Renault Laguna to jeden z tych samochodów, które za niewielkie pieniądze oferują naprawdę dużo.
Od dziesięcioleci siłą wielu producentów w branży motoryzacyjnej jest przywiązanie kierowców do określonych marek. Doskonałym przykładem jest Pan Jerzy, który mimo niełatwych lat z Renault Laguną drugiej generacji jako jej następcę wybrał nic innego jak Lagunę trzeciej generacji, którą użytkuje nadal, choć już mniej intensywnie ze względów na emeryturę.
Po latach spędzonych w produktach niegdyś zaprzyjaźnionych, komunistycznych państw pokroju Wartburga, Poloneza, Dacii czy Fiata 125p przyszła pora na spotkanie z innym wymiarem motoryzacji. Przypadkowo kupiony z polskiego przedsiębiorstwa Peugeot 405 z 90-konnym turbo dieslem, klimatyzacją, szyberdachem, fabrycznym nagłośnieniem, skórzaną tapicerką i elektrycznie sterowanymi szybami zaszczepił u Pana Jerzego miłość do francuskiej motoryzacji.
Zobacz: nowe samochody Renault
Kilka lat niefachowego serwisu skończyło się dla 405 fatalnie, jego miejsce na kilka lat zajął Opel Astra F i Vectra A. Przy okazji kolejnej zmiany rodzinnego samochodu, który jednocześnie miał być pojazdem służbowym, udało się kupić sprowadzoną z Holandii Renault Lagunę drugiej generacji. Pomimo powtarzanych wszem i wobec negatywnych opinii na jej temat transakcja została zawarta.
Laguna II wyprodukowana w 2002 roku napędzana była wyraźnie za słabym bazowym silnikiem 1.6 16V o mocy 110 KM. Na wyposażeniu znalazła się manualna klimatyzacja, fabryczne radio, szereg systemów bezpieczeństwa, tempomat i komputer pokładowy. Pierwszy gruntowny serwis nie ujawnił żadnych bolączek mechanicznych – wymieniono olej, zestaw paska rozrządu, przewody wysokiego napięcia, świece i ze względów ekonomicznych od razu zamontowano instalację gazową. W przeciągu trzech lat użytkowania Laguna pokonała 143 tysiące kilometrów, zużywając średnio w mieście 9-11 litrów gazu, w trasie około 8 litrów – co gwarantowało niskie koszty eksploatacji.
Zobacz: Renault Laguna z przyczepą Niewiadów. Jak to jeździ?
Niezmiennie olej regularnie wymieniano maksymalnie co 10 tysięcy kilometrów. Przy okazji miejskiej stłuczki likwidator towarzystwa ubezpieczeniowego ustalił prawdziwy przebieg tego egzemplarza – zamiast licznikowych 189 tysięcy kilometrów, w chwili opuszczania Holandii licznik wskazywał znaczące 313 tysięcy kilometrów (co całkowicie tłumaczyło zużycie elementów tapicerskich w kabinie). Po dokonaniu kosmetycznej naprawy Laguna służyła dalej.
Pan Jerzy jasno zaznaczył, że silnik nigdy go nie zawiódł – co innego elektronika i finalnie skrzynia biegów która wyzionęła ducha po wspólnych 110 tysiącach kilometrów (w jej miejsce zainstalowano element z egzemplarza o mniejszym przebiegu, co przywróciło względnie poprawną pracę przekładni). Praktycznie od początku użytkowania – zwłaszcza jesienią i zimą – własnym życiem żyły elektrycznie sterowane szyby. Skokowa praca silników, zacinanie, samoczynne otwieranie lub zamykanie zdarzały się nagminnie. Przeważnie problem rozwiązywało odpięcie akumulatora – żaden spotkany elektronik nie był wstanie rozwiązać problemu. Karta za to nie sprawiała problemów – profilaktycznie Pan Jerzy wymieniał baterie każdego roku, wymiany wymagał za to port karty. W układ jezdny właściciel nie ingerował, przeprowadzano jedynie czysto eksploatacyjne wymiany amortyzatorów, sprężyn i innych podzespołów. Prawdziwym zaskoczeniem było jednak zabezpieczenie antykorozyjne – zwłaszcza po wcześniejszych komunistycznych wyrobach.
Zobacz: Renault Laguna I – projekt odnowienia flagowego auta sprzed lat
Przejście na emeryturę stało się doskonałym pretekstem do zmiany w garażu. Zużyta do granic Laguna II znalazła nowego właściciela, zaczęła służbę jako dostawca pizzy. Krótkie poszukiwania zakończyły się zakupem Laguny III generacji z 2007 roku, tym razem nauczony poprzednim przypadkiem – z potwierdzoną historią z polskiego salonu wprost od pierwszego właściciela.
Zakupiony egzemplarz napędzany jest bezproblemowym wolnossącym silnikiem benzynowym 2.0 16V o mocy 140 KM opracowanym przez Nissana. Jak dotąd po wspólnych 45 tysiącach kilometrów nie wydarzyło się absolutnie nic. Cykliczne wizyty w serwisie sprowadzają się do wymiany oleju i filtrów, wymianie nie podłego rozrząd napędzany istotnie trwałym łańcuchem. Tym razem Pan Jerzy zrezygnował z instalacji gazowej, brak zobowiązań zawodowych i niskie roczne przebiegi przesądziły i takiej decyzji. W ruchu miejskim spalanie nie przekracza 10, zaś bardzo oszczędna podróż drogami krajowymi kończy się wynikiem około 7.5 litra na sto kilometrów.
W zestawieniu z poprzednią generacją tylko nieznacznie urosło wnętrze. Cztery dorosłe osoby otrzymują wystarczającą ilość miejsca – choć wyraźnie mniejszą niż eksploatowany w rodzinie Peugeot 508 pierwszej generacji. W kwestii jakości zastosowanych materiałów i ich wytrzymałości zdaniem użytkownika nie poczyniono żadnych postępów.
Tworzywa są mizernej jakości, trzeszczą często na nierównościach – przebieg egzemplarza nieśpiesznie zbliża się dopiero do 175 tysięcy kilometrów. Jedynie tapicerka jest wytrzymalsza. Laguna III prowadzi się pewniej niż poprzednik, zapewniany komfort podróżowania jest zauważalnie wyższy. Pan Jerzy najbardziej cieszy się jednak z ciszy w kabinie przy podróżach z prędkościami większymi niż 110 km/h. Laguna II z bazowym silnikiem była po prostu głośna, w Lagunie III maksymalna dopuszczalna prędkość autostradowa pozwala słuchać muzyki i swobodnie rozmawiać z pasażerami.
Warto były zaryzykować. Najwyraźniej Renault postanowiło skutecznie zatrzeć nieprzychylne wrażenie po Lagunie II, serwując klientom dopracowanego następcę. Oczywiście za kilka lat Pan Jerzy zacznie poszukiwania Talismana.
Najnowsze komentarze