Wyżej zawieszone miejskie pojazdy cały czas w formie i bez względu na to czy nam się to podoba, czy nie, ich popularność nie maleje. Swoją propozycję w segmencie ma również marka Dacia, co oznacza, że bez mocnego nadszarpnięcia domowego budżetu, możemy pozwolić sobie na nowy samochód. Model, o którym mowa to Dacia Sandero Stepway, która trafiła do naszych redakcyjnych testów.
W porównaniu do Sandero bez oznaczenia Stepway, model został położony wyżej nad asfaltem, a nadwozie dostało miły prezent w postaci błyszczącego niebieskiego lakieru (tutaj jako dodatkowa opcja), który dodał nieco kontrastu do wiosennej rzeczywistości, która podczas testu miała jeszcze szaro-bure zabarwienie. Aby charakter crosovera mógł być w pełni zachowany, dodano ochronne nakładki na nadkola, osłony zderzaków oraz relingi dachowe. Dacia może nie kłuje w oczy awangardą, jak niektóre konkurencyjne pojazdy, zwłaszcza ostatnie propozycje od marki Citroen, Hyundai i Kia, ale przecież celem Dacii nie jest szokowanie designem, raczej atrakcyjną ceną. Mimo to na model patrzy się z dużą przyjemnością.
Pod maską umieszczono benzynowy silnik TCe o pojemności 0,9 litra generujący 90 KM mocy oraz 140 Nm maksymalnego momentu obrotowego dostępnego przy 2250 obr/min. Jest to bazowa jednostka dla Sandero Stepway. Być może na papierze dane nie wyglądają specjalnie zachęcająco, ale podczas jazdy tym samochodem niejednokrotnie możemy się zdziwić, ile Sandero ma w sobie pary. Jednostka pozwala na przyzwoitą dynamikę jazdy, a jeśli trzeba gwałtowniej potraktować prawy pedał, możemy liczyć, że spotka się to z właściwą reakcją na drodze. Nawet z trzema dorosłymi osobami na pokładzie pojazd nie miał specjalnych trudności z włączeniem się do ruchu, wyprzedzaniem czy płynnością jazdy. Aby wskazówka prędkościomierza zawiesiła się na 100 km/h potrzeba 11,1 sekundy, a maksymalnie potrafi dotrzeć do wartości 168 km/h.
Silnik został sprzężony z 5-biegową manualną przekładnią, która w czasie testu działała z poprawną precyzją, a kolejne biegi wskakiwały bez zająknięcia i specjalnego angażowania siły mięśni. Jedynie przy dłuższej jeździe z prędkościami autostradowymi brakowało wyższego przełożenia. Po przejechaniu 713 km komputer pokazał średnie spalanie na poziomie 7,3 l/100 km, aczkolwiek nie staraliśmy się jeździć specjalnie eco. Próbowaliśmy raczej wycisnąć z pojazdu jak najwięcej dynamiki. Dane na stronie producenta mówią o 5,1 l/100 km w cyklu mieszanym. W samochodzie znalazł się system Start&Stop dla zmniejszenia apetytu jednostki napędowej. System błyskawicznie aktywował pojazd, by zakończyć postój na światłach.
Samochód służył głównie do jazdy z prędkościami autostradowymi, które nie są ulubionym środowiskiem Sandero Stepway. W okolicach 120-140 km/h odczuwalne staje się lekkie kołysanie nadwozia, zwłaszcza przy zmianie pasa. Bardziej przyjaznym otoczeniem dla rumuńsko-francuskiego crossovera jest miasto i spokojniejsza trasa. Sandero nie boi się za to typowo polskich dróg. Zawieszenie jest całkiem miękkie i dzielnie znosi wymagającą remontu nawierzchnię oraz dziury, które nie powinny specjalnie dokuczać pasażerom znajdującym się na pokładzie.
Prosto i przestronnie
Wnętrze modelu nie należy do skomplikowanych, ani nie grzeszy nadmiarem ozdobników, które właściwie na błyszczącym plastiku wokół ekranu, uchwytach drzwi oraz logo Stepway na oparciach foteli i kierownicy się kończą. Pozycja kierowcy jest wysoka i wygodna, choć przy dłuższych trasach może brakować większego podparcia bocznego i lędźwiowego. Wyciszenie modelu znajduje się na poziomie dobrym. Odgłos silnika nie powinien dawać nam się we znaki, z kolei pęd powietrza może dokuczać przy prędkości od 110 km/h.
Do obsługi multimediów posłużył system Media Nav Evolution z dotykowym ekranem o przekątnej 7 cali. Eksploatacja nie wymaga studiowania ksiąg instrukcji obsługi, system jest nieskomplikowany i działa poprawnie. Od czasu do czasu zdarzało się tylko, że dotykowy wyświetlacz nie reagował z pożądaną szybkością lub trzeba było wznawiać komendy. W zasięgu ręki kierowcy znajdziemy najpotrzebniejsze funkcje, gniazda, a także schowki i podstawki. Nasz Smartfon ulokujemy w „wykrojonej wnęce” pod przednią szybą samochodu.
Miejsc do przechowywania drobnych przedmiotów jest w Sandero Stepway pod dostatkiem, tak jak i przestrzeni. Podczas jazdy wciąż zastanawiało mnie, skąd w tak niewielkim gabarytowo pojeździe wygospodarowano jej aż tyle. Bez obaw o swoje głowy i kolana samochodem odbędą podróż cztery dorosłe osoby, także osobnicy hojniej obdarzeni wzrostem nie będą narzekać. Przestronność to również domena bagażnika. Gdy udamy się do galerii handlowej, nawet wielkie zakupy z łatwością zmieszczą się pod tylną klapą. Pojemność bagażnika wynosi 320 dm3. Jeśli promocje skusiły nas odrobinę za bardzo, możemy powiększyć tę przestrzeń do maksymalnych 1200 dm3 poprzez złożenie oparć tylnych foteli. Klapa podnosi się wysoko, a po prawej i lewej stronie bagażnika znajdziemy haczyki, które zabezpieczą niesforne reklamówki przed przewracaniem.
Najtańszy wśród crossoverów
Fakt, że crossovery stały się modne, skłania producentów do lepszej wyceny swoich samochodów. Są one po prostu droższe od swoich niżej położonych braci. Różnicę widać, gdy porównamy ceny Dacii Sandero wynoszącej 29 900 zł za bazową wersję i Sandero Stepway startującej od 46 300 zł. Crossover ma wprawdzie mocniejszy silnik i jest lepiej wyposażony, ale rozbieżność i tak jest duża. Być może brzmi to odrobinę jak marketingowa gadanina, ale w przypadku Dacii nie musimy się martwić, że przepłacimy. Sandero Stepway wraz ze wszystkimi dodatkami, które otrzymaliśmy na pokładzie testowanego egzemplarza, został wyceniony na 51 250 zł. Wspomniane opcje to: kamera cofania z systemem wspomagania parkowania tyłem (1500 zł), system Media Nav Evolution (950 zł), mapa Europy Wschodniej – wersja rozszerzona (300 zł), koło zapasowe/dojazdowe 15” (400 zł) oraz lakier metalizowany, za który trzeba zapłacić 1800 zł.
Jak w kwestii ceny prezentuje się konkurencja? Sandero Stepway o długości 4089 mm jest jedną najmniejszych i zarazem najtańszą propozycją wśród crossoverów obecnych na polskim rynku. Za obecnego dosyć długo w ofercie, ale wciąż wyróżniającego się Nissana Juke, zapłacimy przynajmniej 55 900 zł, ciekawie wyglądająca Kia Stonic to koszt 60 990 zł, natomiast oryginalny Hyundai Kona to już spory wydatek prawie 70 tys. zł. Wszystkie podane kwoty, to ceny bazowe i jeśli zależy nam na przyzwoitym wyposażeniu, musimy do nich dopłacić. Dobrego cenowego konkurenta trudno znaleźć również wśród francuskich producentów. Peugeot 2008 kosztuje 63 400 zł, a cena sprytnego Renault Captura startuje od 58 500 zł. Najbardziej zbliżony cenowo wydaje się Citroen C3 Aircross, który w polskich salonach został wyceniony na 52 900 zł.
Wady, zalety
Jeśli szukamy samochodu należącego do modnej grupy miejskich crossoverów, który przetransportuje nas z miejsca z na miejsce i nie przyprawi o ból głowy ceną, to Sandero Stepway wydaje się być wyborem idealnym. Do zalet tego miejskiego pojazdu możemy zaliczyć niezwykle przestronne wnętrze, które ociera się o wyższy segment, prostą obsługę oraz jednostkę napędową dostarczającą płynnej jazdy. Jest to również najtańszy pojazd w swojej klasie na polskim rynku. Minusem jest mało nowoczesne wnętrze, momentami zbyt powolne działanie systemu multimedialnego oraz niestabilności nadwozia przy wyższych prędkościach.
Tekst, zdjęcia: Małgorzata Kozikowska
Najnowsze komentarze