Renault Modus to nieduże auto, które ma stanowić pomost pomiędzy modelami Clio oraz Scenic. Jest samochodem nietuzinkowym, niedający się pomylić z żadnym innym na drodze. Cena nowego Modusa zaczyna się od 43 tysięcy złotych. Czy więc warto kupić takie auto? Zapraszamy do lektury naszego testu.
Renault Modus 1.2 75KM – bezawaryjnie, chociaż z niską mocą
Nowy typ samochodów?
Renault Modus jest chyba protoplastą pewnego nowego gatunku samochodów. Otóż tutaj siedzi się po prostu wyżej. Zajmując miejsce w Modusie zauważa się tą nieco podwyższoną pozycję siedzeń. To nie zwykła osobówka, choć też jeszcze nie van, ale auto jest zauważalnie wyższe od każdego „normalnego” samochodu osobowego. Niesamowicie czuliśmy się patrząc mocno z góry na jadące przed nami legendarne Renault 25…
Miłym gadżetem, rzadko spotykanym w tej klasie samochodów, jest podświetlenie miejsca na nogi kierowcy. Kiedy otwarte są drwi – pod kokpitem zapala się światełko rozświetlające mrok, jaki zwykle ogarnia pedały.
Kiedy już zasiądzie się w fotelu kierowcy, to zwraca się uwagę na dwa aspekty, które są raczej średnio rozwiązane. Jednego wyeliminować się nie da – to szerokość przednich słupków. Są niebagatelnej grubości, zwłaszcza w swej dolnej części, przez co dość skutecznie ograniczają widoczność. Ma to ogromne znaczenie zwłaszcza w ruchu miejskim – podczas skręcania w boczną drogę możecie nie zauważyć pieszego na przejściu! A przecież może to iść bardzo atrakcyjna dziewczyna, więc szkoda każdego zasłoniętego centymetra! ;-) Co nie znaczy oczywiście, że paskudne baby należy rozjeżdżać! ;-) Niestety – słupki na tyle mocno ograniczają widoczność, że trzeba się rozglądać na boki z odpowiednim wyprzedzeniem, bo potem może być już za późno. Tutaj Renault Modus wymaga nieco poprawy!
Wzdłuż górnej krawędzi wyświetlacza biegną wskaźniki obrotomierza. Po cztery kostki na każdy 1000 obrotów. Każdy kolejny tysiąc oznaczony jest cyferką, a nad nią jest kropeczka – pozwala to na odczyt obrotów bez zbędnych wątpliwości. Czerwone pole zaczyna się już od 6000 obr/min. Przy lewej krawędzi wyświetlacza macie segmentowo wyświetlaną temperaturę silnika, przy prawej – poziom paliwa w baku. Odnośnie paliwa jednak możecie uzyskać więcej informacji – komputer pokładowy sterowany przełącznikami umieszczonymi na szczycie prawej manetki (tej od sterowania wycieraczkami) jest w stanie napisać Wam, ile paliwa zużyliście od ostatniego tankowania (ale także ile kilometrów na tym paliwie przejechaliście), jaki dystans możecie jeszcze pokonać na paliwie, które jest w baku, jakie jest chwilowe oraz średnie zużycie paliwa. Inne informacje z komputera dotyczą prędkości średniej (od ostatniego zerowania licznika), licznika tzw. dziennego, przebiegu samochodu ogółem oraz dystansu pozostałego do przeglądu. Po przekręceniu kluczyka w pozycję „zapłon” Renault Modus pokaże piktogramami poziom oleju i określi, czy jest on wystarczający, czy też jest go za mało.
Również 1000 zł kosztuje ogranicznik prędkości z regulatorem. To urządzenie po jego aktywowaniu i ustawieniu sygnalizuje dźwiękiem fakt przekroczenia założonej prędkości. Dobre, jeśli chcecie jeździć zgodnie z przepisami, a jak wspominaliśmy wcześniej – wyczucie prędkości jest nieco przytłumione. Skąd to się bierze? O tym za chwilę…Wcześniej wspomnijmy o limiterze prędkości. Ustawiacie, że auto może pojechać maksymalnie 60 km/h i – dopóki tego nie wyłączycie – możecie sobie wciskać pedał gazu – Renault Modus nie pojedzie szybciej! Chyba, że przekroczycie pewną granicę nacisku, wtedy układ się wyłączy.
Tempomat w Modusie
Testowany egzemplarz wyposażono także w tempomat. Zresztą jest to powiązane z limiterem, o którym przed chwilą wspominaliśmy – nawet do aktywacji/deaktywacji tych elementów służy jeden przełącznik umieszczony po lewej strony kierownicy – na lewo od regulacji wysokości reflektorów. Pomiędzy włącznikiem tempomatu/limitera, a regulatorem wysokości świateł może znaleźć się jeszcze wyłącznik ESP – o ile auto jest w niego wyposażone.
Renault Modus i komfort jazdy
Po zjechaniu na drogi lokalne też Renault Modus nie był oszczędzany – spróbowaliśmy jazdy dość ofensywnej. Drogi, które wybraliśmy (testowaliśmy na nich także Clio III) są mało przyjemne w kwestii nawierzchni, choć piękne do testów – pełne zakrętów, niedużych wzniesień, dolinek, prowadzą wzdłuż zbiorników wodnych, pól, lasów. Niestety połatane są mocno, a asfalt jest solidnie pofałdowany – to efekt tego, że nasi drogowcy nie mają pojęcia ani o przygotowaniu podłoża pod drogi, ani o wyprodukowaniu właściwego do naszych warunków atmosferycznych asfaltu, a konstruktorzy projektują drogi o zbyt małej grubości owego asfaltu. I wszyscy biorą za te prace wielkie pieniądze, które powiększają potem co roku łatając to, co zostanie przez kilka miesięcy zniszczone…
Podobnie, jak w Clio III – bardzo wygodne, wysokie, są zagłówki. Duży plus za wygodę i bezpieczeństwo – nawet wysoki kierowca nie musi się obawiać o kręgi szyjne w przypadku kolizji. Skoro już jesteśmy przy fotelach, to nie sposób nie wspomnieć o drobiazgu związnym z siedziskiem pasażera z przodu. Można otóż owo siedzisko „otworzyć”, dzięki czemu otrzymujecie miękko wyściełany schowek, w który możecie wrzucić różne gadżety, które chcecie mieć pod ręką, a których wolelibyście nie zgubić w trakcie ostrego hamowania. Może tam leżeć zarówno damska torebka, jak i np. telefon komórkowy, palmtop, mapy, słodycze itp. Znajdziecie tam nawet pasek, którym większe elementy można umocować, żeby się latały we wnętrzu powstałego schowka.
Miejsca na tylnej kanapie jest sporo – zarówno wzdłuż (na nogi), jak i na szerokość, ale tylko dla dwojga dorosłych pasażerów. Oczywiście miarkujmy siły na zamiary – czterech rosłych facetów to nie jest auto dla Modusa! Także trzy osoby na kanapie, to jednak lekka przesada, chyba, że są bardzo szczupłe, albo jadą na stosunkowo krótkich dystansach. Jeśli zaś z tyłu podróżuje dwie osoby, to naprawdę niewiele im do szczęścia potrzeba. Chyba tylko napojów, które mogą sobie postawić w specjalnie w tym celu przygotowanych podstawkach na skraju kanapy, a w zasadzie tam, gdzie siedzisko już się kończy.
Zajęcie miejsca na tylnej kanapie trzem osobom oraz w miarę wygodną podróż pasażerowi siedzącemu na środku ułatwia fakt, iż Modus ma niemal płaską podłogę – tylko nieznacznie jest ona uniesiona między przednimi fotelami.
Jak wspominaliśmy – testowe autko było wyposażone w automatyczną klimatyzację (możecie też zamówić manualną, ale chyba nie warto – jest tańsza od automatycznej jedynie o 1200 zł), która wymaga dopłaty w wysokości 5800 zł. Sterowanie tym przydatnym urządzeniem, wraz z wyświetlaczem, umieszczono na środku centralnej konsoli. Do sterowania służą trzy przyciski – oznaczony niebieską kropką powoduje obniżenie żądanej temperatury, oznaczony czerwoną kropką – jej zwiększenie (oba umieszczono pod wyświetlaczem), a przycisk „auto” nad wyświetlaczem przekazuje sterowanie nawiewami „w ręce” automatu. Wyświetlacz prezentuje ustawioną temperaturę i pokazuje, czy klimatyzacja w ogóle jest włączona oraz w jakim trybie nawiewów pracuje. Sterowanie temperaturą w zakresie 15°C-18°C odbywa się co stopień, później co pół stopnia aż do wartości 24°C włącznie, po czym do 27°C znowu możecie regulować ze skokiem jednego stopnia.
Po lewej stronie od sterowania klimatyzacji znajdują się regulatory nawiewów na szyby oraz przycisk „AC”, który włącza, bądź wyłącza klimatyzację. Znajdziecie tam też włącznik zamkniętego obiegu powietrza. Jak więc widać sterowanie klimatyzacją i nawiewami jest bardzo intuicyjne i ergonomicznie umieszczone, a przy tym estetycznie wykonane.
Kilka centymetrów pod sterowaniem klimatyzacji znajdują się dwa przyciski – jeden, to włącznik świateł awaryjnych, a tuz obok niego – przycisk ryglujący wszystkie drzwi Renault Modus. To coraz częściej spotykane rozwiązanie we francuskich samochodach. Dokładnie takie same przyciski znajdziecie np. w Clio III. Ale to niejedyne analogie. Choćby radio jest takie samo, jak w Clio III. Podobnie z lampką nad lusterkiem wewnętrznym – identyczna jest zarówno w Clio III, jak i w Dacii Logan. W Modusie takie lampki sufitowe są dwie – nad lusterkiem i za tylnymi zagłówkami.
Niewiele wspólnego z ergonomią mają natomiast mniejsze schowki w przednich drzwiach. Większe mogą jeszcze uzyskać naszą akceptację, ale dostęp do mniejszych, znajdujących się w tylnej części drzwi, jest względnie łatwy tylko po otwarciu drzwi, a więc na postoju. Korzystanie z tych schowków w czasie jazdy jest niemalże niemożliwe. Za to schowki dostępne na postoju znajdziecie jeszcze dwa – pod dywanikami kierowcy i pasażera z przodu są dwa zamykane pojemniczki. Zresztą uchwyty służące do otwierania tych schowków są jednocześnie elementami mocującymi dywaniki.
A skoro jesteśmy przy dywanikach… Ten po stronie kierowcy ma ładną naszywkę w postaci fali – element występujący w kilku miejscach Modusa. Ładnie to wygląda, ale naszywka na dywaniku może się odpruć i spowodować haczenie buta – to nie jest zbyt bezpieczne rozwiązanie.
Za minus należy też uznać tylną roletę – tę z wyposażenia dodatkowego. Jej górna krawędź przesłania widok do tyłu dość skutecznie. Owszem – widać sporo przez samą roletę, ale pręt jej mocowania zdecydowanie nie przypadł nam do gustu. Mamy też zastrzeżenia do widoczności w przód. Poszycie podszybia wykonano z miłego, estetycznego plastiku, ale w słoneczne dni, zwłaszcza podczas jazdy pod słońce, całe to poszycie dość mocno odbija się w przedniej szybie (zwłaszcza odkryty „schowek” przed kierowcą) i niepotrzebnie „wzbogaca” informacje wzrokowe, jakie otrzymujecie.
Za to dobrze wykończone są drzwi. Boczki są kombinacją plastiku i obicia materiałowego i sprawiają bardzo estetyczne wrażenie. W testowanym modelu mieliśmy jasną tapicerkę, która sprawia całkiem przyjemne wrażenie. Na boczkach przednich drzwi umieszczono sterowanie elektrycznie regulowanymi szybami i lusterkami, a tuż nad nimi – klamkę. W naszym odczuciu nie byłoby źle, gdyby ową klamkę umieszczono jednak kilka centymetrów wyżej…
Jak już pisaliśmy – udostępniony nam Modus był dość bogato wyposażony. Jednym z dodatkowych elementów był system świateł FBL doświetlający zakręty. Taki sam element mieliśmy w testowanym wcześniej Clio III. To znakomite rozwiązanie – po prostu w momencie skręcenia przednich kół po wewnętrznej stronie zakrętu zapala się dodatkowa żarówka, która poprawia kierowcy widoczność. Znakomite rozwiązanie poprawiające bezpieczeństwo jazdy, a gadżet ten kosztuje jedynie 500 zł.
Testowany Modus był wyposażony w przednie światła przeciwmgłowe. Warto ich używać, kiedy jedziecie mało używaną drogą – poprawiają one widoczność, bo niestety uroda przednich reflektorów Modusa przerasta o niebo jakość generowanego przez nie światła. W momencie, gdy zmrok dopiero zapada – da się z tym jakoś żyć (podobnie było w Clio III), ale kiedy zrobi się ciemno – strumień światła jest jakiś taki dziwnie rozproszony i oświetlenie drogi oceniliśmy jedynie jako mocno dostateczne. Dopiero włączenie świateł drogowych („długich”) zauważalnie poprawia sytuację. No ale w normalnych warunkach tak długo jeździć nie można :-( Światła mają jednak pewną zaletę ;-) Otóż – jak to ma miejsce w innych samochodach – w Modusie nie znajdziecie brzęczyka przypominającego o fakcie pozostawienia włączonych świateł. Tu po prostu światła gasną wraz z wyjęciem kluczyka ze stacyjki. Może to i faktycznie lepsze rozwiązanie? Oczywiście mowa o światłach mijania, nie o pozycyjnych! Co ciekawe – po powtórnym uruchomieniu silnika w powyższej sytuacji – światła zapalają się automatycznie.
Bagażnik Modusa nie grzeszy pojemnością. Na szczęście ma bardzo regularne kształty, ale do środka weszła tylko drukarka OKI 3321 w pudełku i to był już w zasadzie kres możliwości. Nie próbujcie więc wybierać się Modusem na dwutygodniowe wczasy rodzinne. Pod tym względem lepiej byłoby ruszyć w podróż Clio III. Z kolei wypad Modusem na dwu-, trzydniową wycieczkę rowerową ma sens. Bagażnik na tak krótki wyjazd pomieści odpowiednią ilość bagażu, a rowery możecie zamocować z tyłu korzystając z systemu Velofix (bagażnik rowerowy kosztuje w Renault 1500 zł i pozwala przewieźć dwa rowery) zaprojektowanego specjalnie dla Modusa. Ów system mocowania wbudowany jest w zderzak samochodu, a znaleźć go jest nadzwyczaj łatwo.
Ile pali Modus?
Otóż Modus – ważący wszak 1120 kg – trochę paliwa jednak potrzebuje. Silnik 1.2 zbudowany w technice szesnastozaworowej podczas naszego testu oczekiwał średnio 7,5 l/100 km. To niemało, ale faktem jest, że był kręcony dość wysoko (choć bez przesady) – tylko w taki sposób da się wykrzesać z Modusa trochę dynamiki. Do prędkości 100-110 km/h zużycie jest jeszcze całkiem akceptowalne, ale kiedy zbliżamy się do 130 km/h (są kraje, gdzie można tyle jeździć po autostradach), to 75-konny benzyniak pali już sporo.
Podczas prób szybkościowych zużycie wzrasta do kilkunastu litrów… Przy licznikowej prędkości 162 km/h (tyle udało nam się z Modusa wydusić) spalanie wynosiło 13,3 l/100 km. Niemało. Co ciekawe – auto przy tej prędkości prowadzi się całkiem stabilnie – nawet mimo swej niemałej przecież wysokości. Chwilowe spalanie podczas mocnego wciśnięcia pedału gazu (w czasie wyprzedzania) przekracza 15 l/100 km. Oczywiście wszystkie powyższe pomiary odbywały się podczas jazdy z włączoną klimatyzacją i światłami, a wskazania pochodzą z komputera pokładowego.
Renault Modus cennik i opcje
Podsumowując należy stwierdzić, że kupując Renault Modus decydujecie się na wygodne, dobrze wyposażone auto za relatywnie nieduże pieniądze. Niestety podstawowy silnik nie pozwala na szaleństwa, a jeśli zdecydujecie się go kręcić na wysokich obrotach, co może Wam zapewnić jedynie namiastkę dynamiki, to odbije się to zauważalnie przy dystrybutorze. Lepiej zainwestować w stukonny silnik 1.4 – pewnie dostarczy lepszych wrażeń, a niekoniecznie będzie palił dużo więcej, albo wręcz w diesla (są dostępne dwa warianty – 70 KM i 85 KM z silnika 1.5dCi). Dopłata do benzynowej jednostki stukonnej, to raptem tylko 2500 zł. Diesle niestety będą zauważalnie droższe od podstawowego motorka benzynowego – aż o około 7-10 tys. zł. Zaznaczyć przy tym trzeba, że pełną gamę silników otrzymać możecie tylko w bogatszej wersji Confort. Z podstawowym wyposażeniem Authentique Pack nabyć możecie tylko dwa podstawowe silniki – benzynowy 1.2 i 70-konnego diesla.
Jeśli Scenic jest za duży a Clio za małe, Renault Modus może być dobrym wyborem!
Podziękowania
Dziękujemy firmie Renault Polska za udostępnienie samochodu do testu. Samochód testowaliśmy w Warszawie, Puławach, Kazimierzu Dolnym oraz na drogach lubelszczyzny.
Najnowsze komentarze