Szef Renault, Luca de Meo krytycznie odniósł się do zbyt szybkiej rezygnacji z aut spalinowych na rzecz samochodów elektrycznych i uważa, że w ten sposób zamiast pomóc środowisku, możemy mu bardziej zaszkodzić.
Branża motoryzacyjna w pośpiechu stara się realizować wytyczne Unii Europejskiej dotyczące wymogów środowiskowych a plan zakazania sprzedaży samochodów spalinowych od 2035 roku, powoduje nacisk na rozwój, produkcję i promocję modeli z napędem elektrycznym. Wydawałoby się, że wszystko dzieje się szybciej niż byśmy tego chcieli i szybciej niż wynikałoby z postępu przygotowań infrastruktury, co dostrzegają również szefowie koncernów motoryzacyjnych. Zbyt szybka zmiana z aut benzynowych i diesli na pojazdy elektryczne może mieć zdaniem dyrektora generalnego Grupy Renault, daleko idące konsekwencje.
Zobacz także: Renault Zoe przejechało ponad dwa tysiące kilometrów na jednym ładowaniu!
Konsekwencje społeczne, finansowe i ekologiczne
„Marka Renault jest bardzo zaangażowana w rozwój pojazdów elektrycznych. Zaczęliśmy tutaj bardzo wcześnie i nadal wierzymy, że napęd elektryczny i być może wodór, mogą być dobrym rozwiązaniem dla niektórych zastosowań” – powiedział Luca de Meo podczas konferencji The Financial Times Future of the Car w Londynie. Trudno się z tym nie zgodzić. Już w 2012 roku w ofercie Renault znajdowało się Zoe, czyli jeden z pierwszych masowo produkowanych modeli na prąd. Najnowszym elektrykiem jest Megane E-Tech Electric, ale w planach jest rozszerzenie gamy m.in. o nowe R5 na prąd oraz elektrycznego SUV-a. Napęd wodorowy również nie jest francuskiemu producentowi zupełnie obcy. Za jego rozwój odpowiada spółka HYVIA. Mimo coraz szerszej gamy produktów, które nie emitują spalin, de Meo sceptycznie odnosi się do całkowitej rezygnacji z aut spalinowych.
„Jeżeli spojrzymy na dane, zobaczymy, że sprzedaż samochodów z silnikami spalinowymi – w tym także hybryd – jeszcze nie osiągnęła szczytu. Należy wziąć pod uwagę wyzwania z perspektywy społecznej, finansowej i ekologicznej” – dodał.
Emisja CO2 nie taka oczywista
De Meo zwrócił uwagę, że samochody z napędem elektrycznym sprawdzają się w 85% typowego użytkowania, ale nie podczas „trzech dłuższych podróży w ciągu roku”. Ograniczony zasięg zniechęca klientów do zakupu takiego auta. Wspomniał również o całkowitej emisji CO2.
Zobacz także: Renault Scenic przechodzi do historii. Koniec produkcji popularnego modelu
„Odpowiedź na pytanie, jaki jest poziom emisji CO2 przez cały okres eksploatacji samochodu, nie jest taka oczywista. Niektóre paliwa alternatywne lub hybrydy mogą być czystsze w tych pomiarach niż pojazdy elektryczne” – uważa dyrektor generalny Renault. „Do tego dochodzi dostępność aut elektrycznych pod względem finansowym. Spodziewaliśmy się parytetu cen około 2025 roku, ale teraz może się to zmienić ze względu na inflację surowcową”.
De Meo podkreślił, że nałożenie rygorystycznych wymogów może być szkodliwe dla środowiska, ponieważ odetnie inwestycje w możliwie najczystsze technologie silników spalinowych. „Musimy zapewnić bezstronne, rzeczywiste podejście do tej technologii” – powiedział.
Nowy napęd hybrydowy
„W tym roku wprowadzimy na rynek nowy silnik hybrydowy o najlepszej na świecie wydajności, lepszej niż diesla i pokazuje, że wciąż jest potencjał w silnikach spalinowych. Oczywiście będziemy inwestować w przyszłe technologie, ale powinniśmy również wziąć pod uwagę wpływ odcięcia inwestycji na rzecz tego, co obecnie rozwijamy”.
Nie tylko Luca de Meo uważa, że elektryfikacja postępuje zbyt szybko. Swoje obawy niejednokrotnie przedstawiał podczas swoich wystąpień Carlos Tavares, który stoi na czele Stellantis. Podczas The Financial Times Future of the Car ostrzegł przed możliwym niedoborem akumulatorów oraz problemem z dostępnością surowców. Herbert Diess, dyrektor generalny Grupy Volkswagena, uważa, że infrastruktura do produkcji i eksploatacji samochodów elektrycznych wciąż nie jest jeszcze gotowa a Oliver Zipse, szef BMW Group, sądzi, że zakaz sprzedaży aut spalinowych zaszkodzi BMW i nie pomoże klimatowi.