Stellantis, właściciel marek takich jak Citroën, DS Automobiles, Fiat, Jeep, Chrysler, Peugeot czy Opel, zdaje się wpadać w te same pułapki, które niegdyś pogrążyły Renault pod wodzą Carlosa Ghosna. Choć Carlos Tavares, obecny CEO Stellantis, nie jest bezpośrednio odpowiedzialny za awarie silników PureTech ani problemy z poduszkami powietrznymi Takata, to jednak utrzymuje on kurs na cięcie kosztów na wszystkich szczeblach, co budzi poważne obawy o przyszłość firmy i jej reputację.
Historia problemów z poduszkami powietrznymi Takata rozpoczęła się już w 2008 roku, kiedy Toyota i Honda przeprowadziły pierwsze akcje serwisowe. Mimo to, Citroën, jedna z marek Stellantis, montowała te poduszki aż do 2018 roku. Skandal wybuchł w 2014 roku, gdy stało się jasne, że modyfikacje wprowadzone przez Takata nie były skuteczne, co doprowadziło do bankructwa firmy w 2017 roku. Tymczasem Stellantis opóźniał swoje działania, co zaowocowało akcją serwisową dopiero niedawno.
Zobacz: aktualności ze świata motoryzacji. Codziennie
W wyniku tych zaniedbań, przypomnianych w kontekście modelu C3, na światło dzienne wyszły problemy związane z polityką oszczędnościową koncernu. Akcja serwisowa była prowadzona chaotycznie, a obszary geograficzne objęte nią były wybierane w sposób zrozumiały dla kierowców. Podobne problemy pojawiły się wcześniej w związku z wadliwymi silnikami PureTech, gdzie komponenty, takie jak pasek rozrządu w kąpieli olejowej, okazały się sprawiać masę problemów.
Carlos Tavares publicznie zadeklarował, że Stellantis będzie kontynuować politykę niskich kosztów, co wywołało kontrowersje, zwłaszcza w kontekście problemów z silnikami 1.2 PureTech i poduszkami powietrznymi. Podczas konferencji w Detroit w czerwcu, dyrektor ds. zakupów Stellantis stwierdził, że firma będzie kontynuować zakupy komponentów w krajach o najniższych kosztach, oświadczając, że 85% kosztów samochodu stanowią komponenty, w tym poduszki powietrzne, a tylko 10% to koszty fabryk i 5% logistyki.
Samo to oświadczenie wywołało spore zdumienie, bo wcześniej Carlos Tavares mówił o zupełnie innych proporcjach, co pokazuje, że także w obszarze komunikacji Stellantis ma spore problemy. Najnowsze decyzje, podejmowane dla obniżania kosztów budzą z kolei zdumienie wśród dealerów – jednym z rozważanych pomysłów jest ograniczenie ilości godzin na czynności serwisowe. Absurd? Dla Tavaresa to po prostu kolejna oszczędność w jego Excelu.
Zobacz: testy nowych i używanych samochodów
A inne obszary też są problematyczne. Stellantis już teraz przeniósł dużą część swojej działalności badawczo-rozwojowej do Indii i Brazylii, gdzie koszty pracy inżynierów są znacznie niższe. To rodzi pytania o przyszłość marek takich jak Peugeot, Citroën, Fiat czy Jeep, które mogą stracić swoją tożsamość narodową a idąc dalej także powody, dla których klienci je wybierali.
Czy polityka niskich kosztów przyniesie długoterminowe korzyści finansowe? Niekoniecznie. Historia Renault pod wodzą Carlosa Ghosna pokazuje, że może to być droga donikąd. Obecne działania Stellantis mogą prowadzić do podobnych konsekwencji.
Wnioski są niepokojące. Obsesja na punkcie redukcji kosztów i zwiększania dywidend może prowadzić do krótkowzrocznych decyzji, które odbiją się na jakości produktów i lojalności klientów. Przyszłość Stellantis może być niepewna, jeśli firma nie zmieni swojego podejścia do zarządzania kosztami a nie zrobi tego pod wodzą Tavaresa. Dlatego czas na zmiany.
Źródło: Caradisiac.
Najnowsze komentarze