Opel Vivaro-e, Citroen e-Jumpy i Peugeot e-Expert to nowe samochody dostawcze Grupy PSA, w których jak pewnie się domyślacie dodatkowe „e” oznacza napęd elektryczny. Jako pierwszy ze wspomnianej trójcy do naszej redakcji przyjechał model spod znaku błyskawicy. Zobaczcie, jakie wrażenie wywarł podczas pierwszej jazdy.
Opel Vivaro-e, Citroen e-Jumpy i Peugeot e-Expert różnią się przede wszystkim logo na grillu, wyglądem zewnętrznym oraz w nieznacznym stopniu stylistyką wnętrza. Do tego dochodzi jeszcze cena, ale o tym powiemy za chwilę. Pod względem mechanicznym mamy do czynienia z tymi samymi pojazdami. Pod maską trojaczków pracuje silnik elektryczny o mocy 136 KM, który znamy m.in. z Peugeot 2008 i Opla Corsy-e. Jednostka czerpie energię z akumulatorów o pojemności 50 lub 75 kWh, które umieszczono pod podłogą. Lokalizacja nie jest przypadkowa. Producentowi zależało na tym, aby przestrzeń ładunkowa pojazdu elektrycznego nie różniła się od wersji spalinowej. W przypadku Furgonu o długości L (4959 mm) jest to: 5,3 m3. Różnice widzimy dopiero porównując ładowność. W wersji spalinowej wynosi: 953 – 1424 kg a w elektrycznym modelu: 925 – 1163 kg. Szybki i łatwy dostęp do transportowanych towarów umożliwiają rozsuwane drzwi boczne.
Zasięg do 330 km, ale nie zimą
Pierwszą jazdę Oplem Vivaro-e odbyliśmy wersją wyposażoną w większy zestaw akumulatorów o pojemności 75 kWh, który zgodnie z cyklem WLTP umożliwia przejechanie na jednym ładowaniu nawet 330 km. Gdy wsiedliśmy do pojazdu wyświetlacz wskazywał 276 km zasięgu, na co mogła mieć wpływ m.in. niska temperatura powietrza, która w dzień testu wynosiła ok. 5 stopni Celsjusza. Temperatura odczuwalna była o wiele, wiele niższa potęgowana nieprzyjemnym, zimnym wiatrem, ale dzięki mało sprzyjającym warunkom doceniliśmy szybkie nagrzewanie kabiny Vivaro-e. Zasięg pojazdu zmniejszał się adekwatnie do pokonywanego dystansu dlatego 270 km wydaje się dla tego modelu całkiem realnym osiągnięciem.
Kilometry widoczne na wyświetlaczu zaczęły uciekać znacznie szybciej po zwiększeniu prędkości na drodze ekspresowej. Po powrocie na zatłoczone warszawskie ulice znów zaczęły pokrywać się z pokonywanym dystansem. Aby rozpędzić Vivaro-e od 0 do 100 km/h potrzebujemy 13,3 sekundy. Możliwości pojazdu kończą się na 130 km/h, ale z maksymalnej prędkości raczej nie będziemy korzystać zbyt często.
Niecałe 300 km to z pozoru bardzo mało, ale Vivaro-e nie został wyprodukowany z myślą o jeździe autostradą, ale o mieście, dostawach tzw. „ostatniego kilometra” oraz poruszaniu się po strefach czystego transportu. Zgodnie z planami rządu, ekologiczne obszary mają powstać również w Polsce. Vivaro-e to model stworzony na krótkie odcinki, do niewielkich prędkości dlatego wspomniany zasięg powinien wystarczyć na jeden dzień pracy elektrycznego Opla. Najszybszą opcją odzyskania utraconej energii jest trwające 48 minut ładowanie akumulatora w 80% ze stacji ładowania o mocy 100 kW. Jeśli skorzystamy z 3-fazowego Wallboxa o mocy 11 kW potrzebujemy ok. 7 godzin, aby napełnić baterię w 100%.
Podczas jazdy również mamy możliwość uzupełnienia energii, wystarczy na chwilę zdjąć nogę z gazu. Pomocny okazuje się tryb B, który znajdziemy nie tylko w elektrycznych, ale również hybrydowych modelach PSA na przykład Peugeot 3008 Hybrid4.
Dynamicznie czy Eco?
Grupa PSA zadbała o to, by odróżnić bezemisyjną wersję pojazdu od spalinowej. Niebieskie i zielone akcenty na analogowych zegarach od pierwszych chwil za kierownicą przypominają nam, że mamy do czynienia z pojazdem elektrycznym i dodatkowo przełamują smutny charakter wnętrza wykończonego w czerni i szarościach. Vivaro-e cały czas śledzi, czy przypadkiem nie naciskamy na pedał gazu zbyt mocno i przesuwa wskazówkę tarczy odpowiedzialnej za zużycie z poziomu od Charge przez Eco aż po Power. Zegary są wyraźne i czytelne dla kierowcy bez mętliku zbędnych danych, które nie będą przydatne podczas pracy. O dokładniejszym zużyciu oraz przepływie energii informuje wyświetlacz pomiędzy zegarami.
Opel Vivaro-e może jeździć w trzech trybach: Power, Eco i Normalne, które regulujemy pożyczonym od Peugeota przyciskiem na konsoli centralnej. Tryb ekologiczny ogranicza reakcję na naciśnięcie pedału gazu, natomiast w ustawieniu Power wyraźnie odczujemy, jak pojazd gwałtownie budzi się do życia. Tak, jakby nagle stracił sporo zbędnych kg. Dynamika i płynny charakter jazdy przy niższych prędkościach są jak dla mnie więcej niż zadowalające. Vivaro-e znacznie przewyższa pod tym względem pojazdy z napędem spalinowym. Ustawienie w tryb Normalne to balans pomiędzy dwoma skrajnymi trybami. Napęd pojazdu jest przenoszony na koła za pomocą automatycznej skrzyni biegów, którą obsługujemy za pomocą niewielkiej zgrabnej dźwigni przeniesionej z nowego Opla Mokki.
Bez wibracji i bez dźwięków? No prawie
Opel Vivaro-e bez żadnych wibracji i cichutko rusza z miejsca, ale miałam wrażenie, że brak dźwięku silnika w kabinie powoduje, że wszystkie inne odgłosy (pędu powietrza, czy innych pojazdów na drodze) stają się dla ucha wyraźniejsze. Trudno powiedzieć, czy jest to kwestia wycieszenia, czy po prostu bez silnika spalinowego nie ma czym tych dźwięków zagłuszyć. Zaletą Vivaro- e jest stabilna jazda, bez żadnych szarpnięć, nie tylko w kwestii komfortu dla kierowcy, ale także stabilności przewożonych materiałów.
W przedniej części pojazdu znajdują się siedzenia dla trzech osób. Opel postawił na komfort kierowcy a więc wygodny fotel oraz dostatek podstawek i schowków. Nie zabraknie miejsca nawet na duży smartfon. Pozycja w samochodzie jest prosta i komfortowa. Jedynie podłokietnik mógłby być nieco szerszy. W pojeździe znalazł się dodatkowo płatny system Multimedia Navi z wyświetlaczem o przekątnej 7 cali oraz kamerą cofania, która ułatwi parkowanie w miejskim gąszczu.
Ile kosztuje Vivaro-e?
Samochody elektryczne to wciąż bardzo duży wydatek jeśli zestawimy je z modelami z dieslem. Opel Vivaro-e w wersji Long, czyli średniej z baterią o pojemności 50 kWh zamówimy w cenie rozpoczynającej się od 141.850 zł netto. Do akumulatora o pojemności 75 kWh dopłacimy jeszcze 21.500 zł. Dla porównania, zajrzeliśmy do cennika wersji spalinowej. Opel Vivaro ze 102-konnym dieslem pod maską kosztuje 98.350 zł a za model napędzany 2-litrowym dieslem o mocy 177 KM wydamy 121.250 zł netto, czyli wciąż mniej niż za wersję elektryczną. Bliźniaczy Peugeot e-Expert w tej samej wersji długości kosztuje na polskim rynku 137.200 zł (akumulator 50 kWh) Citroenem e-Jumperem wyjedziemy z salonu wydając przynajmniej 136.000 zł.
Pierwsze wrażenia z jazdy Oplem Vivaro-e są pozytywne, zarówno jeśli chodzi o komfort panujący w kabinie, jak i właściwości jezdne. Od dołączenia pojazdu elektrycznego do floty może odstraszać przedsiębiorców głównie cena, która jest zauważalnie wyższa od wersji spalinowej. Gdy jednak patrzymy na zmieniający się rynek, możemy dojść do wniosku, że od elektryfikacji nie ma już ucieczki, nie tylko w segmencie pojazdów osobowych, ale również dostawczych. Modele takie jak Vivaro-e stanowią przyszłość dostaw w mieście, ale dopiero stoimy na początku drogi do osiągnięcia tego celu.
Najnowsze komentarze
The Real Person!
The Real Person!