Denis Le Vot, szef marki Dacia, ostrzega, że produkcja samochodów może znowu podrożeć. Wszystko w związku z pomysłami na wejście Euro 7. Zapowiada równocześnie pozostanie przy LPG.
„Nie produkujemy dzisiaj Dacii Sandero za 9.000 euro, bo nie możemy. Koszt stali, surowców, wszystko poszło w górę. Może być też tak i to w niedługim czasie, że dni samochodu za 15.000 euro również miną, ponieważ zobaczysz wiele dodatkowych kosztów, aby spełnić normy emisji spalin Euro7, jeśli przepisy wejdą w życie w obecnym kształcie” – powiedział Denis Le Vot w wywiadzie dla dziennika Irish Times.
„Dacia broni się przed podwyżkami, dzięki temu że jest częścią Grupy Renault. Bez Renault, Dacia nie mogłaby istnieć. Mamy więc szafę z częściami, komponentami, które możemy wykorzystać, a większość kosztów tych części została już zamortyzowana. W połączeniu z fabrykami pracującymi na pełnych obrotach – w Rumunii i Maroku pracujemy już na trzy zmiany – możemy zaoferować tak dobre ceny” – mówi Le Vot. „Ciągle zastanawiamy się, jak zrobić więcej za mniej. Używamy więc tych samych części, co Renault – na przykład platformy CMF-B – i staramy się wykorzystywać tylko to co, niezbędne.”
I taka jest właśnie filozofia Dacii. Ma to być najbardziej rozsądny wybór za nieduże pieniądze. Strategia działa, bo w porównaniu do zeszłego roku marka osiągnęła prawie 50% wzrostu a fabryki pracują na pełnych obrotach. I przyciąga nowych klientów.
„Klienci widzą Dacię, widzą wartość, jaką oferujemy i przychodzą do nas. Jeśli spacerujesz po mieście i szukasz najlepszej ceny za małego hatchbacka lub siedmiomiejscowego, zobaczysz tylko Sandero i Joggera. I to się nie zmieni”. – zapowiada szef marki. I dodaje, że Dacia pozostanie przy LPG – ma to być przystępny cenowo napęd, który pojawi się też w opcji hybrydowej.
Najnowsze komentarze