Szef grupy Renault, Luca de Meo, ocenia że w Europie motoryzacja klasyczna umiera. Ostrzega jednocześnie przed zbyt szybkim przechodzeniem na elektryki, jako rozwiązanie zbyt drogie dla klientów.
„Nie sądzę, że jest ktokolwiek kto rozwija zupełnie nowy silnik spalinowy w Europie” – powiedział Luca de Meo. „Wszystkie pieniądze idą na technologię elektryczną lub wodorową.” Jednocześnie ostrzega, że ceny takich samochodów są zbyt wysokie jak na możliwości klientów.
Tymczasem plany, by wprowadzić ścisły zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych blokują Niemcy, Czechy, Włochy, Polska oraz Bułgaria. Kraje te przeciwstawiają się pełnemu zakazowi. W zamian proponowane są rozwiązania bazujące np. na paliwach syntetycznych. Włochy rozszerzyły nawet żądania niemieckiego rządu wnosząc do Komisji Europejskiej o przygotowanie szczegółowych zasad dla sprzedaży samochodów napędzanych wszystkimi paliwami neutralnymi pod względem emisji dwutlenku węgla, w tym e-paliwami i niektórymi rodzajami biopaliw.
Renault jako jeden z niewielu koncernów nie chce przechodzić w 100% na napędy elektryczne wcześniej niż w 2035 roku. Luca de Meo podzielił firmę na część zajmującą się motoryzacją klasyczną i część elektryczną. Samochody spalinowe z całą pewnością będzie jak najdłużej produkować Dacia, której siłą są między innymi przystępne ceny i fabryczna instalacja LPG. Na efekty nie trzeba było długo czekać, Dacia Sandero w styczniu i w lutym była najchętniej kupowanym samochodem w Europie.
Producenci samochodów walczą też o odłożenie wejścia w życie norny Euro 7, która – według Luca de Meo – spowoduje podwyżkę cen samochodów o około 2.000 euro na sztuce. Jednocześnie nie przynosi znaczącej różnicy w ochronie środowiska, emisja spada o kilka punktów procentowych, twierdzą koncerny.
Najnowsze komentarze