Czy używany samochód z dużym przebiegiem, przekraczającym 300 tysięcy kilometrów, kupiony za kilka tysięcy złotych i to z tych dolnych zakresów cenowych, to dobry pomysł? Każde auto z rynku wtórnego ma dwa podstawowe problemy: użytkownika i mechanika. Dlaczego?
Zacznijmy od użytkownika, posiadacza samochodu. Istnieje takie psychologiczne zjawisko, że im dłużej posiadamy daną rzecz, tym mniej o nią dbamy, a dotyczy to zwłaszcza samochodów. Warto zwrócić uwagę na fakt, że bardzo trudno znaleźć w ogłoszeniach o sprzedaży aut tak zwane perełki, zadbane auta, w których wszystko działa. Nawet osoby, które zwykle szanują swoją własność, po jakimś czasie machają rękę na kolejne niedostatki samochodu. Argumenty są różne, od popularnego „to się już nie opłaca” po „i tak tego nie używam”.
Każdy kto kupił używany samochód wie, że po zakupie trzeba wykonać pewien zestaw czynności, które doprowadzą dany pojazd do porządku. Od rzeczy typowych, takich jak klocki, tarcze, oleje, pasek rozrządu, po mniej oczywiste pranie tapicerki, czyszczenie plastików czy polerowanie lakieru. Ale czy w przypadku samochodu za kilka tysięcy złotych warto aż tyle inwestować? I czy na pewno „to się już nie opłaca”, „nigdy nie odzyskasz tych pieniędzy”? Niekoniecznie.
Prawdziwa wartość samochodu używanego dla posiadacza nie sprowadza się do ceny, jaką może uzyskać w ogłoszeniu. Auto, jako rzecz użyteczna, ma też wartość użytkową. Wozi nas codziennie do pracy, do szkoły, do sklepu, na zakupy, na wycieczki. Odgrywa ważną rolę w naszym życiu. Gdyby go nie było, to płacimy za jego brak, głównie swoim czasem, bo komunikacja miejska, chociaż całkiem sprawnie działająca (nie wszędzie!), ma swoje istotne wady. I nie mówię tu o wadach tak zwanego zbiorkomu jak jeżdżenie zatłoczonymi autobusami czy tramwajami, ani o regularnych spóźnieniach PKP. Nie, mam na myśli tylko czas.
Samochód jest nie tylko wygodny, ale pozwala zaoszczędzić sporo czasu. A czas to jedna z tych rzeczy, których nie mamy w nadmiarze. Wręcz przeciwnie, filozofowie powiedzieliby, że od urodzenia ten czas ciągle nam się kurczy. Mamy go do dyspozycji tylko 24h. Więc płacimy za jego oszczędność inwestując w samochody, także używane.
Człowiek, który nie dba o samochód, jest na pewno jednym z dwóch głównych problemów aut używanych. Niefrasobliwość albo niewielkie oszczędności rodzą wielkie problemy. Weźmy taki pasek rozrządu. Jego wymiana, nawet z pompą wody, to kilkaset złotych. Zapomnisz i strzeli? Koszty naprawy silnika idą w grube tysiące. Gdy kupiliśmy Citroëna Xantię, od pierwszego właściciela, to po 20 latach jazdy tym autem, zdążył on zapomnieć o wielu drobiazgach. A to nie działała szyba elektryczna, a to funkcjonował tylko lewy głośnik a prawy milczał jak zaklęty… W kupionym przez nas niedawno Citroënie C5 też kilka rzeczy wymagało zrobienia, z grubszych sprzęgło, z drobnych siłowniki tylnej klapy.
Mamy 17-letniego C5 V6. Warto zmieniać w nim olej co 10 tysięcy kilometrów, dbać o silnik. Ale jak wielu użytkowników tak naprawdę robi? Ile osób jeździ do upadłego bez żadnego serwisu a potem sprzedaje zajeżdżony samochód, który rozpada się nie dlatego że był dobry lub zły ale dlatego, że jego właściciel nawet nie myślał o tak prostych rzeczach jak olej.
Drugim głównym problemem używanych samochodów są mechanicy. Dlatego przy używanym aucie warto mieć zaufany warsztat, w którym pracują ludzie, którym się chce. Którzy zrobią coś dokładnie, właściwie zdiagnozują problem i nie będą ściemniali. O takie miejsca wcale niełatwo, a u najlepszych terminy są bardzo długie.
Mając rozwiązany problem właściciela i mechanika cała reszta z samochodami jest prosta. A do tematu niebawem wrócimy, bardziej szczegółowo omawiając przypadki naszego C5 V6.
Najnowsze komentarze