MoreLife, to wersja wyposażeniowa Citroënów, która w standardzie ma praktycznie wszystko to, co wybierają klienci. Stanowi pewną bazę, choć w żadnym razie nie jest wersją podstawową oferowaną w salonach marki. To raczej modele, które są wyposażone w najbardziej oczekiwane przez klientów elementy, do czasu wprowadzenia MoreLife z reguły po prostu dokupowane. Citroën dał więc klientom możliwość wyboru modeli już skomponowanych pod wymagania wielu osób. I taki właśnie Citroën C4 trafił niedawno do naszej redakcji.
Auto było nowiusieńkie. Jeszcze żadna redakcja przed nami go nie otrzymała, nie jeździł nim przed nami praktycznie nikt, nawet człowiek, który niemal każdą testówkę „objeżdża”. Czuliśmy się więc, jak szczęśliwy klient, który właśnie odebrał wymarzony samochód od dealera i z radością pokonuje pierwsze kilometry.
Citroën C4 drugiej generacji nie jest nowością rynkową. Został zaprezentowany jesienią 2010 roku podczas Paris Mondial de l’Automobile i niedługo potem trafił na rynek, co oznacza, że może się już poszczycić przeszło pięcioletnim stażem rynkowym. W dzisiejszych czasach, to dość dużo i mimo leciutkiego liftingu wielu klientów postrzega ten samochód, jako niezbyt świeżą konstrukcję. W efekcie sprzedaż w Polsce nie jest zbyt wysoka, bo u nas z jednej strony samochód musi otaczać nimb nowości, z drugiej zaś kupowane są modele z generacji na generację ledwo odświeżane stylistycznie, ale pochodzące z koncernu, który na wsparcie mediów motoryzacyjnych liczyć zawsze może.
W roku 2015 na polskie drogi wyjechało raptem 503 egzemplarze Citroëna C4. To niewiele, bo przecież segment aut kompaktowych jest naprawdę spory. Dla porównania w tym samym czasie Peugeot sprzedał 1.801 sztuk modelu 308 (owszem, to wciąż nowe auto), Hyundai i30 sprzedał się w liczbie 3.716 sztuk, Kię cee’d wybrało 4.257 kierowców, z Forda Focusa cieszyło się 9.186 osób, z Opla Astry 10.639, a z bezpłciowego stylistycznie Volkswagena Golfa aż 13.869. Nawet kończące swój żywot rynkowy Renault Megane III trafiło w 2015 roku do 3.571 osób. Czemu więc Citroën C4 nie cieszy się powodzeniem? Przecież ma krótszy staż rynkowy, niż Megane III, a sprzedawał się w Polsce siedmiokrotnie słabiej!
Moim zdaniem Citroën C4, to naprawdę fajny samochód. Jest przestronny, ma spory bagażnik (408 dm³ wg normy VDA), a do tego kosztuje całkiem przyzwoite pieniądze. Dla porównania – bagażnik Golfa mieści 380 litrów (a więc w oparciu o normę VDA jest jeszcze mniejszy), a kosztuje więcej. Sporo więcej. Gdzie więc jest problem?
Najtańszy Citroën C4 wyceniany jest w Polsce 59.990 zł – tyle trzeba zapłacić za wersję Feel napędzaną 110-konnym silnikiem PureTech. Najtańszy Golf kosztuje 63.090 zł i za taką kasę klient otrzymuje wersję Start z zaledwie 85-konnym benzyniakiem i trzydrzwiowym nadwoziem, bo pięciodrzwiowa odmiana wyceniana jest na 64.830 zł. I nie ma nawet radia! Za wersję 110-konną Golfa Start zapłacić trzeba już 69.630 zł, za to Niemcy dadzą Wam skrzynię sześciobiegową, gdy Francuzi w C4 Feel ze 110-konnym benzyniakiem oferują wyłącznie przekładnię pięciobiegową.
Naprawdę dziwi mnie, że C4 sprzedaje się tak słabo. I sprzedaż owa spada, bo w roku 2014 zarejestrowano nad Wisłą 1.368 egzemplarzy, a rok później już tylko 503.
Ostatnio spędziłem z tym samochodem tydzień. Choć to nie nowość, i tak bardzo mi się podoba. Jest znakomicie wyciszony, komfortowo zawieszony, dobrze wyposażony, moim zdaniem zauważalnie atrakcyjniejszy stylistycznie od nowego Golfa, nieco bardziej funkcjonalny od niego, jeździ fajnie i kosztuje niemal 10.000 zł mniej od Volkswagena. A mimo to sprzedaje się dwudziestosiedmiokrotnie gorzej od niemieckiego konkurenta. Jakim cudem?!? Nie mam zielonego pojęcia.
Citroën C4 1.2 PureTech 130 MoreLife, czyli bazowo taki, jak auto testowe, kosztuje w naszym kraju 67.690 zł. To wciąż kwota niższa od Golfa Start 110 KM 5d, choć wyposażenie Citroëna jest lepsze. Kwota niespełna 68.000 zł wydaje się całkiem atrakcyjna, gdy weźmiemy pod uwagę, że w MoreLife seryjnie otrzymuje się za te pieniądze całkiem przyzwoite wyposażenie, w skład którego wchodzą m.in.:
– automatyczne światła i wycieraczki;
– dwustrefowa klimatyzacja automatyczna;
– tylne czujniki parkowania;
– tempomat z ogranicznikiem prędkości;
– składane elektrycznie, podgrzewane i elektrycznie ustawiane lusterka boczne;
– chromowane obudowy lusterek bocznych;
– reflektory przeciwmgłowe z funkcją doświetlania zakrętów;
– obszyta skórą kierownica;
– fotel kierowcy regulowany na wysokość;
– fotel kierowcy z regulacją podparcia lędźwiowego;
– szuflada pod fotelem pasażera;
– centralny podłokietnik;
– sterowane elektrycznie szyby we wszystkich drzwiach bocznych;
– zestaw audio z bi-tunerem, dotykowym ekranem (7”), odtwarzaczem CD/mp3, zestawem głośnomówiącym Bluetooth® oraz portami USB i jack;
– zderzaki w kolorze nadwozia;
– 16-calowe koła (stalowe).
Testowy samochód miał kilka opcji dodatkowych:
– alarm (1.000 zł);
– SMEG NAVI (DAB) – system nawigacji z dotykowym 7-calowym ekranem, odtwarzaczem CD/mp3, radiem cyfrowym DAB z bi-tunerem, oraz złączami Bluetooth®, USB i jack (2.500 zł);
– pełnowymiarowe koło zapasowe (500 zł);
– metalizowany lakier Rouge Rubi (2.400 zł).
W efekcie jego cena katalogowa wzrosła do nieco ponad 74.000 zł. Zainteresowanych pełną informacją o cenach samochodów i opcji odsyłam do cennika.
Ttaka cena C4, to dobra oferta. Zerknąłem na bazowe ceny kilku konkurentów z silnikami o podobnej mocy i otrzymałem:
– Citroën C4 1.2 PureTech 130 MoreLife – 67.690 zł
– Honda Civic 1.8 i-VTEC S – 67.700 zł
– Hyundai i30 1.6 GDi 135 KM Classic – 67.600 zł
– Kia cee’d 1.6 GDi 135 KM S – 60.540 zł
– Mazda 3 SKYACTIV-G 120KM SkyMOTION – 73.990 zł
– Peugeot 308 1.2 PureTech 130 Stop&Start Style – 77.600 zł
– Renault Megane IV Energy TCe 130 Intens – 73.600 zł
– Toyota Auris 1.6 Valvematic Active – 68.400 zł
– Volkswagen Golf 1.4 TSI 125 KM Comfortline 5d – 77.530 zł
Powtarzam jednak – to tylko bazowe ceny najtańszych wersji z silnikami o porównywalnej mocy z testowanym Citroënem C4 1.2 PureTech 130 MoreLife. Nie zagłębiałem się tu zupełnie w poziomy wyposażenia! Jak by jednak nie patrzeć – Citroën C4 1.2 PureTech 130 MoreLife jest bardzo atrakcyjną propozycją cenową.
Zwłaszcza, że ów 130-konny silnik (zdobywca tytułu Silnik Roku w swojej klasie pojemności) jest bardzo fajną jednostką napędową. Szczytową moc osiąga przy 5.500 obr./min., zaś maksymalny moment obrotowy o wartości 230 Nm dostępny jest już przy 1.750 obr./min. Silnik ów w gamie C4 łączony jest z przekładniami sześciobiegowymi – manualną (dostępną jedynie w wersji MoreLife), jak i automatyczną (oferowaną w MoreLife i Shine). Dopłata do automatu wynosi 5.000 zł. Dodajmy przy okazji, że skrzyni automatycznej nie można mieć z żadnym silnikiem wysokoprężnym, których gama ogranicza się tylko do wersji 100- i 120-konnej motoru 1.6 BlueHDi, przy czym słabsza wersja oferowana jest w wersji Feel, a mocniejsza z Shine. Nie ma możliwości zakupienia wersji MoreLife z silnikiem diesla.
Silnik 1.2 PureTech 130 od dawna mi się podoba. Ma wprawdzie „na zimno” słyszalny nieco inny odgłos pracy, ale wielu kierowców zwyczajnie nie zwróci na to uwagi. To słychać różnicę między konstrukcjami trzy- i czterocylindrowymi ;-) Na zasadzie stukania kół pociągu – po prostu wzór na obwód koła, to 2πr, π, to trzy z hakiem, i to ten hak tak stuka ;-) Tutaj słychać nie hak, bo go nie ma, tylko różnicę właśnie ;-)
Płynne rozwijanie mocy i całkiem przyzwoita elastyczność sprawiają, że ten silnik okazuje się doskonałym źródłem napędu zarówno do samochodów segmentu B (w których w wersji 130-konnej naprawdę daje mnóstwo radości z jazdy), jak i do większych aut klasy kompaktowej. Miałem go już choćby w Peugeotach 308 (nawet SW), miałem też w Citroënie C4, i zawsze okazywał się zarówno wydajnym, jak i oszczędnym partnerem w podróży.
Tym razem silnik dopiero zaczęliśmy „układać”, więc spalanie miało prawo być wyższe. Sporo też jeździliśmy tym samochodem po mieście. Łączny przebieg testu wyniósł 647 kilometrów – jak na nas, to bardzo niewiele. Z tego około 350 kilometrów (czyli jakieś 55% całego dystansu) przypadło na trasy, a reszta na ruch miejski. Jak na nasze testy to także dość spory odsetek jazd miejskich. Auto spaliło średnio 6,9 l/100 km. Benzyny. To niezły wynik, jak na nowiusieńki samochód. Średnia prędkość z całego dystansu sięgnęła 44 km/h, co wyraźnie wskazuje na spory udział jazd w terenie zabudowanym.
Zapewne z biegiem czasu silnik się ułoży i będzie zużywał jeszcze mniej benzyny, a przynajmniej tak by się – jak sądzę – stało, gdyby to auto kupił ktoś dla siebie. W parkach prasowych samochody bowiem łatwego życia nie mają i w efekcie różne bywają ich losy i… wyniki spalania ;-) Na szczęście Grupa PSA wdraża program podawania realnego zużycia paliwa. To rozwieje masę wątpliwości potencjalnych klientów.
W oszczędzaniu paliwa Citroën C4 1.2 PureTech 130 MoreLife wspomaga użytkownika zarówno wskaźnikiem sugerującym, kiedy najlepiej zmienić bieg na wyższy, jak i systemem Stop&Start. Wiem, że jest wielu kierowców, którzy S&S nie lubią, natomiast mi w zwyczajnym samochodzie on zupełnie nie przeszkadza. Zwłaszcza, kiedy działa tak, jak w testowym C4 – zupełnie nie utrudnia życia, nie ma problemów z jakimiś opóźnieniami związanymi ze startem spod świateł, czy czymś takim. Do tego silnik uruchamia się niemal niezauważalnie, a w korkach pozwala oszczędzać nie tylko benzynę, ale i środowisko naturalne. To naprawdę ważne. I można się zżymać na kwestie dwutlenku węgla itp., ale mieszkańcy dużych miast coraz częściej zauważają, że gdy wyjadą w plener, to oddycha im się jakoś przyjemniej, lepiej.
Takie auto, jak testowany Citroën C4 1.2 PureTech 130 MoreLife, przyspiesza – zdaniem producenta – do maksymalnie 199 km/h. Oczywiście tego nie sprawdzałem, wystarczą mi obietnice Citroëna ;-) Zgodnie z prawem takiej prędkości w naszym kraju osiągnąć po prostu nie można, a ja już dawno wyrosłem z wariactw i radykalnego przekraczania prędkości. Ważniejsze jest dla mnie przyspieszanie i przede wszystkim elastyczność. Setkę Citroën C4 1.2 PureTech 130 MoreLife osiąga po 10,8 sekundy, a więc całkiem przyzwoicie. To wprawdzie o 0,9 sekundy dłużej, niż 110-konny Golf, ale pomiędzy tymi samochodami można znaleźć bardzo wiele różnic, zwłaszcza tak drobnych. Na przykład Golf ma średnicę zawracania 10,9 metra, a C4 10,7 metra. Z kolei Citroën ma aż 60-litrowy bak, a Golfa zatankujecie tylko 50 litrami paliwa. To oznacza zauważalnie większy zasięg francuskiego samochodu. I słusznie – nie ma potrzeby często z niego wysiadać w trasie, bo nie tylko ma duży bak, ale i nie męczy jazdą. Nie sugeruję, bynajmniej, że Golf męczy ;-) ale podoba mi się Wasz tok myślenia ;-)
Tak – Citroën C4 1.2 PureTech 130 MoreLife jest samochodem bardzo wygodnym. Zapewnia wysoki komfort amortyzacji nie odbierając pewności prowadzenia, do tego został dobrze wygłuszony, więc i hałasem nie męczy. Fotele i kanapa oferują całkiem dużo komfortu, choć siedziska mogłyby być dłuższe. Nie mam za to zastrzeżeń do ich twardości, czy sprężystości. Również wyposażenie należy uznać za całkiem komfortowe, jak na ten segment aut i żądaną za to auto cenę.
Nie brakuje też schowków. Na przykład kieszenie w przednich drzwiach są naprawdę pojemne (te w tylnych nieco mniej, ale też widziałem samochody, które oferują tam dużo mizerniejsze kieszonki), schowek przed pasażerem również do najmniejszych nie należy, jest też schowek w podłokietniku (przesuwanym wzdłużnie zresztą), są uchwyty na kubki i odkryte półeczki na konsoli środkowej. Bagażnik, jak wspomniałem wcześniej, mieści 408 dm³ (wg normy VDA) i ma regularny kształt, dzięki czemu ta pojemność nie wynika z kombinacji, tylko z faktycznie dużej przestronności. Jego pokrywa unosi się wysoko, więc nie ma większego ryzyka, że ładując coś do kufra, bądź wyjmując z niego bagaże uderzycie głową o rant klapy.
Także pokrywa silnika (maska) unosi się bardzo wysoko, co ułatwia czynności serwisowe i obsługowe. I jak tymi pierwszymi można się specjalnie nie przejmować, bo od tego są mechanicy, tak już dolanie płynu do spryskiwaczy na przykład powinno interesować każdego kierowcę. A tu jego wlew (płynu, nie kierowcy) jest przy samej krawędzi przestrzeni silnikowej, po stronie pasażera.
Citroën C4 1.2 PureTech 130 MoreLife jest, jak widać, konstrukcją przemyślaną. Trudno się więc dziwić, że dobrze się czułem podróżując nim. Wnętrze wykończono bardzo estetycznie, jakości trudno cokolwiek zarzucić (przynajmniej w tym segmencie rynkowym i cenowym), materiały wykończeniowe są zwyczajnie ładne i przyjemne. Górna część deski rozdzielczej jest oczywiście miękka, spód wykonano z twardego plastiku, ale należę do grupy ludzi, którzy uważają, że to lepsze rozwiązanie, bo tamte plastiki na dole łatwo się brudzą i mimo wszystko twarde tworzywo jakoś lepiej się czyści. Poza tym nie dotyka się tych elementów zbyt często, po co więc miałyby być wyściełane pluszem? Zbędne koszty.
Za to estetyce i ciekawemu stylowi wnętrza nie można odmówić uroku. W środku Citroëna C4 1.2 PureTech 130 MoreLife zdecydowanie nie jest nudno i monotonnie. To fajnie wyglądający samochód, nad którym rzeczywiście ktoś pomyślał przy projektowaniu.
Również z zewnątrz nie jest źle – wprawdzie sylwetka C4 jest dość klasyczna, momentami nawet zachowawcza, ale wzbogacono ją o detale, które ożywiają całość i odróżniają od innych, bezpłciowych modeli ;-) Jednym z takich elementów są tylne światła z efektem 3D, wprawdzie nie aż tak spektakularnym, jak w przypadku DS 3 na przykład, ale też fajnie wyglądającym. W tym segmencie, to wcale nieoczywisty gadżet.
Citroën C4 1.2 PureTech 130 MoreLife jeździ dobrze. Po prostu dobrze. Zawieszenie zestrojono raczej z myślą o komforcie, a nie sportowych doznaniach, co nie znaczy, że nie można sobie pozwolić na odrobinę radości na krętych drogach. Zawieszenie nieźle tłumi nierówności, nie męczy podróżujących tym samochodem osób, dobrze radzi sobie także ze „śpiącymi policjantami”. I to mimo dość prostej, klasycznej wręcz budowy. Z przodu mamy bowiem MacPhersona z dodatkowym wahaczem trójkątnym, sprężyny śrubowe, amortyzatory teleskopowe, hydrauliczne, oraz stabilizator. Z tyłu wahacze wleczone i oś odkształcalna, sprężyny śrubowe, amortyzatory teleskopowe, hydrauliczne, oraz stabilizator. Prosto, bezboleśnie, tanio w serwisie. Takie zawieszenie powinno się odwdzięczyć trwałością, choć zapewne w slalomie na torze rywale o zawieszeniu wielowahaczowym mogą się okazać nieco szybsi. Tylko ile czasu spędzacie na torze testując swój samochód w slalomie? ;-)
Z drugiej strony jednak C4 może przyjemnie zaskoczyć, bo chętnie „składa się” w zakręty i dobrze czuje się na krętych drogach. A po takich lubię jeździć najbardziej i jeśli tylko mam czas, to właśnie takie trasy staram się wybierać podczas podróży. I choć Citroën C4 1.2 PureTech 130 MoreLife czasem ma skłonności do stuknięcia zawieszeniem, to nie jest to bynajmniej permanentny łomot dochodzący z podwozia – raczej okazjonalne ciche odgłosy pojawiające się na gorszej jakości drogach, których niestety w okolicy mojego miasta (i w samym mieście) nie brakuje. Ale testowy samochód tylko czasem generował takie stuki i nie było to w żadnym razie uciążliwe.
Dużo gorsze – w sensie: bardziej irytujące – było zachowanie systemu multimedialnego. Były dni, że wszystko działało, jak należy, ale były też takie, że dosłownie krew mnie zalewała! Jak pewnie wiecie – nie znoszę jeździć bez muzyki. Nie jestem jakimś audiofilem, w samochodzie ma grać, nie musi brzmieć, ale jak już coś grającego jest, to niech działa! Odebrałem testówkę od Jędrzeja w nocy, przed 23:00, tuż po powrocie z Genewy. Ruszyłem w drogę powrotną do domu i tylko na pierwszych 70 kilometrach system multimedialny zresetował mi się dokładnie 14 razy! Średnio co 5 kilometrów. Przerwy trwały po kilka sekund, nigdy dłużej, niż dziesięć, ale było to naprawdę irytujące. Myślałem początkowo, że może zakłóca jego pracę nawigacja, więc wyłączyłem tryb „prowadzenia”, ale to nic nie pomogło. Za to problem zniknął sam – po tych 70 kilometrów resety przestały się zdarzać ;-) Po resecie zaś nawigacja wracała w okolice, skąd ostatnio ruszałem po uruchomieniu silnika i prowadziła początkowo w innym terenie, niż faktycznie byłem, czasem zeznając, jakobym jechał na przykład wzdłuż rzeki ;-)
Podczas kolejnych dni użytkowania było różnie. Były dni, kiedy nie miałem nawet cienia problemów, a były takie, kiedy system się resetował, z różną częstotliwością. Nakładało się na to jeszcze działanie bi-tunera – kiedy radio przestawiało się z odbioru analogowego na cyfrowy i z powrotem, zdarzały się bądź to przerwy w transmisji (na szczęście trwające dosłownie ułamek sekundy), bądź… powtórki tego, co już słyszałem, o długości kilku sekund. Ot – różnica w czasie nadawania sygnałów analogowego i cyfrowego, jak sądzę. Z tym da się żyć.
Był jednak jeszcze jeden problem z testowym Citroënem C4 1.2 PureTech 130 MoreLife. O wiele poważniejszy. Odebrałem samochód od Jędrzeja, ruszyłem w trasę, i bardzo szybko dał o znać o swoim istnieniu czujnik ciśnienia w lewej tylnej oponie. Bardzo dobrze – działał, ostrzegał o spadku ciśnienia. Zerknąłem więc na koło – wyglądało dobrze. Zajechałem jednak na jakąś stację benzynową i podpompowałem oponę. Jakoś długo z tym zeszło, ale co tam. Ruszyłem, a czujnik swoje. Uznałem, że jest może uszkodzony, albo źle skalibrowany – zdarza się najlepszym ;-)
Przejechałem kolejnych kilkadziesiąt kilometrów i choć samochód prowadził się praktycznie normalnie, to do moich uszu dobiegł dziwny odgłos z lewej tylnej części samochodu. Wysiadłem i okazało się, że mam naprawdę niewiele powietrza w tej oponie. Na szczęście kilkaset metrów wcześniej była stacja benzynowa, z kompresorem, wróciłem więc i napompowałem oponę. Odjechałem, wszystko było OK, ale po pokonaniu dosłownie 200-300 metrów znów odezwał się czujnik ciśnienia i znów nie podobał mu się stan lewego tylnego koła. Przejechałem kolejnych 30 kilometrów, znowu dopompowałem oponę, znowu po kilkuset metrach odezwał się chwilowo spokojny czujnik, a ja po następnych niespełna 30 kilometrach dopompowałem oponę. Czterokrotnie robiłem to podczas 200-kilometrowej podróży. Irytujące. W międzyczasie doszedłem do wniosku, że nie mam przebitej opony, tylko coś jest nie tak z zaworkiem – gdy się go lekko skrzywiło, to słychać było, że przepuszcza powietrze. I zapewne podczas jazdy siła odśrodkowa sprawiała, że tracił szczelność i z opony schodziło powietrze.
Następnego dnia rano (wróciłem do domu koło 2:00 w nocy) pojechałem do serwisu oponiarskiego, ale stwierdzili, że czujnik jest na pewno na zaworku (to dokładniejsze, choć i nieco droższe rozwiązanie, niż stosowany np. przez niektórych niemieckich producentów system oparty o porównywanie prędkości obrotowej kół przez czujniki ABS), a oni takiego zaworku nie mają. Uznałem więc, że jakoś się przemęczę, ewentualnie zmienię koło na pełnowymiarowy zapas, letni wprawdzie, ale co tam ;-)
I… problem się skończył. Fakt – nie wyjeżdżałem praktycznie nigdzie poza miasto, poruszałem się więc z prędkościami niewielkimi, ale po kolejnym dopompowaniu opony czujnik przestał marudzić. Calutki tydzień wszystko było OK! Czary jakieś? Nie – to po prostu dusza francuskich samochodów ;-)
Nawet gdy wyjechałem z domu do Warszawy w celu oddania samochodu testowego do parku prasowego, przez pierwszych mniej więcej 75 kilometrów nic złego się nie wydarzyło. Ale gdy wypadłem na „krajówkę” i przyspieszyłem podczas wyprzedzania – czujnik się obudził. Wciąż ten sam, oczywiście. Dopompowałem oponę dwukrotnie i dotarłem do parku prasowego, gdzie oddałem samochód. Oczywiście wcześniej, już dzień po odebraniu, dałem znać, że coś jest z tym zaworkiem nie tak.
To właśnie przy okazji tego czujnika odwiedziłem zakład oponiarski, w którym zaszła sytuacja opisana w przeglądzie „Motoru”. I cieszę się, że czujniki ciśnienia w oponach są – tu chodzi nie tylko o nasze bezpieczeństwo, ale i o pieniądze, bo opona z niedostatecznym ciśnieniem może ulec zniszczeniu, ba – może pociągnąć za sobą uszkodzenia samochodu!
Choć więc miałem takie przygody – dobrze, że czujniki ciśnienia w ogumieniu samochodów są dziś obowiązkowe.
Te dwa elementy – radioodtwarzacz i zaworek z wentylem – sprawiły jednak, że test nie był taki przyjemny, jak mógłby być. Z tego, co dowiedziałem się w Citroënie problem z zestawem multimedialnym powinien zostać wyeliminowany po wgraniu nowego, poprawionego software’u. Uszczelnienie zaworka w feldze, to też nie problem. Choć więc były to przypadki mocno irytujące, to na ostateczną ocenę samochodu wpływają z znikomym stopniu.
Citroën C4 1.2 PureTech 130 MoreLife, to naprawdę dobry samochód. Dopracowany, wygodny, dobrze wyposażony i sprzedawany w całkiem rozsądnej cenie. Brak mu wprawdzie podświetlenia w osłonach przeciwsłonecznych, czy paru innych drobiazgów, ale z drugiej strony nie można przecież oczekiwać pełnego wyposażenia w tej odmianie, bo co oferowane by było w tej najbogatszej? ;-)
Jeśli nie musicie kłuć w oczy sąsiadów modelem, który dopiero co został pokazany na jakichś targach, jeśli poszukujecie rozsądnego samochodu kompaktowego, który zapewni dobry stosunek jakości i wyposażenia do ceny, to warto sprawdzić, czy Waszych oczekiwań nie spełni Citroën C4 1.2 PureTech 130 MoreLife. Warto się z tym autem zapoznać, a może i zaprzyjaźnić, bo to dobra, sprawdzona konstrukcja, która nie będzie Wam generować nadmiernych kosztów serwisowych i użytkowych.
Dziękujemy Firmie Citroën Polska za udostępnienie samochodu do testu.
tekst: Krzysztof Gregorczyk
zdjęcia: Jędrzej Chmielewski i Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze