Wybór samochodu nie jest łatwy, zwłaszcza że podczas poszukiwań zwracamy uwagę nie tylko model i cenę, ale także obsługa klienta i spełnienie obietnic. Pan Adam porównał pod tym względem marki Toyota i Renault. Poczytajcie.
Zakup pierwszego w swoim życiu nowego auta „z salonu” wyobrażałem sobie zupełnie inaczej. Naiwny byłem myśląc, że wydając tak znaczną ilość pieniędzy mogę spodziewać się czerwonego dywanu, „legendarnej niezawodności” pewnej marki i zgodnego ze sztuką Kaizen postępowania. Tymczasem spotkało mnie rozczarowanie, okazało się, że rzeczywistość jest dużo bardziej szara i smutna.
Zakup nowego auta był mocno analizowany, choć od początku zdecydowani byliśmy na kombivana. Do wyboru były w zasadzie 4 modele: Peugeot Rifter, Citroën Berlingo, Toyota Proace City oraz Fiat Doblo. Zakup finalizowany został w październiku 2021 roku. Po pierwszym kontakcie okazało się, że dealer Fiata nie raczył odezwać się i sprecyzować szczegółów dlatego odpadli na starcie (w tamtym momencie Doblo sprzedawane było jeszcze w starej wersji). Z pozostałych samochodów Citroën zapowiedział, że dostawa auta może być najwcześniej za rok. Wyeliminowaliśmy markę ponieważ zależało nam na samochodzie do lipca. Peugeot obstawiał dostawę na sierpień 2022, zaś dealer Toyoty zarzekał się, że dostarczy pojazd w czerwcu. Był to dość ważny aspekt zakupu auta ponieważ planowaliśmy wyjazdowe wakacje w drugiej połowie sierpnia.
Zobacz test: Renault Kangoo Van E-Tech Electric. Elektryczny samochód dostawczy zimą
Toyota jako droższa opcja
Choć ze wszystkich producentów Toyota była najdroższą opcją, to zdecydowaliśmy się właśnie na Proace City ponieważ dealer zapewniał jedynie 8 miesięczny okres oczekiwania. Jak się okazało, było to pierwszą poważną wpadką dealera, który nie dość że nie był w stanie dotrzymać terminu dostawy auta, to jeszcze poinformował o tym na 3 tygodnie przed potencjalnym odbiorem. Nowy termin wyznaczono na październik a odbiór był możliwy dopiero początkiem listopada 2022. Dało to w sumie 13 miesięcy oczekiwania.
Przedstawiciele Toyoty nie widzieli w tym żadnego problemu i zasłaniali się sytuacją na rynku chipów a Toyota Polska ani razu nie przeprosiła za 5-miesięczne opóźnienie. Sytuację usiłował ratować dealer, który przynajmniej starał się zrozumieć naszą irytację (jak już wspomniałem wybór Toyoty podyktowany był głównie kwestią terminu dostawy).
Legendarna niezawodność?
Niestety nie był to koniec przygody z „niezawodną” marką Toyota. Auto zostało odebrane, ale okazało się, ważny dla nas jako użytkowników system Android Auto nie funkcjonuje tak, jak powinien i uniemożliwia połączenie się z jakimkolwiek telefonem. Serwis poinformował o problemie z wadliwym oprogramowaniem. Co więcej nie był w stanie określić czy i kiedy system zacznie działać poprawnie.
Zobacz także: Renault Pietrzak broni tytułu „Dealer of the Year”!
Kiedy na etapie decyzji odnośnie wyboru marki zapytałem dealera dlaczego mam zapłacić za Toyotę więcej odpowiedział: ponieważ jesteśmy najlepsi i mamy legendarną niezawodność. Usiłowałem porozumieć się z dealerem i poprosiłem o doposażenie auta w ramach rekompensaty za opóźnienie, co rozwiązałoby w znacznym stopniu niezadowolenie jakiego doświadczyłem. Zaproponowałem „deal wiązany” to znaczy, za doposażenie odebranej Toyoty o Webasto zobowiązałem się zakupić kolejny samochód tego typu tym razem w wersji dostawczej.
Zmiana na Renault
Niestety dla dealera nie była to dobra propozycja. Jedyne co udało się uzyskać za opóźnienie i brak uzgodnionego wyposażenia (ładowarki indukcyjnej) to komplet opon zimowych. Skierowałem więc swoje kroki do salonu Renault. Tam zamówiłem nowe Renault Kangoo Van i muszę przyznać, że jestem naprawdę mile zaskoczony.
Auto zamawiane na przełomie października i listopada 2022 roku miało być dostarczone w okolicach czerwca 2023. Jak się okazało kilka dni temu, powinno być już do odbioru końcem lutego 2023. Dealer Renault stanął na wysokości zadania i informował o wszystkim na etapie finalizacji zamówienia a nie tuż przed dostawą auta i przede wszystkim naprawdę znalazł rozwiązania na zgłaszane problemy. Toyota o braku ładowarki indukcyjnej poinformowała tuż przed odbiorem, w Renault ten problem został wskazany na etapie wyboru wersji wyposażenia.
Podsumowanie
Po co ten cały tekst? Chciałem pokazać, że pomijając samo sedno zakupu nowego auta niestety wielkie koncerny popadają w chorobę bycia zbyt dużymi i stają się niewolnikami swoich sztywnych procedur, z jakimi zderzyłem się w Toyocie. Czy Renault też wpadnie w taką pułapkę? Póki co wydaje się nieznacznie wyprzedzać markę z kraju kwitnącej wiśni właśnie elastycznością podejścia. W Toyocie dostępne były tylko 3 „sztywne” pakiety wyposażenia, tymczasem Renault zaoferował w zasadzie prawie dowolną konfigurację i dostawę auta przed uzgodnionym terminem.
Jedno jest pewne – w kontekście obsługi i radzenia sobie z problemami Toyota niestety w moim przypadku mocno zawiodła. Auto odebrane w listopadzie po 4 miesiącach użytkowania nadal ma niesprawny system multimedialny (w pozostałych klonach modelu działa bez zarzutu) a po kilku interwencjach, połączenie z Android Auto ma zostać naprawione w ciągu kilku tygodni…
Najnowsze komentarze