Jeśli ktoś myślał, że rok 2025 przyniesie kierowcom wytchnienie, może się srogo rozczarować. Stanisław Bukowiec, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury, zapowiedział, że poza ustawą „fotoradarową” rząd przygotowuje kolejne zmiany uderzające w kierowców. Tym razem chodzi o radykalne podniesienie kar za przekroczenie prędkości – i to nie gdzie indziej, tylko poza terenem zabudowanym.
Bukowiec, przemawiając w Sejmie, mówił wprost: „Trend, o którym mówił pan komisarz, to trend niepokojący. Stąd poza projektem ustawy fotoradarowej przygotowujemy również projekt ustawy, która zwiększy sankcje za przekroczenie prędkości o 50 km/h poza terenem zabudowanym, na drogach jednojezdniowych dwukierunkowych.”

Minister argumentuje, że to właśnie na takich drogach – jednojezdniowych, dwukierunkowych – dochodzi do największej liczby wypadków, w tym wypadków śmiertelnych. I tutaj rzeczywiście statystyki są nieubłagane. Problem tylko w tym, że rząd, zamiast inwestować w poprawę infrastruktury czy eliminowanie miejsc niebezpiecznych, jak zwykle sięga po najprostsze (czytaj: najdroższe dla obywateli) rozwiązanie – mandaty.
Kij zamiast marchewki
Nowy projekt przewiduje wyraźne zaostrzenie sankcji dla tych kierowców, którzy „przesadzą” z gazem poza terenem zabudowanym. Czy to rozwiąże problem? Wątpliwe. Brakuje informacji o kampaniach edukacyjnych, modernizacji niebezpiecznych odcinków czy poprawie oznakowania – czyli o wszystkim tym, co mogłoby realnie zwiększyć bezpieczeństwo.
Kiedy zmiany?
Projekt ustawy jest jeszcze w przygotowaniu, ale biorąc pod uwagę tempo prac nad fotoradarami oraz coraz większy apetyt budżetu na nasze pieniądze, można się spodziewać, że na wiosnę lub lato temat powróci na poważnie. Kierowcy – miejcie się na baczności.
Najnowsze komentarze