Kombivan, to ten rodzaj samochodu, który próbuje łączyć w sobie cechy różnych aut, ale nie jest – z jakiegoś powodu – crossoverem. Kombivan jest, a w zasadzie może być połączeniem samochodu osobowego z użytkowym. Z reguły jest autem bardzo przestronnym, nierzadko ma ciekawe wyposażenie, atrakcyjną cenę, a niemal każdy model ma jakieś wersje przeznaczone specjalnie do użytku osobowego. W sensie – predestynujące go do zastosowań bardziej rodzinnych, aniżeli użytkowych.
Nie inaczej jest z samochodem, który prezentujemy Wam dzisiaj. Dacia Dokker Stepway (w Polsce nosi oficjalną nazwę Outdoor) jest odmianą o wyjątkowo rodzinnym charakterze. To kombivan dobrze, jak na Dacię, wyposażony, pomyślany jako auto osobowe z funkcjonalnością dostawczą. Doskonały samochód dla rodzinnej firmy, który będzie wykorzystywany zarówno do pracy, jak i – może nawet częściej – do potrzeb prywatnych tejże rodziny. A przy tym naprawdę nieźle wygląda dzięki ciekawemu lakierowi i świetnie dobranym do niego felgom.
Kombivan Dacii występuje w dwóch głównych odmianach. To typowo użytkowy Dokker Van oraz Dokker rozumiany jako wersja osobowa. Szczególną jej odmianą jest Dokker Stepway (Outdoor), który oferuje to, co najlepszego może dać Dacia. Mamy tu więc bogate wyposażenie, ale bez przepychu, dobre, ale nie luksusowe materiały wykończeniowe i nowoczesną, ale sprawdzoną już technikę. A do tego nienachalną, ale i niebrzydką stylistykę nadwozia i ożywiające wstawki wewnątrz przedziału pasażerskiego. A wszystko to za niewygórowaną cenę, która nijak ma się do cen liderów tego segmentu.
No to skoro mowa o cenach, to na ile wyceniony jest ten kombivan? Najtańsza odmiana kosztuje w Polsce 38.900 zł. To oczywiście wersja bazowa, z najmizerniejszym wyposażeniem, ale z taką ceną naprawdę nie ma co wybrzydzać.
Oto pełny cennik Dokkera w Polsce obowiązujący w połowie czerwca 2017 roku:
Access 1.6 SCe 100 – 38.900 zł
Ambiance 1.6 SCe 100 – 42.700 zł
Ambiance 1.6 SCe 100 LPG – 46.200 zł
Ambiance 1.5 dCi 75 – 48.000 zł
Open 1.6 SCe 100 – 43.000 zł
Open 1.6 SCe 100 LPG – 46.500 zł
Open 1.5 dCi 75 – 48.300 zł
Laureate 1.6 SCe 100 – 48.100 zł
Laureate 1.6 SCe 100 LPG – 51.600 zł
Laureate 1.5 dCi 75 – 53.400 zł
Laureate 1.5 dCi 90 – 55.900 zł
Outdoor 1.6 SCe 100 – 51.800 zł
Outdoor TCe 115 – 54.300 zł
Outdoor 1.5 dCi 75 – 57.100 zł
Outdoor 1.5 dCi 90 – 59.600 zł
Wersje Ambiance dostępne są do wyczerpania zapasów.
Jak więc widać nawet najdroższa w cenniku odmiana nie przekracza poziomu 60.000 zł. To kwota, która stanowi mniej więcej dolną granicę cenników wielu uznanych na rynku rywali. Dla przykładu bazowe ceny brutto osobowych wersji innych kombivanów:
Citroën Berlingo Multispace Feel – od 56.690 zł
Opel Combo Tour Enjoy – od 68.690 zł
Volkswagen Caddy Trendline – od 69.691,80 zł
Fiat Doblo – od 64.300,00 zł
Peugeot Partner – od 61.100,00 zł
Nie wnikam tu w wersje silnikowe, wyposażenie, w nic – po prostu wynotowałem najniższe ceny poszczególnych modeli. Jak widać – z testowaną Dacią Dokker Stepway (Outdoor) stanąć w szranki pod względem ceny może tylko jeden kombivan. To Citroën Berlingo Multispace, którego bazowa wersja jest tańsza od dwóch najdroższych odmian Dokkera. Kombivan z szewronami jest uznanym graczem rynkowym i dobrze się sprzedaje, nie tylko z uwagi na cenę. Niemniej jednak jego bazowa wersja na pewno nie będzie wyposażona tak dobrze, jak Dokker Stepway (Outdoor).
Inni konkurenci są już drożsi. Najlepszą cenę spośród nich ma inny uznany model – Peugeot Partner Tepee. Kolejne miejsca zajmują Fiat Doblo, Opel Combo oraz najdroższy Volkswagen Caddy Trendline. Moim zdaniem jest to przy okazji najbrzydszy kombivan na rynku. Proste linie, niemiecki brak stylu, a do tego wcale nie rzucające na kolana wnętrze. I to wszystko za 10.000 zł więcej za bazową wersję, aniżeli za najbogatszego Dokkera! I choć o Dacii nie można powiedzieć, że poraża stylistyką, to na pewno wygląda atrakcyjniej, niż kombivan Volkswagena.
Stylistyce zresztą w wersji Stepway (Outdoor) Dacia poświęciła nieco uwagi. Auto w tej odmianie ma:
– elementy ozdobne zewnętrzne w kolorze ciemnoszarego metalu;
– dwukolorowe relingi dachowe (kolor czarny / matowy chrom);
– obręcze kół ze stopu metali lekkich 16” wzór Panache w kolorze ciemnoszarego metalu;
– czarne osłony nadkoli i dodatkowe ochronne czarne listwy boczne;
– zewnętrzne klamki drzwi w kolorze czarnym;
– naklejki Stepway na przednich drzwiach.
Wewnątrz też jest inaczej, niż w tańszych, zwykłych wersjach. Kombivan Dacii w odmianie Stepway (Outdoor) posiada:
– kierownicę pokrytą skórą;
– czarną tapicerkę z napisem Stepway na oparciach siedzeń oraz delikatnymi przeszyciami;
– kolorowe wewnętrzne elementy ozdobne;
– ciemnografitową kolorystykę wnętrza;
– wewnętrzne klamki drzwi w kolorze czarnym.
Warto podkreślić, że relingi dachowe są seryjne, podczas gdy we wszystkich innych wersjach tego auta wymagają one (nieznacznej) dopłaty. Poza wersją Access, gdzie są niedostępne, relingi w Dokerze kosztują 510 zł. Dacia Dokker Stepway (Outdoor) jest też jedyna odmianą Dokkera, w której można mieć obszytą skórą kierownicę (na dodatek seryjnie).
Skoro mowa o stylistyce, to muszę pochwalić wspomniane felgi. Świetnie pasują do koloru auta, a jest to barwa wybrana w Polsce jako „lakier lansowania”. Stepwaye były do tej pory niebieskie (większość materiałów prasowych prezentowała właśnie takie wersje), ale w przypadku Dokkera zdecydowano się na tę szarość. I muszę przyznać, że Dokker Stepway (Outdoor) wygląda w tym malowaniu bardzo dobrze. Do tego te ciemnoszare felgi – znakomite. Pamiętajcie jednak, że testowe auto posadowiono na „szesnastkach”. Wszystkie tańsze wersje mają mniejsze koła – Access 14”, a pozostałe 15”. Biorąc pod uwagę spore gabaryty samochodu małe kółeczka nie wyglądają najlepiej. 15” wydaje się rozmiarem minimalnym.
Dacia Dokker ma 4.363 mm długości przy dużym rozstawie osi sięgającym 2.810 mm. Przedni zwis ma 822 mm, tylny – 731 mm. Wysokość całkowita, to 1.852 mm, a szerokość – 1.751 mm. W efekcie Dacia Dokker Stepway (Outdoor) jest całkiem sporym samochodem o naprawdę przestronnym wnętrzu. Nie wyobrażam sobie na przykład, by ktokolwiek miał tam problem z ilością miejsca nad głową ;-)
Również bagażnik nie powinien stanowić jakiegokolwiek ograniczenia. Standardowo kufer mieści imponujące 800 dm³ (wg normy ISO 3832), zaś maksymalnie ten kombivan zmieści 3.000 dm³. Innymi słowy – 3 m³! Chyba nie trzeba lepszego dowodu, że to auto idealne zarówno do firmy, jak i na potrzeby rodzinne.
Pojemność bagażnika, to jednak nie wszystko. Są też inne cechy, na które warto zwrócić uwagę oceniając ten element. Pierwsza, która przychodzi na myśl, to ustawność. Tu trudno mieć jakieś zarzuty. Kufer ma regularne kształty, choć są one trochę zaburzone przez nadkola. Pewnym problemem jest też to, że nie ma żadnej przegródki w okolicach kanapy. W efekcie drobne przedmioty mogą się tam przedostać. Pewnym rozwiązaniem może być akcesoryjny wkład do bagażnika z półsztywnego polipropylenu (210 zł), choć całkowicie to problemu nie rozwiąże. Pomoże za to ograniczyć inną cechę, niezbyt pożądaną. Mam tu na myśli standardową wykładzinę w bagażniku, którą wprawdzie łatwo można umyć, ale jest śliska i bagaże wędrują po kufrze, jak chcą. Acz tu lepszym rozwiązaniem byłaby chyba wykładzina z polipropylenu (za 117 zł), tyle, że ona nie ma wywiniętych boków i nie zabezpieczy przestrzeni pod kanapą.
Raz w ciągu trwającego niemal tydzień testu spadła mi tez roletka zakrywająca bagażnik od góry. Być może była po prostu źle zamocowana przez kogoś, kto przede mną jeździł tym samochodem. Po obsadzeniu jej w przeznaczonych do tego gniazdach problem się nie powtórzył.
Za to owa roletka jest tak wyprofilowana, że wchodzi aż we wnęki okienne w tylnych drzwiach. Bardzo dobrze, bo idealnie zakrywa zawartość bagażnika przed wzrokiem ciekawskich, w tym potencjalnych złodziei.
Katalog akcesoriów znajdziecie tutaj, zaś ich cennik – tutaj.
A propos tylnych drzwi – ten kombivan ma je podwójne, asymetryczne (lewa część jest szersza, a jej szyba została wyposażona w wycieraczkę). Zapewnia to – w moim odczuciu – lepszą funkcjonalność, aniżeli wielkie pojedyncze „wrota”. Jednocześnie ogranicza nieco widoczność w tylnym lusterku. Dodajmy, że klamką otwiera się drzwi lewe, a dopiero potem, od wnętrza, inną klamką można otworzyć prawe.
Jeśli chodzi o drzwi boczne, to te zapewniające dostęp do drugiego rzędu są przesuwane wzdłuż nadwozia. Znakomite rozwiązanie z co najmniej kilku powodów. Po pierwsze – nie wymagają zbyt dużo miejsca na szerokość. Po drugie – idealne w sytuacji, gdy podróżujecie z dziećmi. Czy nie zdarzyło Wam się nigdy, że pociecha otwierała drzwi i zamachnęła się nimi na tyle, że uderzyła czy to w bok stojącego obok samochodu, czy w jakąś inną przeszkodę? Widuję czasem takie przypadki. Sam swoje córki wychowywałem tak, żeby zawsze uważały w takich sytuacjach. Ale zdarzyć się może? Zwłaszcza, gdy dziecko jest małe?
Oczywiście można zablokować dzieciom otwieranie drzwi tylnych samodzielnie. Ale można też zastosować drzwi przesuwane, tak, jak ma omawiany kombivan. Jedyne, do czego bym się czepił, to dość potężna prowadnica w tylnej części nadwozia, trochę w dodatku odstająca ponad powierzchnię jego poszycia. Nie dało się jej ukryć pod linią okien, bo te ostatnie zakręcają w górę, co z jednej strony jest ciekawym zabiegiem stylistycznym, z drugiej zaś ograniczają nieco pole widzenia wspomnianym wcześniej ciekawskim osobom postronnym. W moim odczuciu zaś tak poprowadzona dolna linia okien nadaje sylwetce auta nieco lekkości.
Praktycznie wszystkie drzwi, zwłaszcza te przesuwne, trzeba zamykać zdecydowanie. Kiedy zrobi się to za lekko – istnieje duża szansa, że się nie domkną całkowicie. Na szczęście Dacia przewidziała kontrolkę informującą kierowcę o tym, że któreś drzwi nie są zamknięte. Brakuje informacji o tym, które to są drzwi, ale spójrzmy prawdzie w oczy – w wielu o wiele droższych modelach wielu uznawanych za bardziej prestiżowe marek też takiej funkcjonalności nie znajdziecie.
W przesuwnych drzwiach drugiego rzędu brakuje też schowków/kieszeni. Tam właśnie by się najbardziej przydały, bo jeśli uznamy, że Dacia Dokker Stepway (Outdoor) jest samochodem rodzinnym, to właśnie w drugim rzędzie będą przewożone dzieci. Na szczęście przewidziano chociaż kieszenie z tyłu przednich foteli. Znajdziecie tam również rozkładane stoliki. I tu mam ambiwalentne odczucia. Z jednej strony cieszy fakt, że zamocowano je wysoko i dzięki temu są funkcjonalne i nie ograniczają miejsca na kolana. Z drugiej zaś strony otwiera się je „do góry” i istnieje ryzyko, że gdy postawicie na nich coś cięższego, a potem samochód najedzie na jakąś większą nierówność – stolik złoży się i spadnie z niego wszystko, co na nim umieszczono. Nie mam pojęcia, jak duże jest ryzyko takiej sytuacji, ale wykluczyć tego nie można.
Jeszcze dwa słowa na temat przesuwnych drzwi. Po pierwsze – ich boczki są przykręcane, co niestety widać. Nie zadbano o żadne zaślepki. Nie wiem, na ile wzrosłaby cena produkcji samochodu, ale myślę, że przydałoby się to jako opcja, bądź chociaż jakieś akcesorium. Po drugie – co dotyczy nie samych drzwi, ale jest z nimi związane – możecie napotkać na pewne trudności przy wysiadaniu z kanapy. Po prostu otwór drzwiowy przechodzi w próg półkolem, co może nieco utrudnić wysunięcie stóp osobom noszącym spory rozmiar obuwia. To trochę czepianie się, ale żeby nie było, że czegoś nie dopatrzyłem, albo przemilczałem ;-)
W oficjalnym cenniku Dokkera nie znajdziecie słowa o podłokietniku, choć wspomniano o nim w katalogu akcesoriów. Testowe auto podłokietnik jednak miało i to zdecydowanie nie ten akcesoryjny. Spotkałem gdzieś zarzut, że ów podłokietnik jest za krótki, ale skoro nazwa mówi o podłokietniku, a nie o „podprzedramienniku”, to chyba wszystko jest w porządku ;-) A poważniej – podłokietnik, w jaki był wyposażony testowy kombivan, doskonale wywiązywał się ze swojej funkcji. Z kolei ten akcesoryjny ma nad nim tę zaletę, że posiada wbudowany schowek (zależnie od wersji – o pojemności 0,8 lub 1,0 litra). Koszt podłokietnika akcesoryjnego, to 450 zł, ale wymaga jeszcze (w autach, które jej nie mają) konsoli środkowej w cenie 82 zł.
Podłokietnik się przydaje, zwłaszcza, jeśli jeździ się sporo i w dłuższe trasy, niż tylko 5 km do pracy. Dacia Dokker Stepway jest takim samochodem, którym można pogonić gdzieś dalej. Da się nim bezproblemowo pokonywać odcinki po kilkaset kilometrów, ale z pewnymi zastrzeżeniami. Przede wszystkim prędkość. Zgodnie z danymi fabrycznymi mocniejszy, 90-konny diesel, jaki pracował pod maską testowego egzemplarza, jest w stanie rozpędzić ten samochód do 163 km/h. Nie sprawdzałem. Po prostu jak do 120 km/h ten kombivan oferuje przyjemną jazdę, tak już przy prędkościach dopuszczalnych w Polsce jedynie na autostradach robi się w nim zwyczajnie głośno. Już przy 130 km/h hałas jest odczuwalny, przy 140 km/h jest głośno, więc przekraczania tej bariery nie polecam.
Po drugie – auto jest wrażliwe na boczne podmuchy wiatru. To efekt niemałej wysokości przekraczającej 185 cm, ale i dość miękko zestrojonego zawieszenia. Przede wszystkim jednak to wysokość sprawia, że trzeba na boczny wiatr uważać.
Po trzecie – stabilność jazdy na wprost pozostawia przy prędkościach autostradowych sporo do życzenia. Kombivan Dacii wprawdzie nie skacze od jednej krawędzi do drugiej, ale – zwłaszcza przy podmuchach wiatru, o które przecież w Polsce nietrudno – trudno mu utrzymać założony tor jazdy bez żadnych korekt. I to mimo niezbyt bezpośredniego układu kierowniczego. Tak więc do 120 km/h – tak, ale powyżej – zalecam więcej ostrożności. Zresztą przekraczając wspomnianą barierę godzicie się jednocześnie na wzrost spalania.
Jak duży? Cóż – pierwszych 90 km testu pokonałem niemal wyłącznie drogą ekspresową i było trochę odcinków, gdzie prędkość dopuszczalną nieznacznie przekroczyłem. Średnie spalanie z tych 90 km wyniosło 6,2 l/100 km. Kolejnych 140 km poruszałem się już po drogach krajowych i generalnie przestrzegając przepisów. W efekcie średnia z 230 km (wliczając w to spalanie z ekspresówki) wyniosła 5,3 l/100 km. To całkiem nieźle, jak na taki samochód, o sporych wszak oporach powietrza i wcale nie taki znów wielki silnik. A w takiej trasie nie miał szans się wykazać system Stop&Start – zadziałał raptem parę razy w Warszawie i potem już w zasadzie nigdzie.
Producent twierdzi, że testowana wersja (dCi 90) powinna się rozpędzać do setki w 13,3 sekundy. To oznacza, że kombivan Dacii nie jest samochodem idealnym do startów na 1/4 mili, ale chyba też nikt nie próbował go do takich zastosowań używać. Dynamiczniejsze (nieco) są wersje benzynowe (od 10,8 do 13,2 sekundy). Słabszy diesel (dCi 75) osiąga setkę po 15,5 sekundy. Tak więc Dacia Dokker Stepway (Outdoor) nie jest sprinterem, czego jednakże trudno od niej oczekiwać już na wstępie. Pozwala za to na relatywnie tanie przemieszczanie osób i rzeczy w przyzwoitych warunkach i z ponadprzeciętną gwarancją. Bo ta – jak w przypadku wszystkich Dacii oferowanych na polskim rynku – wynosi trzy lata (acz z ograniczeniem do 100.000 km). Do tego dochodzi do roku dodatkowej płatnej gwarancji Formuła Non Stop z limitem 60.000 km (szczegóły u dealerów).
Za to jeśli chodzi o pokonywanie dłuższych tras, to Dacia Dokker Stepway (Outdoor) pozwala się cieszyć niezłymi fotelami. Może są nieco za miękkie, może mają odrobinę za krótkie siedziska, ale generalnie ten kombivan może przewieźć pasażerów bez narzekania na niewygodę na dość znaczne odległości. Proszę przy tym pamiętać, że nieco relatywizuję tę ocenę z uwagi na cenę samochodu. Chodzi mi jednak o to, że Dacia po prostu niczego nie udaje. Jest samochodem dość prostym, bezpretensjonalnym, zapewniającym określony poziom komfortu i wyposażenia. Gdy odniesiemy ją do topowych wersji znacznie droższych konkurentów, to ukażą się jej słabości. Ale musimy pamiętać, że te samochody mogą być nawet dwukrotnie droższe od najdroższej odmiany Dokkera.
Dlatego zgodzę się, że tylko jednoosiowa (góra-dół) regulacja kolumny kierownicy jest pewnym utrudnieniem, ale jednocześnie kupując jakiś samochód na rynku wtórnym możemy nie mieć nawet tego. Owszem, będzie to samochód tańszy, bo pamiętający pewnie jeszcze XX wiek, albo początek XXI, ale chodzi mi o to, że jeszcze niedawno wcale nas takie braki w wyposażeniu nie raziły.
Owa jednoosiowa regulacja kierownicy w wersjach Laureate i Stepway (Outdoor) jest seryjna, w tańszych wymaga dopłaty w wysokości 250 zł (w Access jest niedostępna). To dokładnie tak samo, jak z regulacją fotela kierowcy na wysokość – też kosztuje 250 zł i oferowana jest w analogiczny sposób, jak regulacja kierownicy. Wybierając więc Laureate bądź Stepwaya (Outdoora) nie tylko nie musicie za to dopłacać, ale i w pewnym stopniu unikacie problemów z ograniczoną regulacją kolumny kierowniczej.
Za to dopłacając 550 zł w odmianach Open, Laureate i Stepway (Outdoor) można się cieszyć podgrzewanymi siedzeniami. Dacia sukcesywnie poprawia więc wyposażenie swoich modeli i w efekcie są one dziś już całkiem atrakcyjne. Owszem, nie wszystko w Dacii zachwyci, ale uwzględniając ceny aut można śmiało powiedzieć, że otrzymana za określoną kwotę wartość jest świetna.
Testowy samochód miał też tempomat i ogranicznik prędkości, elektrycznie sterowane szyby (standard w Dokkerze poza wersją Access), lampkę w drugim rzędzie, czy manualną klimatyzację. Owszem, można utyskiwać, że tylko manualną, ale ja bym nie przesadzał z marudzeniem. Już prędzej stwierdziłbym, że wydajność tej klimatyzacji była co najwyżej dobra, ale za to i przeziębić się nią nie sposób ;-)
Nie sposób też nie wspomnieć o systemie MediaNAV Evolution, w jaki był wyposażony testowy kombivan. To seryjne wyposażenie wersji Stepway (Outdoor), ale można je mieć także w odmianie Laureate (za jedyne 950 zł!). System ów dysponuje kolorowym dotykowym ekranem o przekątnej 7”, a w jego skład, oprócz nawigacji satelitarnej, wchodzi także radioodtwarzacz wyposażony w złącza jack (uniwersalne) i USB. Wyposażono go także w bezprzewodową łączność Bluetooth® oraz obsługę plików mp3.
Radioodtwarzacz gra całkiem przyzwoicie, nieźle są prezentowane tony niskie, średnie i wysokie, choć zdarzyło mi się parę razy przy wyższych poziomach głośności, że plastiki wnętrza wpadały w przykry dla uszu rezonans. Samo położenie ekranu systemu MediaNAV też trudno jednoznacznie ocenić. Z jednej strony pozwala na obsługę urządzenia bez zbytniego podnoszenia ręki, a to jest wygodne. Z drugiej obserwacja nisko położonego ekranu związana jest z bezwzględnym oderwaniem wzroku od tego, co dzieje się na drodze, a to trudno jest pochwalić. Uważam jednak, że wada tego rozwiązania jest większa od zalety związanej z unoszeniem ręki – położenie ekranu warto byłoby poprawić.
Za to sam MediaNAV ma fajne rozwiązania. Wprawdzie idealnie intuicyjnym bym go nie nazwał, ale wielkich zastrzeżeń nie mam. Za to funkcjonalnie jest ciekawy, zwłaszcza w aktualnej wersji. Wyposażono go na przykład w moduł ostrzegania o fotoradarach. Jest irytująco głośne i długie (acz wystarczy zmniejszyć prędkość do obowiązującej i przestaje dokuczać), co oznacza, że… powinien być skuteczny! Naprawdę jesteście gotowi zrobić wszystko, żeby się tego natarczywego dźwięku pozbyć, więc zwyczajnie zwalniacie. A więc system działa ;-) Niestety ostrzega też o radarach dawno nieistniejących – trafiłem na przynajmniej kilka tego typu przypadków. Z drugiej strony dobrze, bo nie zawsze zagrożenia znikają wraz z likwidacją fotoradarów. Inna sprawa, że czasem fotoradary, co by nie mówić, stawiane były w miejscach, które niebezpieczne jakoś specjalnie nie były, za to były w stanie przynosić całkiem niezłe przychody gminom. Z kolei system nie poinformował o jednym dawno istniejącym fotoradarze, ale taki przypadek z kolei miałem tylko jeden.
MediaNAV ostrzega też o ograniczeniach prędkości. Nie, kombivan Dacii nie ma kamery czytającej znaki. System działa w oparciu o mapy nawigacyjne. To jednak niezłe rozwiązanie, bo „wie”, kiedy poinformować o obowiązywaniu „miejskiego” limitu prędkości i kiedy go odwołać. W efekcie nie „zauważy” ograniczeń tymczasowych, ale przynajmniej przed utratą prawka za znaczne przekroczenie prędkości na terenie zabudowanym Was może uchronić. Czasem wszak rozkojarzamy się za kierownicą i nie rejestrujemy pewnych informacji. A tych na poboczach polskich dróg jest mnóstwo i zwyczajnie zdarza się niektórym nie zauważyć dwustu-, czy trzystumetrowego „obszaru zabudowanego” w ciągu drogi krajowej. Co skądinąd jest irytujące. Zamiast ograniczać tam dość znacznie prędkość może lepiej postawić na tych dwustu, czy trzystu metrach barierki wzdłuż drogi? Skoro przez lata stawialiśmy tyle kosztownych ekranów dźwiękochłonnych, to i na barierki może wystarczy…
Aktualność map w nawigacji też muszę ocenić wysoko. Oczywiście w czasie testu nie przejechałem zbyt wieloma nowymi drogami, ale coś się trafiło i kombivan Dacii większość z nich miał już uwzględnionych. Grafika nawigacji jest dość prosta, ale czytelna, komunikaty głosowe również, a więc od strony funkcjonalnej trudno cokolwiek temu systemowi zarzucić.
Czytelne są również zegary, jak i cały kokpit. Wskazania komputera pokładowego prezentują szereg przydatnych danych, w tym średnie spalanie, średnią prędkość, dystans pokonany od zerowania licznika, zużyte paliwo, szacowany dystans pozostały do przejechania na paliwie, które pozostało w baku. Jest też termometr temperatury zewnętrznej.
Na lepsze zmieniono przy okazji niedawnego liftingu materiały wykończeniowe. Teraz są przyjemniejsze w dotyku, lepiej też wyglądają. Pojawiły się – w wersji Stepway (Outdoor) kolorowe wstawki. Wprawdzie cennik wspomina o niebieskich, ale można też, jak w testowanym egzemplarzu, mieć pomarańczowe. Dotyczy to nie tylko deski rozdzielczej, ale też przeszyć, czy haftów na oparciach siedzeń.
Z całkiem estetycznym wnętrzem nie harmonizuje jeden element. Mam tu na myśli górne mocowanie pasów bezpieczeństwa. Dacia stosuje regulowaną wysokość tego kotwiczenia, ale uchwyt jest bardzo siermiężny w formie. Naprawdę przydałoby się to jakoś estetyczniej wykonać. Nie jestem jakiś szczególnie wrażliwy, ale ten element od lat mnie razi w samochodach Dacii.
O raczej budżetowym charakterze marki świadczą też takie oszczędności, jak np. brak lusterka w osłonie przeciwsłonecznej kierowcy i niezasłaniane lusterko w osłonie pasażera. Oczywiście nie ma też mowy o ich podświetlaniu. Jednakże bez tego da się żyć i trudno to uznać za jakąś wielką wpadkę. Wspominam o tym tylko dla porządku.
Testowy kombivan miał też jedną cechę, o której również napiszę z kronikarskiej dokładności. Pedał hamulca, a raczej jakaś jego sprężyna delikatnie, cichutko popiskiwała. Podejrzewam, że część kierowców mogłaby na to nawet nie zwrócić uwagi. Zdarzało mi się jednakże jeździć samochodami innych marek, które miały podobną przypadłość. Ot, sprężyna czasem musi sobie popiszczeć i tyle ;-)
Za to zawieszenie zaskakuje cichą pracą. Nie dość, że na polskich drogach, którym do ideału zwykle bardzo daleko, zapewnia naprawdę dobrą amortyzację i komfortową jazdę, to w dodatku z podwozia nie dochodziły żadne niepokojące, ani choćby irytujące odgłosy. Jak na tanią markę Grupy Renault konstruktorzy zawieszenia zrobili kawał dobrej roboty. Dacia Dokker Stepway (Outdoor) zapewni naprawdę sporo komfortu i nic sobie nie robi z dróg dziurawych, wyboistych, czekających kolejny rok na remont.
Silnik, jak wspomniałem, nie jest demonem prędkości, nie jest też sprinterem, ale za to płynnie rozwija moc i pozwala się cieszyć rozsądnym spalaniem. Przy średniej prędkości niemal 52 km/h uzyskałem na dystansie tym razem tylko 673 testowych kilometrów średnie spalanie na poziomie 5,8 l/100 km. Jak na samochód o takich gabarytach i niezbyt zaawansowany aerodynamicznie, to całkiem przyzwoity wynik, jak sądzę. W ruchu miejskim wspomagał mnie znakomicie działający system Stop&Start. Wyłącza on silnik, kiedy to jest potrzebne i bezpieczne dla jednostki napędowej, uruchamia go niemal niezauważalnie (jak na diesla), wszystko działa dobrze i wydajnie.
Kombivan Dacii, jak przystało na auto z tego segmentu, ma wysokie nadwozie i półkę przez całą szerokość nadwozia nad głowami kierowcy i pasażera z przodu. Można tam wrzucić jakieś potrzebne rzeczy i w razie potrzeby sięgnąć po nie ponad głową. To kolejny plus po stronie funkcjonalności samochodu. Choć więc tani, kombivan Dacii nie odbiega funkcjonalnością od wielu droższych modeli dostępnych na rynku.
Jest za to w tym samochodzie element, który zdecydowanie mi się nie spodobał. To schowek przed pasażerem. Jest zdecydowanie za nisko położony. Utrudnia to nie tylko dostęp do niego, ale i zwyczajne korzystanie – czy to pasażer, czy kierowca muszą się dość głęboko pochylić, by mieć dostęp do zasobów tego schowka. To warto byłoby poprawić. Lepiej przenieść go wyżej (o ile to technologicznie możliwe), a otwartą półeczką zlokalizować nisko.
Dacia Dokker Stepway (Outdoor) ma całkiem przyzwoity poziom bezpieczeństwa. Do seryjnego wyposażenia należą czołowe i boczne poduszki powietrzne, ABS, system wspomagania nagłego hamowania, ESC z ASR, czujniki ciśnienia w oponach, czy mocowania Isofix na miejscach w drugim rzędzie. Wszystkie trzy miejsca z tyłu mają też zagłówki, które można opuścić tak, by nie przesłaniały widoczności.
Uchylne szyby w tylnych drzwiach (tych przesuwnych) też poprawiają bezpieczeństwo – dziecko tamtędy głowy nie wystawi. Podobnie kamera cofania pozwala dbać o tył samochodu i nienaruszalność ewentualnych przeszkód znajdujących się za autem.
Dacia Dokker Stepway (Outdoor), to ciekawy kombivan. W cenie znacząco niższej od konkurentów oferuje nieznacznie mniej. Owszem, nie mamy tu mocnych silników, ale wielu konkurentów też ich nie ma. Nie mamy napędu na cztery koła, ale w tym segmencie to raczej wyjątek, który jest potrzebny garstce klientów. Nie mamy automatycznej klimatyzacji i poduszek kurtynowych. Nie mamy skórzanych tapicerek, ale czy w kombivanie to jest oczekiwany element? Ale konkurenci z kolei nie mają tego, co ma Dacia Dokker Stepway (Outdoor) – szalenie atrakcyjnej ceny! Przecież na auto w tej wersji wystarczy niespełna 52.000 zł, a w najdroższej odmianie (licząc bez ewentualnych dodatków) niecałe 60.000 zł. To jest element nie do pobicia przez konkurentów.
Dlatego jeśli chcecie się cieszyć nowym wielozadaniowym samochodem z długa gwarancją i w atrakcyjnej cenie, a jesteście w stanie zaakceptować pewne oszczędności, to Dacia Dokker Stepway (Outdoor) jest autem, które na pewno spełni Wasze oczekiwania.
Dziękuję za udostępnienie samochodu Firmie Renault Polska.
Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze