Szczególnie widoczne jest to dla osób, które są posiadaczami i sympatykami samochodów francuskich. Ileż to razy w takich czy innych gazetach można było przeczytać nieobiektywne testy czy delikatnie zafałszowane porównania. Z czego to wynika?
Zacznijmy od opinii samych czytelników. Ankieta, przeprowadzona na łamach portalu Francuskie.pl, wyraźnie pokazuje, że większość z nas uważa media motoryzacyjne za mało wiarygodne. Na pytanie „Jak oceniasz testy i porównania aut francuskich w polskiej prasie motoryzacyjnej?” aż 32,86% osób odpowiedziało „Zdecydowanie niewiarygodne i nieobiektywne”. Kolejną możliwą wersją odpowiedzi było „Średnio wiarygodne i niezbyt obiektywne”. Tak uważa 57,14% uczestników ankiety. Zwolenników zdania, że testy i porównania są rzetelne i obiektywne było razem tylko 10%. Spróbujmy więc wyciągnąć z tego wnioski.
Warto spojrzeć na ten problem od strony wydawcy. Z jednej strony chciałby on mieć medium obiektywne i rzetelne, z drugiej zaś musi brać pod uwagę reklamodawców, ponieważ to właśnie oni a nie czytelnicy, są dla niego źródłem dochodów. Oczywiście ilość czytelników wpływa na ilość reklamodawców, jednak to ci drudzy są priorytetem w redakcji. Stąd nietrudno wypatrzyć takie czasopisma, gdzie na okładce jest wielka reklama jakiejś marki, a w środku kilka pozytywnych opinii o tym czy innym modelu plus jakiś większy tekst. Sytuacja ta pogłębia się, gdy mamy do czynienia z długoterminowymi kontraktami reklamowymi. Nie wiemy tego na pewno, ale można założyć, że oprócz powierzchni reklamowej elementem takiego kontraktu jest pozytywne wyrażenie się o samochodach danej firmy. I gdzie tu obiektywność? Firma, która dysponuje potężnym budżetem, będąca najlepszym, kluczowym klientem i reklamodawcą, na pewno będzie ważniejsza od mniejszego producenta, który reklamuje się 10 razy rzadziej i przynosi zdecydowanie mniej pieniędzy. Jednak czy nie jest to aby spojrzenie krótkowzroczne?
W Polsce trudno o dobry przykład obiektywnego programu czy czasopisma. Spójrzmy więc za naszą zachodnią granicę. W Anglii produkowany jest doskonały i lubiany także przez Polaków program Top Gear. Prowadzący nie mają większych skrupułów i mówią zupełnie szczerze i subiektywnie na każdy temat o każdym samochodzie. Nieważne czy kosztuje on kilka czy kilkaset tysięcy funtów, nieważne jakiej jest marki. Program zdobył sobie rzesze sympatyków właśnie takim podejściem, trochę rozrywkowym, trochę subiektywnym, ale sprawiającym wrażenie szczerego.
Nie ma żadnego płaszczenia się przed producentami. I chyba o to chodzi. Tymczasem u nas sytuacja wygląda inaczej. Gdyby któryś z redaktorów prowadzących programy w radiu czy w telewizji, lub piszących, spróbował w taki sposób podejść do samochodu, zapewne spotkałby się z ostrzejszą reakcją producenta, próbami gróźb czy w najlepszym wypadku pozbawieniem samochodów testowych. Zresztą takie wypadki miały już miejsce i to bynajmniej nie raz. A kto na tym cierpi najbardziej? Oczywiście my, klienci a to się przekłada potem na sprzedaż samochodów.
Czy więc mediom można wierzyć? Są chwalebne wyjątki od reguły, jednak media o największym zasięgu, takie jak Auto Świat czy Motor mają pod tym względem bardzo nieciekawą opinię. Gdyby taka nazwijmy to „nieobiektywność” zdarzyła się raz czy dwa, zapewne nikt nie zwróciłby na to uwagi. Regularne powtarzanie tego typu zachowań nie uchodzi uwagi uważnego czytelnika i pozostawia niesmak. Trudno się wtedy dziwić opinii niektórych osób, twierdzących zapewne nie bez podstawy, że na brak obiektywności Auto Świata czy Motoru w stosunku do niektórych marek – w naszym przypadku najbardziej interesują nas marki francuskie – spory wpływ mają powiązania kapitałowe, wywodzące się z rynku niemieckiego. Ile w tym prawdy? Tego zapewne także się nie dowiemy. Uważna lektura jednej i drugiej gazety pozwala wyciągnąć wnioski samemu.
Warto by tu podeprzeć się jakimś przykładem. Pisałem niedawno na tych łamach o teście w którym Citroen C5 przegrał z jakimś niemieckim samochodem. Pobieżna lektura tego testu osobę mało zorientowanej w temacie rzeczywiście mogła utwierdzić w przekonaniu, że C5 zasłużenie przegrał. Dopiero uważniejsza analiza tabelek i punktacji pozwalała znaleźć drobne przeinaczenia i przesunięcie wagi. Chyba najbardziej kuriozalne były tam stwierdzenia o komforcie jazdy. Akurat C5 nie ma się pod tym względem czego wstydzić, bijąc każde niemieckie auto w swojej klasie na głowę. Ale znowu, te drobne przeinaczenia – komfort w znaczeniu „Auto Świata” oznaczał lepsze czucie drogi (czytając literalnie: więcej dziur odczuwa się w kabinie, dzięki temu czuciu). W ten sposób C5 było subtelnie lecz konsekwentnie dyskredytowane. Drugi przykład z tego samego pisma, dotyczył testu Renault Scenic. Napisano tam, że układ kierowniczy jest pozbawiony czucia i nazbyt wrażliwy. Parę miesięcy później w tym samym piśmie testując kolejny raz ten model autor zachwycał się doskonałym i precyzyjnym wspomaganiem. Ot, taka ciekawostka.
Obiektywizmu w mediach brakuje. Wydawcy będą się oczywiście tłumaczyć i usprawiedliwiać, ale nie zmienia to ogólnego obrazu sytuacji. Jak jest każdy widzi. Zapewne wina leży też częściowo po stronie polskich przedstawicielstw marek. Ich działania dotyczące dbania o wizerunek marki nie zawsze dają pozytywne rezultaty na co też można znaleźć kilka przykładów. Bo czy dbaniem o wizerunek można nazwać usunięcie forum dyskusyjnego ze stron Citroen Polska? Czy pomysł ten był podyktowany pojawianiem się tam zastrzeżeń co do serwisu i obsługi posprzedażnej? A przecież problem nie zniknie dzięki usunięciu tego forum, będzie może mniej widoczny, do czasu gdy któryś z klientów bardziej się zdenerwuje i skontaktuje z mediami o dużym zasięgu.
Ostatnio taka sytuacja miała miejsce w przypadku programu o motoryzacji w radiu TOK FM. Zdesperowany słuchacz, któremu sprzedano nowe auto z niekompletnym numerem nadwozia poskarżył się na antenie na polskie przedstawicielstwo firmy, która w żaden sposób nie poczuwa się do obowiązku pomocy w tym przypadku, odsyłając bogu ducha winnego klienta nie wiadomo dokąd. Gdyby tę sprawę załatwiono wcześniej, to zapewne tematu by nie było a klient w węższym gronie, ale chwaliłby firmę. A tak jest problem, który narasta. I odbija się na wizerunku. Sytuacja taka powoduje napięcie na linii media – przedstawcielstwo a to może się przełożyć na obiektywność dziennikarzy testujących kolejny samochód. Koło się zamyka.
Drugi taki ciekawy przykład tego dziwnego podejścia to Peugeot Polska, która udostępnia na swojej polskiej strony niedziałający system informacyjny dla mediów. Czy dziennikarz, który wypełni formularz, a potem dowiaduje się od osoby reprezentującej Peugeot Polska, że system owszem jest, ale nie działa i nie wiadomo kiedy będzie działać, będzie pisać pozytywnie o takiej marce? Mimo bardzo dobrych i ciekawych samochodów – niekoniecznie. Dziennikarz powinien oczywiście umieć oddzielić emocje od obiektywnej oceny, ale zawsze to negatywne wrażenie jest silne i zawsze odciska jakieś piętno. Obiektywizm mediów zależy więc także od takich może drobnych, ale istotnych dla współpracy czynników i po prostu warto o tym zawsze pamiętać.
Do tematu na pewno wrócimy.
Najnowsze komentarze