Citroën DS3, Citroën C4 Picasso I generacji oraz Peugeot 3008 mogły być wyposażone w skrzynię MCP, czyli zrobotyzowaną skrzynię manualną. Ma ona swoje plusy i minusy.
Szukając kolejnego samochodu na rynku wtórnym musimy pamiętać o dokładnym sprawdzaniu wersji z jaką mamy do czynienia w konkretnym przypadku. Pamiętajmy, że także w szeregu dopracowanych i ogólnie polecanych modeli stosowane były także wymagające odpowiedniego serwisu rozwiązania technologiczne. Najlepszym tego przykładem jest zautomatyzowana przekładnia sześciobiegowa montowana między innymi opcjonalnie w Citroënie C4 Picasso I generacji, Peugeocie 3008 i Citroënie DS3. Jeśli nie były serwisowane, mogą sprawiać problemy.
Przekładnia MCP to nic innego jak manualna skrzynia sześciobiegowa wyposażona w coś w rodzaju robota, zmieniającego biegi. Za ich zmianę odpowiada silnik elektryczny, który na podstawie danych odczytanych z czujników monitorujących prędkość obrotową silnika, prędkość jazdy czy ruch pedału gazu podejmuje odpowiednią decyzję. Mechanizm wykorzystuje zwykłe sprzęgło i wodziki, całością zawiaduje jednak grupa silników elektrycznych.
Ze sprzęgłem współpracuje dwumasowe koło zamachowe. Mechanicy trudniący się naprawą tego typu przekładni określają jego trwałość na 150 maksymalnie 200 tysięcy kilometrów. Postępujące zużycie zespołu sprzęgła i koła dwumasowego objawia się coraz silniejszymi szarpnięciami towarzyszącymi pracy skrzyni – każda zmiana biegu, ruszanie okupione jest wyraźnym szarpaniem a nawet uderzeniami. Żeby temu zapobiec, producent przewidział okresowe przyuczanie skrzyni do zmieniających się warunków pracy. Tyle, że w starych autach niewiele osób to robi.
Cechą charakterystyczną przekładni zautomatyzowanej jest to, że po wybraniu trybu do jazdy auto samo nie ruszy, gdy puścimy pedał hamulca. Dopiero wciśnięcie pedału gazu spowoduje start pojazdu. W przypadku Citroëna C4 Picasso I generacji, Peugeota 3008 i Citroëna DS3 wyróżnia je obecność łopatek przy kierownicy.
Plusem tego rozwiązania jest na pewno wygoda. Z rozwiązania zadowoleni będą więc ci, którzy nie chcą zmieniać biegów bo robot będzie działał za nich. Skrzynia ta jest też lżejsza niż klasyczny automat i znacznie tańsza w produkcji.
Minusy? Nie jest to skrzynia dla tych, którzy lubią jeździć sportowo. Wolniejsza zmiana biegów niż w przypadku klasycznego automatu i odczuwalne opóźnienia w stosunku do tego, gdyby zmieniał je kierowca. Można temu zaradzić, używając wspomnianych łopatek.
Drugi minus to konieczność przyuczania co kilkadziesiąt tysięcy kilometrów. Można to zrobić w serwisie, można też samemu, o ile posiada się Lexię. Najpierw należy wykasować poprzednie przyuczenie, wykonać procedury przyuczania na zimnym silniku. Następnie należy uruchomić silnik w położeniu N i rozgrzać silnik do 80 stopni a później wykonać procedurę przyuczania. To wszystko zajmuje trochę czasu – jednak poprawne wykonanie gwarantuje bezproblemową dalszą eksploatację. Pierwsze egzemplarze cierpiały na niską jakość łożysk. Później ten problem wyeliminowano.
Przyczyną kłopotów może być też olej w skrzyni – warto go zmieniać co 50-60 tysięcy kilometrów a na pewno od razu po zakupie takiego auta. Jak w przypadku każdego urządzenia, także sterowniki mogą ulec awarii. Koszt ewentualnej regeneracji przekładni z wymianą łożysk i wszystkich uszczelnień oraz gruntownym czyszczeniem to wydatek przekraczający 3 tysiące złotych, po czym na długi czas ma się spokój.
Po kilku latach produkcji koncern PSA wycofał ze sprzedaży przekładnie zautomatyzowane zastępując je trwalszymi automatami. W używanym samochodzie takie rozwiązanie na pewno jest trwalsze niż robot MCP, wymagający nieco bardziej troskliwego serwisu.
Najnowsze komentarze