Peugeot 208 GTi ma pod maską dwustukonny silnik benzynowy. Z tak małego auta tworzy to szalonego hot-hatcha, który uwielbia jeździć szybko, niezbyt zważając na jakiekolwiek limity.
Wiosną ubiegłego roku Peugeot wprowadził do oferty nowe miejskie autko – model 208. To pojazd nawiązujący pod wieloma względami do legendarnej już dziś 205-tki – jest zwarty, lekki, przestronny, o ciekawej stylistyce z wieloma smaczkami. A do tego dostępny jest za rozsądne pieniądze, choć w naszym kraju poziom 40.000 zł i tak stanowi kwotę nieosiągalną dla wielu ludzi, jeśli chodzi o wydanie jej na samochód. Nie jest to jednak wina Peugeota, tylko wielu innych aspektów życia w tym dziwnym kraju.
Jeśli jednak chcecie się cieszyć jazdą ofensywną, to warto byłoby przygotować kwotę mniej więcej dwukrotnie większą. Peugeot 208 GTi oznacza bowiem konieczność pozostawienia u dealera co najmniej 82.800 zł, ale w zamian wyjedziecie samochodem napędzanym 200-konnym silnikiem benzynowym, który powinien pozwolić Wam osiągnąć pierwszą setkę po 6,8 sekundy, a prędkościomierz zatrzyma się przy wartości 230 km/h. 275 Nm maksymalnego momentu obrotowego dostępnych jest już przy 1.700 obr./min., co sprawia, że samochód rzeczywiście dynamicznie przyspiesza, a przy tym jest szalenie elastyczny. Przy masie własnej wynoszącej 1.160 kg takie parametry silnika pozwalają na sporą dozę przyjemności z jazdy, o ile oczywiście ktoś lubi tego typu samochody. Samochody o dość twardym zawieszeniu, ale pozwalające na jazdę dynamiczną, świetnie trzymające się drogi i do tego naprawdę dobrze wyglądające.
208 GTi oferowane jest w Polsce w sześciu kolorach, z czego tylko jeden – biały – nie wymaga dopłaty. I przyznam, że tak lakierowany samochód wygląda naprawdę dobrze, choć ja osobiście cieszyłem się, że w parku prasowym Peugeot Polska czekało na mnie auto czerwone – łatwiej się je fotografuje ;-) Poza tym wiadomo powszechnie, że czerwone samochody są najszybsze, a miałem wszak testować GTi ;-) Każdy z pozostałych lakierów (dwa odcienie szarego, czerwony, niebieski i czarny) wymagają dopłaty w wysokości 1.800 zł i wydaje się, że nie są to wielkie pieniądze, można je więc odżałować ;-) Zwłaszcza, że na przykład półskórzana tapicerka nie wymaga dopłaty – jest całkowicie seryjna i ma wytłoczone logo GTi na oparciach przednich foteli.
Na liście opcji znajdziecie za to:
– alarm za 1.000 zł;
– reflektory przeciwmgłowe z funkcją doświetlania zakrętów za 500 zł;
– podłokietnik przy fotelu kierowcy za 300 zł;
– 17-calowe alufelgi z oponami w rozmiarze 204/45R17 (dwa wzory) za 600 zł;
– podgrzewanie przednich foteli za 700 zł;
– szklany dach Cielo za 1.600 zł;
– naklejka „szachownica” na nadwozie za 1.280 zł;
– Multimedialny Ekran Dotykowy z nawigacją satelitarną i mapami Europy za 1.900 zł;
– Multimedialny Ekran Dotykowy z nawigacją satelitarną i odtwarzaczem CD za 2.300 zł;
– Multimedialny Ekran Dotykowy z nawigacją satelitarną i systemem Peugeot Connect SOS & Assistance za 3.300 zł;
– Multimedialny Ekran Dotykowy z odtwarzaczem CD za 400 zł;
– System Hi-Fi JBL za 1.500 zł;
Oczywiście zestawy multimedialne są do wyboru – można zdecydować się tylko na jeden z nich ;-) Na pokładzie testowego egzemplarza był ten za 3.300 zł, a system audio wzbogacono o zestaw JBL, który grał naprawdę bardzo przyzwoicie. W efekcie po „wrzuceniu” wszystkich płatnych opcji i najdroższego zestawu multimedialnego cena testowanego przeze mnie samochodu podskoczyła do 95.380 zł – właśnie tyle kosztuje topowa odmiana Peugeota 208 GTi. Czy to dużo pieniędzy? Czy warto je wydać?
Jeżeli kochacie francuski komfort zawieszenia, to Peugeot 208 GTi nie wyda Wam się atrakcyjnym samochodem i na kończące poprzedni akapit pytanie nie udzielicie odpowiedzi twierdzącej. Jeżeli jednak czasem lubicie pojechać ostrzej w zakrętach (na prostej też) i bawią Was opadające szczęki golfiarzy na światłach, to niespełna 83.000 zł w standardzie, a niewiele ponad 95.000 zł w najbogatszej wersji okaże się dla Was równowartością za wiele przyjemnych chwil. I powiem tak – jeśli stać Was, by wówczas kupić sobie takie autko, to szczerze Wam zazdroszczę ;-) Bo choć lubię przyjemną amortyzację francuskich samochodów, to jednak 208 GTi potrafi się sprawdzić zarówno na co dzień, jak i na torze, o ile macie do takowego dostęp.
Peugeot 208 GTi nie jest bowiem tak niemiłosiernie bezkompromisowy, jak niektóre tego typu konstrukcje. Spokojnie da się używać tego samochodu w życiu codziennym. Nada się i do podwożenia dzieci do szkoły/przedszkola, i do wypadu nawet po tygodniowe zakupy, z fasonem zajedziecie pod klub, czy ulubioną knajpkę, na randkę też może być (unieście sobie wówczas podłokietnik…). O kościele nie piszę, bo nie mam doświadczeń ;-) ale może lepiej nie drażnić proboszcza, bo wypomni Wam, że na tacę skąpiliście, a taką bryką jeździcie. A jestem pewien, że ksiądz dobrodziej pozna się na gangu wydobywającym się z wydechu – któż w końcu przerzucił w tym kraju takie ilości samochodów, jak nie kler, zwłaszcza w czasach, gdy na auta obowiązywały cła importowe… Obowiązywały nie wszystkich, dodajmy przy tej okazji…
Ale my tu nie o polityce mieliśmy rozważać, a o rasowym hot-hatchu. Bo 208-ka właśnie taka rasowa jest. Silnik zapewnia naprawdę niezłe osiągi, jak na ten pułap cenowy, ale z wydechu potrafią się dobywać odgłosy takie, jakbyście za ten samochód zapłacili ze 200.000 zł ;-) Po przekroczeniu bariery 3.000 obr./min. wydech robi się już dość głośny, a swój basowy pomruk zaczyna przemieniać w burzowy grzmot. Może to być trochę uciążliwe na dłuższej trasie podczas podróży z rodziną, chyba że żona i latorośle lubią te klimaty. Jednakże do 3.000 obrotów problemów być nie powinno, a tak też da się jeździć bez przesadnych wyrzeczeń, w czym pomaga sześciobiegowa skrzynia o bardzo przyjemnie poprowadzonych drogach lewarka – nie za długich, pewnie wchodzących tam, gdzie wejść mają. Niestety gałka owego lewarka, dokładana w pakiecie ze wspomnianym podłokietnikiem, z uwagi na metalowe wykończenie robi się mało przyjemna w dotyku, gdy samochód postoi na ostrym słońcu, bądź w chłodzie – rozgrzewa się wówczas, albo wychładza bardzo intensywnie. Jednakże z uwagi na niesamowitą wręcz elastyczność jednostki napędowej możecie do lewarka sięgać stosunkowo rzadko, problem można więc uznać za stosunkowo mało uciążliwy.
Dobrze zestopniowane przełożenia sprawiają, że 208-ka GTi jest autem bardzo elastycznym – nie ma problemu, by większość odcinków jazdy miejskiej pokonywać na „trójce”, co oczywiście nie dotyczy stania w korkach ;-) Silnik 1.6 THP 200 zapewnia więc z jednej strony naprawdę fajne osiągi, z drugiej zaś zachwyca elastycznością. To sympatyczne połączenie i również wpływa na fakt potwierdzający tezę, iż samochód ten dobry jest także w codziennym użytkowaniu.
Zawieszenie, zwłaszcza tylne, jest mocno utwardzone, co odczuwa się szczególnie podczas przejeżdżania przez progi zwalniające – tym samochodem faktycznie nie powinno się nad nimi „przeskakiwać”, bo szkoda i kręgosłupa, i elementów tegoż zawieszenia. Dzięki takim nastawom jednak auto prowadzi się perfekcyjnie na krętych drogach. Co ciekawe – nieźle wypadł test na zniszczonej nawierzchni, ale przy dużych prędkościach: nie było koszmarnie twardo, bo auto zdawało się przelatywać nad nierównościami, dziurami, czy drobnymi fałdami zniszczonego asfaltu. Mimo wszystko jednak nie polecam jazdy po takich drogach z prędkościami uznanymi za nadmierne przez polski Kodeks Drogowy, bo miałem wrażenie, że samochód tracił momentami kontakt z podłożem. Może to tylko wrażenie, ale zwyczajnie taka jazda przyjemnością przesadną jednak nie była. W przeciwieństwie do gładkich asfaltów, które trafiają się czasem nawet w naszym kraju ;-)
Podczas cywilizowanej jazdy po mieście, nawet kiepskiej jakości drogi nie psują zabawy i to kolejny dowód, że 208-kę GTi spokojnie da się użytkować w codziennym życiu. Dobrze, że nikomu nie przyszło do głowy założenie tam jeszcze bardziej ekstremalnych kół, a tak, na opcjonalnych „siedemnastkach” jeszcze spokojnie da się podróżować nawet w naszym kraju.
Może teraz parę słów na temat designu. Auto prezentuje się bardzo spójnie. Zwarta sylwetka przyciąga wzrok nie tylko chromowanymi lusterkami, czy atrapą chłodnicy znakomicie współgrającą stylistycznie z naklejkami na masce i dachu, ale i szeregiem drobnych zabiegów stylistycznych, jak choćby załamaniami linii napotykanymi od wspomnianej atrapy począwszy, przez maskę i przednią szybę. Podobny element w postaci wycięcia dostrzeżecie na górnej krawędzi przednich reflektorów, ale i… we wnętrzu. To oczywiście elementy charakterystyczne dla wszystkich 208-ek, ale już atrapa jest różna w zależności od wersji.
Wspomniany chrom na lusterkach pojawił się także na obwódce atrapy chłodnicy i na obwódkach lamp przeciwmgłowych, a także na listwach oddzielających dolną krawędź szyb bocznych, które przechodzą w „skrzydełko”, na którym umieszczono oznaczenie GTi. Odrobinkę chromu znajdziecie też na listwie pod tylnym zderzakiem, ale widać, że projektanci nie chcieli zrobić z tego auta jakiejś dziwnej choinki, a jedynie delikatnie podkreślili jego usportowiony charakter.
Rewelacyjnie wyglądają za to lampy. W przednich w pomysłowy sposób poprowadzono linie świateł dziennych i kierunkowskazów, tylne – jak to w 208-ce – wyglądają rewelacyjnie zarówno z uwagi na sam kształt, jak i po ich rozświetleniu. To kolejny interesujący wzorniczo element, który wyróżnia miejskiego „Lwa” z tłumu.
Nie można nie wspomnieć także o sporym spojlerze umieszczonym nad tylną szybą. Chyba rzeczywiście poprawia on w jakimś stopniu aerodynamikę pojazdu podczas jazdy z wysokimi prędkościami. Ja oczywiście nie szalałem – w Polsce nie ma warunków do bezpiecznej i zgodnej z prawem jazdy z takimi szybkościami – trudno mi więc ocenić faktyczną skuteczność tego rozwiązania, ale z uwagi na rozmiar tej lotki jestem gotów uwierzyć, że poprawia ona stabilność. Do Niemiec mam jednak dość daleko, a żaden tor mi się do jazdy też nie napatoczył. Zresztą nasze testy przeprowadzamy z reguły w normalnych warunkach drogowych, na terenie Polski, żebyście mieli jakiś pogląd, jak dane auto sprawdza się to, gdzie większość z nas jeździ na co dzień. Choć czasem zdarzają się wyjątki i już wkrótce taki się znowu pojawi…
W środku też ciekawie. Rewelacyjne rozwiązanie z zegarami zlokalizowanymi ponad małą, sportową kierownicą, to pomysł wręcz rewolucyjny, pozwalający na zwiększenie bezpieczeństwa (mały kąt pionowy w obszarze widzenia) dzięki czemu zerkając na zegary realnie nie odrywacie wzroku od tego, co dzieje się na drodze – sytuacja wciąż jest w polu Waszego widzenia. I jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że komuś wygodnie będzie jechać przy takim ustawieniu kierownicy i fotela, że wieniec tej pierwszej będzie mocno zasłaniał zegary, choć na pewno jest to możliwe. No ale jeśli ktoś szuka dziwnych, niewygodnych ustawień, to już jego problem ;-)
Zegary, podobnie, jak w droższych wersjach crossovera 2008, otoczone są podświetlanymi obwódkami, co daje wspaniały efekt wizualny i w żadnym wypadku nie przeszkadza. Czerwień tego podświetlenia świetnie zresztą współgra z wykończeniem wnętrza w takim kolorze. Wykończeniem wykonanym bardzo ciekawie, bo owa ognista czerwień przechodzi płynnie w głęboką czerń – iście diabelskie barwy, ale jakże pięknie. Znajdziecie ten efekt stylistyczny zarówno na uchwytach drzwi, jak i na wykończeniu konsoli środkowej otaczającej system multimedialny z nawigacją, całkiem przyzwoicie zresztą działającą.
Metalowe nakładki na pedały, czy czerwony pasek na szczycie obszytej skórą kierownicy, to w takim samochodzie niemal oczywistość, nic więc dziwnego, że znalazły się także w 208-ce GTi. Ale system wspomagania parkowania (przycisk z piktogramem kierownicy po lewej stronie), już niekoniecznie. A tu jest ;-) Nie wiem jednak, czy to taki potrzebny patent w tej wersji – wydawałoby się przecież, że gdy ktoś kupuje 200-konne miejskie auto, to parkować już potrafi ;-) Zwłaszcza w samochodzie, w którym można wyłączyć ESP i pobawić się nieco bardziej, niż pozwala na to elektronika.
Jest też dwustrefowa automatyczna klimatyzacja z trzema stopniami tejże automatyki (lekki, standardowy, mocny nawiew), sterowana podobnymi dźwigienkami, jak w Scenic’u, co nie do końca mi pasuje (wolę przyciski, albo pokrętła), ale to tylko i wyłącznie moje preferencje – Wasze mogą być odmienne.
Ciekawostką są aż dwa gniazda USB i oczywiście gniazdko typu jack, dzięki czemu można podłączyć urządzenia zewnętrze, na których macie zmagazynowaną muzykę. Na szczęście nie zabrakło też odtwarzacza CD, ale umieszczono go w schowku przed pasażerem ograniczając w ten sposób pojemność tejże skrytki. Schowek ów jest za to klimatyzowany.
Może za to zaskakiwać brak regulacji wysokości kotwiczenia pasów bezpieczeństwa. To nie jest wielki problem, ale przydałoby się w aucie za co najmniej 83.000 zł.
Fotele w 208 GTi są naprawdę dobre. Mają świetne trzymanie boczne, choć osoby o szerokich barach i dużym brzuchu mogą nie być z nich zadowolone. Początkowo zresztą trochę przeszkadzało mi ułożenie fotela – miałem wrażenie, jakby część podpierająca kolana była nieco za wysoko, ale szybko przywykłem do takiego ustawienia – w efekcie jeszcze mocniej byłem wciskany w fotel, a w takim samochodzie o to przecież chodzi. Natomiast wspominany już wcześniej podłokietnik przeszkadza nieco przy zapinaniu pasów. Najwygodniej jest go wówczas unieść, zapiąć pas, i opuścić podłokietnik, choć można wciskać również przy takim w dolnym położeniu, ale nie będzie to wygodne.
Za doskonałym przyspieszaniem auta w parze idą bardzo skuteczne hamulce. Tylne tarcze nie są wprawdzie zbyt duże, ale przednie prezentują się już o wiele bardziej okazale. Jak dla mnie zresztą tarcze mogą być malutkie, byleby auto dobrze hamowało ;-) I w 208-ce hamulce, to przysłowiowa „żyleta”. To dobrze, bo tak dynamiczne auto czasem trzeba jednak poskromić i dobrze jest to zrobić skutecznie. Patrzcie tylko wówczas w lusterko wsteczne, żeby ktoś Wam nie przefasonował tylnej części samochodu, bo takie wyhamowanie niejednego kierowcę może z lekka zaskoczyć.
A drogę obserwuje się nieźle, choć – jak to zwykle bywa w nowoczesnych samochodach – trochę ów widok przesłaniają grube, masywne słupki A. Rozumiem, że to wymogi uzyskania odpowiedniej sztywności konstrukcji, co przekłada się na bezpieczeństwo, ale… owo bezpieczeństwo, tym razem głównie pieszych, trochę też maleje.
I informacja eksploatacyjna. Może nie najważniejsza w przypadku takiego auta, ale warto wspomnieć. Podczas testu, który tym razem rozciągnął się na dystansie niemal 600 kilometrów, 208-ka GTi spaliła średnio 8,1 litra benzyny na każde 100 km. Przy 50-litrowym baku taka dość ofensywna jazda pokropiona warszawskimi korkami skutkuje zasięgiem rzędu 600 kilometrów, co oznacza, że polubicie się z jakąś miłą panią na zaprzyjaźnionej stacji benzynowej ;-) A to też może być początek innej, pozamotoryzacyjnej przygody…
Nie mogę też na koniec nie wspomnieć o pewnym drobiazgu, który bardzo mi się podobał. Wzdłuż szklanego dachu poprowadzono niebieskie, delikatne podświetlenie, które rewelacyjnie wygląda, gdy zaczyna się ściemniać na dworze. To taki drobiazg, który z jednej strony zupełnie nie przeszkadza kierowcy, a z drugiej wprowadza bardzo fajną atmosferę we wnętrzu samochodu. Takie małe rzeczy bardzo cieszą, bo widać, że jedzie się samochodem wyjątkowym, dopracowanym w szczegółach, którego projektanci mieli mnóstwo fantazji; słowem – samochodem francuskim ;-) Pani ze stacji benzynowej zapewne się ten samochód spodoba, i to nie tylko z powodu pieniędzy, jakie będziecie regularnie u niej zostawiali…
I tym optymistycznym akcentem kończymy krótką przygodę z Peugeotem 208 GTi.
Dziękuję Firmie Peugeot Polska za użyczenie samochodu do testu.
tekst: Krzysztof Gregorczyk
zdjęcia: Krzysztof Gregorczyk, Aleksandra Gregorczyk, Dominika Gregorczyk
Najnowsze komentarze