W dniach od 17 do 19 czerwca odbył się XII Zlot Sudeckiego Klubu Citroëna. Impreza odbyła się pod hasłem „Karkonosze z Duchem Gór”. W wydarzeniu uczestniczyli właściciele pojazdów marki z różnych epok: był m.in. Citroën 2CV, XM, GS i C4 Picasso i wiele innych. Mamy dla Was relację z imprezy, której autorem jest Sylwia Frontczak.
Zlot odbywa się co roku (wyjątkiem był okres pandemii) i jest dostępny dla wszystkich zainteresowanyc a tegoroczna impreza miała miejsce w Sosnówce koło Karpacza. Siedzibą zlotu był Dom Wypoczynkowy „LUBUSZANIN” przy ulicy Świętej Anny w tej miejscowości.
Uczestnicy zjeżdżali się w godzinach popołudniowych i od samego progu byli witani przez oczekujących na nich organizatorów. Jak to zwykle bywa przy takiego typu wypadach samochodowych, nie obyło się również bez pewnych niespodzianek, wynikających głównie z roztargnienia i pośpiechu. Tak to jest, jak myślami jest się już na rajdzie wśród kolegów. A tu po
drodze jeszcze tyle spraw do ogarnięcia.
Zobacz także: Terenowy Citroën z gąsienicami wjechał zimą na szczyt. Gubałówka zdobyta w 1930 r.
W trakcie podróży na rajd jednemu z naszych uczestników przytrafiła się tzw. „kłopotliwa sytuacja”.
Tankując auto pomylił rodzaj paliwa. Dość szybko jednak wyszedł z tej opresji i po kilku godzinach był
już z nami. Po takich historiach rozpoczęliśmy wieczorne spotkanie przy grillu, gdzie czas płynął
szybko i w przyjemnej atmosferze. Do późnych godzin wieczornych żartowaliśmy i wspominaliśmy
poprzednie spotkania po dłuższej przerwie w nieorganizowaniu rajdów. Czas leciał nieubłaganie i
trzeba było się rozstać na noc, by już następnego dnia z samego rana spotkać znowu i wyruszyć w
trasę.
Następny dzień rozpoczął śniadaniem i zbiórką załóg o godzinie 9:00.
No i – ahoj przygodo!
Ruszyliśmy całą kawalkadą na miejsce pierwszej atrakcji tegorocznego rajdu. Była nią „GIGANTEA”
Karkonoski Park Ducha Gór. Owa atrakcja turystyczna znajduje się w Piechowicach. Tu rzeczywistość
przenika w świat fantazji. Jest to park edukacji i rozrywki, który zachwycił kreatywnością historii
wszystkich uczestników.
Po mile spędzonym czasie, ruszyliśmy w kierunku naszej kolejnej atrakcji. Była nią godna obejrzenia najwyższa wieża widokowa „SKYWALK”, znajdująca się w Świeradowa Zdroju. Rzeczywiście dostarczyła nam ona dużo wrażeń i pięknych widoków zarówno młodszym, jak i starszym uczestnikom rajdu. Po odbyciu tzw. „wspinaczki w chmurach” pozostał nam czas wolny. Ludzie porozchodzili się – niektórzy udali się na samotny spacer, a inni w grupach, aby miło spędzić czas dany nam na złapanie oddechu i nabranie sił na wieczorne spotkanie uwieńczone
kolacją, rozdaniem nagród i podziękowań uczestnikom, sponsorom i organizatorom rajdu za wspólną
zabawę.
Czas płynął miło, przyjemnie i z radością z wygranych nagród i przeżytych wrażeń. Pozostał nam
ostatni dzień naszej wyprawy. Niedziela. Śniadanie, kawa i czas rozstania. Pomalutku wszyscy
rozjeżdżaliśmy się do swoich domów i obowiązków życia codziennego z nadzieją, że znów (oby jak
najszybciej) spotkać się i spędzić wspaniałe chwile w miłym towarzystwie.
Uważam, że takiego rodzaju imprezy mają racje bytu, jednoczą ludzi mających pasję i wiedzę w
dziedzinie motoryzacji związanej z marką Citroën, dostarczając jednocześnie niezapomnianych
wspomnień.
Organizatorem wydarzenia byli niezastąpiony Andrzej Adamczyk z żoną Grażyną, która wspierała go w sprawach organizacyjnych dotyczących rajdu.
Autor: Sylwia Frontczak.
Najnowsze komentarze