Citroën C3 z benzynowym silnikiem 1.4 VTi o mocy 75 KM trafił do naszej redakcji i wzbudził zachwyt. Nie, nie jest najszybszy, nie, nie spala najmniej. Ale na pewno ma dwie cechy, które robią ogromne wrażenie: wielką przednią szybę, która zachodzi aż nad głowy pasażera i kierowcy oraz przyjemne zawieszenie, które sprawdza się na naszych dziurawych wciąż drogach.
Z zewnątrz Citroën C3 nowej generacji jest autem ładnym, o nowoczesnej sylwetce, lekko zaokrągloną linią dachu nawiązującą do poprzednika, a w efekcie – także do legendarnego modelu 2 CV. Samochód ma klasyczne dla segmentu B wymiary, które jednak pozwoliły na wygospodarowanie wewnątrz całkiem zadowalającej ilości miejsca dla pasażerów. Nowy Citroën C3 jest rejestrowany na pięć osób, ale spójrzmy prawdzie w oczy – w klasie aut miejskich nikt prze zdrowych zmysłach nie posadzi na tylnej kanapie trzech osób dorosłych, żeby jechać z nimi kilkaset kilometrów. Trójkę dzieci już jednak przewieźć można w całkiem sensownych warunkach, co czasem jest rozwiązaniem całkiem przydatnym.
Z pewnością warto się zdecydować na którąś z droższych, niż podstawowa, wersji wyposażenia. Dzięki temu będziecie mogli zamówić sobie przednią szybę Zentih® sięgającą aż po słupki B, czyli praktycznie nad głowy kierowcy i pasażera siedzącego z przodu. Nazwy tego rozwiązania chyba tłumaczyć nikomu nie trzeba, prawda? A jeśli ktoś ma wątpliwości, to niech sięgnie do któregoś z najbardziej podstawowych podręczników geografii i wszystko stanie się jasne.
Tak jasne, jak wnętrze Nowego Citroëna C3 wyposażonego we wspomnianą wielką szybę. Już w Visiovanie C4 Picasso Citroën zaproponował coś w tym stylu, ale to, co było dość łatwe do zrealizowania w dużym, bądź co bądź, choć wciąż kompaktowym vanie, to już tylko Citroën mógł się pokusić o takie szaleństwo w segmencie B. Nikomu innemu nie wystarczyłoby na to odwagi.
Szyba Zenith® ma naprawdę imponującą powierzchnię, ale jeśli obawiacie się, że zbyt duża ilość przechodzącego przez nie światła może Wam utrudniać obserwację tego, co się dzieje na drodze, to jesteście w błędzie. W wyższej części szkło jest przyciemnione, co sprawia, że promienie słoneczne są nieco ograniczone, ale mimo to przez szybę dociera do wnętrza całkiem sporo światła. W efekcie nawet przy pochmurnej, jesiennej pogodzie, przy jakiej odbywały się nasze testy Nowego Citroëna C3, jeździło się bardzo optymistycznie. Jesienią wszak wszyscy cierpimy na niedoświetlenie, wnętrza samochodów są z reguły ciemne i ponure, ale rozwiązanie tego problemu można znaleźć w salonach sprzedaży Citroëna.
Jeśli jednak na przykład latem światło słoneczne będzie dokuczało tak bardzo, że zatęsknicie za klasycznymi rozwiązaniami, to… nic prostszego! Nie musicie zmieniać samochodu ;-) To samochód zmieni się dla Was. Projektanci przewidzieli takie sytuacje i zaproponowali chowaną podsufitkę. Można ją schować w tylnej części dachu (w efekcie wprawdzie nieznacznie obniżono przestrzeń nad głowami pasażerów z tyłu, ale nie jest to jakaś wielka strata), albo wyciągnąć i zasunąć spoty kawał szyby Zenith®, co upodobni Nowe C3 do klasycznego samochodu. Niestety jest z tym związany jeden problem – sufitowe osłony przeciwsłoneczne odchylane przed kierowcą i pasażerem nie mają nie tylko podświetlanych lusterek, ale lusterek w ogóle :-( Przeciętny facet zapewne nie zwróci na to uwagi, ale dla niejednej kobiety będzie to spory minus – nie da się poprawić makijażu stojąc w korku bez wyciągnięcia podręcznego lusterka z torebki. No ale cóż – zawsze można kupić sobie dedykowane dla Nowego C3 oraz DS3 lusterko w logo Citroëna, które da się umocować do panelu czołowego środkowej konsoli samochodu, albo… zabrać ze sobą w torebce. W kończącej się już promocji świątecznej taki gadżet kosztuje 105 zł, ale podejrzewam, że nawet po zakończeniu tejże akcji promocyjnej koszty zakupu nie będą specjalnie wysokie, a bajer to niesamowity. W tej klasie samochodów chyba nikt inny nie daje takich możliwości.
Pewną niedogodnością związaną z szybą Zenith® może być brak centralnej lampki sufitowej – kierowcy i pasażerowi muszą wystarczyć światełka zapalające się nad och głowami, a w zasadzie – nad drzwiami przednimi. Subiektywnie rzecz ujmując dają one jednak jakby mniej światła. To element wymagający przyzwyczajenia, ale moim zdaniem warty poświęcenia na rzecz panoramicznej przedniej szyby.
Nie tylko zresztą dzięki tejże wielkiej przedniej szybie, ale z uwagi na spore przeszklenie kabiny, widoczność z wnętrza Nowego Citroëna C3 jest co najmniej zadowalająca. W zasadzie tylko tylna szyba, z uwagi na dość wysoko położoną jej dolną krawędź, okazuje się relatywnie mała – masywne słupki ograniczają nieco pole widzenia i niewiele w tym pomagają małe szybki umieszczona za tylnymi drzwiami. Jednakże nie utrudnia to jakoś szczególnie manewrowania, zwłaszcza, gdy ktoś cofa „na lusterka”. Ci, którzy tego nie potrafią, powinni ewentualnie zainwestować w radar cofania.
Słupki przednie, choć dość grube, poprowadzono w taki sposób, że widoczność pozostała na całkiem dobrym poziomie.
Wnętrze samochodu jest zbliżone do tego, co oferuje testowany przez nas niedługo wcześniej Citroën DS3. Podobna deska rozdzielcza, również daszek nad zegarami, który nie jest – jak w innych samochodach – standardowy, lecz może pod nim hulać wiatr powodując przeciągi ;-) Światło wpadające szczelinami pod ów daszek w niczym jednak nie pogarsza widzialności tego, co samochód chce przekazać kierowcy. Prawdę mówiąc z normalnej pozycji prowadzącego Nowego Citroëna C3 nie widać tych szczelin – trzeba się mocno schylić, żeby je dostrzec, co uwidacznia jedna z zamieszczonych niżej fotografii. Po co więc w ogóle wprowadzono ten element? Praktycznego znaczenia on chyba nie ma, może poza odchudzeniem masy auta o kilka pomijalnych dekagramów, ale za to sprawia, że wiecie, za co kocha się Citroëny – one są po prostu inne. I rozwiązania zaproponowane przez inżynierów wcale nie muszą mieć praktycznego zastosowania – ważne, by było inaczej.
Zegary, niemal, jak w większości Alf, umieszczono w tubach. Naturalnie nie tak głębokich, jakie stosują Włosi, ale pewnych analogii nie sposób nie dostrzec. Wszystko jest czytelne, bez względu na to, czy jedzie się za dnia, czy nocą. Podświetlenie jest delikatne, nie męczy wzroku i nieźle współgra z luminacją zapewnianą przez konsolę środkową. Barwy światła są ciepłe, choć z ciągnącym się przez całą szerokość wnętrza plastikowym (ale w żadnym razie nie tandetnym!) pasem znanym już z DS3, nie stwarzają wrażenia pluszowości. I bardzo dobrze – to auto miejskie i misiowate wnętrze byłoby tu zdecydowanie nie na miejscu.
Pewnego przyzwyczajenia wymagać będzie korzystanie z elektrycznego sterowania szyb i lusterek. Pół biedy, że umieszczono je pod dużym kątem – wbrew pozorom nie jest to problem. Gorzej, że uchwyt, za który ciągnie się, by zamknąć drzwi samochodu od wewnątrz, utrudnia nieco dostęp do sterowania elektryką szyb i lusterek. Wymaga to w efekcie wyginania ręki w nadgarstku, ale łamać przedramienia nie ma potrzeby ;-)
Poza tym drobnym mankamentem nie zauważyłem podczas tygodniowego testowania Nowego Citroëna C3 żadnych innych wpadek ergonomicznych. Fotele są przyjemne, nie za miękkie, nie za twarde, mają wystarczające w ruchu miejskim trzymanie boczne. Tylna kanapa zapewnia sporo, jak na wymiary auta, miejsca na nogi. Jej siedzisko i oparcie są słabo wyprofilowane, co pozwala na dość wygodną podróż nawet trzech osób, z których żadna nie będzie miała nieprzyjemnych garbów, górek i dolinek ani pod sobą, ani na oparciu. Pewien problem mogą stanowić jedynie zagłówki chowane częściowo w oparciach foteli, ale dotyczyć to będzie raczej nieletnich pasażerów, którzy muszą jeździć na podkładkach. Prawdopodobnie będą oni jednak w efekcie stosowania tychże podkładek na tyle wysocy, że zagłówki trzeba będzie im wysunąć w górę, te więc przestaną przeszkadzać. Dzieci nieduże, jeżdżące w fotelikach, w ogóle do zagłówków nie dostaną, bo będą miały swoje.
Dobrze należy ocenić materiały wykończeniowe. Może plastiki nie są zbyt miękkie, ale za to sprawiają wrażenie solidnych i do tego świetnie się prezentują – faktury powierzchni są dobrane z gustem i naprawdę trzeba nie mieć nawet odrobiny smaku, by stwierdzić, że się nie podobają. Znajomi, którzy mieli okazję obejrzeć testowane przeze mnie Nowe C3 wyrażali się o wnętrzu bardzo pozytywnie. Zresztą stylistyka zewnętrzna też nie budziła zastrzeżeń.
Obszyta skórą kierownica dobrze leży w dłoniach, a spłaszczenie u dołu nie tylko stanowi pewne nawiązanie do konstrukcji sportowych, ale też odrobinę ułatwia wsiadanie, oczywiście przy założeniu, że owa spłaszczona część znajduje się na dole. Po obu stronach kierownicy umieszczono – tradycyjnie dla Citroëna – dźwignie z włącznikami świateł, wycieraczek, ale także sterownik radioodtwarzacza po prawej, i manetkę tempomatu/ogranicznika prędkości po lewej stronie. Wszystko tak, jak w innych modelach, a także u innych francuskich producentów. Wszystko zintegrowane – każdy, kto jeździł francuskimi autami, bez najmniejszego trudu odnajdzie się we wnętrzu Nowego C3.
Konsola środkowa zawiera trzy główne elementy – ogólny wyświetlacz zintegrowany z fabrycznym radioodtwarzaczem, który prezentuje również dane z komputera pokładowego (zasięg, spalanie, prędkość średnia, temperatura na zewnątrz itp.), niżej zlokalizowano panel sterujący klimatyzacją, a pod tym wszystkim – zwykły citroënowy radioodtwarzacz radzący sobie zarówno ze standardowymi płytami audio, jak i z tymi zawierającymi pliki mp3.
Zlokalizowana na tunelu środkowym dźwignia zmiany biegów ma aluminiowe wykończenie. Szkoda jedynie, że skrzynia ma tylko pięć biegów. Szóste przełożenie pozwoliłoby jeszcze bardziej zminimalizować i tak atrakcyjne zużycie paliwa. A testowym egzemplarzem na pełnym baku pokonałem ponad 750 km. Biorąc pod uwagę, że zbiornik paliwa mieści 50 litrów, wynik okazał się całkiem niezły – wszak nie jechałem po emerycku ;-) część testu odbywała się na ulicach miast, a poza ich granicami nie zawsze jeździłem zgodnie z przepisami. Zakładam, że z okazji trwających Świąt zostanie mi to jednak tu i ówdzie darowane ;-)))
Przy danych dotyczących spalania dobrze byłoby jeszcze napisać, jaki silnik wchłonął te ilości paliwa. Otóż testową C3-kę napędzała 95-konna jednostka benzynowa 1.4 VTi. To silnik, który całkiem nieźle pasuje do tego auta. Może nie sprawia, że Nowe C3 staje się demonem prędkości, ale zapewnia wystarczające osiągi w mieście, poza jego granicami też nie każe ustępować drogi każdemu, kto się napatoczy, ale dzięki naprawdę niezłej elastyczności pozwala na sprawne poruszanie się po różnego rodzaju drogach. Co ważne, test w naszej redakcji pokazał, że Nowe C3 z tym silnikiem pali w realnych warunkach raptem z pół litra benzyny więcej, niż obiecuje producent, wg którego w cyklu mieszanym to auto powinno zużywać 5,8 litra na 100 km. Spalanie w mieście wynieść powinno – zdaniem Citroëna – 7,6 litra na setkę i myslę, że to jest jak najbardziej możliwe do osiągnięcia.
Nowe C3 z testowaną jednostką napędową potrzebuje nieco powyżej 10,5 sekundy, aby na prędkościomierzu ukazało się 100 km/h, a wskazówka tegoż zegara ma przestać się obracać po dojściu do wartości 184 km/h. Oczywiście tego nie sprawdzałem, bo zgodnie z prawem nie mamy takich możliwości, niemniej jednak mam wrażenie, że owa prędkość maksymalna podana jest trochę na wyrost. Tak, czy inaczej, osiągi samochodu są wystarczające dla normalnego kierowcy, a jeśli ktoś oczekuje lepszych przyspieszeń, powinien popatrzeć w stronę topowego silnika w ofercie Nowego C3, czyli 120-konnej jednostki 1.6 VTi. Autko z takim silnikiem powinno osiągnąć setkę po niespełna 9 sekundach.
Z osiągami doskonale współgra zawieszenie Citroëna C3 nowej generacji. Oferuje sporo komfortu, jak na segment, w którym plasuje się to auto, ale nie traci zbyt wiele z pewności prowadzenia. Nie jest to samochód sportowy i to, co oferuje, pozwala na dość ofensywną jazdę. Auto nieźle czuje się w zakrętach, a jeśli udałoby się Wam przesadzić w jakimś wirażu, do pracy można zaprząc opcjonalny system ESP. Oczywiście media marudzą, że układ ten oferowany jest za dopłatą, ale spójrzmy prawdzie w oczy – Francuzi potrafią konstruować zawieszenia i nie zawsze trzeba ich pracę korygować elektroniką. Owszem – ot może być tańsze, niż opracowanie dobrego zawieszenia, ale oni to już umieją i nie muszą – jak spora część konkurencji – stosować software’owych poprawek ;-)
Bezpieczeństwo jednak jest na zwykłym, europejskim poziomie, albo i wyżej. Już w najtańszej wersji Citroën oferuje w Nowym C3 cztery poduszki powietrzne – czołowe i boczne przednie, a od drugiego w ofercie poziomu Seduction dochodzą w standardzie jeszcze kurtyny powietrzne. Do tego dochodzi specjalnie opracowana struktura nadwozia chroniąca pasażerów auta. Zadbano również o składającą się kolumnę kierownicy, co pozwala chronić nogi kierowcy w przypadku czołowego zderzenia.
Było troszkę o zawieszeniu, więc poświęćmy teraz parę słów na to, jak się jeździ Nowym C3. Choć nie jest to samochód należący do największych w swojej klasie, to jednak prowadzi się całkiem przyjemnie. Relatywnie nieduży, w stosunku do wielu konkurentów, rozstaw osi (246,6 cm) nie wpływa negatywnie na stabilność jazdy po prostej, za to pomaga „zawijać się” w zakrętach, a i w parkowaniu tego niespełna 4-metrowego samochodu okazuje się pomocny. Zawieszenie stanowi udany kompromis pomiędzy twardością pomagającą w jeździe po krętych drogach, a miękkością tak pożądaną przez miłośników francuskiej motoryzacji.
Układ kierowniczy pracuje tak, jak tego oczekuje zdecydowana większość kierowców – lekko i płynnie przy niedużych prędkościach, wraz ze wzrostem których usztywnia się. Wspomaganie kierownicy rozwiązano stosując silnik elektryczny – tanie to w produkcji, choć troszeczkę odczula układ kierowniczy, niemniej jednak większości kierowców nie będzie to w niczym przeszkadzać – wszak jeździmy po drogach, a nie na torach wyścigowych.
Zainstalowany w testowanym egzemplarzu silnik płynnie rozwija moc, nie jest zbyt głośny, wręcz idealnie pasuje charakterem do tego typu samochodu. Skrzyni biegów odrobinę brakuje precyzji, zwłaszcza przy zmianie biegu z czwartego na piąty. Dodajmy, że to chyba pierwszy samochód Citroëna, w którym naprawdę zwracamy na to uwagę.
Czy warto kupić Nowego Citroëna C3? Moim zdaniem tak. Tym bardziej, że obowiązują teraz styczniowe (już!) rabaty na ten i inne modele tego producenta. Oznacza to, że Nowy Citroën C3 kosztuje od 32.900 zł. To naprawdę niezła cena za auto tej klasy, z jego wyposażeniem. Można sobie więc zrobić poświąteczny prezent, bo to autko zdecydowanie jest warte tych pieniędzy. Ja jednak zdecydowałbym się na którąś z wyższych wersji – głównie dla spektakularnej przedniej szyby, kurtyn powietrznych i kilku innych elementów wyposażenia. I – jako zwolennik silników benzynowych – pozostałbym przy właśnie 95-konnym motorze, jaki pracował w testowym aucie. Owszem – taki samochód będzie już zauważalnie droższy od podstawowej wersji napędzanej znanym od dawna 60-konnym silnikiem 1.1, ale jeśli chcecie zaoszczędzić – możecie pomyśleć o 75-konnej jednostce 1.4. Dla spragnionych lepszych osiągów jest jeszcze 120-konny silnik 1.6, a dla zwolenników jazdy na oleju napędowym – 70-konny motor 1.4 HDi lub dwie jednostki 1.6 HDi, obie 90-konne, jedna z flitrem cząstek stałych FAP, druga – mikrohybryda e-HDi.
I tylko jedna kwestia pozostaje jeszcze dość dziwna. Zestaw kolorów dostępnych do tego interesującego stylistycznie autka. W zasadzie tylko trzy z nich wprowadzają nieco życia, zaś pozostałe są dla mnie zbyt stonowane. „Więcej odwagi!” – chciałoby się powiedzieć ludziom zarządzającym lakiernią Citroëna.
tekst i zdjęcia: Krzysztof Gregorczyk
Za udostępnienie samochodu do testu dziękujemy Firmie Citroën Polska.
Najnowsze komentarze