Brazylia przywitała nas gorącym i lekko dusznawym klimatem, egzotycznymi krajobrazami, zatłoczonymi, pełnymi zieleni miastami oraz samochodami, których na próżno szukać na europejskich drogach. Swoją przygodę z Brazylią rozpoczęliśmy w Sao Paulo i w ciągu siedmiu dni jeździliśmy lokalnie oferowanymi modelami. Najdłużej w naszych rękach znajdował się Renault Oroch. Pick-up ma wiele cech wspólnych z Dacią Duster oraz Sandero, ale także wiele różnic. Jak się spisał na dystansie ponad 1.300 km?
Kiedy zjawiliśmy się w umówionym miejscu, aby odebrać Renault Oroch dostaliśmy kilka wskazówek, co robić a czego podczas pobytu w Brazylii unikać. Chociaż testowy egzemplarz wyposażony był w zamkniętą skrzynię o ładowności 680 kg, walizki od razu powędrowały na tylne siedzenia. „Tak będzie bezpieczniej” – usłyszałam od pracownika Renault. Bagaże na pace mogą stać się łatwym łupem złodziei.
Czy Brazylia naprawdę jest aż tak niebezpieczna? Nie mieliśmy żadnych nieprzyjemnych doświadczeń (nie licząc małego nieporozumienia podczas testu Renault Kwid), ale Brazylijczycy, których poznaliśmy ostrzegali przed kradzieżami i radzili, by wieczorami nie zapuszczać się pieszo zbyt daleko od hotelu. Polecali głównie Ubera jako sposób przemieszczania się po zmroku, i to nawet na krótkich odcinkach. Ceny przejazdów nie są wygórowane. Transport wieczorową porą z lotniska w Sao Paulo, do hotelu na dystansie 34 km kosztował w marcu 2023 roku w przeliczeniu ok. 63 zł.
Zobacz test: Dacia Duster 1.3 TCe 150 KM z automatem. Opinie, wady, zalety, plusy, minusy, spalanie
Po odebraniu kluczyków do Renault Orocha usłyszeliśmy jeszcze dwie porady. Pierwszą, by na bramkach przygotować gotówkę, ponieważ terminale nie zawsze są sprawne i drugą, by na każdym kroku mieć oko na fotoradary. Chociaż przekraczanie dozwolonej prędkości nie było moim zamiarem, fotoradary wyrastały jak grzyby po deszczu. Rzeczywiście trzeba tu uważać. Oprócz znaków drogowych, dobrym sygnałem do tego, żeby zdjąć nogę z gazu, były niespodziewane manewry ciężarówek.
Tiry, przy których mierzący 4,7 m długości Renault Oroch sprawiał wrażenie małej pchełki stanowiły zdecydowaną większość ruchu na autostradzie, ale o wyścigu żółwi znanych z polskich dróg nie ma tutaj mowy. Jazda na złamanie karku jest na porządku dziennym a kierowcy tych potworów niespecjalnie przejmują się ani innymi pojazdami na drodze, ani ograniczeniami, nie licząc oczywiście miejsc, gdzie szanse na mandat są większe.
Brazylijska autostrada i pierwsze 400 km
Po opuszczeniu zatłoczonego Sao Paulo, z przyjemnością wyjechałam na trasę. Chociaż nawierzchnia nawet na autostradzie pozostawiała wiele do życzenia a liczne fotoradary straszyły niechcianą pamiątką z Brazylii, pick-up Renault płynnie pokonywał kolejne kilometry. Jedynie przy większych ośrodkach miejskich tworzyły się zatory. Przy ruszaniu z miejsca Oroch miał tendencję do lekkiego szarpania, ale w trasie zapewniał stabilną jazdę bez przesadnych przechyłów nadwozia i przyjemną dynamikę.
Pod maską pojazdu pracował 170-konny silnik 1.3 TCe o maksymalnym momencie obrotowym 270 Nm. Przy współpracy z bezstopniową przekładnią X-Tronic, która symuluje 8 przełożeń silnik pozwalał Orochowi przyspieszać z werwą i umożliwiał bezproblemowe wyprzedzanie. Jednostka typu Turbo Flex pracuje na benzynie lub etanolu, które możemy zamiennie wlewać do baku.
Drugi rodzaj paliwa jest w Brazylii znacznie tańszy i tym samym cieszy się większą popularnością wśród kierowców. W zależności od stacji ceny etanolu na naszej trasie wahały się od 3,59 do 4,7 reali, czyli w okolicach 4 zł. A jak wyglądają opłaty za autostradę? Na trasie z Sao Paulo do Kurytyby minęliśmy 7 poborów opłat. Wydaje się, że to dużo, ale koszty przejazdów w porównaniu z polską A4-ką na trasie Kraków – Katowice wydają się wyjątkowo niskie. Za pokonanie 400 km autostrady rachunek wyniósł w przeliczeniu zaledwie 22 zł.
Orochem jeździliśmy maksymalnie 110 km/h ponieważ tyle wynosi limit na brazylijskiej autostradzie. Zważywszy na koszmarną jakość nawierzchni szybsza jazda i tak nie byłaby tu wskazana. Przy autostradzie 116 łączącej Sao Paulo z Kurytybą pozytywnie zaskoczyła mnie infrastruktura dla kierowców. Restauracje oferują pełne zestawy obiadowe, desery, a wszystko smaczne i na wysokim poziomie. Jest też legendarna brazylijska kawa, ale osoby, które rezygnują z cukru muszą mieć się na baczności. Napój o wybornym zapachu często może być… słodki i to do granic możliwości. W niektórych lokalach mamy do wyboru oddzielne dystrybutory z kawą słodzoną i gorzką. Jeśli jednak brakuje nam słodyczy dostępny jest nie tylko cukier, ale także lokalnie produkowany płyn z trzciny cukrowej, który chętnie wybierają lokalni podróżni.
Zobacz test: Dacia Jogger Hybrid 140 KM – pierwsza jazda. Spalanie poniżej 5l, lepsza niż Toyota
Renault Oroch – trochę Duster, trochę Sandero
Kiedy pick-up Renault zadebiutował w 2015 roku, korzystał z nomenklatury Duster Oroch, aby zasygnalizować powiązanie z popularnym SUV-em, ale marka zmieniła podejście do nazewnictwa i po face liftingu w 2022 roku został już tylko „Oroch”. W ramach kuracji odmładzającej styliści Renault zastosowali kilka zabiegów, aby tchnąć w model nowe życie. Samochód dostał nowe światła przeciwmgielne i przeprojektowaną osłonę chłodnicy. Nieco mniejsze zmiany zaszły w tylnej części, ponieważ polegały jedynie na zastąpieniu emblematu naklejką z nazwą modelu. W porównaniu do poprzednika pick-up zyskał bardziej solidny charakter i więcej powagi.
Renault nie bez powodu przestało utożsamiać Orocha z Dusterem. Przyczyn możemy dopatrywać się m.in. w wykorzystaniu elementów wnętrza pożyczonych od Dacii Sandero. Po kuracji odmładzającej w samochodzie zainstalowano ten sam 8-calowy ekran dotykowy, który powędrował na górną część deski rozdzielczej a to z kolei poprawiło ergonomię obsługi. Zmiana lokalizacji wyświetlacza pozwoliła również zagospodarować dodatkową przestrzeń na półeczkę.
Elementy dekoracyjne, pokrętła klimatyzacji, przyciski i pogłaśnianie za kierownicą wyglądają znajomo i przywodzą na myśl modele Dacii. Miejsca w kabinie nie zabranie nawet dla osób wysokich. Kierowca ma do dyspozycji przesuwany w przód, w tył fotel z regulacją wysokości oraz pochylenia oparcia.
W ramach face liftingu styliści Renault przeprojektowali nawiewy, plastikowe ramki wokół zegarów i panele drzwi. Producent musiał uwzględnić jednak nie tylko sferę wizualną i ergonomię, ale także zmiany w przepisach na rynku brazylijskim. Wraz z wprowadzeniem obowiązkowej sygnalizacji o zapięciu pasów, na podsufitce Orocha znalazła się odpowiednia lampka informacyjna. Renault przygotowało model także na kolejne regulacje instalując zaślepkę pod kolumną kierowniczą. W przyszłości znajdzie się w tym miejscu pokrętło do ustawienia wysokości świateł.
Czy jazda Orochem jest komfortowa?
Korzystając ze skali stosowanej w szkole, oceniam komfort pick-upa Renault na mocną czwórkę. Zawieszenie jest zestrojone dosyć miękko, co pomagało podczas pokonywania nierówności, pick-up jest też przyzwoicie wyciszony. Chociaż w niektórych częściach kabiny znajdziemy szorstkie zakończenia plastikowych elementów, Orochem podróżuje się przyjemnie a i do ergonomii trudno mieć zastrzeżenia. W samochodzie znajduje się duży schowek na drobiazgi oraz liczne przestrzenie, w których możemy umieścić smartfon, klucze, gotówkę na bramki autostradowe oraz inne drobiazgi.
Testowy Renault Oroch to najwyższa wersja Outsider z dodatkowymi opcjami. Samochód został wyposażony w ekran dotykowy, kamerę cofania, podłokietnik oraz ładowarkę indukcyjną, ale musimy liczyć się z tym, że wybór ostatniego z wymienionych dodatków pozbawi nas dwóch cup-holderów. Warto zastanowić się co bardziej przyda nam się podczas jazdy: ładowanie czy podstawka na kubek. Jeśli o mnie chodzi, możliwość posiadania kawy pod ręką w czasie jazdy zwycięża. Wracając do podłokietnika, Renault powinno pomyśleć o lepszym dostosowaniu wyposażenia do kierowcy albo dodaniu regulacji wysokości ponieważ położenie jest nieco zbyt niskie.
W kierunku oceanu i 10 km w korku
Po pokonaniu pierwszych 400 km znaleźliśmy się w Kurytybie. Oroch został odstawiony na hotelowy parking, by dwa dni później zawieźć nas do fabryki Renault zajmującej się produkcją pick-upa, o czym opowiadam tutaj. W bardzo napiętym grafiku znalazła się jednak chwila wytchnienia, dlatego wybraliśmy się nad ocean. Miał być szybki relaks, ale szybko nie było, a czas na odpoczynek został mocno ograniczony.
Od Kurytyby do miejscowości Playa do Leste z piękną szeroką plażą jest ok. 100 km. Według początkowych założeń trasa miała zająć 1,5 godziny, ale do pierwotnego czasu ostatecznie trzeba było dodać jeszcze godzinę. Przewężenie spowodowane obsuwającymi się kamieniami utworzyło ogromny korek. Przez ok. 10 km Oroch częściej stał niż jechał. System start&stop, który zazwyczaj przeszkadza, kiedy postoje się wydłużają staje się przydatnym rozwiązaniem, daje chwilę wytchnienia a dodatkowo ogranicza zużycie paliwa.
Zwiększony ruch na drodze nie jest w Brazylii rzadkością, o czym świadczy kwitnący w strategicznych a więc najczęściej korkujących się miejscach handel. Na poboczach można spotkać lokalnych sprzedawców oferujących napoje, lub małą przekąskę.
Ile pali Renault Oroch?
W pobliżu wybrzeża, czyli po pokonaniu ok. 500 km od odebrania samochodu, przypadło pierwsze tankowanie Orocha. 40 litrów etanolu kosztowało 187 reali, czyli w przeliczeniu na dzień testu ok. 160 zł. Spalanie Renault Oroch po pierwszym odcinku 400 km, czyli głównie w trasie wynosiło 8,5 litrów etanolu na 100 km. Wynikowe zużycie okazało się wyższe ze względu na spory odcinek w ruchu miejskim i korki. Po pokonaniu ponad 1300 km wynosiło 10 l/100 km.
Podczas tankowania nie trzeba znajomości lokalnego języka, zwłaszcza gdy wokół nas znajdują się życzliwi i chętni do pomocy ludzie, a głównie takich spotykaliśmy w Brazylii. Jeden z pracowników żywo zainteresował się, co właściwie dwoje ludzi nie znających języka portugalskiego robi w Brazylii i jak się tu porozumiewa. „Właśnie tak”, odpowiedzieliśmy pokazując telefon z translatorem, czym udało nam się rozbawić naszego sympatycznego znajomego. Po wymianie życzliwych uśmiechów i pożegnaniu, w końcu dotarliśmy nad ocean. Ze względu na końcówkę sezonu przywitały nas totalne pustki. Tylko pojedyncze jednostki ludzkie pojawiały się od czasu do czasu na horyzoncie. Odpoczynek trwał krótko, ale trudy podróży warte były pięknych krajobrazów i kąpieli w ciepłym oceanie.
Po co komu pick-up i ile kosztuje Oroch?
Samochody w segmencie pick-up były powszechnym widokiem na brazylijskich drogach. Dużą popularnością cieszy się Fiat Strada, ale mijaliśmy także model Toro i Orocha zarówno w najnowszej wersji, czyli analogiczną z testowanym egzemplarzem, jak model sprzed face liftingu. Chociaż segment pick-upów kojarzy się głównie z pracą, czy to na farmie, czy na budowie, tutaj jest to także pewien symbol statusu, podobnie jak SUV w Europie dlatego posiadanie pick-upa w ofercie to na rynku brazylijskim konieczność.
Aby sprawić sobie Renault Orocha potrzeba minimum 114.900 reali, czyli ok. 94 tys. zł. Zakup najwyższego poziomu wyposażenia ze 170-konnym silnikiem i automatem CVT wiąże się z wydatkiem 149.400 reali (ok. 121 tys. zł). Czy modele sprawdziłby się w Polsce? Ze względu na znikome zainteresowanie segmentem w naszym kraju pewnie nie, ale na pewno urozmaiciłby ofertę Dacii.
Prawdziwy relaks i powrót do domu
Na prawdziwy relaks doczekaliśmy się dopiero w ostatnim dniu pobytu w Brazylii. Ze względu na późny lot mogliśmy sobie pozwolić na małe wytchnienie na bajkowej plaży w Peruibe w pobliżu Sao Paulo tuż przed oddaniem Orocha i jazdą na lotnisko. Gorące słońce, piasek, ciepły ocean, który omywał stopy oraz lokalna muzyka dochodząca z pobliskiego baru tworzyły niezapomniany klimat, za którym łatwo zatęsknić w jesienno-zimowe wieczory.
Najnowsze komentarze