Zauważalnie lepszą pogodę, niż podczas testu Renault Scenic’a Bose Edition, miałem podczas jazd Renault Megane w analogicznej wersji. Być może to efekt silnika – w kompaktowym minivanie był diesel, który – gdyby nie masa osprzętu – raczej nie byłby jednostką przyjazną dla środowiska, zaś w kompakcie zamontowano motorek benzynowy, który generował dokładnie taką samą moc maksymalną, jak tamten diesel. A jako silnik proekologiczny pewnie mniej wpływał na ocieplenie klimatu i nie powodował szaleństw burzowych, nawałnic, deszczów itp. ;-)
A 130 KM w ważącym 1.307 kg samochodzie, to zupełnie znośny parametr. Praktycznie 1 KM na 10 kg, więc ilość przynajmniej wystarczająca. Pozwalająca mieć nadzieję, że da się jeździć i nie uchodzić za zawalidrogę. Moc, która spisze się nie tylko w mieście, ale umożliwi sprawną jazdę po drogach szybkiego ruchu, których jednak sukcesywnie i w naszym kraju przybywa. Choć nie zawsze ruch na nich jest szybki, i nie zawsze, niestety, bezpieczny, ale to już inna sprawa.
O bezpieczeństwo warto zadbać kupując samochód marki Renault. Francuski producent od lat dba o to, by ludzie jeżdżący jego samochodami mieli duże szanse na przeżycie w razie wypadku. I nie zmienia tego ostatni test Megane przeprowadzony przez EuroNCAP – francuski kompakt otrzymał wprawdzie tylko trzy gwiazdki, ale jedynie z uwagi na pewne braki w elektronicznym osprzęcie, jak na przykład brak „brzęczyka” przypominającego o zapięciu pasów pasażerom kanapy. Co ciekawe teraz jest on już oferowany seryjnie w każdej wersji Megane (w naszym testowym egzemplarzu był), ale najwyraźniej brakowało go jeszcze w samochodzie rozbitym przez EuroNCAP. Podczas poprzedniego testu zderzeniowego wynik Meganki był pięciogwiazdkowy, a to auto nagle nie stało się mniej bezpieczne – po prostu zmieniono zasady przyznawania punktów. Ja w każdym bądź razie czułem się bardzo bezpiecznie prowadząc testowe auto. Może dlatego, że nie znałem jeszcze wówczas wyników wspomnianych testów ;-) Tyle, że znając oceny TÜV, Dekry, czy ADAC-u też jakoś niespecjalnie zauważam wysoką awaryjność samochodów francuskich…
Renault Megane Bose Edition TCe 130 – takie auto miałem przyjemność niedawno testować. Taki samochód kosztuje – po uwzględnieniu aktualnego teraz rabatu w wysokości 5.500 zł – 70.950 zł. Dodajmy, że to najbogatsza wersja wyposażeniowa Megane i dostępna jest jedynie z mocniejszymi silnikami. W przypadku benzyniaków jest to wspomniany silnik TCe 130, przy czym można go połączyć zarówno z manualną (jak w testowanym egzemplarzu), jak i z dwusprzęgłową skrzynią biegów (wówczas cena rośnie do 77.750 zł). Jeśli wolelibyście auto z silnikiem wysokoprężnym, to dostępne są odmiany dCi 110 (za 74.950 zł), oraz dCi Energy 130 (za 81.950 zł). I biorąc pod uwagę wyposażenie samochodu, ceny te nie wydają się wygórowane.
Możecie też liczyć na dodatkowe 3.000 zł rabatu, jeśli zdecydujecie się pozostawić w rozliczeniu dotychczas używany samochód. Otrzymacie też gratis pakiet Easy o wartości 2.500 zł (w przypadku odmian Limited oraz Bose), w skład którego wchodzą automatyczny elektromechaniczny hamulec postojowy, karta Hands Free oraz system wspomagania ruszania pod górę. Oferta wydaje się więc być jeszcze bardziej atrakcyjna, niż na pierwszy rzut oka. A że niedawno Meganka została poddana liftingowi upodabniającemu ją do innych modeli Renault (stylu zapoczątkowanego w zasadzie przez Clio IV), więc wciąż wygląda świeżo i dobrze.
Renault Megane, to typowy przedstawiciel segmentu C – auto kompaktowe, a więc takie, które spodoba się i będzie wystarczające dla wielu klientów. Spisze się dobrze zarówno w mieście (długość całkowita: 4.302 mm, szerokość z lusterkami: 2.037 mm), jak i podczas wakacyjnej wyprawy. Pomieści spokojnie cztery osoby, bez trudu nawet pięć, choć umówmy się – w tej klasie trzy osoby na kanapie nie będą miały komfortu w żadnym samochodzie. 372-litrowy bagażnik (wg normy ISO) pozwoli na spakowanie najważniejszych rzeczy nawet na urlopowy wyjazd, a mocowania Isofix® na skrajnych tylnych siedzeniach sprawią, że również dzieci podróżować będą bezpiecznie.
Podróże Meganką będą niewątpliwie przyjemne także dzięki seryjnej klimatyzacji. Oczywiście w testowanej, bogatej wersji była to klimatyzacja automatyczna, dwustrefowa, ale można taką mieć w standardzie już od drugiego poziomu wyposażenia (Life), czyli już w aucie kosztującym 56.250 zł. A w przypadku wakacyjnych wyjazdów przyda się też seryjna w Bose Edition nawigacja Carminat TomTom Live. Tym bardziej, że ma ona, jak na wbudowane urządzenie, całkiem aktualne mapy i prowadzi bardzo rozsądnie. Zaletą jest też wykorzystanie jako nośnika karty SD – dostęp jest szybki, a aktualizacja danych bezproblemowa.
Jak wspomniałem, Megane przeszło niedawno lekki lifting, który wpłynął przede wszystkim na przednią część nadwozia. Przyznam się szczerze, że gdy zobaczyłem pierwsze zdjęcia zapowiadające te zmiany, nie byłem ich wielkim fanem ;-) Kiedy jednak ujrzałem samochód po liftingu na żywo, zmieniłem zdanie. Faktycznie wygląda nieźle. Na szczęście nie zatracił też dynamizmu sylwetki, bo choć może jednostki napędowe montowane przez koncern mający niezłego hopla na punkcie ekologii nie zapewniają wyjątkowych doznań przywodzących na myśl motorsport, to jednak Meganka potrafi się poruszać bardzo sprawnie. Nawet podstawowa w gamie jednostka benzynowa 1.6 16v o mocy 110 KM potrafi rozpędzić ten samochód do setki w 10,5 sekundy i jest dynamiczniejsza nawet od silnika 1.2 TCe 115 (10,9 sekundy), zaś testowana przeze mnie wersja ze 130-konnym benzyniakiem potrzebuje do uzyskania trzycyfrowej prędkości 9,7 sekundy. To parametr na co dzień zupełnie wystarczający. Diesle, ze wyjątkiem 130-konnego 1.5 dCi, potrzebują od 10,8 do 12,3 sekundy, jedynie najmocniejsza wersja osiąga setkę po 9,8 sekundy.
Spalanie testowanego egzemplarza Renault określa na średnio 5,4 l/100 km, przy czym w cyklu pozamiejskim ma to być jedynie 4,6 l/100 km, a w miejskim 6,7 l/100 km. My w naszym teście pokonaliśmy tą Meganką niemal 700 km, w tym mniej więcej połowę w trasie i resztę w mieście. Średnie spalanie testowe osiągnęło poziom 7,3 l/100 km, czyli prawie dwa litry więcej, niż wg norm obiecuje producent. To wciąż zadowalający wynik, tym bardziej, że turbodoładowany silnik zachęca do wciskania gazu i dynamicznej jazdy, z którą – mimo nikczemnej pojemności skokowej – całkiem mu do twarzy. Niestety wniosek nasuwa się jeden – downsizing nie ma sensu, jeśli potrzebujecie się przemieszczać szybko i dynamicznie. Taki poziom spalania spokojnie był do uzyskania w przypadku wolnossących benzyniaków o pojemności skokowej o 30-35% większej. Jeśli jednak naprawdę chcecie oszczędzać paliwo, na pewno uda Wam się to z jednostkami TCe osiągnąć, ale kosztem dynamiki jazdy. W mieście wspomoże Was w tym zresztą system Stop&Start standardowy z silnikami serii Energy, zarówno benzynowymi, jak i wysokoprężnymi.
Jeśli więc chcecie rzeczywiście wykorzystać możliwości oszczędzania paliwa, jakie ta technologia oferuje, musicie zmienić styl jazdy. Megane z systemem R-Link może Was w tej kwestii zresztą wspomóc. Nie dość, że podpowiada, kiedy zmienić bieg (także na niższy), to jeszcze przeanalizuje Wasz styl jazdy i w dodatku może coś poradzić, byście zaczęli jeździć ekonomicznie i ekologicznie. A że mało radośnie? No cóż…
Ale Renault Megane TCe 130 potrafi jeździć dynamicznie. Wprawdzie wówczas wyniki spalania będą bardziej zbliżone do tego, co ja uzyskałem, a pewnie nawet bez trudu tę wartość przekroczą, ale czy naprawdę wszystkiego musimy sobie odmawiać? ;-) Fakt, cena benzyny, jaką tankowałem wczoraj do swojego samochodu, przekraczała już poziom 5,60 zł za litr, co sprawia, że przy co drugim mocniejszym naciśnięciu pedału gazu człowiek się lekko waha, ale z drugiej strony moje auto pali nieporównywalnie więcej od przedmiotowej Meganki, więc… Tyle, że mam o jakieś 60% więcej mocy, o połowę cylindrów więcej i niemal 2,5-krotnie większą pojemność skokową silnika ;-)
Za możliwościami całkiem żwawej jednostki napędowej sprawnie nadąża reszta samochodu. Sześciobiegowa skrzynia pracuje bardzo ładnie, nie haczy, co czasem zarzucają jej dziennikarze w popularnej prasie motoryzacyjnej), jest dobrze zestopniowana, przy czym najwyższe przełożenie jest w zasadzie nadbiegiem, który najbardziej przydaje się w trasie. Drogi prowadzenia lewarka są poprowadzone całkiem dobrze, nie ma problemów z precyzją trafień, a sam lewarek, obszyty skórą i wykończony błyszczącym metalem na szczycie, dobrze leży w dłoni.
Fotele zapewniają naprawdę niezłe trzymanie boczne, jak na standardowe siedziska. Jedynie tędzy kierowcy mogą mieć problem z wpasowaniem się w boczki – jeśli więc ważycie dobrze ponad 100 kg, to koniecznie sprawdźcie, czy te oparcia będą Wam odpowiadać. Jak dla mnie (181 cm wzrostu i zauważalnie ponad 90 kg wagi) były idealne. Nie narzekałem też na same siedziska, równie dobrze podpierające moje uda i element, w którym się łączą ;-) Jedynie na długość mogłyby być ciut konkretniejsze, ale to przypadłość wielu samochodów francuskich w ostatnich latach.
Nie miałem też cienia problemu z zajęciem właściwej i wygodnej pozycji za kierownicą – zarówno jej kolumna, jak i fotel kierowcy mają na tyle dobry zakres regulacji, że jedynie kierowcy o mocno niestandardowych gabarytach mogą z tym mieć problem, ale umówmy się – w chyba każdym aucie z tego segmentu taki kłopot napotkają. Trudno mi zaś autorytatywnie wypowiadać się na temat tychże foteli po długiej jeździe – najdłuższy odcinek, jaki pokonałem tą Meganką bez zatrzymywania się i wysiadania z samochodu, to jakieś 250 km, a to za mało, by twierdzić z całą pewnością, że fotele są świetne w długich trasach. Acz tak wyglądają – tych 250 km nie zrobiło na mnie najmniejszego wrażenia, a zaznaczę, że mam pewne problemy z kręgosłupem w odcinku lędźwiowym, więc odczuwam problemy w niektórych samochodach na niektórych miejscach.
Warto podkreślić, że również fotel pasażera z przodu ma regulację wysokości, zaś fotel kierowcy ma regulację podparcia lędźwiowego odcinka kręgosłupa (już od wersji Life). A za 3.500 zł w odmianie Bose Edition możecie mieć ogrzewanie elektryczne foteli przednich, a ten po lewej dodatkowo elektrycznie sterowany (Pakiet Komfort Plus).
Tapicerka Megane Bose Edition jest bardzo podobna (materiałowo wręcz tożsama)z tą, jaką zastosowano w Scenic’u Bose Edition. Sprawia wrażenie bardzo solidnego obicia, a jej elementy wykonano z ekologicznej skóry. Wprawdzie trzeba uważać na część materiałową, by nie zabrudzić jej jakimiś okruchami jedzenia, zwłaszcza czekolady, ale znam ludzi, którzy nie pozwalają jeść w swoich samochodach. Ja jestem daleki od takich pomysłów, ale zwracam Waszą uwagę na ten fakt, bo gdy taki na przykład kawałek czekolady wniknie między włókna tapicerki, to wcale nie będzie proste wyczyszczenie obić.
Również pozostałe materiały wykończeniowe należy ocenić wysoko. Plastiki wyglądają dobrze i nie tanio, nie sprawiają wrażenia przetworzonych z butelek po napojach z domieszką motogazetek ;-) Ich faktura jest przyjemna, kolorystyka całości dobrana z gustem, a choć całość utrzymana jest raczej w ciemnych barwach, to dodatki srebrne oraz błyszczące ożywiają wnętrze samochodu i w żadnym wypadku nie można go nazwać ponurym. Według mnie przebywa się po prostu w miłym, sympatycznie wykończonym samochodzie, a i jakości montażu trudno cokolwiek zarzucić.
Bardzo dobrze prezentuje się wyposażenie testowanego samochodu, acz pozwolę sobie nie omawiać każdego z elementów z osobna. Parę słów tematowi jednak poświęcę. Dla przykładu – zaskoczyło mnie, że tylko ta wersja ma podświetlane lusterka wewnętrzne w osłonach przeciwsłonecznych (to taki drobiazg, wydawałoby się), czy elektrochromatyczne lusterko wewnętrzne. Oczywiście nie sposób nie wspomnieć o systemie audio produkcji Bose®, który gra naprawdę przyjemnie, a w testowanym egzemplarzu połączony był z systemem R-Link dostępnym w pakiecie Connect & Go 2. Warto się na niego zdecydować, bo kosztuje jedynie 1.600 zł (w wersjach Life i serii specjalnej Limited oznacza wydatek 3.900 zł i to ze zwykłym radioodtwarzaczem w parze, bez systemu Bose®). Za to tylko w Bose Edition możecie dokupić pakiet Techno, w którym otrzymacie czujniki parkowania z przodu i z tyłu oraz kamerę cofania zintegrowaną oczywiście funkcjonalnie z wyświetlaczem nawigacji. Do tego dochodzi jeszcze – w tym samym pakiecie – Visio System, czyli urządzenie rozpoznające poziome oznakowanie drogi i położenie pojazdu względem niego oraz ostrzega kierowcę w przypadku niezamierzonej zmiany pasa ruchu, jeżeli kierowca nie włączył kierunkowskazu. W nocy kamera tego systemu steruje stanem świateł przednich dokonując automatycznego wyboru między reflektorami drogowymi, a światłami mijania. W przypadku wykrycia pojazdu nadjeżdżającego z przeciwka lub zbliżania się do oświetlonej miejscowości następuje automatyczne przełączenie ze świateł drogowych na światła mijania. Cena takiego pakietu wynosi 3.000 zł i wydaje się, że jest to niewygórowana kwota.
Jak się prowadzi Renault Megane? Na pewno pewnie. Zawieszenie uznałbym za dość mięsiste, takie sformułowanie przychodziło mi do głowy, gdy testowałem ten samochód. Nie jest przesadnie miękkie, choć zapewnia duży poziom komfortu, dobrze radzi sobie też z krótkimi nierównościami, a przez tory kolejowe, czy tramwajowe przeskakuje bardzo przyjemnie. Nie izoluje od drogi całkowicie, ale to i dobrze. Pracuje przy tym cicho i przewidywalnie, acz czasem, na bardzo nierównej nawierzchni w zakręcie potrafi pokazać sporo sprężystości. Nie, nie wprowadza niepokoju w odczucia kierowcy, ale tak jakby gubiło na chwilę ową mięsistość i się utwardzało, zwłaszcza na tylnej osi.
Silnik rozwija moc bardzo płynnie, harmonijnie wręcz, turbodziura jest niemalże niewyczuwalna, a elastyczność należy pochwalić. Na szóstym biegu auto przyspiesza może odrobinę mniej dynamicznie w zakresie niedużych prędkości, ale też tragedii nie ma – jeździ się tym samochodem fajnie, a sześciobiegowa skrzynia próbuje pomagać kierowcy w rozsądnym gospodarowaniu paliwem. Tyle, że dynamika, jaką ten niewielki pod względem pojemności skokowej silnik oferuje skłania do odrobiny szaleństwa – co tam benzyna, trzeba czasem trochę przycisnąć i cieszyć się jazdą!!!
Przyjemnie jeździ się tym samochodem także po zakrętach. Nie ma nerwowości w prowadzeniu, układ kierowniczy pracuje z rozsądną siłą wspomagania nieźle komunikując kierowcy to, co się dzieje z drogą i prowadzącymi po niej kołami, choć w żadnym wypadku nie można mówić o sportowych wrażeniach. Ale to dobrze – zwykłemu kierowcy nic takiego nie jest potrzebne. A ci, którzy szukają tego typu wrażeń, mogą zawsze sięgnąć po wersje usportowione ze znaczkiem R.S. ;-)
Renault Megane jest bardzo przyjemnym samochodem, który dzięki niedawnemu liftingowi zyskał sporo świeżości. To funkcjonalne auto z 372-litrowym bagażnikiem, co oznacza, że kufer ma dość standardową, jak na ten segment, pojemność. Po złożeniu kanapy jego pojemność rośnie do 1.162 dm³, ale to parametr, który przeciętnego użytkownika zainteresuje tak naprawdę tylko w wyjątkowych sytuacjach. Ważniejsza jest pojemność bagażnika w standardowym układzie, a tych 372 dm³ wydaje się wartością co najmniej wystarczającą. Zmieści się tam spokojnie kilka sporych toreb turystycznych, acz jeśli podróżujecie z walizkami, to – w zależności od ich wymiarów – możecie mieć pewien problem z upakowaniem takich bagaży. Osobiście w przypadku hatchbacków preferuję właśnie torby turystyczne, bo łatwiej się je upycha i z reguły lepiej wykorzystują dostępną przestrzeń bagażową.
Zestaw audio Bose® gra naprawdę przyjemnie, choć – jak wielokrotnie podkreślałem – nie jestem fanem car-audio. Niemniej jednak zestaw głośników dobranych przez specjalistów z tej audiofilskiej firmy generuje przyjemny dźwięk i myślę, że warto wybrać tę właśnie wersję, bo wraz z pozostałym standardowym dla niej wyposażeniem tworzy bardzo interesująca propozycję rynkową w ciągle rozsądnej cenie.
No i ten silnik… Pracuje naprawdę dobrze, nie znając pojemności skokowej zapewne nie posądzilibyście go, że to tylko 1.2, chętnie zabiera się do pracy i rzeczywiście sprawnie napędza rzeczone auto, ale… No właśnie – czy w tym samym miejscu nie mógłby pracować wolnossący benzyniak o podobnej mocy, obudowany mniejszą ilością osprzętu, który zadowalałby się podobnymi ilościami paliwa? Nie jestem przekonany, czy downsizing ma sens, bo z naszych testów po raz kolejny wynikło, że realne spalanie w normalnej jeździe wcale nie jest niższe, niż poprzednich, „niedwonsizingowych” jednostek. A co za tym idzie – także emisja dwutlenku węgla nie spadła. A naprawdę nie cisnąłem pedału gazu przesadnie, starałem się jeździć normalnie, jak każdym innym samochodem.
Silnik jest więc fajny, wydajny i dynamiczny, ale nie wiem, czy to sensowne rozwiązanie, jeżeli jego istnienie tłumaczy się ekologią i ekonomiką jazdy. Bo przyjemności podróżowania samochodem napędzanym tą jednostka odmówić nie można, ale dbałość o planetę, to chyba jednak w realnym świecie bardziej mrzonki i pobożne życzenia, niż fakty.
Co nie zmienia faktu, że Renault Megane TCe 130 Bose Edition, to bardzo fajny samochód i jeśli szuka się auta kompaktowego, to nie powinno się z tej propozycji rezygnować – warto ją wziąć pod uwagę!
KG
Najnowsze komentarze