Peugeot 205 to jeden z klasycznych już samochodów miejskich. Zgrabna sylwetka, przestronne wnętrze i przyjemne zawieszenie sprawiły, że swego czasu cieszył się ogromną popularnością. Jeden z naszych Czytelników postanowił podzielić się historią zakupu i użytkowania swojej dwieściepiątki z bardzo ciekawą historią. Oto jego opowieść:
„Gdy ponad rok temu kupiłem dom na wsi, postanowiłem nabyć samochód na dojazdy do pracy. Pracuję 25 kilometrów od domu i droga wiedzie malowniczymi polami poprzez małe miejscowości. Nie da się tu jechać ani szybko ani dynamicznie. Citroën C6, którego również posiadam, to duża i ciężka limuzyna, której szkoda na takie warunki.
Zobacz: test przyspieszenia Peugeot 508 PSE
Przeglądałem więc ogłoszenia i mój wzrok przykuł Peugeot 205 z 1987 roku z silnikiem diesla. To ogromna rzadkość, przynajmniej tutaj w Niemczech, gdzie mieszkam. Auto znajdowało się w Bonn, około godziny drogi od mojego domu. Stało na parkingu serwisu Peugeot, między zaniedbanym modelem 404 a londyńską taksówką. W pierwszej chwili nie zachwycało. Zakurzone, rysy, koła na tylnej kanapie, wyrejestrowany. Odpalił bez problemu a cena była jednak bardzo okazyjna i ostatecznie go kupiłem.
Zobacz: Peugeot 504 ambulans 4×4 Dangel
Najpierw Peugeot 205 trafił w ręce osób, które zajmują się car detailingiem. To był strzał w dziesiątke. Właściciel zakładu nie tylko doprowadził lwa do takiego stanu, że cieszył oko, ale pojechał z nim na przegląd i zarejestrował jako zabytek. Auto jest zarejestrowane na tak zwanych tablicach H. W Niemczech podatek roczny za takie auto wynosi 190 euro. Gdybym chciał go zarejestrować normalnie, to niespełniających żadnych norm diesel kosztuje 700 euro rocznie. Różnica ogromna.
Zobacz: Peugeot 208. Samochód roku 2020 w bardzo dobrej cenie tylko na Peugeot.pl
Peugeot 205 okazał się nabytkiem niezwykle ciekawym. Przebieg 220 tysięcy to dla tego silnika nic. Nadwozie i wnętrze, po odświeżeniu, wygląda prawie jak z salonu. Do zrobienia mam jedynie niewielkie ognisko rdzy na tylnym nadkolu.
Jazdę umila wiekowy magnetofon z radiem z epoki. Uproszczony do granic możliwości a jego dźwięk budzi we mnie wspomnienia przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Nie zmieniam go, bo chce zachować auto w oryginalnym stanie. Zresztą przy tym silniku … niewiele słychać.
Zbadałem bliżej dokumenty, które dostałem razem z autem. Okazało się, że Peugeot był kupiony w Austrii przez francuskiego attaché kulturalnego i znajdował się w jego rekach przez ponad 30 lat. Auto zlokalizowane było w Salzburgu lub w okolicach, co można wywnioskować po książce serwisowej. Attaché prowadził ją wyjątkowo skrupulatnie i gdy zabrakło miejsca na wpisy, dosztukował w niej zszywaczem kilka czystych stron, gdzie wypełniał wizyty serwisowe.
Odręczne, całkiem staranne pismo trudno mi rozszyfrować. Po dokumentacji widzę również, że auto bywało w Paryżu, gdzie właściciel miał swój dom. Spora odległość na przejazdy Peugeotem 205, bo jednak to auto na długich trasach potrafi trochę zmęczyć. Dlaczego?
Mój Peugeot jest wyposażony w wolnossący silnik diesla typu XUD, pojemność 1,9 litra, moc… całe 65 KM. Nie jest to ani demon prędkości ani dynamiki. Z górki udało mi się go rozpędzić do 130 km/h a hałas przy tym był niesamowity. Do tego dochodzą wibrację i charakterystyka diesla, użyteczny zakres obrotów bez turbosprężarki duży nie jest.
Z wyposażenia, jakie dostałem w zestawie z autem, mogę wnioskować że 205 był wykorzystywany jako auto do wyjazdów w góry. To oryginalny 30-letni dachowy bagażnik na narty oraz komplet łańcuchów śniegowych w stylowej markowej torbie Adidas.
Swojego Peugeota 205 bardzo polubiłem. Auto prowadzi się całkiem współcześnie i daje dużo frajdy z jazdy. Jest komfortowe, ma przyjemne zawieszenie a wsiadając do niego można przenieść się przynajmniej na chwilę w czasie. Co najważniejsze, Peugeot jest niesamowicie oszczędny. W cyklu miejskim pali nie więcej niż 5 litrów ropy a opłaty za niego, za zabytek, są symboliczne. Dlatego z wielką przyjemnością traktuje go jako daily i dojeżdzam nim do pracy. Po 35 latach swojej służby Peugeot 205 daje radę.
Błażej Sadowski
Najnowsze komentarze