Kokpit Golfa pewnego dnia będzie wzorcem dla niemieckich projektantów mebli kuchennych. A bojowy odgłos jaki wydobywa się z rury wydechowej budzi respekt. Przynajmniej według autora peanów na cześć brzydkiego niemieckiego samochodu, który zamieszczony został w ostatnim, odchodzącym już na śmietnik historii numerze Auto Świata.
Artykuł o kompaktach jest zabawny z wielu powodów. Wiadomo, że wygrać ten pseudo ranking musiało auto z koncernu VW. Wiadomo, że na drugim miejscu musiał być Seat, w końcu to ten sam koncern. Ale najzabawniejsze dla mnie jest nagromadzenie ochów i achów na temat typowego niemieckiego, a więc przyciężkiego i nudnego produktu, jakim jest Golf. Od pierwszego do ostatniego zdania. Pośmiejmy się razem.
Zdanie 1: Bojowy odgłos, jaki wydobywa się z rury wydechowej nowego GTD, budzi respekt.
Komentarz: Tak, mi również Golf kojarzy się z niemieckim czołgiem, o urodzie kloca, subtelności bloku betonu oraz lekkości pojazdu opancerzonego. Na potwierdzenie, na innej stronie motoryzacyjnej przeczytamy „Ten samochód chyba nigdy nie grzeszył polotem ani finezją”.
Zdanie 2: Klasowy prymus wcale nie potrzebuje aż takiego rozgłosu, ponieważ ma cały wachlarz innych zalet.
Komentarz: Nie wiem jak u Was, ale u mnie w żadnej szkole klasowy prymus nie był przymiotnikiem, który ktokolwiek chciałby nosić. Wręcz przeciwnie, klasowy prymus był określeniem raczej niezbyt lubianym.
Zdanie 3: Przede wszystkim jest autem oferującym najwięcej przestrzeni, praktyczny bagażnik i łatwą obsługę.
Komentarz: Bagażnik Golfa ma niewątpliwie praktyczną pojemność mniejszą niż aktualny model Peugeot 308, a łatwa obsługa wynika chyba z przyzwyczajenia autora.
Zdanie 4: Po zajęciu miejsca za kierownicą z radością stwierdziliśmy, że wszystkie elementy sterujące znajdują się właśnie tam, gdzie się ich intuicyjnie spodziewaliśmy.
Komentarz: Po pierwsze i najważniejsze, to o ile sobie przypominam, Golfa obsługuje się raczej jednoosobowo. Więc NIE za bardzo wyobrażam sobie, jak „po zajęciu miejsca za kierownicą z radością stwierdziliśmy”. Czy autor (autorzy) teksty byli tacy mali, że zmieścili się tam we dwóch, względnie usiedli sobie na kolanach? A może ten samochód rzeczywiście jest przeznaczony dla dwóch kierowców, czy może bardziej operatorów, skoro subtelnością dorównuje czołgowi, to i obsługa musi być większa, no bo kto będzie siedział po prawej i walił do pieszych z karabinu maszynowego, przecież nie Szarik (ten był po przeciwnej stronie wojny o ile pamiętam). Zostawmy jednak te nieszczęsne sprawy liczby mnogiej, pewnie tłumacz podniecił się tymi skojarzeniami z czołgiem i tak zostawił, bo w tym zdaniu mamy jeszcze jedno kuriozum. Otóż autor sugeruje, że wszystko jest tam gdzie być powinno. Szanowny autorze, pewnie, że wszystko jest jak zawsze. Inwencji twórczej po Niemcach spodziewać się nie można, a skoro od 20 lat jeździsz Golfem, to nie kupujesz go zapewne dla zmian, tylko dlatego, że lubisz to co znasz. Zapewniam Cię jednak, że obsługa intuicyjna nie jest – po prostu mylisz intuicję z pamięcią. W poprzednim modelu było tak samo, dwa modele wcześniej było tak samo. Bo to jest to samo. Tylko trochę przypudrowali. W teście tego samochodu na innej strony przeczytamy: „Golf, jak każde auto, nie jest pozbawiony wad. Na kierownicy najbogatszej wersji Highline doposażonej w kilka elektronicznych gadżetów doliczyłem się aż 20 przycisków.” Rzeczywiście, o intuicyjność tu trudno.
Zdanie 5: Ten samochód stał się bardzo dojrzały przez lata produkcji.
Komentarz: Fakt, sylwetka dojrzała a nawet przejrzała i prawie niczym się nie różni od kilku generacji, co krytykują nawet najwięksi fani tej nudnej marki.
Zdanie 6: Jego zalety można poczuć zmysłami – na przykład na szerokich, wszechstronnie regulowanych fotelach albo po jakości wykończenia, która sięga niemal poziomu Audi.
Komentarz: Poetyckie wypowiedzi autora i jego zachwyt są piękne i głębokie jak teksty w czołowych utworach disco-polo, względnie turbo folku na Bałkanach. Te zachwyty wykańczają, podobnie jak jakość wykończenia, które jest oczywiście niezła, a na pewno lepsza niż w Dacii. Ale bez przesady. Nie wszystko złoto co się świeci.
Zdanie 7: Nie znaleźliśmy jakiejkolwiek rzeczy, która w tym aucie byłaby zła – myli się jednak ten, kto sądzi, że największym atutem Golfa jest brak poważnych wad.
Komentarz: Nie miałem okazji testować tego samochodu w dłuższej trasie, a po przejażdżce po mieście mógłbym być mało obiektywny w szczegółach. Doskonale za to pamiętam twarde zawieszenie. Sięgnąłem jednak po lekturę testów z mediów, które nie mają nic wspólnego z niemieckim kapitałem i jednak kilka wad znalazłem. Oprócz gigantycznej liczby przycisków na kierownicy bogato wyposażonej wersji, znalazły się też spalanie znacząco przekraczające deklaracje producenta (co jest chyba normą u niemieckich producentów), bezpłciowy wygląd i nudna stylistyka, wysoka chodliwość wśród złodziei, szybko przepalające się żarówki reflektorów z przodu. W teście AutoCentrum opisano komputer pokładowy, który nieustająco marudzi , że coś jest nie tak. A to że okno z tyłu jest otwarte i jazda jest nieekologiczna, albo zamiast siedzieć w aucie z włączonym silnikiem idź sobie na kawę itp. itd. Czy Golf traktuje kierowcę jak idiotę? Fatalne! Do tego mała pojemność bagażnika a za największą wadę uznano brak miejsca na tylnej kanapie, gdzie nie przewidziano przestrzeni na nogi piątej osoby. Może Golfa powinno rejestrować się na czterech ludzi obsługi czołgu ;-) ?
I tak oto jestem w połowie tekstu w Auto Świecie. Mógłbym tak dalej omawiać zdanie po zdaniu, pokazując, jak autor usprawiedliwia podsterowność, jak gładko przeskakuje po twardości zawieszenia, które w żaden sposób nie nadaje się na nasze drogi, jakich wyrazów używa do opisywania silnika… Ale szkoda chyba czasu, bo wiem już doskonale, czego się spodziewać po tendencyjnych artykułach z Axel Springera.
Originally posted 2013-08-04 12:54:57.
Najnowsze komentarze