Renault Kangoo to samochód na pewno przestronny i komfortowy. Ma duże wnętrze. Firma Renault obiecała zupełnie nowe auto i obietnicy dotrzymała. Oczywiście zachowano pewną formę, nadal z wyglądu jest to bezsprzecznie Kangoo.
Tyle, że Kangoo dużo większe niż poprzednie. Kangur nam dojrzał i urósł. W środku przestrzeni nikomu nie zabraknie. Do kompletu potężny bagażnik. I ta nieziemska przyjemność z jazdy! Wszystkie osoby, które testowały nasz samochód, nie mogły powstrzymać się od wypowiadania pochlebnych opinii.
Renault dość długo kazało nam czekać na nowy model swojego kombivana, jakim jest Kangoo. Prawdopodobnie francuski producent wyznawał zasadę, że dobrej drużyny się nie zmienia i przez dziewięć lat produkcji poprzedniej wersji Kangur doczekał się tylko dwóch faceliftingów, z czego ten pierwszy był o wiele poważniejszy, bowiem zmieniono wtedy znacząco wygląd przedniej części auta, poprawiono bezpieczeństwo bierne oraz sporo detali wnętrza. Drugi obejmował już tylko kosmetyczne zmiany. We wrześniu ubiegłego roku Renault przedstawiło natomiast całkiem nową odsłonę pod nazwą New Renault Kangoo. Światowa premiera miała miejsce podczas wielkiego święta motoryzacji, jakim bez wątpienia jest Salon Samochodowy we Frankfurcie. Jak wiecie – byliśmy tam, a niedawno mieliśmy okazję testować Nowe Kangoo i teraz przekazujemy Wam nasze wrażenia z jazd tym ciekawym samochodem.
Pierwsze, co rzuca się w oczy każdemu, kto po raz pierwszy widzi Nowe Kangoo, to jego rozmiary. Wprawdzie bez jakiegoś samochodu dla porównania stojącego obok, trudno posądzać Kangoo o jakieś ogromne wymiary, ale gdy obok pojawia się starszy brat, widać jak wiele się zmieniło.
Przy tym rozmiarze nadwozia 15-calowe koła niemal giną i wydają się być nieproporcjonalnie małe. Dopiero 17” felgi nadałyby temu autu odpowiedni charakter. Sylwetka Kangoo nie zmieniła się aż tak bardzo, wiec nadal nie ma wątpliwości co to za auto. Z przodu uśmiechnięta maska, z boku tradycyjnie tylne drzwi odsuwane. Z tyłu ogromna klapa bagażnika. Nadwozie urosło, przybyło mu trochę dyskretnych krągłości, ale nadal posiada swój wdzięk i urodę. Zdecydowanie może się podobać. Nasz Kangurek ma charakterystyczny jasnobłękitny kolor. Dodaje on pozytywnej energii, wyróżnia samochód spośród tłumu białych, srebrnych i czarnych nijakości samochodowych.
Auto urosło we wszystkie strony i to bardzo. Szczególnie widoczne jest to w długości auta, która wynosi teraz 4,21 m, czyli o 18 cm więcej niż Kangoo pierwszej generacji. O aż 9 cm powiększono rozstaw osi, który wynosi obecnie 2,69 m. Wysokość natomiast pozostała na praktycznie tym samym poziomie, jednak przedział pasażerski znajduje się dobre kilka centymetrów wyżej, co wpływa bardzo pozytywnie na widoczność z wnętrza.
Stylistycznie auto niewiele odbiega od swojego poprzednika. Design jest jednak dużo bardziej pogodny i delikatny, mimo większych rozmiarów samochodu. Na uwagę zasługuje ogromna, wypukła przednia szyba oraz sporych rozmiarów boczne okna. Ciekawostką w wersji z normalnie otwieraną tylną klapą jest asymetryczne umiejscowienie tablicy rejestracyjnej. Dodaje to auto finezji i odrobinę zadziorności.
Pokrywa silnika otwiera się już normalne, a nie do przodu auta, dzięki czemu nie przywodzi już na myśl dużych Fiatów czy Ład ;-) A do tego takie rozwiązanie wydaje się bardziej praktyczne zarówno dla mechaników, jak i dla kierowcy, który czasem musi uzupełnić zbiornik płynu do spryskiwaczy.
Testowany przez nas egzemplarz Renault Polska wyposażyło w relingi i alufelgi. Niestety, te ostatnie nie są stylistycznym majstersztykiem i nie dodają autu zbyt wiele uroku. Nie będziemy się tego jednak czepiać, bo przecież stylistyka samochodu – choć pełna sympatii – wciąż może budzić pewne kontrowersje, zwłaszcza wśród miłośników nijakich, klocowatych konstrukcji a’la VW Caddy ;-)
Na bezpieczeństwo jazdy pasażerów Kangoo bardzo pozytywnie wpływają ogromnych wręcz rozmiarów lusterka wsteczne. Widać w nich bardzo dużo, a system ich regulacji jest niezwykle wygodny. Co ciekawe, mimo ich wielkości, nie wpływają one negatywnie na urodę całej bryły nadwozia.
Być może część z Was podejrzewa, że masywne przednie słupki ograniczają pole widzenia. Nie jest to wcale takie oczywiste… Otóż poprowadzono je sporym łukiem, dzięki czemu tylko w wyjątkowych wypadkach są w stanie cokolwiek zasłonić. W zdecydowanej większości sytuacji nie stwarzają problemu, bo albo widzicie coś poniżej słupka, albo jeszcze przed nim (powyżej jego linii). W ten sposób połączono wodę z ogniem – solidną konstrukcję z co najmniej wystarczającą przejrzystością.
W środkowej części nadwozia po obu stronach auta mamy do dyspozycji przesuwne tylne drzwi, które po odsunięciu tworzą otwór sporo większy niż w poprzedniej wersji. Także przednie drzwi otwierają się prawie pod kątem prostym w stosunku do bryły auta, zapraszając nas do niezwykle obszernego wnętrza.
I właśnie ta część Nowego Kangoo stanowi największy krok wprzód w porównaniu do poprzednika. Wreszcie możemy się tu poczuć jak w prawdziwej osobówce czy minivanie pokroju Scenic’a lub Picasso, a nie jak w aucie dostawczym zaadaptowanym tylko do przewozu pasażerów. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to brak gołej, lakierowanej blachy zarówno na drzwiach jak i na słupkach nadwozia. Wszystko zostało obite niezłej jakości łatwo przetwarzalnym plastikiem i po części tkaniną. Niestety tej drugiej jest zdecydowanie mniej, co zwiększa odrobinę poczucie „plastikowości” całego wnętrza.
Tak, czy inaczej, jest to zdecydowany postęp w stosunku do tego, co działo się we wnętrzu poprzedniej wersji.
Kokpit poprzedniej wersji Kangoo
Na pochwałę zasługują także przednie fotele. Są one bardzo wygodne, a w dodatku mają bardzo dobre – jak na te klasę – trzymanie boczne i wszechstronną regulację. Twardość siedzisk i oparć jest na odpowiednim poziomie, więc nawet długie podróże nie odbiją się negatywnie na kondycji naszych pośladków i pleców.
Między fotelami umiejscowiono praktyczny podłokietnik, w którym wygospodarowano miejsce na naprawdę dużych rozmiarów schowek. Z powodzeniem mieściła się tam gaśnica, obok której pozostało jeszcze sporo miejsca na inne drobiazgi, choćby na dwie litrowe butelki z napojem. Nic złego nie można także zarzucić tylnej kanapie. Jest obszerna i wygodna – trzy osoby będą tam podróżować całkiem komfortowo. Pod nogami pasażerów tylnego siedzenia znajdują się zamykane podłogowe schowki, a nad ich głowami kolejny rząd skrytek. Z kolei nad przednią szybą góruje szeroka i głęboka półka, na której można przechowywać naprawdę sporo różnego rodzaju drobiazgów.
Naturalnie również przed pasażerem nie mogło zabraknąć całkiem pojemnego schowka. W jego wnętrzu znajdziecie miejsce specjalnie na długopis, a także sztywną kieszonkę na jakieś drobiazgi. Co ważne – spasowanie schowka jest o wiele lepsze, niż w poprzedniej wersji, gdzie szczelina między jego pokrywą, a deską rozdzielczą przywodziła na myśl Wielki Kanion Kolorado ;-)
Całe wnętrze jest niesamowicie wręcz przestronne. Ilość miejsca na nogi jest ogromna (także z tyłu), a nad głową nawet wysocy pasażerowie będą mieli prawie pół metra wolnej przestrzeni. Dość napisać, że moja 8-letnia dość wysoka córka na stojąco mogła chować i wyciągać różne drobiazgi z półki nad przednimi fotelami, a nad głową miejsca i tak jej jeszcze nie brakowało. Wręcz nie sięgała wzrokiem do schowka!
Deska rozdzielcza stylistyką nawiązuje do innych modeli Renault. Jest wykonana z miłego w dotyku, dobrej jakości tworzywa i sprawia wrażenie solidnej. Wszystkie instrumenty są ułożone logicznie, a swego rodzaju ciekawostką jest sposób regulacji temperatury i siły nawiewu. Są to jakby nałożone na siebie dwa niezależne pokrętła, jednak optycznie wygląda to tak, jakby było ono jedno.
Zegary Kangura otoczono chromowanymi ramkami, dzięki czemu wyglądają one bardzo estetycznie, wręcz szlachetnie. Wewnątrz prędkościomierza umieszczono natomiast wyświetlacz komputera pokładowego, pokazujący wszystkie przydatne podczas podróży komunikaty, dotyczące przede wszystkim zużycia paliwa oraz dystansu, jaki możemy na nim przebyć. Na powierzchni zegara rozmieszczono też szereg piktogramów sygnalizujących stan poszczególnych urządzeń samochodu, które podświetlają się, gdy pojawia się taka potrzeba.
Ciekawym elementem stylistycznym, znanym już ze Scenic’a, jest dźwignia hamulca ręcznego zbliżona kształtem do dźwigni przepustnicy samolotu.
Lewarek zmiany biegów powędrował dość wysoko, bo znajduje się na przedłużeniu konsoli środkowej deski rozdzielczej. Dzięki temu zmiana biegów odbywa się bezproblemowo, prawie bez odrywania ręki od koła kierownicy.
Egzemplarz udostępniony nam do testów był wersją średnio wyposażoną. Miał manualną klimatyzację, elektrycznie sterowane przednie szyby oraz lusterka, tempomat, komputer pokładowy, ABS, sześć poduszek powietrznych oraz radio z możliwością odczytu plików mp3 wraz ze sterowaniem z kolumny kierownicy. Niestety, grało ono zaledwie średnio, a to przez zbyt niskie umieszczenie głośników w przednich drzwiach oraz zapewne ze względu na gabaryty samego wnętrza. Analogiczny radioodtwarzacz spotkaliśmy już w kilku testowanych samochodach tej marki i na przykład w Clio III grał bardzo przyzwoicie.
Wiele dobrego można powiedzieć o wyciszeniu kabiny pasażerskiej. Jednak z małymi zastrzeżeniami. Dotyczą one hałasu powyżej 120 km/h oraz świstów powietrza w uszczelkach szyb w drzwiach i wokół lusterek zewnętrznych. Poza tymi mankamentami w aucie jest przyjemnie cicho, szczególnie jeśli porównamy to z modelem poprzednim. W Polsce jednak i tak mało gdzie można (zgodnie z prawem) rozwinąć taką prędkość, więc praworządnych obywateli to zmartwienie praktycznie dotyczyć nie będzie ;-)
Klasą samą w sobie jest bagażnik Kangoo. Ma bardzo regularne kształty, a jego pojemność może zawstydzić każde, nawet największe kombi – wynosi 660 litów! Dostęp do kufra jest niezwykle prosty, a ogromna wręcz klapa otwiera się na bardzo dużą wysokość, nie stanowiąc zagrożenia dla głów osób ładujących do niego bagaże. Po niezwykle prostym (praktycznie jednym ruchem ręki, dużo łatwiejszym niż w poprzednim modelu) złożeniu tylnej kanapy, do dyspozycji mamy prawie trzy metry sześcienne przestrzeni bagażowej. Pojemność wspomnianych wcześniej, licznych schowków i kieszeni wynosi natomiast aż 77 litrów, z czego 24 litry przypada na pasażerów tylnej kanapy.
Pokrywa bagażnika po podniesieniu tworzy ogromną płaszczyznę, pod którą można spokojnie rozpalić grilla w deszczową pogodę. Dwie osoby spokojnie usiądą na podłodze bagażnika, a deszcz i tak nie ugasi żaru barbecue ;-) Do tego pokrywa kufra unosi się naprawdę wysoko, sporo powyżej linii dachu Kangoo, dzięki czemu nawet wysoki człowiek zmieści się pod nią bez potrzeby schylania głowy w obawie o ściągnięcie skalpu.
Kangoo doskonale nadaje się na piknikowe wyjazdy. Dzięki znakomitemu dostępowi do wnętrza praktycznie z każdej strony [za wyjątkiem przodu ;-)] można po zaparkowaniu zrobić z niego niemal mały domek. Podejrzewam, że bez trudu kupicie brezentowe płachty, które po zamocowaniu do ewentualnych relingów dachowych pozwolą z Kangoo zrobić mansardę z markizą ;-) Dzieci będą zadowolone z takiego rozwiązania, a podkreślić trzeba, że pojadą na taką wycieczkę nie tylko wygodnie, ale i bezpiecznie – skrajne tylne miejsca wyposażono w mocowania fotelików w standardzie Isofix. Kanapa oczywiście jest dzielona i składana w proporcji 1/3-2/3, co jeszcze zwiększa funkcjonalność samochodu.
Zagłówki – również te z tyłu – mają regulację wysokości i to w dużym zakresie, co pozwala na ustawienie ich naprawdę zgodnie z potrzebami wszystkich pasażerów. Komplet pięciu trzypunktowych pasów bezpieczeństwa na pokładzie sprawia, że żadna z osób nie będzie się czuła gorzej chroniona.
Przemyślaną konstrukcję zdradzają zresztą nie tylko elementy bezpieczeństwa. Ciekawym patentem jest na przykład wewnętrzna pokrywa bagażnika (nazywana czasem roletą), która może służyć jako dodatkowa podłoga w kufrze. Standardowo zakrywa przestrzeń bagażową przed wzrokiem ciekawskich na poziomie górnej krawędzi oparć tylnej kanapy, ale można ją wyjąć i wstawić znacznie niżej. Wówczas uzyskuje się niewysoki, acz głęboki schowek w kufrze. Podejrzewam, że większość ciekawskich lustratorów po zajrzeniu przez szybę stwierdzi, że bagażnik jest pusty, uzna bowiem półkę za podłogę. A pod nią możecie przewieźć np. kilkanaście laptopów, chroniąc je przed przypadkowym zniszczeniem ;-) albo akta wiadomych służb przeznaczone do likwidacji ;-))) Choć tutaj paranoiczna dociekliwość cechująca niektórych lustratorów może Wam niespecjalnie pomóc w ukryciu tajnych dokumentów…
Kolejnym dużym atutem wnętrza kombivana z Renault jest jego przeszklenie. W połączeniu z wysoką pozycją za kierownicą daje to świetną widoczność na wszystkie strony. W manewrowaniu autem pomagają także wspomniane już przeze mnie sporych rozmiarów lusterka wsteczne. Możliwe jest także dokupienie radarów cofania.
Kolejnym elementem auta, który wzbudził nasze bardzo miłe odczucia, a wręcz zszokował swoją skutecznością, jest zawieszenie Kangoo. Przyzwyczailiśmy się już, że każdy następny testowany przez nas samochód ma coraz twardsze zawieszenie. Wyjątek dotyczy tutaj Citroëna C6 oraz… Tak, właśnie Nowego Kangoo! Kiedy wsiedliśmy do tego auta i ruszyliśmy w trasę, odczuliśmy niezwykły komfort zawieszenia. Nie dość, że jest ono samo w sobie dość miękkie, to jeszcze świetnie wytłumione. Mimo sporej przecież wysokości nadwozia, nie wykonuje ono żadnych zbędnych czy niepożądanych ruchów, wprawiając pasażerów w miły i pogodny nastrój. Jedyne nasze (delikatne!) zastrzeżenia dotyczyły wychyłów w szybko pokonywanych zakrętach, jednak szybko wybaczyliśmy Kangurowi tę przywarę. Wszak auta tego segmentu rzadko służą do pokonywania odcinków na czas. Rzadko, choć nie znaczy to, że wcale :-) Przechyły są jednak jak najbardziej akceptowalne, co w pewnym stopniu można zobaczyć na poniższych filmach. Prędkość przejazdu na filmowanym odcinku oscylowała w okolicach 90 km/h.
Co ciekawe, charakterystyka zawieszenia Nowego Kangoo w niewielkim tylko stopniu zmieniała się przy zmianie obciążenia samochodu. Po jazdach testowych doszliśmy do wniosku, że jest to auto idealne na polskie drogi, również te boczne, lokalne. Bardzo dobrze znosi jazdę po nierównym, pofałdowanym asfalcie, do wnętrza nie przenoszą się prawie żadne odgłosy pracy zawieszenia, a nawet długotrwała jazdy sfatygowanymi drogami nie powoduje wywrócenia żołądków pasażerów na lewą stronę.
Bardzo przyjemnie jeździ się Kangoo również po zmroku. Przednie reflektory są nie tylko ładne i oryginalne, ale przede wszystkim skuteczne. Na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć, jak rozkłada się plama światła przed samochodem. Sięga wystarczająco daleko, by odpowiednio wcześnie dostrzec ewentualną przeszkodę, a przyjemne bursztynowe podświetlenie wskaźników ani nie rozprasza, ani nie męczy wzroku kierowcy.
Do napędu użytkowanego przez naszą redakcję Renault Kangoo zastosowano bardzo dobrze znany silnik 1,5 dCi o mocy 85 koni mechanicznych przy 3.750 obr/min i momencie obrotowym 200 Nm osiąganym przy 1.750 obr/min. Napędzał on auto całkiem żwawo, jednak tylko do prędkości około 120-130 km/h. Powyżej tych wartości zaczyna mu brakować tchu, a hałas powoli staje się coraz bardziej uciążliwy. Za to fakt, że pod maską pracuje silnik wysokoprężny, można było usłyszeć tylko na wolnych obrotach, na przykład stojąc w korku. Dużym plusem jednostki napędowej jest jej ekonomiczność. 60-litrowy zbiornik paliwa wystarcza na przejechanie około 1000 km, co przy stylu jazdy naszych testerów ;-) jest naprawdę niezłym osiągnięciem. Oczywiście staramy się nie męczyć zbytnio testowanych aut, jednak nasza jazda daleka jest od tzw. emeryckiej :-) Mimo to średnie zużycie paliwa sygnalizowane przez komputer pokładowy oscylowało między 5,8, a 6,0 litra oleju napędowego – zależnie od tego, kto akurat jeździł Kangurem ;-)
Podczas testu auta zdarzyło się kilka sytuacji, w których musieliśmy przetestować skuteczność hamulców Kangoo. Na szczęście Renault wyposażyło „torbacza” w bardzo wydajny układ hamulcowy. Warto dodać, że siłę hamowania jest bardzo łatwo dozować, a układ ABS interweniuje dopiero w ostateczności, nie pozbawiając kierowcy czucia.
Bezpieczeństwu poświęcono zresztą sporo uwagi. Według danych EuroNCAP Nowe Kangoo uzyskało zauważalnie lepsze wyniki w kwestii bezpieczeństwa pasażerów, niż badana pięć lat wcześniej poprzednia wersja tego popularnego kombivana. Stosunkowo niewiele poprawiło się bezpieczeństwo kierowcy i pasażera z przodu (z 26 na 28 punktów, co daje cztery gwiazdki), za to znacznie lepiej chronione są dzieci – w poprzednim modelu przyznano tylko 23 punkty, zaś w obecnym – aż 41. To oznacza wzrost z dwóch do czterech gwiazdek. Poprawiła się tez ochrona pieszych – z zaledwie 2 punktów ocena wzrosła do poziomu czternastu punktów, co oznacza dwie gwiazdki, zamiast jednej przyznanej przed pięcioma laty. Szczegóły oceny EuroNCAP znajdziecie pod tymi linkami: Nowe Kangoo (test z 2008 roku) i starsza wersja Kangoo (test z 2003 roku). Polecamy również obejrzenie filmów z testów dostępnych na stronie EuroNCAP. My pozwalamy sobie pokazać kilka fotek z przeprowadzonego niedawno testu zderzeniowego przy prędkości 64 km/h.
Podsumowując, można z pewnością stwierdzić, że Kangoo, to samochód wyjątkowo uniwersalny. Dodatkowo, dzięki swojej sympatycznej stylistyce, z pewnością większość ludzi zdecydowanie go polubi. Auto sprosta wymaganiom zarówno drobnego przedsiębiorcy, szukającego wygodnego, a zarazem przestronnego dostawczaka, jak i rodziny, pragnącej mieć pod ręką auto gotowe przewieźć większą ilość pakunków – czy to podczas przeprowadzki, czy to w postaci zabawek swoich pociech :-) Dzięki swojej przyjazności i łatwości w prowadzeniu może zdobyć spora sympatię wśród kobiet (oby nie takich).
Z pewnością Renault nie będzie miało kłopotów z wynikami sprzedaży nowego Kangura. Tym bardziej, że auto jest naprawdę dużym krokiem naprzód w porównaniu do swojego poprzednika i to praktycznie w każdej kategorii. Jest większe, wygodniejsze, bezpieczniejsze, cichsze, w niektórych wersjach szybsze. Jest też niestety nieco droższe (co wynika nie tylko z dodatkowych centymetrów, ale i poziomu wyposażenia), ale za powyższe cechy chyba warto dopłacić. Naszym zdaniem – zdecydowanie tak, czemu dał wyraz wieloletni i aktywny członek Klubu Kangoo!
Zdjęcia: LastminuteFoto i Krzysztof Gregorczyk.
Dziękujemy Firmie Renault Polska za udostępnienie samochodu do testu.
Dziękujemy Krystynie i Piotrowi Różyckim za pomoc logistyczną w czasie testu.
.
Najnowsze komentarze