Jak zrobić udany elektryczny samochód dostawczy? Przykładem jest Citroën e-Berlingo. Stellantis zamiast opracowywać wszystko na nowo, zrobił na bazie starego dobrego Berlingo wersję elektryczną. Oczywiście jest też dostępna wersja klasyczna osobowa (ale z homologacją N1 co oznacza przegrodę), ale elektryczna ma wiele sensu.
Samochody elektryczne nie mają w Polsce lekkiego życia. Są po prostu zdecydowanie zbyt kosztowne jak na nasze możliwości finansowe. W kraju, w którym większość rynku motoryzacyjnego stanowią auta kilku-kilkunastoletnie, próba wprowadzania samochodów o mniejszym niż spalinowe zasięgu a jednocześnie blisko dwa razy droższych musi wiązać się z dużym oporem i krytyką. Dlatego nie dziwię się, że wielu osobom takie elektryczne Berlingo się nie podoba. Ma prawo! Jest drogie, w porównaniu do wersji klasycznej, ma dwukrotnie mniejszy zasięg niż wersje termiczne. Ale ma swój sens. Tylko być może jest na to auto odrobinę za wcześnie, przynajmniej w Polsce. Bo Citroën e-Berlingo daje wiele radości z jazdy. Jest dynamiczny, komfortowy, pojemny i bardzo funkcjonalny. Pod warunkiem, że wiemy czego od niego oczekiwać.
Nie, to nie jest samochód dla każdego! Ale polubi go wielu
Za inspirację do tego tekstu chciałbym podziękować Marcinowi Łobodzińskiemu z serwisu Autokult. Napisał artykuł, w którym mocno skrytykował e-Berlingo a mi trudno było się zgodzić z wieloma tezami, które postawił. Moim zdaniem ten samochód nie jest po prostu dla niego. Citroën e-Berlingo nie służy do tego, żeby pojechać nim z Warszawy do Łodzi! Nie sprawdzi się na autostradzie, nie będzie w stanie przejechać dziennie tysiąca kilometrów panie Marcinie. Strzela pan sobie sam w kolano, pisząc w takich kategoriach o elektrycznym kombivanie.
Citroën e-Berlingo, podobnie jak inne pojazdy elektryczne tego typu powstał po to, aby móc wjechać tam, gdzie jest lub wkrótce będzie zakaz wjazdu samochodów spalinowych, czyli do stref czystego transportu, do centrów miast. To jest jego główne przeznaczenie. Sprawdzi się też tam, gdzie trzeba przemieszczać się często na niewielkie odległości. Będzie idealny w zatłoczonych miastach, zapewne polubią go także poza nimi, pod warunkiem, że są to dziennie wyjazdy nie przekraczające 200-250 kilometrów, nie więcej.
Po prostu dzisiaj, w momencie kiedy piszę te słowa, tak wygląda ich technologia, tak wygląda zasięg i tak wygląda cena. Więc nie jest to samochód dla każdego, ale polubi go wielu.
Tak dobry, że zamawia go Toyota i sprzedaje ze swoim znaczkiem
Citroën Berlingo to kombivan, czyli połączenie samochodu o sporych możliwościach przewozowych, charakteryzujący się przede wszystkim dużym bagażnikiem. O jego popularności i jakości konstrukcji świadczy nie tylko ilość jeżdżących egzemplarzy, ale też fakt, że kiedy Toyota potrzebowała wprowadzić do oferty tego typu samochód, to zwróciła się właśnie do Citroëna i Peugeot, podpisała odpowiednią umowę a w efekcie w salonach Toyoty możecie dzisiaj kupić model Proace, który jest niczym innym niż właśnie Berlingo ze znaczkiem Toyoty. Te samochody poza kilkoma kosmetycznymi szczegółami niczym się nie różnią.
Komfort, dynamika i funkcjonalność – mocne strony Citroëna e-Berlingo
Citroën e-Berlingo to samochód elektryczny. W testowanej przez nas wersji osobowej oferuje pięć miejsc siedzących i ogromny bagażnik. Do tego ma baterię 50 kWh, która pozwala, przynajmniej w teorii, przejechać 281 (WLTP) kilometrów. Tyle pokazuje w momencie odłączenia od ładowarki. Ale zanim napiszę o zasięgu, chce się skupić na mocnych stronach e-Berlingo. A kilka ich jest.
To przede wszystkim komfort. Już zwykłe Berlingo jest wyjątkowo wygodne i komfortowe, ale jakimś cudem e-Berlingo przesuwa poziom tych pozytywnych wrażeń jeszcze dalej. Nie ma żadnej w tym przesady jeśli napiszę, że nie znam żadnego innego tak komfortowego zestrojonego auta tego typu. Jest miękko ale przy tym sprężyście. Być może sprawia to inne rozłożenie masy i ciężki akumulator, ale Berlingo jeździ się po prostu bardzo przyjemnie. Żadnego stresu z powodu wstrząsów, żadnego nadmiernego odczuwania dziur, tylko to przyjemne sprężyste odczucie łagodnego przejeżdżania przez nierówności! Piszę to jako wielki miłośnik takiego właśnie zestrojenia amortyzatorów, nie cierpiąc zbyt twardych aut. Doznania komfortu uzupełniają niezłe fotele z przodu, zapewniające odpowiednią dozę podparcia. Z tyłu do dyspozycji jadących mamy trzy oddzielne fotele, nieco mniejsze, z których każdy można złożyć. W oparciach przednich foteli są fajne stoliczki, które można wykorzystać do postawienia tam tabletu czy czegoś do zjedzenia. Wygodne i praktyczne. Komfort to również cisza na pokładzie. Elektryk jeździ bezgłośnie a Berlingo jest świetnie wyciszone, przynajmniej w zakresach w których jeździ. Nic tu nie hałasuje.
Drugą, bardzo dużą zaletą e-Berlingo, jest dynamika. Auto, nawet obciążenie pięcioma osobami, rozpędza się naprawdę sprawnie. I nie chodzi mi o dane fabryczne, tylko o takie poczucie bezpieczeństwa, że jak chce wyprzedzić, to zrobię ten manewr bez problemu. Oczywiście w mieście, bo przy prędkościach autostradowych ten samochód stawia już spore opory powietrza i wyprzedzanie wygląda nieco inaczej. Nie miejcie jednak wątpliwości, to jest auto do miasta. Nie dalekie autostradowe wojaże, bo do tego e-Berlingo się nie nadaje. Przy czym zaznaczam wyraźnie, jak będziesz cisnął gaz ciągle do oporu i korzystał z dynami za każdym razem (a kusi, oj kusi!), to zasięg spadnie szybciej niż, jak to mówią, ustawa przewiduje. Także z używaniem pedału gazu raczej trzeba oszczędnie. Warto nauczyć się nim jeździć i korzystać z trybu B, czyli odzyskiwania energii. Wtedy nie ma problemu.
Trzecia a jak dla mnie największa zaleta e-Berlingo to jego funkcjonalność. Ogromny bagażnik, wygodne miejsce na przewożenie kierowcy i pasażerów, łącznie pięć osób, odsuwane tylne drzwi, mnóstwo miejsca, schowków, jest gdzie położyć rzeczy i jak przewieźć mnóstwo niezbędnych narzędzi do pracy. Praktyczność i funkcjonalność Berlingo to bardzo mocna jego strona. Ale tak jest w każdym Berlingo, nie tylko elektryku.
Są też wady
Nie, wadą tego samochodu nie jest zasięg. To jego cecha. Ale jest kilka rzeczy, które można by rozwiązać lepiej. Na przykład zaślepki portów ładowania – kompletnie nie rozumiem czemu pod klapką „wlewu” prądu Citroën dał jeszcze zaślepki oddzielnie dla obu portów ładowania (AC i DC). Mnie to osobiście wkurzało. Wystarczyłaby jedna dodatkowa uszczelka wokół klapki, żeby ich nie było. Hej, Citroën, popraw się tutaj!
Wadą tego samochodu nie jest też cena. Wynika ona wprost z kosztów akumulatora i niskoseryjnej produkcji, nie ma jakiegoś tańszego konkurenta w tej klasie. Za to niewątpliwie wadą może być średnio responsywna nawigacja i system. Nie wiem czemu, ale w testowanym Berlingo działała ona opornie, szczególnie dotykowe przyciski wokół obudowy. To warto by poprawić.
Za wielką wadę uważam też, że uzależniłem się od Berlingo. Serio, te elektryki bardzo wciągają. Wiecie jaka to przyjemność jechać takim miękkim, przyjemnie amortyzującym nierówności autem w kompletnej ciszy!? Naprawdę, jest fajnie.
Aha, Citroëna Berlingo jest ciągle w ofercie, wystarczy tylko iść do salonu
Zanim przejdę do wrażeń praktycznych, muszę jeszcze napisać kilka słów o zwykłym, spalinowych Berlingo. Ten samochód, także w wersji osobowej, jest ciągle w ofercie. Można go zamówić i bez problemu kupić z dieslem, będzie dostarczony tylko z homologacją N1. Co to oznacza? To znaczy, że ma zamontowaną przegrodę między częścią osobową a towarową. Taki jest wymóg owej homologacji. Przegroda jest teoretycznie stała i może to być pewien minus dla niektórych, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ją po zakupie zmodyfikować.
Także wbrew temu co pisze pan Marcin Łobodziński z Autokultu, spalinowe Berlingo jest jak najbardziej w ofercie. Pisaliśmy o tym zresztą kilka tygodni temu. Dobra wiadomość dla miłośników benzyn, też pojawią się wkrótce w sprzedaży.
Praktyczna strona e-Berlingo czyli życie z elektrykiem w mieście
Pisanie o testach elektrycznego Berlingo na długich trasach to strzelanie sobie w stopę. Ja się skupię więc na tym, w czym e-Berlingo jest najlepsze. Jazda po mieście. Teoretyczny zasięg wynosi, jak już wspomniałem wyżej, 281 kilometrów. Rzeczywistość, związana z moim typowem stylem jazdy, to jednak w tych temperaturach, lekko poniżej zera, to bliżej 200 kilometrów. I tak można realnie oceniać możliwości e-Berlingo. Więcej raczej się nie uda, chyba że nie dotykacie pedału gazu i jeździcie jak emeryt.
Jest to 200 kilometrów prawdziwe, pod obciążeniem, z użyciem pełnego arsenału wyposażenia, z ogrzewaniem na 23 stopnie (bo tak lubię), jazdą po mojemu, czyli czasem przyspieszam i pokazuję kwadratowy tył Berlingo lekko zszokowanym tym faktem kierowcom innych aut. Dla osób lubiących techniczne sprawy, zużycie prądu, w moim przypadku, wahało się między 19 a 21,5 kWh na 100 kilometrów.
I teraz najważniejsze, decydując się na taki samochód, musicie po prostu mieć możliwość jego ładowania w domu albo w pracy. Innej możliwości nie ma. Ładowanie go codziennie w publicznej ładowarce uważam za kompletny absurd. Natomiast ładowanie go w domu, po pracy, przez kilka godzin w nocy, ma spory sens. Można wtedy skorzystać z tej tańszej taryfy, można się nie martwić tym, że ładowarka zajęta. Wystarczy zwykłe gniazdko, też da się podładować auto, oczywiście lepszy będzie wallbox.
Jeśli będziecie mieli ładowarkę 100 kW (marzenie) to po 30 minut zasięg Berlingo wzrośnie to grubo ponad 200 kilometrów. Przy zwykłym gniazdku na pełne naładowanie baterii potrzeba ponad 20h, przy ładowarce typu wallbox będzie to już 7h. I ta ostatnia opcja ma sens.
Moja opinia o e-Berlingo
Jest tu wszystko to, co najlepsze we francuskiej motoryzacji. Da się nim jeździć komfortowo, można dużo przewieźć, można cieszyć się cichą i dynamiczną jazdą. Można dostrzec wiele zalet, pod warunkiem, że chcecie używać tego samochodu głównie w mieście i chcecie to robić po cichu, bezemisyjnie. To naturalne środowisko e-Berlingo. Nie ma sensu wyjeżdżać nim na autostradę, nie ma sensu używać go w długich trasach. Nie do tego został stworzony. To samochód, który jest bardzo dobry, jeśli nie najlepszy w swojej klasie. I ma właściwy napęd, jeśli zależy wam na powyższych cechach. Na szczęście nie jest to jedyna wersja i dla wszystkich, którzy potrzebują czegoś więcej, jest spalinowe, klasyczne, dobrze znane Berlingo z dieslem a niedługo też z benzyną.
Cena bazowa e-Berlingo zaczyna się od 140 tysięcy złotych. To raczej niedużo jak na tak funkcjonalnego elektryka, ale jeśli ktoś chce wersję spalinową, nie ma problemu – wystarczy zamówić.
Dziękujemy marce Citroën za udostępnienie samochodu do testu.
Dane techniczne
Citroën e-Berlingo obsługuje ładowanie z mocą 100 kW. Masa samochodu bez obciążenia to 1664 kg. Długość auta w wersji M to 4430 mm, szerokość 1848 mm. Przyspieszenie do setki 11,2 s (dane producenta). Zużycie energii elektrycznej deklarowane 17,5 kWh/100 km, realne 19 – 21,5 kWh. Pojemność bagażnika 600l. Moc silnika 136 KM, maksymalny moment obrotowy 260 Nm.
Najnowsze komentarze