Renault Kadjar wersji Life+ trafił do redakcji Francuskie.pl w 2019 roku. Ostatnio Kadjar jeździł trochę mniej, ale w połowie grudnia licznik przeskoczył już próg 48.500 km i nieuchronnie zbliża się do magicznej bariery pięćdziesięciu tysięcy, czas więc najwyższy na podsumowanie tego, co się z nim działo i jak się sprawuje.
W poprzednim okresie zimowym Kadjar dostał nowe gumowe dywaniki oraz takąż wykładzinę do bagażnika. Wykładzina jest dopasowana do bazowej wersji, która nie jest wyposażona w podwójną podłogę. Kosztowała 109 zł w sklepie internetowym. W tym samym miejscu kupiłem dywaniki – komplet na przód i tył kosztował 82 zł. Do tego doszły koszty przesyłki kurierskiej i za w sumie 202,99 zł Kadjar ma chronioną wykładzinę bagażnika oraz nieodzowne w polskich warunkach gumowe dywaniki w przedziale pasażerskim. I jeden, i drugi zakup okazał się dobry pod względem kształtu i wymiaru, mogę Wam więc z czystym sumieniem polecić zakupy w Motos.pl.
W okresie zimowym, a ta pora roku ostatnio okazała się śnieżna i mroźna, nie miałem do Kadjara żadnych zastrzeżeń. Silnik 1.3 TCe startował bez najmniejszego zająknięcia po nocy spędzonej przez auto na zewnątrz (nie zawsze trafiało do garażu, w którym czasem ustępowało miejsca testowym samochodom). Co więcej – ta jednostka napędowa szybko osiąga temperaturę roboczą, bez oczekiwania czy zbytnich strat dla komfortu termicznego pasażerów.
Nasz testowy Kadjar porusza się ostatnio w dużej mierze w ruchu miejskim, czasem tylko wyskakuje na drogi krajowe. W mieście powiatowym wystarcza mu średnio 7,5 l/100 km, co oznacza, że przy cenie benzyny na poziomie rzędu 6,00 zł/l przejechanie 100 km kosztuje (bez uwzględniania amortyzacji itp.) około 45 zł. Kiedy wyjadę poza miasto, spalanie spada. Aktualna średnia po takim 100-kilometrowym wypadzie (w międzyczasie jazda po mieście wojewódzkim), a także po wypadzie do Warszawy (w sumie 300 km drogą ekspresową) wynosi 7,2 l/100 km.
Stacja multimedialna pracująca pod kontrolą systemu Android pozwala na korzystanie z zasobów Internetu – czy to w kwestii nawigacji, czy to słuchania muzyki, czy wreszcie przeglądania stron internetowych. Zastosowań jest mnóstwo. Jedyne zastrzeżenie, to słaba czułość tunera radiowego. Niestety diabli wzięli ekran a ja nie podjąłem jeszcze decyzji, czy będę ją naprawiał, wymieniał na nową, czy może wrócę do starego radioodtwarzacza (który mam w zestawie z autem). Kusi mnie jednak nowa stacja, może nawet jakaś lepszej jakości, niż to aktualne urządzenie z Chin. Wciąż się zastanawiam, co z tym fantem zrobić.
Przestronność samochodu jest co najmniej dobra. Na rodzinne wyjazdy ten SUV nadaje się znakomicie, przy czym pisząc o rodzinie mam na myśli cztery osoby, w tym trzy pełnoletnie i jedną prawie siedemnastolatkę. Dość często podróżujemy Kadjarem w cztery osoby i nikt nie narzeka na brak miejsca, czy wygody. Nawet pięć osób nie stanowi problemu. Również bagażnik jest w stanie zmieścić sporo, choć pewnym utrudnieniem jest schodek wynikający z braku podwójnej podłogi w bazowej wersji. Kufer mieści 472 dm³ (wg normy VDA). To np. o 70 dm³ więcej, niż w Megane IV, o niespełna 50 dm³ mniej, niż Megane IV Grandtour i o dokładnie 100 dm³ mniej, niż Talisman Grandtour.
Jako ciekawostkę podam fakt, że niedawno wiozłem Kadjarem paczki ze znanego sklepu meblowego. To było łóżko i materac oraz komódka przyłóżkowa, dość spora. Najdłuższe paczki miały ponad 200 cm długości. Wymagało to wprawdzie położenia oparcia przedniego fotela oraz – naturalnie – prawej, węższej części kanapy, ale udało się. Jechałem z młodszą córką, która siedziała za mną na szerszej części kanapy. Materac o wymiarach 200×90 cm (zrolowany) też się zmieścił. Kadjar to funkcjonalne auto!
Bardzo dobrze Kadjar wypada w kwestii wyciszenia. To naprawdę dopracowany od tej strony samochód. Można w nim spokojnie rozmawiać prowadząc cichą pogawędkę, przynajmniej do czasu, gdy nie osiągnie się prędkości autostradowych. Przy tych jest już nieco głośniej, ale to wynika z praw fizyki. Na ile głośniej? Niewiele. Wciąż daje się rozmawiać bez podnoszenia głosu.
W wakacyjnej trasie składającej się w mniej więcej 90% (w jedną stronę) z autostrad i dróg ekspresowych okazało się, że to wyciszenie jest naprawdę dobre. Jednocześnie spalanie (jechałem z dopuszczalnymi prędkościami, może tylko chwilami nieznacznie je przekraczając podczas wyprzedzania) w takich warunkach (cztery osoby i pełniuteńki bagażnik) średnie spalanie spadło do 6,9 l/100 km! Potwierdzone przy dystrybutorze! Większość tras szybkiego ruchu pokonałem wtedy korzystając z tempomatu. Wiecie jednak, jak jeździ się po Polsce – niestety dość często trzeba było hamować, albo wlec się za wyprzedzającymi się ciężarówkami.
Pokonaliśmy niemal 900 km i wysiedliśmy na miejscu bez jakichś oznak zmęczenia, co dobrze świadczy nie tylko o fotelach, ale i o kanapie. Wracając z wakacji pojechałem już inną drogą z uwagi na chęć odwiedzenia kilku miejsc – wlekliśmy się drogami krajowymi. Spalanie nie spadło, ale i nie wzrosło, ale pomijając około 200-kilometrowy odcinak drogi ekspresowej, poruszałem się dość mocno obciążonymi krajówkami z wyraźnie niższą prędkością.
W międzyczasie Kadjar otrzymał też nowe żarówki w światłach mijania. Te, które były, stanowiły co najwyżej dostateczne źródło światła. Jedna się spaliła, co przyspieszyło decyzję o wymianie. Założyłem żarówki o większej światłości. Zdecydowałem się na Philipsy RacingVision. Wszak w naszych warunkach geograficznych trochę się jednak jeździ po zmroku i ta zmiana może się okazać przydatna. Pierwsze odczucie było takie, że to niewiele dało, ale gdy jechałem drogą ekspresową w środku nocy okazało się, że różnica jest, i to spora. A że takie żarówki z reguły mają krótszą żywotność? Biorąc pod uwagę fakt, iż Kadjar ma LED-owe światła do jazdy dziennej, jest szansa na to, że te żarówki będą żyć dość długo. Na razie mają już mniej więcej pół roku i jest OK.
Żarówki (H7) kosztowały nieco ponad 150 zł za parę. Najciekawsza jednak jest procedura ich wymiany i piszę to ze smutkiem. Jest to dość trudne, zwłaszcza, gdybyście chcieli zrobić to w trasie. Trzeba wozić ze sobą narzędzia i mieć raczej drobne dłonie. Każda żarówka (w zasadzie oprawka) jest bowiem mocowana dwoma śrubkami, które trzeba poluzować, następnie lekko tę oprawkę przekręcić, wyciągnąć z reflektora, po czym wyjąć żarówkę z oprawki, włożyć nową i odwracając procedurę zamontować całość. A dostęp jest niezbyt wygodny. Całość dobrze zaprezentowano na filmie, który pozwalam sobie Wam niżej pokazać. Realnie pierwszych 13 minut możecie przewinąć – sama procedura wymiany zaczyna się mniej więcej o czasie 13:20.
Po wakacjach Kadjar trafił do warsztatu na serwis olejowy – my wymieniamy go co 15 tysięcy kilometrów. Tym razem nie było to ASO, ale zaprzyjaźniony warsztat w moim mieście. Całość kosztowała 450 zł (zalety mieszkania w niedużym mieście), w tym 220 zł za 6 litrów oleju Castrol RN17 (wchodzi 5,5 litra), 45 zł za filtr oleju, 85 zł za filtr powietrza i reszta za jakieś tam inne drobiazgi.
Samochód jeździ na całorocznych oponach Michelin Crossclimate+. Po dwóch latach używania nie mam do nich żadnych zastrzeżeń. Są ciche, komfortowe i nie sprawiają żadnych problemów. Kontrolować ciśnienie raz na kilka miesięcy i jeździć – był to dobry wybór. Na naszym redakcyjnym DS 7 Crossback testujemy z kolei opony Michelin Crossclimate 2. Większość naszej pozostałej floty, tj. Xantia i C5 jeżdżą również na Michelin Crossclimate+.
Zobacz: Nowy Renault Kadjar w promocji na Renault.pl. Sprawdź teraz!
Jak dotychczas Renault Kadjar okazuje się bardzo dobrym, niezawodnym i funkcjonalnym rodzinnym samochodem. Warto go rozważyć, gdy szuka się kompaktowego SUV-a w dobrej cenie!
Krzysztof Gregorczyk; zdjęcia: KG, archiwum
Najnowsze komentarze