilka lat temu. Produkcja i sprzedaż elektryków, choć rośnie, jest daleko od oczekiwań, na których bazowano przy tworzeniu przepisów.
Luca de Meo, dyrektor generalny Renault i prezes Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów ACEA, podkreśla, że przemysł nie jest w stanie sprostać tym wyśrubowanym normom, zwłaszcza że nie uwzględniono w nich mechanizmów dostosowawczych do zmieniającej się sytuacji. “Te przepisy powstały na bazie optymistycznych założeń o przyszłym rozwoju rynku pojazdów elektrycznych, które nie spełniły się w takiej skali, jak przewidywano. Bez elastyczności i aktualizacji tych norm, przemysł motoryzacyjny stoi przed ogromnym wyzwaniem, które może negatywnie wpłynąć na jego rozwój” – zauważa de Meo.
Jednym z kluczowych problemów, na które wskazują krytycy CAFE 2025, jest brak jakiejkolwiek elastyczności w przepisach. Normy te nie zostały zaprojektowane z myślą o możliwości ich aktualizacji w oparciu o rzeczywiste tempo rozwoju technologii oraz zmiany na rynku. Przemysł motoryzacyjny, zamiast korzystać z wsparcia w procesie transformacji, zmaga się z narastającą presją na dostosowanie się do nieaktualnych wymogów.
De Meo podkreśla, że wprowadzenie bardziej elastycznych przepisów mogłoby znacznie ułatwić producentom samochodów osiągnięcie wyznaczonych celów redukcji emisji. Przemysł już teraz inwestuje ogromne sumy w badania i rozwój nowych technologii – prognozuje się, że do 2030 roku inwestycje te sięgną 250 miliardów euro. Jednak, jak dodaje de Meo, te wysiłki mogą być niewystarczające, jeśli władze publiczne nie zapewnią bardziej realistycznych ram regulacyjnych.
Innym problemem, na który zwracają uwagę przedstawiciele branży, jest brak odpowiedniej infrastruktury, która mogłaby wspierać rozwój pojazdów elektrycznych. Pomimo ogromnych nakładów na badania i rozwój, projekty takie jak budowa fabryk baterii czy stacji ładowania rozwijają się znacznie wolniej niż oczekiwano. W efekcie, przemysł motoryzacyjny stoi w obliczu wyzwań związanych zarówno z produkcją pojazdów, jak i ich późniejszym użytkowaniem przez konsumentów.
Zobacz: testy nowych i używanych samochodów. Pomiary, opinie, spalanie
De Meo podkreśla, że problem ten jest szczególnie widoczny w Europie, gdzie wdrażanie projektów związanych z ekologicznymi technologiami napotyka na opóźnienia. Przepisy takie jak CAFE 2025, które nie uwzględniają tych realiów, dodatkowo komplikują sytuację. Dla przemysłu oznacza to, że mimo postępu technologicznego, producenci są zmuszeni stawiać czoła wysokim karom finansowym, co może zahamować dalszy rozwój branży.
Przemysł motoryzacyjny nie kwestionuje potrzeby dekarbonizacji transportu – wręcz przeciwnie, jest jednym z liderów zmian w tym zakresie. Jednak, jak zauważa de Meo, kluczem do sukcesu jest pragmatyzm. Normy takie jak CAFE 2025 muszą być dostosowane do rzeczywistego stanu rynku oraz technologii. Tylko wtedy Europa będzie w stanie utrzymać swoją pozycję w globalnym wyścigu o rozwój zielonych technologii – podsumowuje de Meo.
Luca de Meo kontra Carlos Tavares: napięcie między szefami koncernów Renault i Stellantis rośnie
Najnowsze komentarze