Citroën C6 3.0 HDi V6 245 KM stał się ślubną limuzyną, która zawiozła dwoje młodych ludzi by powiedzieli sobie sakramentalne tak. W Citroënie z mocnym dieslem też można się zakochać. Jest nieprawdopodobnie komfortowy, szybki a jednocześnie na swój sposób łagodny i trudno się z nim rozstać. To taka miłość na całe życie.
Para moich znajomych zdecydowała się wstąpić w związek małżeński. To sympatyczni ludzie, więc postanowiłem im uprzyjemnić ostatnie chwile wolności i pierwsze minuty po szaleńczym „tak” wypowiedzianym przed obliczem zebranych gości. Mam nadzieję, że podróż do ślubu i bezpośrednio po jego zawarciu, odbyta na pokładzie pewnego poduszkowca dopuszczonego do ruchu po drogach publicznych, będzie dobrym prognostykiem na przyszłość. Ewo i Krzysiu – życzę Wam jeszcze raz, aby Wasze życie przebiegało tak płynnie i gładko, jak dojazd na ślub i na wesele!
Tak – właśnie w ten ciekawy sposób postanowiliśmy wykorzystać Citroëna C6, jakiego otrzymaliśmy na testy z Citroën Polska. Topowy model francuskiej marki kłuje w oczy swoją oryginalnością. Nie ma w sobie nic z topornej stylistyki samochodów jakże często wykorzystywanych przez młode pary w ostatniej drodze panieńsko-kawalerskiej, chętnie sięgające po produkty firm niemieckich, zapewne z powodu ich wielkiego miru w polskim społeczeństwie. Trzeba było jednak zobaczyć miny gości weselnych naszej młodej pary, gdy zobaczyli, czym młodzi zajeżdżają. Jak często zdarza się Wam widzieć gości weselnych zwracających uwagę na samochód młodych? Rzadko, prawda?
To nie dziwi, gdyż zwykle wykorzystuje się w tym celu mało oryginalne Audi, Volkswageny, Mercedesy, BMW, czy nawet – o zgrozo! – Škody. Citroën C6 budził zaś żywe zainteresowanie, gdy w połowie sierpnia Ewa i Krzysztof jechali wypowiedzieć swoje sakramentalne „tak”. Oczywiście urody Panny Młodej oraz zdobień Jej sukni Citroën przyćmić nie mógł, ale i nie taka była jego rola. Niemniej jednak futurystyczne kształty samochodu, niespotykane praktycznie w segmencie E, zrobiły wrażenie na gościach – zwykle w tej klasie producenci nie proponują nic tak oryginalnego. A gdyby jeszcze goście mieli okazję się przejechać tym autem…
Krzysztof lubi francuskie samochody, sam swego czasu miał ciekawą wersję Peugeota 306, dlatego ochoczo przystałem na jego prośbę, czy nie dałoby się zorganizować francuskiego samochodu na planowany przez Niego ślub. W porozumieniu z Dyrektorem Jerzym Prządką z Citroën Polska ustaliliśmy, że wypożyczymy C6 i zrobimy z tego nie tylko zwykły test, ale wspomnimy i o tym ciekawym zastosowaniu flagowego modelu z szewronami. I słowo ciałem się stało i młodzi pojechali, a właściwie popłynęli do ślubu właśnie C6-tką.
Samochód udostępniony nam do testu napędzany był przez sześciocylindrowy widlasty silnik wysokoprężny o pojemności trzech litrów generujący 240 KM mocy i 450 Nm momentu obrotowego dostępnego już przy 1.600 obr./min. Napęd przekazywany jest na koła przednie za pośrednictwem sześciobiegowej automatycznej skrzyni biegów, która doskonale radzi sobie z wykonywaniem postawionych przed nią zadań, a biegi zmienia niemal niezauważalnie. Skrzynia ma cztery tryby pracy: normalny, sekwencyjny, sportowy i zimowy i jest niezależna od wersji silnika – dokładnie taka sama pracuje w wersji z czterocylindrowym silnikiem 2.2 HDi o mocy 173 KM i 400 Nm momentu obrotowego.
Auto dostępne jest w dwóch wersjach wyposażenia: Business i Exclusive. Testowy samochód zbudowano w specyfikacji bogatszej, co oznacza, że jego katalogowa cena (bez dodatków), sięgnęła blisko 280 tys. zł. Gdyby pod maską pracowała czterocylindrowa rzędówka, auto kosztowałoby ok. 27 tys. zł mniej. Z kolei różnica w cenie w zależności od wersji wyposażenia wynosi 12 tys. zł.
To tyle o kosztach, choć powrócimy do tematu na chwilę omawiając wyposażenie dodatkowe samochodu. A to w testowanej wersji Exclusive jest dużo bogatsze, niż w odmianie Business, jeśli więc kupuje się samochód w tym przedziale cenowym, to naprawdę warto dołożyć do bogatszego wyposażenia. Dopłata jest niewielka, a różnica w dodatkach naprawdę znacząca.
Testowy Citroën C6 miał na pokładzie w zasadzie niemal wszystko, co można sobie do niego zamówić – nawigację, skórzaną tapicerkę w kolorze koniaku, elektryczny szyberdach, elektrycznie regulowane fotele z pamięcią, system AFIL ostrzegający o niezamierzonym przekroczeniu linii (zmiana pasa ruchu bez włączenia kierunkowskazu) i parę innych dodatków. Jak przystało na wersję Exclusive mieliśmy do czynienia także z elektrycznie regulowaną kolumną kierownicy oraz systemem Head-Up wyświetlającym podstawowe informacje na przedniej szybie. Nie było natomiast pakietu Lounge.
Samochód był, jak zresztą każdy Citroën C6, znakomicie wyposażony pod względem bezpieczeństwa. Komplet poduszek powietrznych (czołowe, boczne, kurtynowe i airbag kolanowy) oraz specjalna poduszka unosząca maskę w przypadku kolizji z pieszym, to standardowe wyposażenie (choć aktywna maska tylko z silnikiem 3.0 HDi). Podobnie rzecz się ma z bi-ksenonowymi reflektorami skrętnymi, nawigacją o regulowanym kącie pochylenia 7-calowego ekranu, czy podgrzewanymi fotelami.
W przypadku wersji Exclusive na liście wyposażenia dodatkowego, wymagającego dopłaty, są tylko dwie pozycje – wspomniany już pakiet Lounge (6.300 zł) oraz elektrycznie sterowane okno dachowe (4.300 zł). Reszta jest standardem.
Stylistyka Citroëna C6 nie pozwala na pomylenie tego samochodu z jakimkolwiek innym. Nie ma tu miejsca na tradycyjne linie, na przyciężki design. Mimo rozmiarów samochodu, C6 sprawia wrażenie auta lekkiego, choć w rzeczywistości sporo waży. To jednak nie dziwi w segmencie E. Rozmiary nie biorą się z powietrza, które też zresztą ma swoją masę ;-) Jednakże od samochodu tej klasy oczekuje się kilku rzeczy, w tym niewątpliwie:
– sporej masy napędzanej wydajnym silnikiem, który wcale nie musi być przesadnie oszczędny;
– wysokiego komfortu podróży, w tym bogatego wyposażenia;
– prestiżu wynikającego z klasy pojazdu;
– wysokiego poziomu bezpieczeństwa.
Naturalnie kolejność powyższa jest zupełnie przypadkowa :-)
W Polsce, choć nie tylko u nas, przyjęło się, że prestiż dają konstrukcje niemieckie. Niezaprzeczalnym faktem jest przy tym szeroka oferta jednostek napędowych oferowanych w segmencie E przez producentów niemieckich. Pod tym względem Francuzi wypadają zwykle dość blado. W BMW serii 5, Mercedesie E, czy nawet Volkswagenach segmentu niższego, oferowane są nierzadko silniki i rozwiązania techniczne u Francuzów niedostępne, że wspomnę choćby napęd na cztery koła. A przecież Citroën miał tego typu rozwiązania w przeszłości, czemu więc dziś z nich świadomie rezygnuje?
Model C6, jak wspomniałem, oferowany jest w Polsce tylko z dwoma silnikami, przy czym oba, to jednostki wysokoprężne. To mało. Przydałaby się sensowna jednostka benzynowa, kiedyś zresztą w C6 dostępna – w postaci sześciocylindrowego motoru 3.0 o mocy przeszło 200 KM. Owszem – silnik nie był nową konstrukcją, ale przydałby się wreszcie jego następca! Mimo boomu na diesle, jest spora grupa ludzi zainteresowanych jednostkami benzynowymi. Część z nich stać na zakup 200-250-konnego silnika V6 w samochodzie segmentu D i E. Zresztą gdyby nawet była to niewielka ilościowo sprzedaż, to jednak powoli budowałoby się właściwy wizerunek. Sądzę, że najmocniejszych Škód, czy Volkswagenów, również nie sprzedaje się w Polsce na tysiące, ale oferta jest.
W segmencie E, o którym piszemy omawiając Citroëna C6, przydałoby się też mieć napęd na cztery koła. Auta tego typu w Polsce kupują przede wszystkim firmy dla swoich wysokich managerów, więc koszty nie grają wielkiej roli. A magia napędu na obie osie ciągnie się w tym segmencie, jak guma do żucia. Bo czy jest sens, czy nie, wielu klientów wybiera jednak napęd 4×4. Niestety w Citroënie C6 takiej opcji nie ma :-(
Jeśli producent wychodzi z założenia, że C6 ma być modelem dla świadomego klienta, unikatowym, to poza Francją udaje się to znakomicie. W rodzimym kraju można bowiem flagowego Citroëna spotkać nader często, ale już poza ojczyzną Moliera to wcale takie oczywiste nie jest. Jednakże produkcja samochodów, to przede wszystkim biznes, więc nikt mi nie wmówi, że C6 powstało z myślą o miłośnikach marki, bo nas stać będzie tylko na egzemplarze mające najlepsze lata już za sobą :-( Dobrze byłoby więc pomyśleć o elementach układu napędowego poszukiwanych w tym segmencie, nawet jeśli są niezbyt potrzebne przeciętnemu użytkownikowi takiego samochodu.
Znam ludzi, którym się wydaje, że układ ESP zamontowany w ich samochodzie, w każdej sytuacji wyciągnie ich z kłopotów. I tacy ludzie pędzą po zlodowaciałym śniegu po wąskiej drodze przez wieś, z prędkością 120 km/h, bo są przeświadczeni o nadprzyrodzonych możliwościach ESP. Oni więc kupią każde auto, które będzie mało ten układ, choć tak naprawdę nie mają pojęcia, jak on działa, i czy rzeczywiście przy ich stylu jazdy cokolwiek im pomoże. Jedni jeżdżą tak, że nawet najlepsze ESP ich nie uratuje, inni tak, że w życiu nie odczują jego obecności na pokładzie, ale jednak ESP mieć muszą. Podobnie jest z napędem na cztery koła – w większości wypadków jazd „biznesowych” nie jest on potrzebny, ale są klienci, którzy tego potrzebują i jeśli kupić nie mogą – zmieniają salon samochodowy. Dobrze byłoby więc zaoferować coś takiego, choćby po to, by móc pokazać: „my też umiemy!”.
No ale wróćmy do realiów. Odbiegłem bowiem nieco od gwiazdy testu, czyli Citroëna C6, na rzecz polityki produktowej koncernów francuskich ogółem.
C6 jest odważne stylistycznie, co w naszym kraju nie jest zaletą. Większość klientów salonów samochodowych lubi się wyróżniać nowym samochodem, ale najlepiej, żeby nie rzucał się on w oczy za bardzo. Odmienność u nas nie jest mile widziana, co widać w każdej dziedzinie życia. Wszystko, co inne, od razu budzi w przeciętnym Polaku obawę. Strach nawet. Otwartych umysłów ci u nas niedostatek ogromny i chyba w tym należy upatrywać przyczyn stosunkowo niedużej popularności aut francuskich. Doskonałym przykładem popierającym tę tezę jest właśnie Citroën C6. Mający proporcje odmienne od innych aut tego segmentu, zupełnie inny design, nie potrzebuje budować prestiżu właściciela. Ktoś, kto wybiera takie auto, na pewno jest człowiekiem odważnym, o niebanalnym stylu myślenia, smakoszem, hedonistą wręcz! A przy okazji potrafi te cechy przekuć na gotówkę ;-)
Jeśli już więc znajdzie się ktoś taki, i wybierze Citroëna C6, to będzie się mógł cieszyć z płynnego rozwijania mocy przez silnik flagowego modelu Marki sygnowanej dwoma szewronami. Jak wspominałem – z jedwabistą pracą silnika całkiem dobrze współgra praca automatycznej skrzyni biegów, która w większości wypadków nawet nie przekaże użytkownikowi pojazdu informacji o zmianie biegu.
C6-tka, co dziwić nikogo nie powinno, zapewnia podróżującym nią ludziom dużo miejsca i to w każdym kierunku. Bagażnik, choć dysponujący przeciętną, jak na ten segment pojemnością, powinien wystarczyć w większości zastosowań. Problemem może być jedynie niezbyt duży otwór załadunkowy, którego na szczęście nie ograniczają zawiasy – pokrywa kufra unosi się na amortyzatorach gazowych, a obraca w oparciu o dwa zawiasy zamontowane bardzo sensownie – można to zobaczyć na jednym ze zdjęć poniżej. Warto zauważyć, że w tejże pokrywie zainstalowano spojler, który unosi się po osiągnięciu prędkości autostradowej, poprawiając docisk tylnej części auta, a w ten sposób – jego stabilność w szybko pokonywanych łukach.
Smaku dodają bezramkowe szyby, w wersji Exclusive klejone z kilku warstw, zapewniając w ten sposób bardzo wysoki komfort akustyczny. Same drzwi otwierają się bardzo szeroko nie sprawiając problemów przy zajmowaniu miejsca w samochodzie, bądź opuszczaniu auta. Na boczkach drzwi przednich zlokalizowano oczywiście centra sterowania szybami, lusterkami oraz pamięć foteli. Te dla kierowcy i pasażera mają naturalnie regulację podparcia lędźwiowego, elektryczną oczywiście.
Styliści Citroëna poświęcili sporo uwagi detalom, które wprowadzają odrobinę luksusu do wnętrza C6. Wykończenia w drewnie, skórze, dobrych plastikach uginających się pod naciskiem dłoni – to wszystko sprawia świetne wrażenie. Dyskretne oświetlenie pod listwami ozdobnymi wewnątrz samochodu, pięknie działające „drzwiczki” schowków w boczkach drzwi (ustępują pod naciskiem, zamyka się je podobnie i wracają wtedy powolutku do góry), czy lamelkowe wloty nawiewów powietrza robią znakomite wrażenie. Spodobały mi się też chwytaki na kubki – wysuwają się z boków konsoli centralnej, zgrabnie się przy tym obracając – w efekcie mają nie tylko okrągłą górę, ale i poprzeczną (w zasadzie wzdłużną względem osi samochodu) podstawkę, co poprawia stabilność pojemników na napoje. Niestety utrzymają w zasadzie tylko kubki i standardowe aluminiowe puszki z napojami o pojemności 330 ml – wyższe, bądź węższe pojemniki, nie będą stabilne.
Napoje chłodzące warto jest przewozić w centralnym schowku (w podłokietniku) – jest klimatyzowany, a intensywność chłodzenia można regulować pokrętłem zlokalizowanym w środku. W pojemniku powinny się zmieścić puszki np. z napojami energetyzującymi, czy półlitrowe butelki z wodą mineralną.
Schowek przed pasażerem nie jest zbyt duży, ale powinien wystarczyć w większości zastosowań.
Konsola centralna kryje w sobie sterowanie urządzeniami pokładowymi. Spory panel na górze służy do obsługi systemu audio i pokładowego telefonu. Radioodtwarzacz czyta pliki mp3, a ustawienia systemu audio można konfigurować w szerokim zakresie.
Dolny panel służy do obsługi dwustrefowej klimatyzacji oraz sterowania nawiewami. Przyciski do ustawiania temperatury sprzężone są z wyświetlaczem na podszybiu – to tam prezentowane są aktualne ustawienia wszystkich parametrów, zarówno tych z klimatyzacji, jak i z systemu audio.
Na samym dole konsoli centralnej zlokalizowano wyłączniki systemu ESP, radaru cofania, czy AFIL, a także włącznik świateł awaryjnych.
Relatywnie niewiele przycisków zlokalizowano na kierownicy – w zasadzie znajdziecie tam tylko obsługę tempomatu i ogranicznika prędkości. Za to po lewej stronie kolumny kierownicy zlokalizowano mały dżojstik służący do elektrycznego ustawiania tejże kolumny.
O bezpieczeństwo dbają nie tylko wspomniane już wcześniej poduszki powietrzne, ESP, czy inne układy elektroniczne. Wciąż dość wyjątkowym rozwiązaniem jest HUD (Head-Up Display) wyświetlający na przedniej szybie informacje dotyczące aktualnej prędkości, czy schematyczne wskazania nawigacji. Dzięki temu kierowca nie musi odrywać wzroku od tego, co dzieje się przed samochodem, a jednocześnie prezentacja informacji jest na tyle delikatna, że nie rozprasza nawet podczas jazdy po zmierzchu. Intensywność wyświetlacza można regulować, można też układ HUD całkowicie wyłączyć, jeśli jednak komuś będzie on przeszkadzał.
Techniki związanej z cyferkami jest zresztą w Citroënie C6 więcej. Nie tylko prędkość na szybie jest wyświetlana za pomocą cyferek. Analogicznie działa nieduży wyświetlacz główny. Obrotomierz także nie przypomina nic znanego z aut niemieckich – jest niewielki, ale wystarczająco czytelny. Wskazania przebiegu, czy paliwa pozostałego w baku również nie mogą budzić żadnych wątpliwości co do tego, jakie informacje prezentują. Choć więc wyświetlacz dla kierowcy jest schowany dość głęboko, w dodatku nie ma imponujących rozmiarów, to swoją funkcję spełnia znakomicie – jest czytelny i jednoznaczny. A że dość designerski? Dzięki temu pasuje idealnie do tego samochodu!
Nieźle prezentuje się spalanie testowanego egzemplarza. Średnia z ponad 2.350 km wyniosła niespełna 10 litrów oleju napędowego na każde 100 km. To niewiele, biorąc pod uwagę, jak jeżdżą dziennikarze, ilu kierowców pokonało ten dystans i… ile wynosiło średnie spalanie C6 napędzanego silnikiem 2.7 HDi. Tamto auto potrzebowało średnio 1 litra więcej, choć dysponowało mniejszym i słabszym silnikiem! A jeśli kogoś przeraża wielkość średnio ok. 10 litrów na 100 km, to przypominam – omawiamy sześciocylindrowy silnik o pojemności 3 litrów, w dodatku deptany przez dziennikarskie nogi! Podejrzewam, że normalny użytkownik ;-) uzyska wartości mniejsze o co najmniej litr.
Czy w Citroënie C6 podoba mi się wszystko? Nie, nie jest aż tak dobrze. Od auta z tego segmentu i w tej cenie oczekiwałbym nieco więcej, zwłaszcza, że to samochód pod każdym praktycznie względem wyjątkowy. Co bym więc zmienił? Oto krótka lista:
– maskowanie bocznych airbagów w fotelach przednich – do pięknej skóry nie pasuje ten plastik!
– konsola centralna; zaimportowana praktycznie z Peugeota 407 wygląda trochę nie na miejscu; podejrzewam, że lepiej by się prezentowała w innym wykończeniu, choćby podobnym do tego z Peugeota RCZ, czyli imitując lakier fortepianowy;
– roleta na szybie tylnej – mogłaby być sterowana elektrycznie;
– bagażnik – miło by było, gdyby dało się go otwierać i zamykać elektrycznie.
Tekst i zdjęcia: Krzysztof Gregorczyk
Dziękujemy za udostępnienie samochodu do testu Firmie Citroën Polska
Najnowsze komentarze