Stellantis, czwarty co do wielkości producent samochodów na świecie, właściciel marek takich jak Citroën, DS Automobiles, Peugeot, Fiat, Opel, Jeep czy Alfa Romeo, zmaga się z wyzwaniami na rynku motoryzacyjnym, zmuszając firmę do zbliżenia się do granic możliwości cięcia kosztów. Dyrektor generalny koncernu, Carlos Tavares, który wcześniej był uznawany za osobę, która dobrze sobie radzi z zarządzaniem, jest dzisiaj ostro krytykowany zarówno wewnątrz firmy jak i przez analityków rynku.
Wartość akcji Stellantis spadła o 2,8% na giełdzie w Mediolanie, a od początku roku straciły 7% wartości. Powód? Niezadowalające wyniki. Co prawda od momentu fuzji FCA Fiat Chrysler i PSA Peugeot Citroën w 2021 roku, Tavares istotnie zredukował koszty poprzez połączenie zasobów, zmniejszenie liczby platform oraz dużą redukcję zatrudnienia, ale dzisiaj nie ma już przestrzeni by tą strategię kontynuować. Wysoka marża została okupiona wysoką ceną, rosnącego niezadowolenia pracowników i odpływu klientów. Problemem Stellantis staje się też zbyt mała sieć sprzedaży. Oceniane kiedyś jako wizjonerskie pomysły przynoszą wiele negatywnych efektów.
Zobacz: Aktualności motoryzacyjne. Codziennie
Do tego w ostatnich miesiącach jednak perspektywy dla branży motoryzacyjnej osłabły, z powodu wysokich kosztów kredytów i spowolnienia gospodarczego. Dodatkowym wyzwaniem jest spadający popyt na samochody elektryczne oraz decyzja Unii Europejskiej o nałożeniu dodatkowych ceł na chińskie pojazdy elektryczne, co przyniesie trudne do oszacowania skutki, wiadomo jednak że negatywne.
Zobacz: Ciekawe artykuły o historii polskiej i francuskiej motoryzacji
Pomysł Tavaresa na kryzys? Dalsze zwolnienia we Francji, Włoszech i USA, przenoszenie produkcji do tańszych krajów – na czym zresztą korzysta Polska oraz ofensywa modelowa. Jednym z kluczowych nowych produktów jest nowy Citroën C3. Uruchamia też sprzedaż chińskich samochodów Leapmotor, ale ta ostatnia decyzja jest co najmniej kontrowersyjna, bo według ocen części analityków, skanibalizuje część sprzedaży własnej firmy.
W Europie i Stanach Zjednoczonych jednym z najpilniejszych problemów Stellantis jest kontrolowanie zapasów pojazdów. Chociaż sprzedaż w USA poprawiła się w maju, ilość aut na placach osiągnęła rekordowy poziom czterystu dwudziestu tysięcy sztuk a to duży problem i obciążenie dla finansów. firmy. Tavares spodziewa się utrzymać udział Stellantis na rynku europejskim, ale osiąga to poprzez wypychanie samochodów do dealerów – którzy nie są już w stanie finansować jego pomysłów.
Zobacz: Testy samochodów nowych i używanych. Opinie, spalanie, wady i zalety
Kolejnym powodem do niepokoju są zmiany kadrowe. Tylko w USA w ciągu ostatnich tygodni odeszło czterech kluczowych menedżerów.
„Widzimy teraz oznaki zmęczenia w zasobach kadrowych i obawy o to, jak odwrócić utratę udziałów rynkowych” – ocenia Stellantis analityk rynku, Philippe Houchois. „Tavares stworzył środowisko konfrontacyjne z dostawcami, dealerami, związkami zawodowymi i władzami publicznymi i to przestaje działać„.
I rzeczywiście, ale eksperci rynku zauważają to zjawisko: „Nie jestem całkowicie zadowolony ze stylu działania Tavaresa” – powiedział Florian Allain, analityk rynku motoryzacyjnego. „Nie wiem też, do jakiego stopnia średni i wyższy szczebel zarządzania są zmęczeni jego stylem i metodami – zbliża się duże wprowadzenie produktów na rynek, a jeśli nie masz pełnego poparcia zespołów, to staje się problemem.”
To jednak nie koniec – nikt nie ma pomysłu jak sprawnie zarządzać sprzedażą aż 14 marek samochodowych. Wbrew oczekiwaniom kierownictwa klienci marek Citroën, Peugeot czy DS Automobiles to osoby zupełnie inne niż ci, którzy kupują Fiata, Jeepa czy Chryslera. Alfa Romeo nie pasuje do wizerunku Opla, DS Automobiles to samochód dla zupełnie innych odbiorców niż Lancia. Do tego dochodzą ciągle żywe wewnętrzne spory, na przykład silna presja na rozwój Peugeot kosztem innych marek co wynika ze struktury udziałów. Tavares nie tylko nie jest w stanie ale przede wszystkim nie potrafi tym zarządzić, bo jest finansistą. Prosta redukcja kosztów, którą uprawiał, nie jest już możliwa.
Co dalej? Coraz głośniej mówi się o wcześniejszym odejściu dyrektora generalnego i zastąpienia go inną osobą z wewnątrz organizacji. Wśród potencjalnych następców największe szanse ma Jean-Philippe Imparato.
Najnowsze komentarze