Dacia Logan MCV w rękach Małgosi Piekarskiej zmienia się w pojazd hrabiego Drakuli wprost z Transylwanii. Auto ma sporo plusów a pod czujnym okiem pani redaktor ujawnia też swoje słabsze strony. Czy Drakula dobrze by się czuł w MCV?
Od przeszło dwudziestu lat mam prawo jazdy. Zrobiłam jako nastolatka, bo śniło mi się, że kradnę ojcu samochód i nocami krążę nim po Warszawie. Uwielbiam jeździć. Za kierownicą odpoczywam. To ważna informacja, gdy chce się napisać o tym, że po raz pierwszy od zrobienia prawa jazdy bałam się na skrzyżowaniach skręcać w lewo. Ja? Przecież zawsze śmiałam się z koleżanek, które zrobiwszy prawo jazdy w późniejszym wieku opowiadały o swoim wielkim sukcesie kierowcy, który brzmiał: „już skręcam w lewo!”. No i nagle ja zaczynam je rozumieć. Oto przez pierwsze 50 kilometrów za kierownicą dacii Logan MCV bałam się tego skrętu, jak cholera. Czemu? Oto miałam do czynienia z tak mało zrywnym autem, jakiego świat chyba nie widział. Myślę, że przyczyną jest hrabia Dracula. To jego rodzinny pojazd używany w XXI wieku, gdy wraca z polowania na świeżą krew. Wolniutko nad ranem jedzie nim na swój dzienny relaks do trumny, albo może nawet jedzie tą Dacią z trumną w bagażniku. Oboje rzecz jasna niewidzialni. Na polowanie na pewno hrabia wyrusza używając, jako skrzydeł, tego słynnego płaszcza z czerwoną podszewką. No, ale pewnie ktoś powie, że fantazja mnie ponosi, bo wystarczy napisać, że Dacia jest wolna. Jest wolna, bo jest wielka, a ma silnik zaledwie 1,2 i tylko 75 KM. Ale… auto to transylwańska myśl techniczna no i rozmiarami przypomina karawan. Te rozmiary to jednak jego ogromna zaleta. Zalety zresztą ma.
A ja odkryłam je po przejechaniu 50 kilometrów, bo dopiero mniej więcej wtedy wyczułam samochód. To wtedy odkryłam, że: na światłach trzeba dodawać gazu dwa razy mocniej niż w czasie jazdy… maluchem! Inaczej możemy stanąć, a poza tym wyprzedzi nas niemal wszystko. Jak już gazujemy – jest w miarę ok. Zapomnijmy jednak o zrywach i byciu pierwszymi w czasie startu. Zresztą… gdy ruszając nie gazujemy, to silnik gaśnie tak często, że mam wrażenie, że to wieczna silnikowa czkawka. Gdy pod koniec dnia przyjechałam pod dom i bardzo chciałam do toalety poprosiłam męża, by zaparkował auto, a ja pobiegam gdzie król chodzi piechotą. Mąż wrócił do domu po dłuższym czasie, klnąc przy tym, na czym świat stoi. Okazało się, że zanim zaparkował samochód, silnik zgasł mu trzy razy, a przecież nie była to kwestia nierozgrzanego silnika. W każdym razie w zażartej dyspucie na temat auta nie doszliśmy do porozumienia czym Dacia Logan MCV jest. Wszystko dlatego, że mąż twierdził, że krową, a ja że uroczym karawanem hrabiego Draculi. Karawanem, bo… na moją ocenę wpłynął fakt, że w aucie łatwo o wypadek jeśli zamiast okularów przeciwsłonecznych zdecydujemy się użyć zasłony przeciwsłonecznej. Jest wyposażona w nieprzysłaniane lusterko dość sporych rozmiarów, a umiejscowienie zasłony sprawia, że to nieprzysłaniane lusterko odwraca uwagę od tego, co dzieje się na drodze. Albo mimowolnie widzimy swoje oczy itd, albo jeśli bardziej zasłonkę odegniemy, to widzimy swoje ręce na kierownicy. Dodatkowo niestety drzwi Dacii są skonstruowane tak, że pierwszy raz w życiu otwierając je, uderzyłam się niezwykle mocno w skroń i przez dwa dni miałam sporego guza. Nie wiem, jak to zrobiłam, ale profil drzwi jest dość zagięty u góry, a ja nie należę do najwyższych. Być może gdybym była niższa lub wyższa nic takiego nie miałoby miejsca.
Mimo wszystko auto ma jednak sporo plusów i muszę przyznać, że po tych 50 kilometrach jazda nim sprawiła mi nawet dość dużo przyjemności. Przede wszystkim ma niezwykle wygodne siedzenia, które bardzo wygodnie się ustawia. Można regulować nawet wysokość fotela! Na tylnych siedzeniach dla pasażerów jest sporo miejsca i też są one wygodne. Auto ma sporo schowków, bardzo szerokie i ekonomiczne kieszenie w drzwiach i daje po prostu poczucie komfortu w czasie jazdy. Pod poręczą między fotelem kierowcy a pasażera jest rewelacyjne miejsce na telefon komórkowy, albo listek aspiryny i chustki do nosa. Pod panelem z radiem i obsługą klimatyzacji jest miejsce na kubki z napojami. Miejsce na potrzebne, podręczne rzeczy jest też w schowku pod poduszką powietrzną dla pasażera, a także z przodu na półce pod oknem.
Półka jest zresztą tak skonstruowana, że położone na niej rzeczy nawet niespecjalnie odbijają się w szybie. Radio jest wygodne i wygodnie się je obsługuje. Ma dotykowy ekran i wbudowany odtwarzacz na USB, co daje możliwość podłączenia pendrive’a z muzyką. Możemy więc słuchać czego chcemy. GPS jest wygodny, choć wgrane głosy trochę denerwujące, bo sztuczne. Na szczęście można wyciszyć. Samochód jest w miarę cichy, a ze względu na rozmiar daje poczucie bezpieczeństwa i szkoda, że ta jego powolność czyni to poczucie bezpieczeństwa nieco złudnym. Być może wpływ na to ma fakt, że Dacia Logan MCV jest samochodem skonstruowanym zarówno na gaz, jak i na benzynę i przełącza się z jednego napędu na drugi automatycznie. Może jednak przy takim rozwiązaniu przydałby się większy silnik? Gdy tak duży samochód ma tylko silnik 1,2, a włączy się klimatyzację, naprawdę w czasie podróżny jest wrażenie jakby z tyłu auto trzymał hrabia Dracula i próbował za wszelką cenę zatrzymać kierowcę w swojej mocy.
Wróćmy jednak jeszcze do plusów. Auto ma ogromny bagażnik. Gdy złoży się tylne siedzenia z pewnością zmieści się trumna, choć hrabia składać siedzeń nie potrzebuje. W czasach, gdy jeszcze żył ludzie nie osiągali takiego wzrostu, jak duża drabina. Niewidzialna trumna hrabiego leży więc swobodnie w bagażniku. A taka największa drabina na pewno zmieści się w Dacii po złożeniu siedzeń. Gdy ich nie złożymy i tak miejsca jest na tyle dużo, że można autem przewieźć wielkie zakupy. Biada temu, kto z rozmachem wrzuci je na koniec bagażnika, a nie należy do osób wysokich. Wyciąganie siat z samego końca jest niewygodne, gdy ma się podły wzrost, bo leży się wtedy w aucie w bagażniku a nóżki śmiesznie dyndają poza nim. Bagażnik jest naprawdę wielki. Z powodzeniem zmieści się w nim większość mebli z IKEI i masa rzeczy, które na co dzień potrzebne nie są, ale z pewnością przydają się w dalekiej podróży. Bagażnik może zresztą po otwarciu tylnej klapy być używany do siedzenia i jeśli przystawimy stolik turystyczny – piknikowania. Jest też bardzo wygodnie zagospodarowany, jeśli idzie o umiejscowienie zapasowego koła, lewarka itd.
No i ostatnia sprawa. Niestety stare powiedzenie mówi, że „kto mało płaci – dwa razy płaci”. Nawet nie chodzi o to, że plastikowe klamki i inne części mogą się szybko połamać, bo w końcu albo dbamy o auto albo nie. Dacia kosztuje zaledwie 45 tysięcy złotych, więc przy tym co oferuje, to naprawdę nie duża kwota (samochód ma elektrycznie regulowane lusterka, elektrycznie podnoszone 4 szyby, tempomat itd.). Pamiętajmy jednak, że jeździ w niej z nami duch, a może i wprawdzie niewidzialna, ale jednak trumna hrabiego Draculi. Jeśli nie chcemy takiego towarzystwa polecam jeździć Dacią nie tylko ze Świętym Krzysztofem, ale też z różańcem, a może nawet i krzyżem. Może być osikowy i ostro zakończony, by w ostatecznej rozgrywce w czasie jazdy nocą zmienić swoje przeznaczenie. W końcu strzeżonego pan Bóg strzeże. W każdym razie podczas eksploatacji mogą czekać nas wydatki. Ten guz na skroni kosztował mnie cały listek aspiryny. Masakra!
PS Ale chętnie bym jeszcze tym autem pojeździła. Coś w sobie ma. To chyba czar hrabiego D.
Testowany samochód: Dacia Logan MCV 1.2 75 KM LPG
Tekst: Małgorzata Karolina Piekarska
Zdjęcia: Radosław Laskowski, Jędrzej Chmielewski
Dziękujemy firmie Renault Polska za udostępnienie samochodu do testów.
Najnowsze komentarze