Ciekawe, jak czują się ci, którzy twierdzą po lekturze naszych przeglądów prasy, że doszukuję się teorii spiskowych, a pisma motoryzacyjne są rzetelne, bezstronne i samochody koncernu VAG wygrywają liczne testy, bo są tak dobre. Ciekawe, jak czuje się znany polski dziennikarz powołujący się w reklamie Toyoty na testy niezawodności…
I nie chodzi o to, że Redaktor Zientarski wspiera Toyotę, ale że powołuje się na owe testy. Testy, które okazuję się jakieś z lekka dęte… Internet huczy od tego, co zrobił niemiecki ADAC – chyba najprężniejszy i najliczniejszy automobilklub na świecie, a już na pewno w Europie. A przecież ADAC jest jednym z dostawców rankingów i testów, które traktowane są w Polsce niemal jak wyrocznia i tylko niektórzy rozsądni ludzie potrafią te rankingi czytać i rozumieć ;-)
Naturalnie żadnych twardych dowodów na stronniczość prasy nie mamy, ale liczne zwycięstwa testów przez samochody jednego koncernu musi zastanawiać. Zwłaszcza, że zwyciężają modele marek popularnych, a nie ekstremalnie drogich, więc może dopracowanych. Teraz jednak, przy aktualnej aferze, muszą wyniki owych testów zastanawiać szczególnie, skoro nawet ADAC dał się zmanipulować. Ciekawe, czy zrobił to sam, czy w porozumieniu z producentem na przykład…
O co chodzi? Tych, którzy jeszcze nie czytali informuję, że ADAC ogłosił Samochodem Roku 2014 Volkswagena Golfa, którąś tam edycję. Nie wiem, którą, bo ich nie rozróżniam – są takie same ;-) I gdyby było tak, że na przykład finaliści biliby się o pojedyncze głosy, to można by to było zrozumieć – pomyłka w liczeniu i inne takie. Niestety ogłoszono, że Golf zebrał 34.299 głosów, gdy de facto nie uzbierał nawet 10% tej ilości – faktycznie było to 3409! Manipulacją trudno więc to nazwać – ADAC posunął się do bezczelnego kłamstwa i ustawienia wyników tak, jak chciał (kto chciał?…), a głosujących miał w głębokim poważaniu.
Co gorsza, nie był to pierwszy dziwny przypadek w najnowszej historii ADAC. Władze automobilklubu przyznały, że podobnie sfałszowano wyniki tego samego plebiscytu przed rokiem i przed dwoma laty. Jak było wcześniej, już się nie dowiemy, bowiem nie ma już dokumentacji…
A pamiętacie kwestię Dacii Logan, która podczas przejazdu ADAC przewróciła się w „teście łosia”? To było już dość dawno temu, bo w roku 2005, ale post factum okazało się, że auto miało uszkodzoną oponę, a i o zawyżonej prędkości przejazdu się mówiło… Rzetelność ADAC została więc po raz kolejny wystawiona na próbę, by nie rzec, że na pośmiewisko. Ciekawe, jak temat potraktują pisma motoryzacyjne ukazujące się w Polsce, bo nie dość, że sprawa dotyczy ukochanego przez nich Volkswagena, to jeszcze firmy, która dostarcza im rankingi i materiały do publikacji, np. z testów opon. Jak dla mnie po takich wpadkach ADAC można uznać za tyleż rzetelny, co…
I na koniec jeszcze ciekawostka. Szef ADAC, Karl Obermair, przyznał, że „manipulacja nie miała wpływu na kolejność miejsc w rankingu”. Cóż – jakoś zupełnie mu nie wierzę. Bo po pierwsze – po co dokonano tej „manipulacji” (wg mnie perfidnego oszustwa), a po drugie – skoro dziesięciokrotnie zwiększono ilość rzekomych głosów, to ilu członków automobilklubu oddaje swe głosy, że takie oszustwo nie zmienia wyników? ADAC ma około 19 milionów członków…
Wsparcie Niemców dla swoich produktów jest wielkie, wielopłaszczyznowe i – niestety – jakoś nie do końca, nie zawsze uczciwe…
Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze