Dacia Spring to najtańszy samochód elektryczny na rynku. Przez ponad tydzień jeździliśmy nim po ulicach dużego polskiego miasta, sprawdzając jego praktyczność i przydatność.
Dacia Spring jest samochodem tanim i widać to, ale dopiero po wejściu do środka. Z zewnątrz zobaczycie nieduże autko miejskie, nieźle zaprojektowanego crossovera. Jest krótki, wąski, dość wysoki, ale sylwetka została zgrabnie skomponowana i pod tym względem auto wygląda dobrze. Duży napis DC z przodu zmyli niezorientowane osoby, dopiero z tyłu białymi literami napisano Dacia. Pod względem wyglądu ciężko się przyczepić.
Pod względem rozmiarów Spring jest mały, wręcz malutki. Wymiary to jedno (3,73 m długości, 1,57 m szerokości) ale najlepiej zobaczyć to stawiając ten samochód obok czegoś w rodzaju Espace. Wygląd to tak, jakby cały Spring mógł się zmieścić wewnątrz Renault.
W środku spotkamy typowe rozwiązania budżetowe. Auto jest jednak trochę poprawione w stosunku do pierwszej odsłony i chociaż pozostały twarde plastiki, to całość sprawia przynajmniej lepsze wrażenie, pojawiły się drobne elementy ożywiające wnętrze.
Co pozostało z poprzednika? Dwa głośniki szerokopasmowe w podszybiu, na których muzyki słucha się tak sobie, to pierwsza rzecz do wymiany lub poprawki po zakupie, chyba że korzystacie tylko z wiadomości i rozmawiacie przez telefon. Na pewno Spring nadal pozostaje autem mało wygłuszonym, więc powyżej 90 km/h w środku jest dość głośno. Jednak w tej cenie nie kupi się tańszego elektryka o takich parametrach więc cóż – kochaj albo rzuć.
Spring ma też jedną zabawną cechę, która trochę dziwi w dobie wszechobecnych kart bezprzewodowego dostępu – zwykły kluczyk. Jest on lekki i aż prosi się o dociążenie jakimś kawałkiem metalu. Serio!
Poza tym cóż, wyposażenie obejmuje radio, nawigację, klimatyzację manualną, centralny zamek (który strzela niczym karabin – znowu kłania się słabe wyciszenie), cztery miejsca w środku no i spory bagażnik, bo mający 300 litrów pojemności. I to jest dobra cecha Springa, bo da się nim pojechać na duże zakupy.
Producent obiecuje do 230 km w cyklu WLTP oraz do 305 km w cyklu miejskim WLTP City, ale takich odległości nie udało nam się osiągnąć. Realne, w wiosennych chłodnawych temperaturach ale powyżej zera, jest to 170-200 kilometrów, o czym zresztą producent lojalnie informuje. Ładowanie odbywa się z mocą nieco ponad 20 kW (w stacjach szybkiego ładowania takich jak widoczny na zdjęciu Greenway). Samochód uprzejmie podpowiada ile czasu zostało do naładowania do 80% oraz do 100% – robiąc to bez konieczności wizyty w jakimś menu lub włączania samochodu. Przydatne.
Biegami steruje się za pomocą pokrętła umieszczonego pośrodku auta na tunelu – wygodne. Po zatrzymaniu trzeba pamiętać, aby każdorazowo zaciągnąć ręczny hamulec, autko przypomina o tym wkurzającym pikaniem.
Pod względem ilości miejsca dwie duże dorosłe osoby mają komfortowo na długość, na szerokość będą się prawie stykać ramionami. Jeśli postanowimy do Springa zapakować czterech dorosłych to … będzie ciaśniej. Fotele przednie trzeba przesunąć do przodu, ale nadal to więcej miejsca niż w maluchu. Na krótkie dystanse dacie radę, na dłuższe… i tak nie ma tyle zasięgu. A ten w różnych warunkach sprawdzicie na stronie Dacii przy pomocy sprytnego kalkulatora – wybierając odpowiednie warunki pogodowe.
Akumulator ma 26 kWh pojemności, jego ładowanie można też prowadzić ze zwykłego gniazdka i to bardzo polecamy, bo będzie taniej niż w przypadku szybkich ładowarek. Za to jeśli zdarzy się Wam potrzeba naładowania np. w centrum handlowym, to będzie trwało raczej krótko. 80% zasięgu będziemy mieli w mniej niż godzinę a potem jeszcze około 20 minut potrzeba by doładować Springa do 100%.
Jakie są plusy Springa? Na pewno to szybkie ładowanie, bardzo praktyczne nadwozie w mieście, łatwość parkowania, spory bagażnik, niezły wygląd. Z minusów? Budżetowe jednak wnętrze, słabe wyciszenie przy większych prędkościach, cena mogłaby jednak być niższa. Korzystając z dopłat z programu Mój Elektryk można zejść z nią to poziomu około 80 tysięcy zł (Karta Dużej Rodziny). Gdybyśmy mieli się czepiać to jeszcze warto by kluczyć zastąpić kartą. Poza tym trudno narzekać.
Prędkość maksymalna Springa wynosi ponad 120 kilometrów na godzinę, co jak na jego 45-konny silnik wydaje się być dobrym osiągnięciem. W mieście sobie poradzi, nie ma problemu z wjeżdżaniem na trasy szybkiego ruchu. Nie spodziewajcie się jednak niesamowitych przyspieszeń, to budżetowy elektryk.
Czy warto? Jako drugie autko do jazdy w mieście Spring sprawdzi się dobrze. Nie ma wodotrysków, z drugiej strony daje tyle, ile obiecuje.
Używanego nieuszkodzonego Springa można kupić od około 69 tysięcy zł.
Najnowsze komentarze