Pewnego dnia zajrzał do mnie kolega i nieśmiało zapytał, czy w początkach czerwca nie będę miał jakiegoś samochodu testowego. Nie, nic nie miałem w planach, ale coś mnie tknęło i zapytałem go, o co mu chodzi. Okazało się, że jego najstarsza córka wychodzi za mąż. Czyż mogłem nie pomóc? Czasu było niewiele, ale w Renault Polska znalazł się samochód idealny do tego, by zawieźć młodych do ślubu – Renault Talisman. A warto było to zrobić, bo kolega ów, choć fajny człowiek, jeździ samochodami nielubianego przeze mnie koncernu. I w ten
sposób motoryzacja francuska znowu okazała się lepsza, a Talisman świetnie spisał się w roli ślubowozu.
Talisman miał tu zresztą dodatkowy atut, a może nawet kilka. Pomijam już fakt, że zrobiłem to dla własnej przyjemności, więc sponsorów imprezy nic to nie kosztowało. Jednakże jak sama nazwa wskazuje, Talisman powinien przynieść szczęście, a to przecież coś, czego życzymy każdej młodej parze. A młodzi nawet sobie nie zdają sprawy, jak to szczęście w dalszym, już wspólnym, życiu będzie im potrzebne. Zwłaszcza mężczyźnie ;-)
Szczególne podziękowania kieruję przy tej okazji do Renault Polska – udało się znaleźć samochód reprezentacyjny, bardzo nowoczesny, nowy, co nie mogło ujść uwadze gości. W dodatku jego kolor idealnie pasował do zamówionych wcześniej amarantowych zdobień, na szczęście subtelnych, bo osobiście nie przepadam za festynem na masce. Wielkie obrączki przywodzą na myśl raczej kajdany, niż symbol małżeństwa ;) Zaraz, czy to nie jedno i to samo?
Renault Talisman, to jeden z najnowszych modeli francuskiego producenta (co nie oznacza, że ma kilka lat – wszak Renault ostatnio co parę miesięcy zaskakuje nas naprawdę fajnymi nowymi samochodami!). W żadnym wypadku jeszcze się nie opatrzył – klienci dopiero odbierają zamówione przed wieloma miesiącami egzemplarze, a już na rynek trafia wersja Grandtour, czyli kombi, wzbudzająca naprawdę duże zainteresowanie wśród przedsiębiorców.
Oryginalna sygnatura świetlna, masywny, ale nie przyciężki przód, atrakcyjne przetłoczenia blach – to wszystko sprawia, że jadący Renault Talisman przyciąga wzrok na ulicy. Zresztą nawet kiedy stoi też wzbudza zainteresowanie, acz wówczas z reguły nie ma zapalonych świateł, więc nie roztacza pełni czaru. Można więc w segmencie D zaoferować samochód obszerny, przestronny, funkcjonalny, a przy tym atrakcyjny. Tyle, że uczynić to mogą Francuzi, czasem inna nacja, ale niemal na pewno jest to sztuka nieosiągalna dla Niemców. Czemu więc pary młode tak chętnie wybierają na ślubowozy samochody niemieckie? Czy po to, by nawet nie próbowały przesłonić urody panny młodej i jej sukni ;) ? Nie mam pojęcia. Jednakże córce mojego kolegi z pracy oraz jej wybrankowi Renault Talisman bardzo się spodobał. Miał też dodatkową zaletę istotną z ich punktu widzenia…
To przestronność na kanapie. Jak się bowiem okazało panna młoda miała suknię na obręczy (to się chyba nawet jakoś fachowo nazywa, i na pewno nie jest to hula-hop), potrzebowała się więc kobieta jakoś zmieścić i to w miarę możliwości tak, by nie prowokować pana młodego do dnia przedślubnego ;-) a zaproszonym kawalerom nie pokazywać swych wdzięków podczas wsiadania i wysiadania. Renault Talisman ma jednak sporo miejsca z tyłu, więc zajmowanie miejsca na kanapie oraz opuszczanie jej udało się znakomicie, a suknia wyglądała równie dobrze po dojechaniu do kościoła, jak i przed wyjazdem z domu.
Renault Talisman zaprezentował przy okazji wspomnianej uroczystości jeszcze jedną zaletę. Nie dość, że wieźliśmy ze sobą skrzynkę z fantami na ewentualne „bramy” (taka lokalna, jak sądzę, tradycja, zwłaszcza w rejonach wiejskich), to w dodatku bagażnik był w stanie przyjąć naprawdę sporo bombonierek, kwiatów i innych souvenirów, jakimi goście obdarowywali młodożeńców. Wszystko nam się pięknie zmieściło i nawet udeptywać nie trzeba było. To efekt tego, że kufer wersji czterodrzwiowej (czyli sedana) mieści aż 608 litrów. I choć otwór ładunkowy nie jest – jak to w sedanie – przesadnie wielki, to jednak i skrzynka z butelkami, i wszystkie bukiety bez problemu dało się w bagażniku zmieścić.
Elegancka sylwetka samochodu idealnie nadaje się do wykorzystania Talismana w roli samochodu na specjalne okazje. Ale oczywiście nie ma co trzymać go tylko w tym celu – tym autem trzeba – i chce się! – jeździć. Testowana wersja, to odmiana druga od góry, czyli Intens. Doposażona o parę przydatnych gadżetów, więc niemal osiągnęła poziom topowej odmiany Initiale Paris. Miała układ 4Control, miała system Multi Sense, miała dobre audio na pokładzie. Nie mogła tylko mieć tego obłędnego ciemnofioletowego lakieru zarezerwowanego dla Initiale Paris ani wspaniałej skórzanej tapicerki, którą również można mieć tylko w najbogatszej wersji.
Renault Talisman Intens kosztuje „na wejście” 111.900 zł. Otrzymujecie wówczas auto ze 150-konnym silnikiem benzynowym i siedmiobiegową dwusprzęgłową skrzynią automatyczną. Jeszcze niedawno był to jedyny benzyniak w tej wersji wyposażeniowej, ale teraz, po dorzuceniu kolejnych 8.500 zł można cieszyć się z dodatkowych 50 KM. Do niedawna był to silnik zarezerwowany dla odmiany Initiale Paris (z którą kosztuje 144.400 zł). W dokładnie takiej samej cenie, jak 150-konny benzyniak, dostępny jest Renault Talisman Intens Energy dCi 130 z manualną skrzynią. Chyba wybrałbym jednak benzyniaka, ale jeśli ktoś dużo podróżuje, to sięgnie raczej po diesla. Wersje wysokoprężne z sześciobiegowymi skrzyniami EDC wyceniono na 118.400 zł (Talisman Intens Energy dCi 130) oraz 123.900 zł (Talisman Intens Energy dCi 160).
Wszystko to są niemałe pieniądze, ale gdy porównamy kilku rywali, to okaże się, że Talisman ma bardzo rozsądnie skalkulowane ceny! Po prostu w tym segmencie za naprawdę dobrze wyposażony samochód trzeba zapłacić co najmniej 110-120 tys. zł, a dealerzy niektórych marek żądają jeszcze więcej. Dodajmy przy okazji, że najtańszy Renault Talisman kosztuje w Polsce 92.900 zł i jest to wersja Life Energy dCi 110 z manualną skrzynią biegów – jedyna wersja dostępna nad Wisłą z tym silnikiem.
Jak wspomniałem, testowany tym razem Renault Talisman został wzbogacony o parę istotnych elementów. Wiele z nich dostępnych jest w pakietach, co jeszcze bardziej zwiększa atrakcyjność tych opcji. Dla przykładu za pakiet 4CONTROL (4 koła skrętne, układ Electronic Damper Control, szyby tylne boczne przyciemniane, aluminiowe obręcze kół 19″) zapłacić trzeba 7.500 zł i zdecydowanie Wam to polecam. Dzięki temu uzyskacie zwrotność Talismana na poziomie Clio, zyskanie jeszcze bardziej na prowadzeniu samochodu, a do tego otrzymacie parę dodatkowych drobiazgów. Dodajmy, że to najdroższa opcja, jaką można zamówić, tańsze są nawet tapicerki skórzane! 4.500 zł zapłacić trzeba za pakiet TECHNO (aktywny system wspomagania nagłego hamowania, aktywny regulator prędkości, system kontroli bezpiecznej odległości, wyświetlacz Head-Up) i to też wydają się całkiem sensownie wydane pieniądze, zwłaszcza jeśli sporo kilometrów pokonujecie trasami szybkiego ruchu. Na 2.000 zł wyceniono pakiet CITY (system wspomagania parkowania przodem, kamera cofania, system kontroli martwego pola) i to jest kasa, którą zarezerwować na ten pakiet zwyczajnie musicie. Kwota niewielka, a przy samochodzie tej wielkości (4.848 mm długości, 2.081 mm szerokości z lusterkami, 2.808 mm rozstawu osi), zwłaszcza, gdy jest to sedan, trudno przecenić przydatność wspomnianych dodatków. Za 1.500 zł otrzymacie z kolei pakiet ZIMOWY (podgrzewane przednie fotele, podgrzewana kierownica, podgrzewane dysze spryskiwaczy przedniej szyby, spryskiwacze reflektorów), co też się pewnie przyda. No skoro już wydajemy około 120.000 zł, to i te półtora tysiąca jakoś przełkniemy, prawda?
Seryjnie otrzymacie w Talismanie Intens (a nawet już w Zen) bardzo dużo. Jest na tej liście m.in. multimedialny system R-Link2 z dotykowym ekranem o przekątnej 7” oraz cyfrowym tunerem radiowym DAB. Jeśli jednak wolelibyście zestaw audio firmy Bose® Surround i ekran większy o 1,7”, to musicie dorzucić do ceny Intensa jeszcze 3.200 zł. Wspomniana skórzana tapicerka (ale nie ta cieniowana zarezerwowana dla Initiale Paris) kosztuje 6.500 zł, bo seryjnie Intens ma tapicerkę materiałową z elementami skóry ekologicznej. Za lakier metalizowany zapłacić trzeba 2.400 zł, a za metalizowany specjalny – 3.200 zł.
Przednie fotele z manualną regulacją oraz fotel kierowcy z funkcją masażu otrzymacie w Intens seryjnie, ale jeśli zamarzycie sobie, by były wentylowane i by oba wyposażono w masażer, to dopłacicie do tej fanaberii 2.500 zł. I moim zdaniem warto ;-)
Renault Talisman Intens może być wyposażony jeszcze w parę dodatków, co uczyni go jeszcze przyjemniejszym autem w użytkowaniu, a ceny opcji nie zwalają z nóg. Szczegółów szukajcie w cenniku.
Renault Talisman napędzany jest zawsze przez silnik 1.6. Benzyniaki mają pojemność skokową 1.618 cm³ osiąganą przy praktycznie idealnym stosunku średnicy cylindra do skoku tłoka (odpowiednio 79,5 x 80,5 mm) i mocy 150 KM (jak w opisywanym egzemplarzu) bądź 200 KM. Ten słabszy osiąga pełną moc przy 5.200 obr./min., ten mocniejszy potrzebuje do tego równych 6.000 obr./min. 150-konny motor generuje 220 Nm maksymalnego momentu obrotowego, który uzyskuje już przy 1.750 obr./min., zaś 200-konny osiąga 260 Nm przy 2.500 obr./min. Pozwala to –z daniem producenta – osiągnąć setkę po odpowiednio 9,6 oraz 7,6 sekundy. Prędkość maksymalna wynosi 210 km/h w wersji słabszej i 237 km/h w mocniejszej. Średnie spalanie wersji 150-konnej producent określił na 5,8 l/100 km w przypadku poruszania się na felgach 18- bądź 19-calowych, co interesuje mnie bardziej z uwagi na testowany egzemplarz wyposażony – z uwagi na pakiet 4Control – w koła 19-calowe.
A jak wypadło spalanie w teście? Pokonałem tym samochodem 768 km, z czego jakieś 75% przypadło na trasę (po różnego rodzaju drogach), a reszta na ruch miejski. Średnia prędkość z całego testu wyniosła 48,8 km/h. Renault Talisman zużył średnio 6,9 l/100 km, a więc całkiem nieźle. Owszem – o 19% więcej, niż deklaruje producent, ale to różnica co najmniej akceptowalna. W teście przeprowadzonym analogicznym samochodem w początkach lutego na przeszło dwukrotnie dłuższym dystansie uzyskałem 7,0 l/100 km. Oznacza to, że wyniki są powtarzalne i ten samochód faktycznie jest w stanie zadowolić się zużyciem benzyny na tym poziomie! I to z dwusprzęgłową automatyczną skrzynią biegów.
Kawał samochodu napędzanego wcale niewielkimi pojemnościowo silnikami (w przypadku diesli pojemność skokowa wynosi 1.598 cm³), a mimo to Renault Talisman nie pali dużo, oferuje dobrą dynamikę, bardzo dobrą elastyczność i masę komfortu. Tak, ten samochód, to naprawdę prawdziwy przedstawiciel XXI wieku. Pomyślmy, że dużo lżejsze samochody segmentu D końca XX wieku potrzebowały może nieco słabszych silników (standardem było ok. 120-130 KM z pojemności 1.8-2.0), ale paliły tak naprawdę sporo więcej. Downsizing jednak ma sens, choć na pewno wymaga pewnych zmian w stylu jazdy. Zapewniam Was jednak, że przestawienie się nie zajmie Wam dużo czasu, skoro nawet ja, nielubiący i niepotrafiący jeździć ekonomicznie, uzyskuję takie rezultaty ;-)
Jak więc widać – kwestie ekonomiczne przemawiają za Talismanem. Samochód nie jest drogi na tle klasowych rywali, ma świetne wyposażenie, atrakcyjne ceny opcjonalnego wyposażenia, a do tego zużywa bardzo rozsądne ilości paliwa. Ile realnie będzie kosztowała obsługa serwisowa trudno dziś wywróżyć, ale co by nie powiedzieć – u konkurencji na pewno nie będą to koszty jakoś specjalnie niższe. Dzisiejsze konstrukcje są mocno zaawansowane i wymagają specjalistycznej opieki serwisowej, a ta kosztuje. Sądzę jednak, że Renault Talisman nie będzie tu odbiegał od klasowej średniej. Pewnie w niektórych kwestiach będzie nieco droższy w serwisie, w innych odrobinę tańszy, ale idę o zakład, że będą to pieniądze podobnego rzędu, co u rywali. I będzie na pewno taniej, niż u rywali zaliczanych do segmentów premium. A przyznać trzeba, że pod wieloma względami do tego premium mógłby aspirować.
Weźmy na przykład wykończenie. Testowy egzemplarz miał np. wyłożoną skórą deskę rozdzielczą z wstawkami z czegoś, co bardzo przypominało drewno. Nie wiem, czy drewnem było na pewno, ale prezentowało się szykownie i nadzwyczaj naturalnie. Materiały wykończeniowe i wyglądały dobrze, i w dotyku były przyjemne, a całość skomponowano z prawdziwie francuskim szykiem i dbałością o szczegóły. Z tego samochodu zwyczajnie nie chce się wysiadać. A nawet jak już opuścicie jego przytulne wnętrze, to i z zewnątrz popatrzycie na niego z przyjemnością. Tu nie ma miejsca na nudę, na improwizację, na jakieś standardowe rozwiązania. Podopieczni Laurensa van der Ackera wiedzą, co robią. Potrafią uwieść wspaniałym stylem, ale jednocześnie mają umiar. W tym segmencie liczy się zarówno elegancja, jak i brak przesady. I to się stylistom Renault zdecydowanie udało!
Znakomicie spisuje się układ 4Control – z jednej strony zapewnia niesamowitą zwrotność tego dużego przecież samochodu (Talisman zawraca między krawężnikami podobnie, jak o dwa rozmiary mniejsze Clio!), z drugiej zaś gwarantuje świetne trzymanie się drogi w szybko pokonywanych zakrętach. Jeśli ktoś z naszych Czytelników jeszcze nie wie, jak to działa, to już spieszę z wyjaśnieniami. Przy niewielkich prędkościach, dozwolonych w ruchu miejskim, tylne koła skręcają się w kierunku przeciwnym do przednich, co pozwala – mimo tylko kilkustopniowego ich wychylenia – w znaczącym stopniu „zagęścić” zakręt. Powiedziałbym nawet, że osoby przyzwyczajone do dużych aut powinny zwrócić szczególną uwagę na to, jak zachowuje się Talisman podczas parkowania, bo potrafi to zaskoczyć. Z kolei przy prędkościach wyższych, czyli powyżej 60 km/h, tylne koła potrafią skręcać w tę samą stronę, co przednie, acz w stopniu jeszcze mniejszym, niż w ruchu miejskim, co znakomicie poprawia trakcję w szybko pokonywanych zakrętach. Trochę przywodzi to na myśl ruch pociągu i momentami co wrażliwsi kierowcy mogą mieć wrażenie, jakby tył chciał „nadgonić” przód, jakby chciał go wyprzedzić. W rzeczywistości jednak układ 4Control znacząco przesuwa granicę nadsterowności i Talisman wyposażony w ten system prowadzi się bardzo pewnie i stabilnie. Szczerze polecam dokupienie 4Control, ewentualnie zamówienie Talismana w wersji Initiale Paris, w której ten system jest seryjny.
Za przyjemność podróżowania Renault Talismanem odpowiada nie tylko dobrze zestrojone i cicho pracujące zawieszenie zapewniające zarówno dużo komfortu, ale i mnóstwo pewności prowadzenia, ale też wspomniany wcześniej system Multi-Sense. Może on nie tylko zmienić kolorystykę podświetlenia kabiny, ale też skuteczność tłumienia amortyzatorów, reakcje silnika i skrzyni biegów, brzmienie silnika, pracę układu kierowniczego, czy aktywować masażer w fotelach. W efekcie podróżowanie Talismanem nie tylko pozwala uzyskać oczekiwany poziom, ale oferuje wręcz kilka w jednym – kupujecie jeden samochód, a cieszycie się kilkoma jego charakterystykami. Nie jest to wprawdzie pięć samochodów w jednym, ale pewna namiastka takiego stanu z pewnością. Co ważne – ustawienia można zmieniać. W trybie Perso możliwe jest dobranie w pełni indywidualnych ustawień.
Dzięki temu jazda Renault Talismanem zupełnie nie męczy. Zawsze możecie zmienić ustawienia systemu Multi-Sense i na nowo cieszyć się jazdą. Pokonywałem tym samochodem setki kilometrów i w żadnym razie nie odczuwałem zmęczenia, znużenia, nie marzyłem o zatrzymaniu się, odpoczynku, jakiejkolwiek przerwie w podróży. Tak, Renault Talisman jest samochodem, z którego nie chce się wysiadać, a nawet gdy już się na to zdecydujecie – i tak będzie Was cieszył swoimi atrakcyjnymi liniami.
Nie miałem też tym razem nawet cienia jakichkolwiek problemów, których parę przydarzyło mi się podczas lutowego testu. Tym razem nic się nie zawieszało, nic nie blokowało, nic nie przestało działać. Wtedy najprawdopodobniej było to auto albo wręcz przedseryjne, albo z pierwszych serii masowej produkcji, a taki samochód – z tym się chyba zgodzicie? – może sprawiać kłopoty. Teraz, gdy Talismanów sprzedano już całkiem sporo i nawet na polskich drogach widuje się je coraz częściej, zakup tego samochodu wydaje się już bezpiecznym posunięciem.
Komfort zapewniany przez zawieszenie, system Multi-Sense, czy fotele, stoi na wysokim poziomie. Renault Talisman jest samochodem, którym podróżuje się wygodnie, przyjemnie, w otoczeniu dobrej jakości dźwięków dochodzących z fabrycznego systemu audio. Tak – gdybym dostał takie auto w prezencie ślubnym, to byłbym zadowolony ;-) Wprawdzie niewiele jest osób w tym kraju, które stać byłoby na zrobienie takiego prezentu, ale już sama podróż do kościoła i z powrotem była – zdaniem Państwa Młodych – przyjemnym przeżyciem. A gdy na przykład Pan Młody (nie mówię, że tak było w tym przypadku, bo nie) chciałby czmychnąć po drodze, to zawsze możecie – jako kierowca – skorzystać z blokady tylnych drzwi i szyb ;-)
A tak całkiem na poważnie – Talisman jest nie tylko wygodny, przestronny i stylowy, ale też bezpieczny. Organizacja EuroNCAP oceniła ów poziom bezpieczeństwa na pięć gwiazdek, co w przypadku Renault nie jest niczym dziwnym. A to ważne, by czuć się na drodze bezpiecznie. Bo choć poprawia się polska infrastruktura drogowa, to jednak mimo lepszych gdzieniegdzie dróg i tak czuć się bezpiecznie nie możemy – za dużo pacanów jeździ u nas autostradami pod prąd na przykład. A wielu kierowców wypuszczonych na trasy szybkiego ruchu traci gdzieś instynkt samozachowawczy i gna z prędkościami urągającymi zdrowemu rozsądkowi.
Talisman też potrafi pojechać szybko, o czym już pisałem, a nawet przy prędkościach autostradowych (tych dozwolonych) okazuje się samochodem dobrze wyciszonym, niemniej jednak nie testowałem nim prędkości maksymalnych. Nie będę opowiadał o niemieckich autostradach, o wizycie na torze – po prostu nigdzie tam tym samochodem nie zawędrowałem. Za to elastyczność jest całkiem przyzwoita, dobra wręcz, acz pamiętajmy, że mowa o samochodzie z automatyczną skrzynią, która może zmienić bieg podczas przyspieszania. I tu uwaga – gdy nagle mocno wciśniecie pedał przyspieszacza, to skrzynia EDC ochoczo zrzuci biegi i wraz z szybko rozkręcającym się silnikiem bez zbędnej zwłoki pozwoli Wam nabrać prędkości. Z pewnością 200-konna wersja jest dynamiczniejsza, bardziej elastyczna, ale i ze 150-konnej powinniście być zadowoleni.
Komfort i bezpieczeństwo jazdy poprawiają także reflektory LED Pure Vision zapewniające naprawdę świetny strumień światła. Możecie też liczyć na doświetlanie zakrętów, co poprawia bezpieczeństwo w jeździe po zmroku w ruchu miejskim na przykład.
Renault Talisman w podobnej wersji (w zasadzie nawet w takiej samej, zarówno pod względem zespołu napędowego, jak i wyposażenia) testowany był przeze mnie przed pięcioma miesiącami i tam odsyłam Was po więcej szczegółów – uznałem, że nie będę się powtarzał, bo przecież nie o to chodzi, by wciąż klepać to samo. Moje odczucia od tamtego czasu nie zmieniły się niemal zupełnie. Niemal, bo teraz – jak wspomniałem – nie miałem już ani jednego momentu, kiedy Talisman chciałby żyć własnym życiem, był już samochodem dojrzalszym. I w roli ślubowozu spisał się znakomicie. Młoda Para też była zadowolona ;-)
Ten samochód świetnie wpisze się w najróżniejsze potrzeby dużej grupy klientów. Będzie znakomitym autem rodzinnym (acz warto się w takiej sytuacji zastanowić nad wersją Grandtour), będzie dobrym autem firmowym dla menadżera, na pewno dobrze spełni się również w roli np. taksówki. Tak, Renault Talisman, to samochód bardzo dobry do różnych zastosowań i warto rozważyć jego zakup, tym bardziej, że – przy bardzo dobrym poziomie wyposażenia – ceny skalkulowano na naprawdę rozsądnym poziomie. Za podobnie wyposażone auto u konkurencji z reguły będziecie musieli zapłacić zauważalnie więcej. Więc skoro nie ma potrzeby, to po co przepłacać? Renault Talisman może się okazać jedną z najlepszych rynkowych propozycji!
Dziękuję Firmie Renault Polska za udostępnienie samochodu do testu.
Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze