Importer marki Citroën w Polsce wprowadzając na nasz rynek Nowe C3 niewątpliwie długo zastanawiał się, jak skalkulować ceny poszczególnych wersji i całą gamę modelową, by klienci zechcieli zostawić swoje pieniądze u dealerów, a jednocześnie by wszyscy zainteresowani mogli na tym miejskim samochodzie zarobić. To niełatwa sztuka, zwłaszcza w segmencie, który na wielki zarobek jednostkowy nie pozwala. Trzeba też wykoncypować, która z wersji będzie najbardziej pożądana. Myślę, że miałem okazję testować właśnie jedną z takich wersji Nowego Citroëna C3. Była to bogata odmiana Shine, ale z zespołem napędowym, który kieszeni nie rujnuje.
Dziś klienci nawet w naszym kraju stosunkowo rzadko sięgają po bazowe odmiany poszczególnych aut, niezależnie od segmentu. Wielu z nas szuka wersji możliwie bogatych, a wcale niemało z nas jest gotowych zrezygnować w związku z tym z większej mocy silnika, byle tylko mieć bogate wyposażenie. Myślę, że Nowy Citroën C3 w testowanej wersji jest przykładem takiego właśnie samochodu. Ma w zasadzie najbogatsze wyposażenie (przynajmniej jeśli chodzi o standard), ale silnik jest na średnim poziomie.
Cóż więc testowałem? To był Nowy Citroën C3 w wersji Shine napędzany 82-konnym wolnossącym silnikiem 1.2 PureTech współpracującym z pięciobiegową manualną skrzynią biegów. Takie auto wyceniane jest w Polsce na 53.900 zł. To już spora kwota na autko segmentu B, ale przypomnijmy, że ceny na C3 startują z poziomu 39.900 zł. Dołożenie 14.000 zł do najwyższej wersji wyposażeniowej i skok do mocniejszego silnika (w standardzie za 39.900 zł jest wersja 68-konna) nie wydaje się więc być okupione wielką dopłatą.
Cały cennik przedstawia się następująco:
C3 Live 1.2 PureTech 68 – 39.900 zł
C3 Live 1.2 PureTech 82 – 41.900 zł
C3 Live 1.6 HDi 75 – 49.900 zł
C3 Feel 1.2 PureTech 68 – 44.900 zł
C3 Feel 1.2 PureTech 82 – 46.900 zł
C3 Feel 1.2 PureTech 110 – 51.900 zł
C3 Feel 1.2 BVA 110 – 57.500 zł
C3 Feel 1.6 HDi 75 – 54.900 zł
C3 Feel 1.6 HDi 100 – 58.900 zł
C3 Shine 1.2 PureTech 82 – 53.900 zł
C3 Shine 1.2 PureTech 110 – 58.900 zł
C3 Shine 1.2 BVA 110 – 64.500 zł
C3 Shine 1.6 HDi 75 – 61.900 zł
C3 Shine 1.6 HDi 100 – 65.900 zł
Pamiętajcie jednak, że to poziomy cen standardowe, w czasie, kiedy testowałem to auto, czyli w połowie grudnia. Dziś można liczyć na znaczące obniżki.
Jak widać otrzymałem do testu samochód w najbogatszej wersji wyposażeniowej, ale z najtańszym zespołem napędowym. Wydaje się, że będzie to odmiana dość często wybierana w Polsce z kilku powodów. Po pierwsze – nareszcie Polacy przejrzeli na oczy i przestają bezkrytycznie wgapiać się w diesle, zwłaszcza w samochodach miejskich. Inna sprawa, że akurat jednostki HDi montowane w Citroënach, DS-ach i Peugeotach, nie nastręczają większych problemów i spokojnie takie auto można kupić. Po drugie – diesel, nawet znakomity, nawet francuski, niekoniecznie jest dobrym silnikiem do użytku w mieście. Po trzecie – benzynową odmianę warto kupić, gdy nie jest się przedstawicielem handlowym i jeździ się głównie w mieście – tu silnik PureTech spisze się idealnie. Po czwarte – mały benzyniak używany w mieście nie będzie dużo palił, a w trasie – owszem, może zużywać sporo paliwa. Po piąte wreszcie – taki samochód będzie od porównywalnego diesla zwyczajnie sporo tańszy w zakupie, a koszty eksploatacji zwrócą tę różnicę, albo i nie…
Za to cieszyć się bogatym wyposażeniem wersji Shine będziecie mogli przez cały okres użytkowania tego zgrabnego autka. Lepiej więc wydać kasę na bogate wyposażenie, niż mocniejszy (albo inny) silnik. Bo za porównywalne do wspomnianych 53.900 zł pieniądze możecie mieć na przykład wersje o uboższym wyposażeniu, np.:
C3 Live 1.6 HDi 75 – 49.900 zł
C3 Feel 1.2 PureTech 110 – 51.900 zł
C3 Feel 1.6 HDi 75 – 54.900 zł
Owszem, 75-konne diesle PSA są świetne, ale czy 82-konny PureTech nie da Wam jednak nieco więcej pary? 110-konny PureTech jest bardzo fajnym silnikiem i pewnie niejeden się zastanowi, co lepsze – moc, czy wyposażenie ;-) Dobrze, że mamy wybór! A przyrost mocy jest spory – toż to różnica 34% przy tak naprawdę porównywalnym spalaniu. No ale albo zrezygnujecie z paru fajnych elementów wyposażenia i zaoszczędzicie 2.000 zł zyskując tę moc, albo będziecie musieli dopłacić 5.000 zł chcąc mieć jedno i drugie ;-) Tylko wtedy robi się już 58.900 zł, a to kwota dość spora.
Każdy musi sobie tu odpowiedzieć sam.
Co otrzymuje się przeskakując z wersji Feel do Shine? To elektrycznie sterowane sekwencyjne szyby z przodu i z tyłu, Pakiet Automatyczny (lusterko elektrochromatyczne, automatyczne wycieraczki i czujnik zmierzchowy), ekran dotykowy 7”, Mirror Screen, system Citroën Connect Radio, klimatyzację automatyczną, czujniki cofania z tyłu, koła o średnicy 16”, dach w kolorze czarnym, panele Airbump®, reflektory przeciwmgielne, obudowy lusterek lakierowane w kolorze dachu (jeśli nadwozie jest dwukolorowe), oraz pokrytą skórą kierownicę i skórzany mieszek dźwigni biegów. Czy to dużo, czy mało? Każdy musi sobie znowu odpowiedzieć sam.
Pamiętajcie jednak, że tylko w wersji Shine możecie mieć za dopłatą elementy wyposażenia, które w tańszych odmianach nie są dostępne. To m.in. czujniki martwego pola, czujniki parkowania z kamerą cofania, czy 17-calowe felgi (dwa wzory). To wszystko wprawdzie wymaga dopłaty, ale decydując się na odmianę Feel do niektórych elementów wyposażenia dodatkowego zwyczajnie zamykacie sobie drogę.
Spotkałem już co najmniej kilka testów porównawczych Nowego Citroëna C3 ze Škodą Fabią. Na pierwszy rzut okaz C3 może się okazać autkiem mniejszym, ale pozory mylą! To Citroën jest dłuższy (o 4 mm, ale jednak), szerszy (o 17 mm), i wyższy (o 7 mm), ma też zauważalnie większy rozstaw osi (o 70 mm!) i kół (o 11 mm z przodu i o tyle samo z tyłu). Te wymiary, ale też dane, które podaję w następnym akapicie, opublikowano na pewnej czeskiej stronie, co oznacza, że raczej trudno ich tam podejrzewać o chęć dokopania własnej marce.
Jeśli chodzi o wymiary wnętrza, to na wysokość z przodu Škoda jest o 10 mm lepsza, ale na kanapie o te same 10 mm góruje Citroën. Szerokość wnętrza z przodu jest taka sama, z tyłu o 10 mm lepszy okazuje się Citroën. Škoda ma za to dłuższe siedziska i wyższe oparcia, zarówno z przodu, jak i z tyłu. Jednakże w realnym świecie Citroënowi C3 trudno cokolwiek zarzucić w kwestii foteli – są szerokie, obszerne wręcz, bardzo wygodne, nieźle podtrzymują ciało, choć trudno tu mówić o jakimś szczególnie silnym podparciu bocznym. Tyle, że to samochód miejski, a nie sportowy i wcale nie wymagamy od niego foteli kubełkowych. Można za to zarzucić jedną rzecz – u zbiegu siedziska i oparcia, czyli tam, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę, jest coś, co przywodzić może na myśl jakiś wałeczek tapicerski. Być może niektórzy nie zwrócą na to uwagi, ale jest tam coś, co w przypadku mocnego wpasowania się w fotel wyczujecie nie tylko kością ogonową. Nie, nie powoduje to żadnego dyskomfortu, ale z uwagi na to, że w niewielu samochodach coś takiego występuje, niektórzy z Was mogą być lekko zdziwieni. Nie uważam jednak, by w jakikolwiek sposób dyskwalifikowało to Nowego Citroëna C3.
Nie da się natomiast ukryć, że stylistycznie Nowe C3 jest co najmniej kilkanaście lat przed Fabią. Zrobiłem zresztą telefonem poglądowe zdjęcie, przepraszam Was za jego jakość, ale nie miałem aparatu pod ręka i musiałem się posiłkować słuchawką. A tej nigdy nie wybieram patrząc na jakość aparatu, w jaki ją wyposażono ;-)
Za to Škoda góruje w jednej kwestii – ma większy bagażnik. Wprawdzie testy, nawet polskojęzycznych pism motoryzacyjnych – nieraz dowodziły, że to, co deklaruje VAG dalekie bywa od rzeczywistości, ale opierając się na danych fabrycznych możemy śmiało podać, że 300-litrowy kufer Nowego C3 jest mniej pojemny od 330-litrowego bagażnika Fabii. Škoda ma też większą ładowność (530 kg vs 459 kg). Czyli po złożeniu kanapy przewieziecie nią pięć świniaków, a Citroënem tylko cztery ;-)
Za to pojemność baku obu tych samochodów jest taka sama i wynosi 45 litrów. Według czeskiego testu pokonacie więc w mieście więcej kilometrów jeżdżąc C3, poza miastem wynik jest niemal taki sam (lekko oszczędniejsza jest Fabia), a spalanie średnie jest na takim samym poziomie (4,7 l/100 km). Dodajmy, że Czesi porównywali Citroëna C3 z takim samym silnikiem, jaki miałem ja w testowym egzemplarzu, zaś w Škodzie pracował mocniejszy o 6 kW (ponad 8 KM) motor 1.2 TSI.
Fabia górowała też nad C3 maksymalnym momentem obrotowym (160 Nm vs 118 Nm), ale to nic dziwnego, skoro czeskie auto napędzane było silnikiem z turbosprężarką. Skutkiem tej różnicy jest też wyższa prędkość maksymalna osiągana przez Škodę (182 km/h vs 173 km/h), co nie ma większego znaczenia, a także o wiele istotniejsze lepsze przyspieszenie (10,9 s vs 14,6 s – dane testowe).
Czemu znowu czepiłem się Škody? Po pierwsze – nie czepiłem się. A piszę o niej, bo Fabia, to w zasadzie lider w swoim segmencie w naszym kraju, przynajmniej jeśli chodzi o sprzedaż ogółem (do flot i do użytkowników prywatnych), a poza tym to akurat na testy porównawcze tych dwóch modeli trafiłem kilkakrotnie w ostatnim czasie. Choć jak dla mnie C3 i Fabia, to auta z zupełnie innych światów. Świata mojego, lekko zwariowanego, gdzie ceni się piękno, ale i odwagę, odmienność, nowatorstwo. I ze świata, którego nie rozumiem – konserwatyzmu, braku odwagi, nocnych zatwierdzeń i zatwardzeń ;-)
Wspominałem już o gabarytach C3 oraz o wymiarach wnętrza. To, co sam pomierzyłem, znajdziecie oczywiście w tabelce na końcu galerii pod testem. Moim zdaniem jak na segment B jest pod tym względem dobrze. Rzekłbym, że Nowe C3 nie odbiega od klasowych rywali in minus, choć nadzwyczaj przestronne też nie jest. Widać wyraźnie, ze Citroën nie szukał rekordów, a chciał zaoferować możliwie przestronny model bez rozdmuchiwania gabarytów auta. I to się zdecydowanie udało.
Z kolei jeśli mowa o bagażniku, to kufer jest przestronny i ma regularne kształty, co nie znaczy, że w celu wykorzystania jego pojemności musicie utykać jakieś wnęki, szpary i schowki. Jedynym problemem może być stosunkowo wysoko położony próg ładunkowy (76 cm), ale to też nic dziwnego w samochodzie tego typu. Z reguły auta z nadwoziem kombi mają niżej położony próg, hatchbacki swoimi wysokimi burtami chronią zawartość bagażnika przed wypadnięciem z samochodu. A biorąc pod uwagę, że mowa o aucie miejskim, więc specjalnie wielkiej wagi do wysokości progu załadunkowego bym nie przywiązywał.
Zajrzyjmy teraz z drugiej strony – od przodu. Nowy Citroën C3 idzie, jak na tę francuską markę przystało, pod prąd. Samochody ze słabszymi wersjami silników PureTech oraz diesle nie mają systemu Stop&Start. To ciekawostka, bo dziś każdy producent walczy o jak najniższą emisję dwutlenku węgla. Z kolei wielu kierowców nie znosi systemów Stop&Start. Citroën ma dla nich ofertę – dopóki nie wybiorą wersji napędzanej 110-konnym turbodoładowanym silnikiem 1.2 PureTech nie muszą się obawiać. Nikt ich na siłę systemem gaszącym silnik nie „uszczęśliwi”.
Mi osobiście systemy Stop&Start nie przeszkadzają, pomijając mocne, usportowione wersje samochodów. Nowe C3 takiej wersji nie posiada, więc pewnie zaakceptowałbym Stop&Start bez trudu. A tu niespodzianka – niczego takiego w testowanej wersji nie było. Prawdę mówiąc aż mi tego brakowało, kiedy jeździłem po mieście. Po prostu przywykłem do S&S we francuskich samochodach ;-)
Sam silnik PureTech w wersji bez turbosprężarki sprawia wrażenie dynamicznej jednostki, choć tak naprawdę jakimś sprinterem nie jest. Subiektywne przyspieszanie jest lepsze, niż obiecuje Citroën (ma to być 13,0 sekundy do setki). Czechom, jak wspomniałem, wyszło w teście o ponad 1,5 sekundy dłużej. Wydaje mi się, że rzeczywiście C3 jest dynamiczniejsze, niż ich egzemplarz. Prędkość maksymalna określona przez producenta dla tej wersji silnikowej, to 168 km/h i Czesi mieli tu więcej.
Silnik płynnie rozwija moc, ale w porównaniu z wersją turbodoładowaną okazuje się wyraźnie mniej dynamiczny. Odmiana ze 110-konnym motorem przyspiesza do setki w 9,8 sekundy i rozpędza się do 188 km/h. Jeśli ma to dla Was duże znaczenie, to dorzućcie te pięć tysięcy i kupcie mocniejsze C3. Jeżeli jeździcie względnie spokojnie – nie dokładajcie. Moim zdaniem w ruchu miejskim Nowe C3 z silnikiem 82-konnym jest całkiem żwawe. Spalanie obu odmian jest praktycznie takie samo, przynajmniej wg producenta. 82-konny PureTech w C3 ma zużywać 5,7 l/100 km w mieście, 4,1 l/100 poza miastem i średnio 4,7 l/100 km. Wersja 110-konna zużywa odpowiednio 5,6 l/100 km, 4,1 l/100 km i 4,7 l/100 km. Czyli praktycznie tyle samo. Acz turbodoładowany silnik z pewnością będzie kusił do mocniejszego przyciskania gazu i spalanie wzrośnie.
A ile potrzebowało testowe auto pod moją stopą? Średnio na dystansie 648,5 km zużywałem 6,2 l/100 km. Średnia prędkość z całego testu wyniosła 55 km/h. W trasie bez najmniejszego trudu (nie oszczędzając) uzyskiwałem spalanie na poziomie 5,7 l/100 km, ale już na drogach szybkiego ruchu przy prędkościach autostradowych spalanie sięgało nawet 8,6 l/100 km. To sporo. Dowodzi to niezbicie, że Nowe C3 jest samochodem miejskim i wypad na autostradę będzie okupiony sporym spalaniem. I zauważalną hałaśliwością – wewnątrz auta robi się wówczas dość głośno. Za to jeżdżąc dość dynamicznie po mieście auto zadowalało się całkiem sensowną ilością 6,6 l/100 km. Przypominam – była druga połowa grudnia, acz jeszcze niezbyt mroźna, temperatury spadały rano nie więcej, niż do -3°C.
Pięciobiegowa skrzynia pracuje dobrze, choć mogłaby mieć nieco krótsze drogi prowadzenia lewarka. Takie rozwiązanie byłoby miłe w mieście – dawałoby wrażenie jazdy jeszcze bardziej dynamicznej. Za to nie uważam, by kolejne przełożenie miało sens – pięć biegów w zupełności wystarczy do silnika o takiej mocy i pojemności. Co więcej – i tak czasem, by jeździć ofensywnie, trzeba sięgać do lewarka w celu redukcji przełożenia. I to zarówno w trasie, jak i w mieście. Na szczęście biegi wchodzą pewnie, o czym lewarek informuje z dobrą komunikatywnością.
W przypadku skrzyni można, a nawet trzeba się czepić czegoś innego. Podczas wrzucania biegu wstecznego często napotyka się na spory opór. To bardzo charakterystyczne dla skrzyń stosowanych w PSA przed laty, choć ostatnio zdarza się bardzo rzadko. W Nowym C3 niestety w większości przypadków miałem ten problem. Generalnie nie marudzę, bo przywykłem do tego już w czasach Saxo na przykład, a i w obecnie posiadanym C2 też mam ten problem. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że jeśli ktoś przesiądzie się z auta innej marki, to może mu się ta charakterystyka nie podobać. I całkowicie go zrozumiem. To skaza na pięknej linii Nowego C3. Chyba największa.
Bo Nowy Citroën C3 jest samochodem bardzo interesującym. Nie tylko świetnie wygląda (drugiego takiego samochodu nie znajdziecie w segmencie B), ale i dobrze jeździ. Zawieszenie pracuje cicho i pewnie. Jest nastawione raczej na komfort, ale nie spodziewajcie się bujania. Tym samochodem można jeździć także po drogach o słabej nawierzchni bez obaw o dyski między kręgami. Resoruje naprawdę nieźle. A trzeba zauważyć, że testowy egzemplarz obuty był w opony o rozmiarach 205/55R16. 16-calowe koła, to dość duży rozmiar jak na segment B. Nie wiem, czy ma to większy sens. Ekonomiczny pewnie nie. Owszem, nieźle wygląda takie auto, ale czy naprawdę mniejsze koła nie byłyby lepsze? Jeszcze dwie dekady temu standardem w tej klasie były trzynasto-, czy czternastocalowe koła i wszyscy byli zadowoleni. Dziś piętnaście, szesnaście, czy nawet siedemnaście cali w aucie miejskim, to dla niektórych mus. Ja jestem zdania, że to już sztuka dla sztuki i przepłacanie za opony. Ale cóż – klient chce, klient dostaje ;-)
Na szczęście Citroën nie szaleje i nie zakłada opon o niskim profilu, co odbija się niemal zawsze na komforcie jazdy. Nowe C3 z „szesnastkami” ma całkiem spory „balon”, więc komfort nie cierpi na założeniu stosunkowo dużych kół. To jednak efekt nie tylko opon, ale i mądrego strojenia „zawiasu”. Inżynierowie z Francji nie wychodzą z założenia, że „twardo, to dobrze”. Pozwalają cieszyć się komfortem na każdym rodzaju drogi (a z dziurami w drodze Nowe C3 radzi sobie znakomicie!) nie rezygnując z pewności prowadzenia. Zwłaszcza, że moc oferowanych w C3 silników do sportowych akcji nie zachęca.
Inna sprawa, że skoro w cyklu WRC lada chwila starty rozpocznie wyczynowe C3, to dobrze byłoby rzucić na rynek jakąś usportowioną wersję. Tylko czy doczekamy się takiego auta? Citroën nie bardzo odcina kupony od sportowych sukcesów poprzez oferowanie usportowionych odmian swoich aut. Inni prowadzą prawdziwy „wyścig zbrojeń” prezentując kolejne hot hatche, nawet nie mając sukcesów w motorsporcie. Citroën idzie swoją drogą. Czy traci w ten sposób jakąś grupę klientów? Nie mam pojęcia. Ale jest tyle możliwości zaoferowania samochodów z akcentami sportowymi, że postawa Francuzów musi dziwić. Lada chwila (20-22 stycznia) Rajd Monte Carlo rozgrywany, jak by nie patrzeć, w dużej części na francuskiej ziemi. Debiut C3 WRC. Potem kolejne imprezy. Zdecydowanie Citroën powinien zaoferować jakieś C3 „by WRC”. Jestem przekonany, ze dałoby się do niego wrzucić silnik 1.6 THP z co najmniej 200 KM, choć koncern ma przecież i mocniejsze jego odmiany. Niechby to była tylko seria limitowana, choćby kilkaset sztuk. Ech…
OK, wróćmy do spokojniejszej wersji Citroëna C3. Wróćmy ze świata marzeń do realiów. A tu mamy samochód fajnie wyposażony, choć o kompletacji mogącej momentami budzić zdziwienie. Na przykład klimatyzacja – automatyczną w serii otrzymacie dopiero w wersji Shine. W dzisiejszych czasach? No ale cóż – ktoś tak pomyślał i tak właśnie się stało. To może też być dobrze przemyślana strategia – „niech klient dopłaci tych parę tysięcy do wersji Shine (od poziomu Feel): będzie bardziej zadowolony, a i my się ucieszymy zarabiając więcej” ;-) Wszak w przypadku francuskich marek od paru już lat klienci i tak chętniej wybierają bogatsze wersje wyposażeniowe poszczególnych aut.
Za to już w standardzie Nowy Citroën C3 ma parę elementów wyposażenia, które zaskakują. To na przykład system ostrzegania o niezamierzonej zmianie pasa ruchu. W najtańszej wersji! Albo kamera „odczytująca” znaki ograniczeń prędkości. Też standard w każdym C3. Co więcej – może ona współpracować z ogranicznikiem-regulatorem prędkości. Innymi słowy można tak ustawić całość, by odczytana prędkość była szybkością obowiązującą dla tempomatu/ogranicznika prędkości! I działa to w całym zakresie prędkości samochodu. W przeciwieństwie do alarmu o niezamierzonym przekroczeniu prędkości – ten nie będzie Was niepokoił przy prędkościach miejskich. Czy słusznie? Cóż – to kwestia dyskusyjna… Ale i tu – podobnie, jak w Renault – miałem wrażenie, że ów system jest nieco nadwrażliwy, że zbyt wcześnie daje znać o zbliżaniu się do linii wymalowanych na jezdni.
Oba wspomniane elementy wchodzą w skład Pakietu Bezpieczeństwa (alarm niezamierzonego przekroczenia linii, Coffee Break Alert, rozpoznawanie znaków ograniczenia prędkości), który jest standardem podobnie, jak na przykład system wspomagania ruszania na wzniesieniu. Również już w najtańszej wersji otrzymacie kolumnę kierowniczą regulowaną w dwóch płaszczyznach. Tak jak poduszki powietrzne czołowe, boczne i kurtynowe.
Wracając do odczytywania ograniczeń prędkości… Wiedziałem, że to jest, ale próżno szukałem wskazań na ekranie systemu multimedialnego (w testowym egzemplarzu na ekranie nawigacji). I słusznie – skoro system ów nie jest standardem, a kamera „czytająca” znaki owszem, to logika podpowiada, że nie tam powinny być wskazania prezentowane. I faktycznie – informacja o ograniczeniu prędkości pokazuje się w formie tekstowej na wyświetlaczy komputera pokładowego, pomiędzy obrotomierzem i prędkościomierzem. Co więcej – wyświetla się tam przez kilkanaście sekund, po czym znika, acz przestawiając wskazania komputera można ją jeszcze wyświetlić przez jakiś czas. Tak, czy inaczej – nie jest to obraz zbyt kłujący w oczy. Chyba dobrze byłoby zmienić sposób wyświetlania tej informacji, skoro już się o kamerkę do tego przystosowaną postarano.
Niewątpliwe najbardziej spektakularnym elementem wyposażenia Nowego C3 jest Citroën ConnectedCAM™. To kamerka pozwalająca na robienie zdjęć i filmów, które można zamieszczać na przykład na portalach społecznościowych, ale też zarchiwizować je na własne potrzeby. Nawet jeśli nie chcecie korzystać z tej funkcjonalności, to Citroën ConnectedCAM™ i tak będzie rejestrował to, co dzieje się przed samochodem, by w sytuacji krytycznej (której nikomu nie życzymy!) automatycznie zapisać to, co działo się przed i po „dzwonie”.
Kamera zastosowana w systemie Citroën ConnectedCAM™ jest urządzeniem typu Full HD i ma kąt widzenia 120°. Pamięć wewnętrzna tej kamerki ma 16 GB – wystarczy do większości zastosowań. Urządzenie wyposażono w niezależny odbiornik GPS, który pozwala na zapis lokalizacji samochodu – to się przydaje np. przy automatycznym wzywaniu pomocy w razie wypadku. A wówczas C3 sam zapisze pół minuty przed zdarzeniem i minutę po nim.
Aplikację na smartfona pozwalającą na skorzystanie z pełnej funkcjonalności systemu Citroën ConnectedCAM™ można bezpłatnie pobrać ze sklepów App Store i Google Play.
Skoro jesteśmy już przy wyposażeniu funkcjonalnym i elektronicznym, to nie sposób nie wspomnieć tutaj o centrum multimedialnym Nowego C3. W testowanej wersji sporo było elementów uprzyjemniających i ułatwiających jazdę. Warto wspomnieć o nawigacji, którą wyposażono w funkcję Live – w efekcie uwzględnia ona różnego rodzaju utrudnienia na drodze i potrafi dynamicznie oferować drogi alternatywne. Przewidywany czas dotarcia na miejsce jest wyliczany naprawdę rozsądnie. Tyle, że samo prowadzenie czasem zaskakuje. Na przykład jadąc drogami ekspresowymi odbierałem sugestie chwilowego zjazdy na równoległe do nich drogi techniczne, ewentualnie propozycje przejechania przez przydrożne stacje benzynowe ;-) Pojawiały się też – fakt, sporadycznie – sugestie wjazdu na zakazie. Z drugiej strony nawigacja taka wzmaga uwagę kierowcy ;-) Proponuje coś, ale jednocześnie sprawdza, czy kierowca posłucha. Jak zwykle byłem krnąbrny i nie słuchałem, jechałem po swojemu uwzględniając w swoich działaniach przepisy ruchu drogowego.
Dziwnie brzmiały też komunikaty o „zjazdach na rondzie w lewo drugim zjazdem”. W jakie lewo??? Testowałem wszak Nowe C3 w Polsce i z ronda zjeżdża się tu z reguły w prawo ;-) To było takie trochę dziwne, ale przecież nie musicie nawigacji słuchać – wystarczy obserwować jej wskazania ;-) Zresztą zawsze należy mieć tylko ograniczone zaufanie do tego typu urządzeń. Wiem, to truizm, ale warto go powtarzać.
Testowy Citroën C3 Shine wyposażony był w kamerę cofania. To przydatne urządzenie, acz niestety jego obiektyw łatwo się brudzi. Podejrzewam, że wkrótce któryś z producentów wpadnie na pomysł małego spryskiwacza skierowanego na ów obiektyw. Inni (np. Volkswagen w niektórych modelach) już stosują kamerki chowane, które wysuwają się po wrzuceniu wstecznego. To też jakieś rozwiązanie. W C3 Shine obraz przekazywany przez kamerkę jest dobrej jakości, również po zmroku jest nieźle, ale kiedy obiektyw się ubrudzi, to robi się słabo. Inna sprawa, że jego przeczyszczenie za pomocą choćby chusteczki higienicznej nie stanowi problemu.
Dziwi mnie trochę natomiast brak podświetlenia – nawet w najbogatszej wszak wersji Shine – przy osłonach przeciwsłonecznych. Z uwagi na szalenie atrakcyjną stylistykę tego samochodu sporą część użytkowników będą na pewno stanowiły panie. A dla nich lampka przy lusterku w osłonie przeciwsłonecznej, to element pożądany. Niestety Nowy Citroën C3 nie oferuje takiego wyposażenia. Szkoda.
Skoro już jesteśmy przy lusterkach, to napiszę od razu, że widoczność w tym wewnętrznym, środkowym, jest całkiem przyzwoita. Ale wpisuje się to w ogólnie dobrą widoczność z wnętrza pojazdu. Słupki, choć dość solidne, nie przysłaniają widoku za bardzo (zwłaszcza w porównaniu z konkurencją). Lusterka mają spora powierzchnię i łatwo jest w nich obserwować otoczenie samochodu. Wersja Shine może też mieć czujniki martwego pola. Mi osobiście nie są one potrzebne z uwagi na sposób ustawienia bocznych zwierciadeł, ale z uwagi na częstość zajeżdżania drogi przez Polaków wydaje się to być opcja wręcz obowiązkowa ;-) Żeby tylko rodacy z tych czujników potrafili jeszcze robić użytek… ;-)
Testowy egzemplarz Citroëna C3 Shine wyposażony był także w podgrzewane fotele z przodu, co w zimowym okresie trudno przecenić. Maty są wydajne i szybko robi się cieplutko. Zresztą nie tylko w tej kwestii – silnik PureTech również szybko osiąga temperaturę roboczą, a to dobrze o nim świadczy. Źle jest jeździć na niedogrzanym silniku, ale PureTechów ten problem nie dotyczy – mają dobrze rozwiązany system obiegu płynu chłodzącego i zawsze szybko wskakują na właściwy poziom termiczny. Skutkuje to zresztą także składem spalin – gdy silnik pracuje w optymalnej temperaturze, to spaliny ma czystsze. To wyjątkowo ważne choćby w świetle ostatnich doniesień smogowych w naszym kraju.
Aktualne doniesienia na temat owego smogu, ale i na szereg innych tematów, usłyszycie w przyzwoicie grającym radiu, które znajdziecie na pokładzie Nowego C3. Oczywiście nie ma co liczyć na odtwarzacz CD, ale na złącze USB i uniwersalne już tak. Umieszczono je wprawdzie tak, że ewentualny odtwarzacz muzyki może kolidować z kubkiem z napojem, ale cóż – nie można mieć wszystkiego ;-) Uchwyty na kubki są dwa, ale jeśli zdecydujecie się na jakieś duże, to pewnie obu naraz nie wciśniecie obok siebie. Chyba, że będą dość wąskie i niespecjalnie będą się rozszerzać ku górze. Niestety dostęp do nich będzie lekko utrudniony, gdy skrzynia będzie obsługiwała nieparzyste biegi.
Sam zestaw audio wyposażony w sześć głośników, jak wspomniałem, w wersji Shine gra całkiem przyzwoicie, ale audiofilskim bym go nie nazwał. Jednakże według mnie w samochodzie ma grać, a nie musi brzmieć, więc nie narzekam. W odbiorze pomaga niezłe wyciszenie wnętrza, choć przyznać trzeba, że silnik PureTech jest słyszalny w kabinie i to mimo wyciszenia, które zamontowano pod maską.
Dźwięk tego silnika jest na tyle wyrazisty, że wprawne ucho może dość szybko zacząć podejrzewać, że jest „coś nie tak” z liczbą jego cylindrów. Wielu kierowców jednak lubi takie brzmienie i chce słuchać tego, jak jednostka owa wkręca się na obroty. W połączeniu z subiektywnie niezłą dynamiką samochodu może to dostarczać parasportowych wrażeń.
Auto oczywiście wyposażono też w funkcję MirrorScreen pozwalającą na sparowanie pokładowego systemu multimedialnego ze smartfonem i połączenie funkcjonalności obu urządzeń. Usługa ta jest kompatybilna z systemami Apple Carplay™, Mirror Link® oraz Android Auto (w późniejszym terminie).
Wspomniany odtwarzacz muzyczny można wprawdzie położyć na półeczce wygospodarowanej na konsoli środkowej pod ekranem dotykowym, ale jeśli myślicie o włożeniu tam np. smartfona, to ostrzegam – zmieszczą się tylko te naprawdę niewielkie. Trochę szkoda, bo wydawać by się mogło, że dałoby się tam wygospodarować więcej miejsca.
Tuż obok znajdziecie przycisk START/STOP do bezkluczykowego uruchamiania silnika oraz do jego gaszenia. Jeszcze niedawno w tym segmencie nie było to niczym oczywistym, ale dziś zaczyna być niemalże standardem. W wersji Shine można się tym elementem cieszyć.
Nowy Citroën C3 ma też w standardzie asymetrycznie dzieloną i składaną kanapę, co poprawia funkcjonalność samochodu. Z kolei pokrywa bagażnika (ale ta półka wewnętrzna, nie pokrywa blaszana) ma wytłoczenia, dzięki którym można tam coś położyć i nie będzie się to przesuwać. Sama półka zawieszona jest na sznureczkach, które zaczepia się o malutkie (a więc lekkie) haczyki. Zarówno półkę, jak i całą pokrywę bagażnika wyposażono w gumowe odbojniki, co sprawia, że nic się tam nie tłucze, nie stuka, nie obija. A na wielu miejskich drogach o zniszczonej nawierzchni wcale o to przecież nietrudno.
Ciekawie rozwiązano mocowania Isofix. Jeśli nie ma potrzeby mocowania w nich fotelików dziecięcych, to zasuwa się zameczki błyskawiczne wszyte w tapicerkę i nic nie widać. Kiedy fotelik trzeba zamocować – odsuwa się owe zameczki i wpina siedzisko w uchwyty. Fajnie, estetycznie, zgrabnie.
Takich przemyślanych rozwiązań jest więcej. Na przykład wewnętrzne elementy kieszeni w drzwiach wyłożone są jasnym plastikiem. Nie tylko po to, by ożywić kolorystykę wnętrza, które i tak przecież jest designerskie i ciekawe, ale po to, by łatwiej było dostrzec, gdzie w tej kieszeni coś się znajduje. Mała rzecz, a cieszy. Zwłaszcza, że kieszenie są dość duże. Te w tylnych drzwiach są sporo mniejsze, ale też wyłożono je jasnym tworzywem.
Z kolei podłokietniki w boczkach drzwiowych obito materiałem, co sprawia, że są cieplejsze w dotyku, przyjemniejsze i wyglądają ciekawiej. Klamki w przednich drzwiach w wersji Shine mają formę uchwytów walizkowych. Podobnie, jak w C4 Cactusie. Wygląda to niebanalnie, a wręcz atrakcyjnie, nie tracąc niczego ze swojej funkcjonalności.
Nowy Citroën C3 może być w dużym stopniu personalizowany. Samych kombinacji kolorystycznych nadwozia i dachu jest 36. Zależnie od wersji można też mieć jedną z czterech tonacji kolorystycznych wnętrza. Okładziny boczne na drzwiach (Airbumps®) mogą mieć wprawdzie tylko jeden kolor (ewentualnie może ich nie być), ale za to można wybrać biały, bądź czerwony kolor pierwszego „kwadracika”. Dostępny jest też szklany dach. Wybierając Nowe C3 w wersji Shine można naprawdę mocno spersonalizować swój egzemplarz!
W połączeniu ze świetną, świeżą, ożywczą więc stylistyką Nowy Citroën C3 jawi się jako samochód bardzo atrakcyjny. Co więcej – dobrze będzie w nim wyglądać nie tylko kobieta, ale i mężczyzna. Fakt, sporo zależy tu od kolorystyki auta, ale mimo wszystko trudno powiedzieć o C3, by był damskim modelem. Acz paniom na pewno będzie się bardzo podobał, bez względu na wersję i wykończenie.
Tak przynajmniej wynikało z reakcji kobiet na jadący, czy stojący samochód. Szkoda, że to za nim się oglądały, a nie ze mną, ale cóż – w moim wieku trzeba się już z tym pogodzić ;-)
Nowy Citroën C3 ma seryjny tempomat z ogranicznikiem prędkości oraz wskaźnik niezapiętych pasów na przednich fotelach. W wersjach Feel i Shine seryjne są też elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka boczne. Najdroższa odmiana Shine pozwala też cieszyć się obszytą skórą kierownicą oraz gałką lewarka zmiany biegów. Wersja Shine ma też automatyczne światła i wycieraczki. LED-owe światła do jazdy dziennej są wyposażeniem standardowym wersji Feel i Shine, podobnie jak plastikowe okładziny nadkoli i progów (w kolorze Noir Mat).
A skoro już wspomniałem o automatycznych wycieraczkach, to muszę dodać, iż działają one z dobrą prędkością w trybie automatycznym. To znaczy z taką, która mi odpowiada, bo to kwestia dość indywidualna. Ja byłem zadowolony ;-)
Nowy Citroën C3, to ciekawa propozycja w segmencie B. Świetnie wygląda, został dobrze wykonany przy użyciu atrakcyjnych materiałów i wnosi zdecydowany powiew świeżości do klasy aut miejskich. Całkiem dobrze jeździ, jest wystarczająco przestronny, jak na tę klasę, ma spory bagażnik i niezłe wyposażenie. Ceny też wydają się być skalkulowane rozsądnie. No i ten efekt „wow” związany z nowym na rynku modelem. Możecie być pewni, że jadąc Nowym C3 (zwłaszcza w wersji Shine, z Airbumpsami®) nie pozostaniecie niezauważeni.
Decydując się na Nowe C3 pokażecie światu, że macie swój styl i nie boicie się go manifestować. A możliwości personalizacyjne samochodu pozwolą Wam wyróżniać się nawet w sytuacji, gdyby kilku sąsiadów też postanowiło kupić Nowe C3 ;-) I to jest taka bonusowa dobra wiadomość.
Dziękuję Firmie Citroën Polska za udostępnienie samochodu do testu.
Krzysztof Gregorczyk.
Najnowsze komentarze