Renault Fluence to samochód zaskakujący. Ma dynamiczny silnik 2.0, napędzany benzyną, sporo dynamiki ale też komfortu i pewnego rodzaju miękkości. Jest zdecydowanie przyjemniejszy w moim odczuciu niż Mégane, mimo że to podobne konstrukcje. Ale tutaj zawieszenie chyba przekonstruowano z myślą o większym komforcie. Fluence kojarzy mi się więc od teraz z płynnością i miękkim, przyjemnym pokonywaniem przestrzeni.
Za to oferuje Fluence kocham samochody francuskie. Za tą przyjemność jazdy, niespieszne rozkoszowanie się każdym kilometrem.
Pierwsze wrażenie z obcowania z Renault Fluence to płynność i miękkość. Samochód jest doskonale zawieszony i świetnie wyciszony. Tak jak to lubię w samochodach francuskich. Po tysiącu kilometrów z Renault Fluence z benzynowym silnikiem 2.0 o mocy 140 KM ciężko nam się było rozstać. Tego sedana firma Renault dopracowała do perfekcji. Gdybym dzisiaj miał kupować tego typ auto, byłby to na pewno Fluence.
Odbierając tydzień temu Renault Fluence z parku prasowego w Warszawie nie spodziewałem się rewelacji. Ot, taki sobie sedan. Jednak już po tysiącu kilometrów było nam się ciężko rozstać. Renault Fluence łączy w sobie wszystko to, co lubię we francuskich samochodach.
Nadwozie Renault Fluence jest zaprojektowane bardzo proporcjonalnie i zgrabnie. Samochód się podoba – zarówno mężczyznom jak i kobietom. Bagażnik został w bardzo udany sposób dołączony do sylwetki kompaktowego przecież auta a jego pojemność pozwala Fluence traktować jak pełnoprawny samochód rodzinny. Patrząc z przodu widzimy masywny pas przedni, duże logo Renault, światła LED do jazdy dziennej i przetłoczenia maski. Z boku Fluence nabiera rozmiarów, bo jego wydłużony tył dodaje jednak kilkadziesiąt centymetrów. Bardzo dobrze dobrano proporcje. Auto jest nie tylko ładne ale też eleganckie. Przy odpowiednim kolorze lakieru może z powodzeniem być wstępem do klasy limuzyn.
To, co najważniejsze, jest jednak w środku. System Start-Stop i bezkluczykowe otwieranie ułatwiają życie na co dzień. Trudno potem wrócić do tradycyjnego kluczyka – zaręczam. Zasiadam w wygodnym fotelu. Nie jest to bynajmniej twardy fotel czy sportowy fotel kubełkowy – i całe szczęście! To bardzo wygodny, bardzo szeroki i długi fotel, wygodą przywodzący na myśl raczej komplet wypoczynkowy. Siedzisko jest odpowiednich słusznych rozmiarów, zapewnia doskonałe podparcie dla ud. Wygoda połączona jest z dobrym trzymaniem bocznym. Oczywiście zakładając, że nie chcecie uprawiać rajdów i traktować tego samochodu jako auta typowo sportowego. Ale Fluence to przede wszystkim auto rodzinne. Środek jest przestronny dzięki sporemu rozstawowi osi (ponad 270 cm). Z tyłu kanapa równie wygodna.
Deska rozdzielcza jest bardzo nowoczesna. W środku elektroniczny prędkościomierz i wyświetlacz komputera, po lewej stronie obrotomierz. Na wyświetlaczu najlepiej ustawić opcję chwilowego zużycia paliwa, by się kontrolować. Dlaczego? O tym za chwilę. Pośrodku konsoli u góry znajdziemy duży dotykowy ekran nawigacji z systemem R-Link (opcja) a poniżej sterowanie klimatyzacją z bardzo przyjemnymi z trybami Soft-Auto-Fast oraz sterowanie odtwarzaczem i radiem. Kokpit i boczki drzwi pokryto miękkim materiałem, w naszej wersji – dwukolorowym, są też srebrne wstawki. Wszystko estetyczne i wysokiej jakości. Skórzana kierownica i skórzana gałka skrzyni biegów to prawdziwa przyjemność dotyku no i brak problemów latem i zimą z temperaturami.
W testowanym samochodzie miałem do dyspozycji manualną skrzynię sześciobiegową. Działa precyzyjnie, szybko, jest cicha a przełożenia do silnika odpowiednio dobrane. Jest też tempomat, z klasycznym w Renault sterowaniem i ustawianiem prędkości co 2km/h. Działa bardzo sprawnie, ma jednak jedną irytującą mnie osobiście cechę –po ustawieniu prędkości samochód przyspiesza o 2-6 km/h szybciej niż prędkość i dość gwałtowanie (zbyt szybko) hamuje silnikiem do zadanej prędkości. To jeden z niewielu minusów Fluence. Bardzo przypadło mi za to do gustu pokazywanie stanu w jakim jest tempomat – nie trzeba patrzeć na licznik, by wiedzieć czy auto jedzie za wolno czy za szybko w stosunku do ustawionej prędkości. Fluence pokazuje to kolorowymi pasami wokół prędkościomierza. Jeden pasek zielony – przyspiesza, dwa paski zielone – jedzie z właściwą prędkością, paski czerwone – zwalnia, jedziemy za szybko. Prosty pomysł, świetne wykonanie.
Renault Fluence trafił do nas w bardzo bogato wyposażonej wersji z jasnym wnętrzem. Przyznam szczerze, że ta wersja wnętrza jest dużo ładniejsza moim zdaniem od klasycznej, ciemnej. Oczywiście, trzeba dbać o czystość, bo każdy brud widać szybciej na jasnej tapicerce, ale dzięki jasnym kolorom we wnętrzu czujemy się lepiej. Te przyjemności wymagają rzecz jasna dopłaty. Tak samo jak szyberdach, który jest nieduży, ale znakomicie polepsza wentylację wnętrza, nie generując przy tym nadmiernego hałasu – za szyberdach we Fluence trzeba zapłacić 3200 złotych. Podstawowa cena Fluence to 56 tysięcy, ale wersja z silnikiem 2.0 w wersji Privilege to już 75 tysięcy złotych, po dodaniu wszystkiego co mieliśmy w naszym aucie wychodzi prawie 87 tysięcy. Czy to dużo czy mało, musicie ocenić sami – na tle konkurencji (np. VW Jetta) Fluence jest nieco tańszy.
Renault Fluence to przede wszystkim wygoda. Podróż na dystansie 300-500 kilometrów jednorazowo to dla niego fraszka. Dla pasażerów niezrównany komfort i cisza. Cicho jest nawet wtedy, gdy uniesiemy szyberdach. Szmer powietrza zaczyna być słyszalny gdzieś od 140 km/h, ale nawet wtedy nie utrudnia rozmowy. Na wielką pochwałę zasługuje układ kierowniczy. Świetnie separuje kierowcę od kiepskiej drogi, w mieście działa lekko i bez oporu, na trasie, przy większych prędkościach, daje stosowne poczucie kontroli. Testowałem auto na krętych bardzo kiepskich drogach, próbując z dość dużą prędkością wyprowadzić je z równowagi – nie udało mi się. Samochód, lekko pochylając się, pokonywał kolejne zakręty a pokładowe systemy nie ingerowały zbytnio w moje manewry. Pewność prowadzenia jest wzorowa, oczywiście cały czas mając na myśli, że jest to samochód rodzinny a nie sportowy. Dużym plusem są bardzo skuteczne hamulce, które świetnie zatrzymują auto nawet po rozgrzaniu w intensywnej jeździe.
W środku jest cicho i komfortowo – z przodu. Żeby sprawdzić jak się jeździ z tyłu, usiadłem z tyłu, za wysokim kierowcą. I tutaj dotarło do mnie jak przestronny i wygodny jest Fluence dla pasażerów. Duży rozstaw osi powoduje, że pasażer, nawet wysoki, ma do dyspozycji sporo miejsca. Siedzi się wygodnie, mimo, że dach schodzi z tyłu niżej. Mając 188 cm nie dotykałem głową dachu, a na nogi miałem sporo miejsca. 200 kilometrów na tylnim siedzeniu pokonałem bez problemu i wysiadłem zrelaksowany. Z tyłu jest równie cicho co z przodu.
Silnik pracuje miękko i w zasadzie niezauważalnie gdzieś to 4-5 tysięcy obrotów. Nawet wtedy nie jest to nic ponad delikatny pomruk, w żaden sposób nie męczący uszu. Cisza, spokój, płynność. Po prostu ideał samochodu komfortowego. Fluence mógłby zamiennie używać nazwy Comfort – i to byłaby prawdziwa nazwa tego samochodu. Jeśli chodzi o komfort i przyjemność z jazdy Renault Fluence nie ma w zasadzie konkurencji, bo żaden konkurent nie oferuje takiego komfortu jazdy. Są samochody podobnie wyciszone, są samochody podobnie wyposażone, ale w żadnym nie poczujecie się tak dopieszczeni jako kierowca czy pasażer. No i rzadko który konkurent może się pochwalić takim ogromnym bagażnikiem.
Renault Fluence, który testowałem, był wyposażony w radio z system Arkamsys, zapewniającym bardzo dobre wrażenia słuchowe. Zestaw bezproblemowo współpracował z moim telefonem przy użyciu bluetooth a muzyka odtwarzana w ten sposób odznaczała się wyjątkową jakością dźwięku. Nawet dość trudne dla instalacji samochodowych utwory, takie jak muzyka Angelo Badalamentiego z filmu Twin Peaks, była odtwarzana wiernie i czysto. W tym zakresie Fluence może spokojnie służyć jako auto referencyjne. Gorzej było, jeśli chodzi o radio. Dźwięk spłaszczony, mniej tonów niskich i wysokich, znacznie gorsza stereofonia. Tutaj warto by popracować.
Nawigację można sterować dotykowo albo z konsoli pod panelem klimatyzacji. W czasie jazdy ekran jest zbyt odległy od kierowcy, by robić to bezpiecznie – dużo pewniej steruje się dotykowo na postoju. Za to sterowanie manipulatorem jest bezproblemowe, zwłaszcza po chwili oswojenia z tym sposobem. Nawigacja w systemie R-Link ma doskonałe mapy i sporo opcji do odkrywania, łatwo się dzięki niej przemieszczać pod żądany adres ale też można szybko odnaleźć sklep czy punkt usługowy. Ta generacja nawigacji nie odbiega już znanych nam programów ze smartfonów.
Silnik o mocy 140 KM pracuje miękko i cicho. Lubi paliwo, dlatego w mieście trudno jest zejść poniżej ośmiu litrów – mi się nie udało, mimo naprawdę lekkiego traktowania. Średnie spalanie przy jeździe w okolicach 2000 obrotów oscylowało w okolicach 8,0-8,3 litra. Na pewno sprzyjały temu warszawskie korki, ale nie ma co się spodziewać dużo lepszych wyników. Na trasie Fluence potrafił utrzymywać się w okolicach 6,5 litra, pod warunkiem jazdy z prędkościami nie przekraczającymi 100 km/h. Jednak próby dynamiczne i szybkie przejazdy po autostradzie podnosiły spalanie do ostatecznej wartości 10 litrów na 100 kilometrów (średnia dla 1000 km, 200 miasto, 800 trasa, z czego 500 km autostradami).
Podsumowując, Fluence to samochód, który zadowoli wszystkich miłośników francuskiego komfortu. Jest elegancki, przestronny i komfortowy. Daje dużo radości z jazdy, dopieszczając kierowcę i pasażerów wszędzie tam, gdzie to możliwe. Model zdecydowanie polecamy!
Zalety:
+ zgrabne proporcjonalne nadwozie
+ świetne wyciszenie i zawieszenie idealne na nasze drogi
+ bardzo wygodne fotele z przodu i z tyłu
+ doskonała jakość dźwięku Arkamsys z CD i Bluetooth
+ ogrooooooomny bagażnik 530 litrów
+ przestronne wnętrze
Wady:
– nieco gorszy dźwięk z modułu radia
– zbyt mocno hamujący tempomat
– duży apetyt na paliwo (wersja 2.0 16V)
Najnowsze komentarze