Dacia Sandero Stepway 1.5 dCi to auto oszczędne i solidne. Testuję samochody od 2003 roku. Niektóre robią na mnie większe wrażenie, inne mniejsze. W końcu każdy ma cztery koła i silnik. A jednak Sandero, rocznik 2013, to jest zupełnie inny i jakże ciekawy samochód, będący dużym krokiem naprzód dla Dacii.
Takie było moje pierwsze wrażenie, kiedy zobaczyłem mój testowy egzemplarz Stepwaya. Nowiutkie auto, prosto z fabryki, ze lśniącym lakierem, zachęcało do jazdy. Wrażenie pogłębiło się, gdy wsiadłem do środka. To już nie jest ta dawna Dacia z roku 2005. Nie ma topornych plastików i wszechogarniającej szarzyzny. Jak za dotknięciem czerodziejskiej różdżki z bajki o Kopciuszku, mamy nowy pojazd. Różnica jest taka, że gdy magia przestaje działać, to nadal jest świetny solidny samochód. Ma swoje wady – któż ich nie ma – ale za stosunkowo niewielkie pieniądze klienci mogą kupić ciekawy produkt. Solidny jak skała. I stąd nasz tytuł.
Wygląd zewnętrzny Dacii Sandero Stepway może się podobać. Ten samochód ma niezłe proporcje, zgrane linie a podniesione zwieszenie i relingi na dachu pogłębiają wrażenie wielkości. A przecież w rzeczywistości mamy do czynienia z niedużym autem klasy B, prawda? Jednak na pierwszy rzut oka nowe Sandero Stepway robi niesamowite wrażenie, masywny prawie SUV. Na drugi i na trzeci rzut oka zresztą też :-)
Przebudowany grill z przodu z masywnym pługiem (takie miałem skojarzenie, gdy jeździłem po zalegającym wszędzie śniegu, zgarnianym przez zderzak) z przodu podkreśla solidność samochodu. Chyba nigdzie tak jak właśnie z przodu nie widać tej wielkości. Styliści włożyli sporo pracy w to, aby z auta miejskiego zrobić coś w rodzaju mikro-SUVa. I chyba się udało. Podobne wrażenie ma się bowiem patrząc na Sandero Stepway z boku.
Szczególnie jak stanie przy jakimś zwykłym aucie. Starszy model Skody Octavi wygląda przy Stepwayu wręcz śmiesznie. Z boku dobrze widać powiększony prześwit nadwozia. Tył to chyba najmniej zmian w stosunku do oryginalnej Dacii. Jest po prostu wyżej. I tyle. Z tyłu raził mnie zamek klapy. Rozwiązanie stosowane wiele lat temu, mogło by z Dacii zniknąć. Jakoś mi nie pasuje do tego samochodu. Pierwszy minus na liście.
Z zewnątrz jest dobrze, chociaż wygląd to nie wszystko. Co czeka nas w środku? Wnętrze nowej Dacii Sandero Stepway to zaskoczenie. Wielkie zaskoczenie na plus, z pewnymi wyjątkami. Nowoczesna deska rozdzielcza przykuwa wzrok. Pierwsze co rzuca się w oczy, to zegary, podkreślone wypolerowanymi obwódkami. Takich zegarów nie powstydzi się samochód klasy nieco wyższej, naprawdę. Po prawej stronie mamy nawiewy , pośrodku przycisk zamykania drzwi i włącznik świateł awaryjnych. A poniżej jeden z najmocniejszych punktów nowego Stepwaya, zestaw MediaNav. To urządzenie, które powinno znaleźć się na liście wyposażenia u każdego z Was, kto planuje zakupić nową Dacię. O tym będzie jeszcze za chwilę. Poniżej nawigacji mamy jeszcze sterowanie ogrzewaniem (klimatyzacja, nawiew, temperatura, obieg zamknięty/otwarty) i sterowanie szyb. Oprócz tego … tempomat i ogranicznik prędkości. A z lewej strony do tego włącznik Eco – ograniczający obroty. Z wyposażenia są jeszcze elektryczne lusterka, tym razem steruje się nimi po lewej stronie kierownicy i sterowanie radiem. Tyle? Aż tyle! W końcu to Dacia ;-)
Zacznę od foteli, bo chwilę trwało, zanim się do nich przystosowałem. Jako, że jestem dość wysoki (188 centymetrów), to obawiałem się, że gdy znajdę wygodną pozycję do jazdy (lubię siedzieć wysoko i daleko od kierownicy) to za mną nikt wysoki nie usiądzie. I rzeczywiście, gdy próbowałem wsiąść z tyłu za fotelem ustawionym pod siebie miałem już kolana na oparciu. Dało się tak jechać, ale nie było by mi zbyt wygodnie. Tutaj wychodzi długość samochodu (4079 mm) i jego rozstaw osi (2588 mm – ale to znowu tak jak w Fordzie Focusie). Przy czterech rosłych pasażerach może być ciasnawo. Widać to dobrze na zdjęciach.
Fotele z przodu są odpowiednio szerokie, jednak zamontowano je tak, że siedzi się dość płasko. I gdy ustawiałem fotel to zamarzyła mi się taka kołyska, jak kiedyś była montowana w Citroenie BX. Piękny i prostu patent. W Dacii Sandero Stepway regulacji pochylenia całego fotela niestety nie ma (i tak naprawdę rzadko w którym aucie można znaleźć ten patent), za to można regulować fotel na wysokość. Metoda regulacji nie zmieniła się od poprzedniego modelu, mam nadzieję, że zmieniła się na plus trwałość tego rozwiązania. Ale na razie nie wiem – za krótko samochód jest w produkcji. Można więc fotel podwyższyć i dla mnie był to odpowiedni sposób znalezienia wygodnej pozycji. Dla długich nóg fotel ma bowiem nieco krótkie podparcie. Później okazało się, że podparcie boczne jes takie sobie.
Pozycję udało mi się znaleźć dość szybko, mogłem więc ruszać. Pierwsze co rzuciło mi się … nie, nie w oczy, tylko w uszy… to cisza. Nowa Dacia Sandero Stepway jest zdecydowanie lepiej wyciszona od starszego modelu. Mimo, że na pokładzie miałem diesla, to w środku nie słyszałem silnika. Za to dobrze go czułem, drgania przenosiły się na pedał sprzęgła. Tutaj można wiele poprawić. Silnik czuć tylko na pedale sprzęgła, nadwozie nie wpada w żadne wibracje. Ale jeśli chodzi o dźwięk – jest dobrze. Inżynierowie odrobili lekcję. Do 90 kilometrów na godzinę w środku panuje cisza. Dopiero powyżej tej prędkości zaczyna do głosu dochodzić szum wiatru. Z okien i od lusterek a nic od jednostki napędowej. Podkreślam to, bo jeszcze Duster cierpiał na przypadłość słabego wyciszenia i niektórzy sami poprawiali fabrykę, montując wygłuszenie, co nie jest może trudne ani kosztowne (o ile robi się to samemu), ale pracochłonne.
Jeśli chodzi o przyspieszenie to Dacia Sandero Stepway z dieslem nie jest demonem prędkości czy dynamiki. Statecznie przyspiesza w 12 sekund do setki. Samochodu sportowego z fabrycznego Stepwaya nie zrobimy, choćby z uwagi na przechyły nadwozia czy wysoki prześwit. A przeróbki w stronę usportowienia nie miałyby raczej sensu. W mieście Stepway radzi sobie całkiem sprawnie, trudno go podejrzewać o zostawanie z tyłu na światłach. Natomiast na trasie, szczególnie przy wyższych prędkościach, dynamika mogłaby być lepsza. Podczas przejazdu autostradą Warszawa-Inowrocław wyraźnie czułem też boczne podmuchy wiatru w miejscach, w których kończą się ekrany akustyczne.
Byłem ciekaw, jak poradzono sobie z hałasami w zawieszeniu. Wybrałem się więc na przejażdżkę długą, pełną dziur i nierówności drogą. Wnętrze jest wytłumione dobrze. Od kół nie dochodzą żadne niepokojące odgłosy, zresztą w środku tak naprawdę czujemy się jak w przytulnym cichym pomieszczeniu, jest po prostu cicho. Niezależnie od tego czy jest to droga gruntowa, czy zniszczony asfalt. Producent naprawdę się przyłożył do wyciszenia. To chyba największa zmiana jakościowa, oprócz kokpitu i dźwięku z radia.
Na oddzielny akapit zasługuje samo zachowanie zawieszenia. Już poprzednio nie było powodów do narzekań, tutaj jest podobnie. Zawieszenie świetnie się zachowuje na naszych dziurawych drogach. Tłumi, to co ma tłumić, jest dostatecznie miękkie, by nierówności nie docierały specjalnie do pasażerów, a jednocześnie dość twarde, by poczuć pewność prowadzenia. Gdybym miał porównać wrażenia z prowadzenia Sandero w różnych warunkach, to chyba jest mu blisko do doskonałego pod względem zawieszenia wielowahaczowego z Forda Focusa. O takim komfocie jak w Dacii mogą tylko pomarzyć posiadacze takich samochodów jak Kia Ceed czy Hyunday i30 a przypomnę, że są to auta o klasę wyższe i droższe. Kia Ceed skacze na dziurach jak szalona a kierowca ma wrażenie, że zamiast amortyzatorów ma wspawane pręty. Za to Dacia Sandero Stepway prawie płynie. Nadwozie pochyla się na zakrętach przy próbie bardziej dynamicznej jazdy. Z uwagi na warunki pogodowe nie miałem okazji sprawdzić na ile może to stanowić problem w zachowaniu na drodze – wiosną wrócimy do tego modelu i wtedy nasz redakcyjny wielbiciel sportowej jazdy, Krzysiek Gregorczyk, przetestuje to dokładniej.
Jeśli chodzi o sprzęgło i skrzynię biegów to wszystko chodzi tak jak trzeba. Przełączanie biegów jest dość płynne. Samochód dobrze sobie radzi z wolną jazdą i płynnym przyspieszaniem przy małych prędkościach. Dla mnie to ważne, bo dużo jeżdżę po mieście i niestety na korki jestem skazany. Codziennie rano i po południu czasem godzinę, czasem dłużej. Pod tym względem zachowanie samochodu może stanowić wzór do naśladowania przez innych producentów. Tylko ten nieszczęsny wibrujący od silnika pedał sprzęgła na wolnych obrotach – tego nie rozumiem.
Zastanawiałem się jak będzie z pracą nawiewu. Także i tutaj pojawiły się zmiany na lepsze. Czterobiegowy wentylator pracuje prawie bezgłośnie na pierwszym i drugim biegu. Na trzecim pojawia się już szum, przy czwartym jest głośno. Ciepłe powietrze, gdy uruchamiałem samochód po całej nocy na wołomińskim -15 stopniowym mrozie, pojawiało się prawie od razu, ale nagrzanie kabiny trwało kilka minut od ruszenia (przy obiegu zamkniętym). Same przełączniki pracują z lekkim oporem i do ich działania trzeba się po prostu przyzwyczaić, to nie jest mój ideał pracy tego typu osprzętu w aucie. Szczególnie przełącznik zamkniętego obiegu powietrza.
Z ciekawego wyposażenia miałem w samochodzie przełącznik Eco. Jego uruchomienie powoduje ograniczenie obrotów silnika do 4 tysięcy na minutę. Dzięki temu auto ma mniej palić. Ponieważ testowany przeze mnie samochód to diesel, więc i tak nie przekraczałem takich obrotów, nie zauważając także różnicy w spalaniu. Możliwe, że większy sens tego rozwiązania byłby w wersji benzynowej, albo dla osób, które nie patrzą na obrotomierz, zapominając, że jeżdżą samochodem na ropę. Spalanie deklarowane przez producenta jest tak niskie, że nie miałem prawa w nie wierzyć. W ciężkich zimowych warunkach (za oknem -15) auto spalało w mieście średnio 5,7 litra na 100 kilometrów. Dopiero w trasie spalanie spadło poniżej 5 litrów. Nie udało mi się osiągnąć deklarowanych przez fabrykę wartości. Usprawiedliwiam samochód w tym miejscu – przy tak dużych opadach śniegu i ciągłej jeździe po nim samochód musi zużywać więcej paliwa.
Tempomat i ogranicznik prędkości to w nowej Dacii Sandero Stepway wyposażenie do tej pory niespotykane. Działanie tych funkcji nie odbiega od innych samochodów koncernu Renault. Zastosowanie w Polsce jest niewielkie, ale na autostradę czy drogę szybkiego ruchu jak znalazł. Dla zapominalskich, którzy lubią przycisnąć pedał gazu, funkcja ograniczenia prędkości może mieć znaczenie dla unikania mandatów w rejonach występowania straży biznesowo miejskiej.
Co jeszcze? Całkiem udana dwukolorowa tapicerka foteli ożywia wnętrze auta. Materiał sprawia solidne wrażenie. Gorzej jest jeśli chodzi o wykończenie boków drzwi. Tutaj producent poszedł wyraźnie na łatwiznę. Aż się prosi skrawek materiału, ożywiający nudną szarość. Jedyne co ożywia boczki to uchwyt, lakierowany i solidny. Tyle, że to za mało. Widzę tu pole do popisu dla firm produkujących akcesoria do samochodów. Jakaś folia albo materiał do wyklejenia byłby na pewno hitem sprzedażowym.
Za to wielkie słowa uznania musze skierować w stronę zestawu MediaNav. Moim zdaniem nie warto kupować samochodu bez niego. W jednym dotykowym urządzeniu mamy do dyspozycji nawigację, radio, bluetooth z zestawem głośnomówiącym i odtwarzacz plików przez USB. Wszystko jest po polsku. Radio posiada świetną czułość i wyłapuje nawet odległe stacje. Wysoko oceniam jakość dźwięku z fabrycznych głośników. To, co było wielką bolączką poprzednich modeli, teraz odeszło w niepamięć. Kupujemy fabryczny zestaw i cieszymy się dźwiękiem jakości doskonałej, dużo lepszym niż w większości samochodów tej klasy i klasy kompaktowej.
Nawigacja działa dobrze, jest funkcjonalna i prosta w obsłudze. Intuicyjna. Jedynym minusem jest brak … połączenia on-line. Może w następnym wydaniu się pojawi taka opcja? Przy dzisiejszych cenach internetu mobilnego takie rozwiązanie wydaje się być ciekawe i coraz więcej producentów je stosuje. Co ciekawe, za 400 złotych więcej można mieć mapy prawie całej Europy. Także połączenie z telefonem komórkowym funkcjonowało intuicyjnie. Mój Galaxy połączył się bez kłopotów. Rozmówcy chwalili jakość dźwięku. MediaNav zczytał moją dość dużą książkę telefoniczną prawidłowo. Jedynie miłośnicy muzyki z płyt CD będą niepocieszeni. Odtwarzacza CD brak. Znak czasów.
Jeszcze jeden – dla mnie duży – plus samochodu. Dacia Sandero Stepway posiada wygodny podnóżek dla lewej stopy. Prawie dowolnie duży but można wygodnie tam ulokować i noga odpoczywa, co nie jest oczywiste u innych producentów. Miejsca na drobiazgi jest dużo. Na górze konsoli mamy zagłębienie, w które telefon i parę innych drobiazgów powinno się zmieścić. Niewielki schowek (smartfon tam nie wejdzie, ale zwykły telefon i owszem) znajduje się pod dźwignią hamulca ręcznego. Do tego miejsce na kubki – wreszcie mogłem wygodnie ulokować firmowy kubek KFC ;-) W przednich drzwiach mamy schowki – mieści się tam butelka dużego napoju (1,5l), jest jeszcze średniej wielkości schowek przed pasażerem. Pomysłowo rozwiązano płytę oddzielającą bagażnik od wnętrza, są tam wytłoczenia, dzięki którym podróżne przedmioty nie przemieszczą się w czasie hamowania. Oczywiście małe :)
W zakresie bezpieczeństwa są boczne poduszki powietrzne z przodu, na pokładzie jest też fabryczny ESP z ASR. Na śniegu włącza się nieustająco, próbując korygować zapędy kierowcy do stawiania auta bokiem. Są także obecne mocowania ISOFIX dla szybkiego montażu fotelików dziecięcych. Podobało mi się jeszcze, że drzwi zarówno z przodu jak i z tyłu otwierają się szeroko, ułatwiając wsiadanie i wysiadanie. Pojemny jak na tak mały samochód bagażnik o regularnym kształcie (320 litrów pojemności) to też spore udogodnienie przy zakupach lub wakacyjnych wyjazdach.
Co z minusami? Czy nowa Dacia Sandero Stepway to samochód bez wad? Do tej pory wymieniliśmy niezbyt urodziwy zamek tylnej klapy, mało miejsca z tyłu przy przewożeniu czterech wysokich (188 cm) pasażerów, niskie siedzenia z przodu, wibracje na sprzęgle na wolnych obrotach oraz kiepsko wykończone boczki drzwi. Brak odtwarzacza CD. Dodałbym do tego jeszcze wycieraczki , nie skrzypią co prawda tak jak w pierwszych modelach, ale nadal coś nie tak jest z gumą. Popiskują. Do wymiany! Do tego przednie wycieraczki, zwłaszcza lewa, mogłyby też być odrobinę dłuższe. To chyba tyle jeśli chodzi o wady. W sumie drobiazgi, zapewne do poprawienia w kolejnym modelu a częściowo przez użytkownika. Gdy tylko pierwsze egzemplarze trafią do klientów, będziemy mogli napisać coś więcej o ich wrażeniach. Samochód mimo kilku drobnych minusów mi się podobał – jest spójny stylistycznie, ma dobry stosunek jakości do ceny i z całą pewnością robi wrażenie.
Muszę też napisać coś na temat ceny. Poziom cenowy Dacii Sandero Stepway Laureate, którą testowaliśmy, z silnikiem 1.5 dCi 90, to blisko 52 tysiące złotych. Sporo, jak na tak mały samochód. Rozmawiamy jednak o klasie B, która co prawda świetnie wygląda, jest oszczędna, ale nadal to niewielkie auto. Namawiałbym producenta do zastanowienia się nad ceną, bo poza tym Sandero Stepway może być rynkowym hitem, czego mu zresztą życzę. Co nie znaczy, że u konkurencji taniej – wręcz przeciwnie, jest drożej. Przy tak małym wyborze jednostek silnikowych optymalizacja ceny Sandero Stepway z dieslem by się przydała. 49,900 wygląda znacznie lepiej niż 51400 zł.
Nowe Sandero Stepway w wersji Laureate w standardzie oferuje dużo – podwyższone nadwozie i relingi, dwukolorowy zderzak przedni, 16 calowe felgi, lakier metalizowany, ozdobne wykończenie konsoli centralnej, kierownicę pokrytą skórą, ABS, ESP, ASR, 4 poduszki powietrzne (dwie boczne), komputer pokładowy – i wreszcie jest termometr! – elektryczne i podgrzewane lusterka (co przydaje się zimą – sprawdziliśmy), doskonałej jakości radio MediaNav i wiele więcej.
Nasza ocena – bardzo dobra.
Testowany samochód:
– nowe Sandero Stepway
– silnik 1.5 dCi 90
– maksymalny moment obrotowy – 220 NM przy 1750 obrotów
– moc – 90 KM
– prędkość maksymalna – 173 km/h (deklarowana przez producenta)
– przyspieszenie – 12,1 sekundy do 100 km/h (deklarowane przez producenta)
– pojemnosć zbiornika paliwa – 50 litrów
– zużycie paliwa cykl miejski – 4,3 (4,6) wg danych producenta
– zużycie paliwa cykl pozamiejski – 3,5 (3,7) wg danych producenta
– pojemność bagażnika – 320 litrów
Najnowsze komentarze