Niedawno poruszyliśmy sprawę naszej czytelniczki, która kupiła nowego Citroena C3. Samochód okazał się uszkodzony, ale w salonie nikt o tym nie poinformował klientki. Po nagłośnieniu problemu udało się doprowadzić do kompromisu.
Przypomnijmy, że klientka kupiła Citroena C3 w salonie na Śląsku, jednak stan samochodu wskazywał na to, że podczas transportu uległ uszkodzeniu, a następnie został niedbale naprawiony. Właścicielka podejrzewała, że Citroen spadł z lawety, aczkolwiek o tym fakcie nikt w salonie jej nie poinformował. Każdy klient ma prawo otrzymać fabrycznie nowy, nieuszkodzony produkt, dlatego nasza czytelniczka próbowała wyjaśnić sprawę na własną rękę domagając się rekompensaty. Niestety propozycja, jaką otrzymała od dealera, nie była satysfakcjonująca. Zaoferowano jedynie naprawę samochodu na koszt ubezpieczyciela. Rozczarowana obsługą w salonie napisała do naszej redakcji. Nagłośnienie problemu, ponowne zgłoszenie sprawy do dealera oraz importera, przyspieszyło działania.
Dealer przysłał lawetę i zabrał C3 do serwisu. Tam poddano pojazd stosownym naprawom. Citroen wrócił już do właścicielki. Początkowo salon zaproponował gwarancję na 4 lata lub 50. tys. km oraz pakiet comfort plus, ale nasza czytelniczka poprosiła o zwiększenie liczby km i pakietu. Zgodzili się na 60 tys. km i pakiet premium. Nie udało się uzyskać spodziewanej obniżki na uszkodzony towar, ale właścicielka C3 obecnie ma ważniejsze priorytety niż ciągłe upominanie się o swoje u dealera.
Czy można tu mówić o wygranej? Nie do końca wiadomo. Na pewno większą satysfakcję dałby sprawny od samego początku samochód, ze zwykłą gwarancją.
Szkoda, że potrzeba było naszej interwencji, aby sprawa zakończyła się pozytywnie.
Najnowsze komentarze