Na polskim rynku motoryzacyjnym trwa cicha wojna o dealerów. Coraz więcej firm decyduje się na współpracę z chińskimi markami samochodów. Choć sprzedaż modeli z Chin wciąż pozostaje stosunkowo niewielka, jej dynamika wzrostu jest imponująca. Kluczowym elementem strategii chińskich producentów jest nawiązywanie współpracy z doświadczonymi dealerami, którzy dobrze znają lokalny rynek i jego specyfikę. Skąd ta nagła popularność chińskich marek wśród dealerów? Odpowiedź nie jest trudna – warunki współpracy są korzystniejsze niż te oferowane przez europejskich producentów.
Dealerzy, którzy decydują się na współpracę z chińskimi producentami, mogą liczyć na znacznie wyższe marże niż w przypadku marek europejskich. W warunkach silnej konkurencji, rosnących kosztów prowadzenia biznesu i spadających marż, propozycje z Chin stają się niezwykle atrakcyjne. Chińscy producenci oferują nie tylko wyższe zarobki na każdym sprzedanym aucie, ale także bardziej elastyczne warunki współpracy. Brak nadmiernych restrykcji, mniejsza ingerencja w strategię biznesową dealera i ograniczona biurokracja sprawiają, że wielu przedsiębiorców postrzega współpracę z Chińczykami jako szansę na rozwój swojego biznesu.
„Na jednym chińskim samochodzie zarabiam kilka tysięcy złotych. To się opłaca” – mówi nam jeden z dealerów marek Stellantis. „Warunki współpracy są bardzo korzystne.”
Europa kontra Chiny – kto zdobędzie dealerów?
W Europie od lat funkcjonuje model restrykcyjnej współpracy producentów z dealerami. Dealerzy muszą spełniać szereg wymagań, począwszy od inwestycji w infrastrukturę, poprzez określone standardy obsługi, aż po narzucone normy sprzedaży i serwisu. Europejscy producenci wymagają sporych inwestycji w budynki, technologie i marketing, co sprawia, że bariera wejścia jest bardzo wysoka.
Chińscy producenci zdają sobie z tego sprawę i proponują uproszczone zasady współpracy, minimalizując początkowe koszty i ograniczając ingerencję w działalność partnera. Niektóre marki chińskie oferują nawet wsparcie finansowe na rozruch salonu, co stanowi duże ułatwienie dla dealerów, którzy chcieliby wprowadzić nową markę, ale obawiają się kosztów inwestycyjnych.
Dealerzy stają się towarem deficytowym?
W Polsce liczba dealerów jest ograniczona, a otwarcie nowego salonu wiąże się z ogromnymi kosztami. Odpowiednia lokalizacja, nowoczesna infrastruktura i serwis to inwestycja liczona w milionach złotych. Dlatego doświadczeni dealerzy stają się obiektem rywalizacji między europejskimi a chińskimi markami. Kto zdobędzie więcej dealerów, ten będzie miał lepsze szanse na rozwój sprzedaży.
Co dalej?
Nie ulega wątpliwości, że rynek dealerów w Polsce i Europie będzie się zmieniać. Coraz więcej tradycyjnych marek motoryzacyjnych zauważa rosnącą konkurencję ze strony Chin i zaczyna dostosowywać swoje modele współpracy. Chińskie firmy mają jeden cel – dynamiczny wzrost sprzedaży w Europie. A to oznacza, że walka o dealerów dopiero się rozpoczyna. Kto wygra ten wyścig? Czas pokaże, ale jedno jest pewne – dla dealerów zaczyna się czas, by negocjować jak najlepsze warunki.
Najnowsze komentarze