Citroen C4 1.6 HDi ze zautomatyzowaną skrzynią biegów to ciekawa propozycja dla wszystkich, którzy szukają nowoczesnego kompaktu o świetnym wyglądzie.
Mimo chłodnego dnia emocje sięgają zenitu, bowiem za chwilę odbierzemy do testowania Citroëna C4 z nowym silnikiem 1.6 HDi oraz z nową automatyczną skrzynią biegów MCP. Chwila oczekiwania i już wyjeżdżamy z salonu tym pięknym samochodem. Trudno jest nie zakochać się w nim od pierwszego wejrzenia. A po przejechaniu 2 tysięcy kilometrów po miastach i w trasie nie chcemy się w ogóle z autem rozstawać. Tydzień mija jednak zbyt szybko i samochód musi wrócić do firmy Citroën Polska. Zacznijmy jednak od początku.
Obecnie w motoryzacji panuje tendencja do zmniejszania wszystkiego, co generuje koszty i kosztuje też kierowcę. Samochody są więc coraz większe, ale napędzają je coraz mniejsze pojemnościowo silniki. Gdyby postawić Citroëna C4 przed kimś 30 lat temu, to myślałby zapewne, ze jest to sporych rozmiarów limuzyna. Dzisiaj to jednak auto klasy kompaktowej, jest duże, wymaga więc sporego silnika. A jednak pod maską pracuję zaledwie 1,6-litrowy silnik HDi. Jednak ta nowoczesna jednostka dysponuje sporym momentem obrotowym i dużą mocą, jak na swoją pojemność. I może starczy na razie tych dywagacji technicznych, bo przecież w swoich testach staramy się bardziej przekazać emocje i wrażenia, niż opowiadać o danych technicznych. Najważniejsze jest bowiem to, jak samochód się prowadzi i jakie są wrażenia z jazdy, a nie to, ile ma wpisane kilowatów w dowodzie rejestracyjnym.
Dostaliśmy do ręki elegancki składany kluczyk, taki jak w tej chwili obecny jest w prawie wszystkich modelach; naciskamy odpowiedni klawisz i już C4 staje przed nami otworem. Pierwsze pozytywne wrażenia zaczynają się na etapie otwierania drzwi. Otwiera się je łatwo i – takie jest odczucie – miękko. Zupełnie jak w samochodzie klasy znacznie wyższej. Wsiadamy do środka, a tam wita nas bardzo przyjemne, a co najważniejsze, bogato wyposażone wnętrze. Wysmakowane, wiele dopracowanych detali, przyjemne materiały. To kolejny naprawdę duży duży plus. Co najważniejsze, wnętrze jest przyjazne. Siadamy w fotelach i teraz chwila na zapoznanie się z samochodem. Takiej ilości przełączników w innym aucie klasy kompaktowej trudno szukać. Na początku wygląda to może nieco zawile, ale potem okazuje się, że obsługa takich przyjemności jak tempomat, ogranicznik prędkości czy konfiguracja samochodu jest banalna oraz intuicyjna. Jest to ważna cecha samochodu, ponieważ wiele osób przesiada się do nowego auta nie czytając oczywiście instrukcji.
Kolejna pozytywna cecha to fotele i zagłówki. Fotel świetnie trzyma nawet rosłego pasażera, nie jest przy tym ani za twardy, ani za miękki. W sam raz zarówno na miejskie wojaże, jak i dalekie trasy za miasto. Zagłówek został świetnie pomyślany – odpowiednio podpiera głowę osoby siedzącej. Przed pasażerem mamy duży schowek, rozmiarów XXXL. Zmieści się tam sporo rzeczy a przecież mamy jeszcze małe schowki w przedniej konsoli (jeden z lewej, jeden w środku, jeden po prawej), które wysuwają się z prędkością godną najwyższej klasy limuzyny, do tego schowek w podłokietniku i parę miejsc na drobiazgi. Ogólnie pod względem możliwości przechowywania różnych rzeczy jest dobrze.
Nasz samochód wyposażony jest w automatyczną skrzynię biegów MCP. Jej należy się oddzielna, dłuższa część tej opowieści… Jeden z nas musi się tu wypowiedzieć oddzielnie, bo to był jego tak naprawdę pierwszy kontakt ze skrzynią, w której biegi zmienia automat. Wcześniejsze próby jazdy z różnymi wynalazkami, zamiast zwykłego kompletu – skrzynia manualna + pedał sprzęgła – były raczej średnio wspominanymi zdarzeniami. Z niemałą więc obawą siadałem na miejscu kierowcy. Okazało się jednak, że zupełnie bez potrzeby się stresowałem ;-)
Pierwszy kontakt z wnętrzem C4 był bardzo miły – piękna welurowa tapicerka w kolorze cafe latte. Dwukolorowe wykończenie deski rozdzielczej, chromowane dodatki – pięknie to wszystko wygląda. A jak jeździ? Gdy już się dowiedziałem, co zrobić, by ruszyć ;-) (naprawdę jestem, a raczej byłem zagorzałym zwolennikiem manualnej zmiany biegów), to bardzo ostrożnie rozpocząłem manewry tym autem. To były zresztą jedyne chwile, gdy jeździłem nim wolno – mimo diesla pod maską i zautomatyzowanej skrzyni biegów – naprawdę sympatycznie się tą C4ką przyspiesza!
Parędziesiąt metrów zrobione po parkingu przed lubelskim salonem Renault Carrara (testowaliśmy C4 w tym czasie, gdy robiliśmy tam sesje zdjęciowe) i już wiedziałem, że tym autem da się jeździć. Przypominam, że skrzynia MCP może pracować w trybie w pełni automatycznym, lub manualnym (choć śledzonym przez komputer, który nie da zarżnąć silnika). I naprawdę – zanim siadłem za oryginalnym kółkiem C4 z taką skrzynią, nie sądziłem, że spodoba mi się automat. A już nie przyszłoby mi do głowy, że moja lewa noga potrafi jednak uleżeć spokojnie na wybrzuszeniu nadkola.
Okazało się, że C4 z dieslem (wcale przecież nie tak dużym – miał jedynie 1.6 litra pojemności!) i skrzynią MCP, to bardzo fajne rozwiązanie. Samochód dobrze przyspiesza, skrzynia nie szarpie, a czas potrzebny na zmianę przełożeń jest jak najbardziej akceptowalny. Nie mierzyłem osiągów ze stoperem, ale sądzę, że proces zmiany biegu w skrzyni manualnej (sięgnięcie nogą i ręką, wysprzęglenie, zmiana biegu, zapięcie sprzęgła, powrót kończyn na swoje miejsca) nie będzie trwał specjalnie dłużej, niż zmiana przełożenia przez MCP. Lewa noga wprawdzie po jakimś czasie zacznie cierpieć na zanik mięśni, ale cóż – automatyzacja, panie…
No ale wróćmy do C4 i jego wnętrza. Samochód klasy kompaktowej, wcale nie szokujący na ulicy swoimi gabarytami, zapewnia naprawdę sporą ilość miejsca w środku. Być może odbyło się to kosztem przestrzeni bagażowej, ale ta nie jest znowu taka mizerna – spokojnie da się zabrać bagaże dla podróżujących C4 pasażerów. Trzeba się tylko umieć pakować ;-) A poważniej – miejsca zabraknąć nie powinno, jeśli któryś z Waszych pasażerów (pasażerek?) nie ma zamiaru zabrać ze sobą całej szafy. Miejsca na nogi na wszystkich siedzeniach jest sporo – wystarczy dla ludzi o wzroście przeciętnym, ale i dla tych, co w starych dowodach mieli wpisany wzrost wysoki. Ekstremalnie wysocy powinni siadać raczej na prawym fotelu, ale oni, to mają przechlapane w niemal każdym aucie – nawet karawan musi być specjalny ;-)
Zawieszenie C4 jest niezłe. Skażony hydrauliką zawsze mam na zwykłym zawieszeniu dziwne odczucia, ale C4 da się jeździć. Zawieszenie zestrojone jest dość przyjemnie, jedynie nasze polskie drogi nie zawsze to rozumieją. W takich sytuacjach jednak i hydraulika czasem nie wystarcza. I nie jest to wina zawieszenia… Możemy porównać to zawieszenie do konkurencji z innych marek. I tak na przykład wychwalany pod niebiosa (zupełnie niesłusznie) Ford Focus II ma chyba nieco bardziej sprężyste zawieszenie, natomiast Honda Civic zdecydowanie mniej sprężyste. C4 sprawuje się jednak bardzo przyjemnie i daje dużą tolerancję na dziury.
Bardzo dobrze wykonana i ciekawe zaprojektowana deska rozdzielcza niektórych dziennikarzy przytłacza liczbą wyświetlaczy. Dla normalnego człowieka doby przełomu tysiącleci nie jest to jednak żaden problem. Wyświetlacze mamy dziś wszędzie – w zegarkach, kalkulatorach, nawet w pralkach i lodówkach. O wszechobecnych telewizorach i monitorach komputerowych trudno nawet wspominać. Cóż więc stanowi te trzy, czy cztery wyświetlacze, jakie możecie zobaczyć w C4? Ich czytelności też trudno coś zarzucić. Owszem – ten umieszczony centralnie na podszybiu rzeczywiście przekazuje sporo informacji, ale nie trzeba kończyć szkoły, żeby się w tym wszystkim połapać. Mam wrażenie, że część polskojęzycznych dziennikarzy miała problem z ukończeniem przedszkola… ;-)
Oczywiście nasz testowy model ma dodatkowe elementy obsługi – chromowane łopatki pod kierownicą, którymi można manualnie zmieniać biegi. Prawdę mówiąc – średnio mi one przypadły do gustu. Tak mi się spodobała automatyczna zmiana biegów, że łopatki po prostu były mi zbędne. Nie byłbym sobą, gdybym się nimi nie pobawił, ale szybko tych zabaw zaprzestałem. Rozleniwiony automatyką spróbowałem łopatkowej ;-) zmiany biegów i… nie byłem zadowolony. Przyzwyczajenie do manuala najwyraźniej dało o sobie znać – biegi się zmienia dźwignią, a nie poprzez ciągnięcie za wąsy. Gdy zmieniałem przełożenia podczas wyprzedzania (redukcja, a więc łopatka lewa) – jakoś dziwnie mi było obsłużyć naraz kierunkowskaz i skrzynię biegów. A przecież wciskając mocno pedał przyspieszacza i tak spowodujecie redukcję biegu (w trybie automatycznym), więc lewa ręka może się spokojnie zająć obsługą dźwigni kierunkowskazów. W związku z powyższym – zaraz po zakończeniu przyspieszania przestawiłem skrzynię w tryb całkowicie automatyczny i jechałem już dostojnie, jak na naczelnego przystało ;-)
Jak się jeździ samochodem z taką dziwną kierownicą? Znakomicie! Nieruchomy środek z obracającym się wieńcem naprawdę nie sprawia żadnych problemów. No chyba, że ktoś ma chore przyzwyczajenia obracania kierownicy trzymając za jej centralną część. W dobie poduszek powietrznych takie pomysły mogą jednak mieć chyba głównie wielbiciele starych niemieckich samochodów. Nawet nie tak bardzo starych, bo airbag w Volkswagenach do niedawna nie był niczym oczywistym… Citroën oferuje poduszki powietrzne od dawna w standardzie, a prezentując C4 poszedł dalej – postarał się jeszcze bardziej zadbać o bezpieczeństwo, bo – jak wiecie – dzięki nieruchomemu środkowi kierownicy można dopasować kształt poduszki lepiej i w ten sposób poprawić bezpieczeństwo kierowcy.
Jak się prowadzi C4? Cóż – wspominałem już o dość sprężystym zawieszeniu, ale to przecież nie wszystko. Kompaktowy Citroën dobrze się zachowuje na naszych dziwnych drogach. Pozwala na szybką, bezpieczną jazdę po drogach, nie wprowadza bez potrzeby nastroju niepewności, a i w zakrętach zachowuje się bardzo przyzwoicie. Szkoda trochę, że nie ma tu samoskrętnej tylnej osi, jaką mieliśmy w Xsarze, czy wcześniej ZXie, ale mimo to C4ką jeździ się miło. Moc oferowana przez silnik HDi jest wystarczająca, a moment obrotowy zapewnia całkiem przyzwoite wyprzedzanie. Jeśli zaś osiągi skrzyni Wam nie wystarczają, to zawsze możecie przełączyć ją w tryb sport, co sprawi, że autko będzie żywiej reagowało na polecenia Waszej prawej nogi.
Czas na test drogowy. Auto ma spore wyzwanie przed sobą, bo wyposażone w dwójkę pasażerów musi jechać z Kraśnika, przez Warszawę, do Szczecina i z powrotem. Trasa wiedzie najpierw tradycyjną drogą z Lublina do Warszawy, tu krótki postój, zabieram pasażerkę, pasażer wysiada. Teraz, wczesnym porankiem, jedziemy na Bydgoszcz. Trasa do Płońska daje okazje sprawdzić możliwości C4 w zakresie tempomatu i prędkości maksymalnej. Ach, gdybyż to w naszym kochanym kraju chciałyby być autostrady.
60 kilometrów mija błyskawicznie a my potwierdzamy dwie rzeczy. Po pierwsze nieprawdopodobne wręcz wyciszenie kabiny, bo nawet przy dużej prędkości jest po prostu cichutko, po drugie prędkość maksymalna jest nieco większa niż ta podawana przez producenta. Teraz trzeba skręcić w lewo na Bydgoszcz i tu już oczywiście jadę wolniej. Pasażerka śpi. Gdzieś w tle cicho gra radio, z kół nie dobiegają żadne odgłosy, po prostu pełna rozkosz jazdy. A lewa noga nadal nie ma co robić. Prawa też, większość drogi aż do Torunia udaje się jechać z użyciem tempomatu. To doskonały wynalazek.
W Toruniu mamy krótką przerwę na kawę i ze zdziwieniem – pokonujemy tą trasę po raz któryś z rzędu – stwierdzamy, że nie czujemy zmęczenia. W baku jeszcze sporo paliwa. W końcu to HDi. Pasażerka zasypia a teraz na trasie Bydgoszcz (mijamy obwodnicą), potem Piła, Szczecinek … dojeżdżamy do Międzyzdrojów. 8 godzin w trasie, sporo jak na kierowcę, mało jak na polskie drogi. Jechało się super. Na miejscu dni mijają błyskawicznie i już trzeba z powrotem. Tankujemy tylko jeden raz!
Powrót do stolicy i już trzeba się rozstać z C4 MCP. Jak ten tydzień szybko minął. Za szybko. Ale może wkrótce protestujemy kolejnego Citroena. Z C4 polubisz drogę.
Testowany samochód:
Citroen C4 1.6 HDi MCP 2007
Przejechany dystans: 2000 kilometrów
Średnie spalanie podczas testu: 6,2 litra/100 km
Samochód testowali: Krzysztof Gregorczyk, Radosław Laskowski
Zdjęcia: Radosław Laskowski
.
Najnowsze komentarze