Niewielka ilość szybkich dróg w Polsce oraz duży ruch na nich powodują, że najmniejsza nawet przeszkoda w postaci zwolnienia ruchu tworzy zatory. Czy można coś z tym zrobić?
Jedziesz sobie spokojnie z dozwoloną prędkością po autostradzie a tu nagle korek. Rozgrywają się właśnie zawody o puchar najszybszego kierowcy ciężarówki. Różnica prędkości między nimi? Kilka kilometrów na godzinę, więc wyprzedzanie trwa długie minuty. W efekcie za ścigającymi się kierowcami ustawia się długa kolejka osobówek.
W Polsce, o czym mało kto wie, istnieją odcinki, na których jest zakaz wyprzedzania się przez ciężarówki. W porównaniu do na przykład Niemiec są to jednak ilości bardzo małe, zaledwie kilkanaście krótkich odcinków. Jak jednak pogodzić interesy kierowców osobówek i dużych, ciężkich aut? Nie jest to takie proste.
Samochody ciężarowe powinny móc się wyprzedzać, bowiem nie wszyscy jadą z tą samą prędkością, choćby z uwagi na ładunek czy warunki pogodowe. Z drugiej strony czas takiego wyprzedzania powinien być możliwie krótki, aby nie blokować szybszego ruchu. Ale złotego środka tu nie ma. Zakazać się odgórnie nie da – spowodowałoby to opóźnienia w transporcie, który jest jakby na to nie spojrzeć, krwioobiegiem naszej gospodarki.
Rozwiązaniem skutecznym mogłoby być dobudowanie trzecich a w niektórych miejscach także czwartych pasów ruchu do kluczowych dróg. To jednak opcja wyjątkowo kosztowna i musiałaby prowadzić do podniesienia podatków a na to, przy dzisiejszej szalejącej inflacji i ciągłych podwyżkach cen, zgody nie będzie.
Co więc można zrobić? Na razie pozostaje nam chyba cierpliwie czekać. Być może, wzorem choćby Hiszpanii, w najbardziej obleganych miesiącach wprowadzać zakaz ruchu ciężarówek na popularnych wakacyjnych trasach w określonych godzinach?
Na pewno warto o tym dyskutować i szukać najlepszych wzorców – by pogodzić interesy wszystkich użytkowników dróg.
Najnowsze komentarze