W połowie czerwca w moje ręce wpadł używany Peugeot 308 I generacji z silnikiem 1.6 HDi. Zakup samochodu z drugiej ręki wiąże się zazwyczaj z koniecznością oddania naszego nabytku do warsztatu na większy lub mniejszy serwis, często na przekór przekonaniom sprzedawcy, że pojazd nie wymaga żadnego wkładu własnego. 308-ka ma już za sobą ponad 3000 km w moich rękach, pierwsze wizyty w warsztacie i pierwszą drobną usterkę.
Przy poszukiwaniu samochodu używanego łatwo natknąć się na sprzedawców, którzy za wszelką cenę próbują nas przekonać, że używany model w ofercie jest gotowy do jazdy i nie wymaga już żadnego wkładu własnego. Stan faktyczny częściowo weryfikuje pierwsza jazda, ale najwięcej dowiemy się w warsztacie i ostatecznie – użytkując auto na co dzień. W ogłoszeniach nie brakuje sloganów, które mają sygnalizować, że wizyta w serwisie, nie będzie konieczna, jednak najczęściej – mimo zapewnień o znakomitej kondycji, trzeba się naszym nowym – używanym samochodem zaopiekować.
Standardowe czynności serwisowe to wymiana rozrządu, oleju i filtrów, czy sprawdzenie stanu układu hamulcowego, ale po krótkim użytkowaniu może okazać się, że musimy przeprowadzić większe i bardziej kosztowne naprawy.
10-letni hatchback, który lepszy? Używany Peugeot 308 I, czy Citroën C4 II?
Jeszcze przed wakacjami stałam się posiadaczką 5-drzwiowego Peugeot 308 I generacji z 2010 roku, który miał na liczniku ok. 189 tys. km, czyli tuż poniżej magicznej granicy 200 tys. km, po której wedle powszechnie panującej opinii – wszystko się psuje. Wybór padł na skromnie wyposażony egzemplarz napędzany oszczędną i cieszącą się nienaganną opinią jednostką 1.6 HDi o mocy 92 KM. Rozmowa z właścicielem, który chciał opowiedzieć mi o swoim 308 niemal wszystko, zachęciła mnie do wycieczki do Krakowa, by przyjrzeć się hatchbackowi z bliska. Stan pojazdu nie odbiegał za bardzo od deklaracji złożonych przez telefon, dlatego po krótkiej negocjacji ceny podpisaliśmy umowę kupna – sprzedaży.
Używany Peugeot 308 1.6 HDi – pierwszy serwis
Zgodnie z zaleceniem producenta wymiana rozrządu w 1.6 Hdi powinna odbywać się co 10 lat lub 180 tys. km, ale mechanicy zalecają skrócenie interwałów nawet o połowę. Naklejka umieszczona na 308-ce informowała, że ostatni raz wymiana miała miejsce przed 6 laty i ok. 60 tys. km temu, dlatego w imię „świętego spokoju” Peugeot trafił do warsztatu. Przy okazji wymieniony został olej przekładniowy, który z biegiem czasu może tracić swoje właściwości smarne i ulegać zanieczyszczeniu opiłkami metali.
Decyzja o wymianie została podparta przekonaniem, że najprawdopodobniej przez 15 lat i prawie 200 tys. km nikt oleju w 5-biegowej manualnej skrzyni 308 nie wymieniał. W każdym razie właściciele, którzy jeździli pojazdem ostatnie 11 lat nie potrafili przypomnieć sobie takiej czynności. W ramach tej samej wizyty w warsztacie przeprowadzono ozonowanie i serwis klimatyzacji. Po uruchomieniu samochodu z nawiewów dochodził nieprzyjemny zapach, który wprawdzie po pokonaniu kilku kilometrów znikał, ale stał się wystarczającym sygnałem, do tego, by zadbać o komfort jazdy i własne zdrowie. Koszt całego serwisu wyniósł ok. 1900 zł.
I kolejna wizyta w warsztacie
Podczas pierwszej jazdy Peugeot 308, jeszcze przed zakupem nie dało się zignorować ściągania pojazdu w prawą stronę. Problemy z utrzymaniem toru jazdy mogą wynikać z różnych przyczyn: m.in. niewłaściwego ciśnienia w oponach, nierównomiernego zużycia bieżnika, problemów w układzie kierowniczym lub elementach zawieszenia a ilu specjalistów spytamy, tyle opinii uzyskamy.
Skoro ciśnienie w oponach było prawidłowe, w pierwszej kolejności 308 przeszedł ustawienie zbieżności kół, które kosztowało dodatkowe 150 zł. Wynik wykazał niewielkie rozbieżności ustawienia kątów. Korekcja spowodowała lekką poprawę, jednak ściąganie nie zostało wyeliminowane dlatego w niedalekiej przyszłości 308-kę czeka kolejny serwis. W pamięci wciąż mam podobne problemy z Peugeotem 508 I generacji, z którym batalia o uzyskanie prawidłowego toru jazdy okazała się długa i niestety bardzo kosztowna.
Kilka drobiazgów i mała usterka
Oprócz większych napraw, Peugeot 308 wymagał drobnych, kosmetycznych poprawek. Pod maską zainstalowany został nowy przewód od dolotu. W dotychczasowym elemencie najprawdopodobniej zasmakowała kuna albo inny gryzoń, co sugerowały widoczne na powierzchni wyszczerbienia.
Inne czynności serwisowe polegały na zamocowaniu pokrywy silnika oraz zbiornika płynu FAP od spodu pojazdu. Zbiornik trzymał się na tzw. włosku, czyli bardzo luźno, co groziło, zaczepieniem przy wjeździe na wyższy krawężnik a lepiej zawczasu uniknąć kosztownego wydatku. W międzyczasie przestały działać spryskiwacze. Swoje życie zakończyła pompka i trzeba było wymienić ją na nową, co kosztowało 170 zł.
Co by tu jeszcze poprawić?
Od momentu zakupu Peugeot 308 pokonał ponad 3 tys. km i jedzie dalej. Chociaż wyposażenie jest proste ma to, czego potrzeba w trasie: wygodny fotel, radio, klimatyzację i tempomat. W planach mam zamówienie nowego podłokietnika. Podparcie, które znajduje się w 308 nie jest fabryczne, najprawdopodobniej zostało dodane przez poprzednich właścicieli, ale po latach zdarła się powierzchnia skóry ekologicznej, psując estetykę, poza tym, niemiłosiernie skrzypi niemal przy każdym dotknięciu.
Po zakupie uchwytu na smartfon, który nie pasował do nawiewu (mocowanie okazało się zbyt duże i nie mieściło się w kratce nawiewu) ujawniła się ciekawa funkcja samochodu. Miejsce przed ekranem komputera pokładowego możemy wykorzystać jako półeczkę, która doskonale pasuje pod telefon i zaskakująco dobrze trzyma urządzenie nawet w zakrętach. Sprawdza się na tyle dobrze, że zakup innego uchwytu zupełnie wyleciał mi z głowy. Do 308-ki została dokupiona kamerka samochodowa, która czeka montaż. Rozważam również założenie zestawu głośnomówiącego lub ekranu systemu multimedialnego.















