Po odliczeniu premii ekologicznej cena za samochód elektryczny jest uczciwa i za swoje pieniądze dostajemy dużo – twierdzi Uwe Hochgeschurtz, szef koncernu Stellantis na Europę w rozmowie z niemieckimi mediami. Tymczasem kilka miesięcy temu przedstawiciele koncernu ostrzegali, że ten rynek załamie się, jeśli auta nie będą tańsze.
Analitycy rynku podkreślają, że chociaż ilości sprzedawanych samochodów elektrycznych rosną, to jednak nadal są bardzo małe w stosunku do aut klasycznych. Stellantis ma kilka mocnych punktów oferty, takich jak Peugeot e-208, Opel Corsa-e czy Fiat 500e, ale nie jest to rynek, który mógłby utrzymać cały koncern.
Uwe Hochgeschurtz jest wyjątkowo optymistyczny jeśli chodzi o sprzedaż elektryków. Pozwolił sobie nawet na uwagę, że wielu klientów może być zadowolonych z niższego zasięgu, zwłaszcza jeśli jeżdżą samochodem głównie w mieście, a 320 kilometrów wystarcza. W przyszłości decydującym czynnikiem stanie się czas ładowania, a nie zasięg, Hochgeschurtz spodziewa się, że w ciągu najbliższych kilku lat będzie to maksymalnie 15 minut.
Stellantis nie planuje oddzielenia biznesu samochodów elektrycznych od spalinowych i uzasadnia to troską o pracowników. Jednak to również dziwne tłumaczenie, zwłaszcza w kontekście informacji o ciągłych redukcjach i zwolnieniach.
źródło: Die Welt
Najnowsze komentarze